Może Was zaskoczę, ale... lubię Oreo. Dobra, pewnie część zwietrzyła podstęp. Otóż stwierdzenie to muszę rozwinąć, bo lubię kakaowe herbatniki Oreo, kremu zaś nienawidzę. Kiedyś, jak je jadłam ze dwa razy, to bawiłam się w wygarnianie kremu łyżeczką i wyrzucanie go, ale wiadomo, że takie wyrzucanie, a jednak kupowanie (a więc wspieranie producenta i tego, jakich składników używa) mija się z moimi poglądami. Będąc w Stanach kupiłam Oreo Reese's Peanut Butter i tamten krem również mi nie podszedł, a obecnie jakiekolwiek zainteresowanie takimi produktami spadło u mnie poniżej zera. Ale! Mama, marketowosłodyczowa łowczyni, odkryła ostatnimi czasy magię masła orzechowego, nauczyła się, że w słodyczach "peanut = dobre" i kupiła podobne ciastka. Podbudowana tym, jak posmakowały mi krówki Anabela, uparła się mi kilka ciastek wepchnąć, a ja... zorientowawszy się, że to co innego niż Reese's PB, uległam.
Po otwarciu poczułam zapach gorzkawych, jakby nieco przypalonych, kakaowych ciastek i fistaszkowy.
Herbatniki - klasyka, czyli suche, kruche i cudownie rozpływające się po zanurzeniu w herbacie / mleku.
Krem... Okazał się bardzo słodki, taki już prawie cukrowy, ale jeszcze nie całkiem. Nie miał zbyt intensywnego smaku, a jedynie jakiś fistaszkowy posmak, z czym jednak nieźle wyszła wyraźnie wyczuwalna sól. Taki twór... rzeczywiście kojarzący się z czymś o smaku masła orzechowego. Wygrzebany łyżeczką i zjedzony bez herbatnika wydawał się bardziej mdły i niesmaczny.
Z herbatą zyskiwał na orzeszkowości.
Z herbatą zyskiwał na orzeszkowości.
Osobiście jednak wszelkie ciastka i wafelki wolę w towarzystwie herbaty. Właśnie do niej wydają mi się stworzone te Oreo.
Herbata również połączyła wszystkie smaki, nieco osłabiła cukrowość, a podkreśliła gorzkość ciastka, sól i, przede wszystkim, smak orzeszków.
Z herbatą smakowały mi, całościowo. Po prostu wszystko w tym towarzystwie odnalazło swoje miejsce.
Było dobre kakaowe ciastko, cukier i sól walczące o głos, oraz smak orzeszków - całkiem udanie oddany, biorąc pod uwagę, że nie ma ich w składzie.
Zdecydowanie lepsze od Reese's Peanut Butter (i zobaczcie, że w tamtych są fistaszki!).
Było dobre kakaowe ciastko, cukier i sól walczące o głos, oraz smak orzeszków - całkiem udanie oddany, biorąc pod uwagę, że nie ma ich w składzie.
Zdecydowanie lepsze od Reese's Peanut Butter (i zobaczcie, że w tamtych są fistaszki!).
ocena: 7.5/10 (z herbatą); 7/10 (z mlekiem); 6.5/10 (na sucho)
kupiłam: dostałam kilka od Mamy (kupiła chyba w Tesco)
cena: -
kaloryczność: 480 kcal / 100 g; ciastko 11g - 53 kcal
czy znów kupię: nie
Niestety nie dane mi było skonsumować ich w połączeniu z herbatą, więc wciąż żyję w przekonaniu, że w smaku nie różnią się znacznie od klasycznych oreo :P Co ciekawe, w importowanych 'double delight: chocolate & pb' orzeszki były dla mnie dużo bardziej intensywne.
OdpowiedzUsuńBo może były jakieś w składzie, a nie tylko aromaty? Z tego, co jakąś recenzję kojarzę,to chyba nawet kawałki orzeszków w tych wspomnianych przez Ciebie były(?).
UsuńW składzie masło orzechowe było, ale kawałków sobie nie przypominam.
UsuńTo może przez masło orzechowe rozumieją jakieś takie niezbyt zmielone. W recenzowanych to niczego nie ma: ani masła orzechowego, ani orzeszków.
UsuńPróbowałam ich kiedyś - wydały mi się dużo lepsze od zwykłych Oreo, ale to było w czasach mojego ubóstwiania tych amerykańskich markiz :P Nie ciągnie mnie do ich kupna, mogłabym się jedynie poczęstować.
OdpowiedzUsuńOd zwykłych na pewno lepsze! Bo ten klasyczny biały krem... Ble.
UsuńKiedyś dostałam Oreo od brata w prezencie - to jeszcze była u nas nowosć i również smakował mi tylko herbatnik (taki kakaowy i kruchy) a krem już nie ;)
OdpowiedzUsuń" kojarzący się z czymś o smaku masła orzechowego" - "czymś" brzmi niepokojaco, ale piszesz, ze w rezultacie do herbaty jest ok. Mogłabym spróbować.... czemu nie, ale na fajerwerki nie liczę, chociaż domyślam się, że pod względem smaku fistaszków, to nie byłabym usatysfakcjonowana (obawiam się tej soli) ;)
Bo właśnie to nie było takie cudowne, a trochę takie... na granicy. Z herbatą ok, ale żebym miała znowu je jeść, to nie, nie chcę. Kupić na pewno nigdy bym nie kupiła.
UsuńJedyne co mogę maczać w gorzkiej herbatce to gorzka czekolada - herbatniki i ciasteczka odpadają bo muszą być twarde i hrupiace (pamiętam jak za dzieciaka ja i siostra maczałyśmy herbatniki w herbacie i one to tej herbaty wpadały :P), do popitki już lepiej aby się nie zasłodzić. Mogliby sprzedawać same herbatniki z Oreo - te przynajmniej mają jakiś smak :)
UsuńOjej, ja z kolei nie wyobrażam sobie maczania w herbacie czekolady.
UsuńHerbatników itp. też w życiu bym nie maczała, raczej też bym musiała popijać, ale ogólnie herbatników (zwykłych) nie lubię. Maczam nieliczne ciastka (Oreo, cantucci). One mają tę zaletę, że są chrupiące też po zamoczeniu. U mnie przynajmniej, bo takie zanurzenie w herbacie trwa może... sekundę?
O tak, gdyby sprzedawali same kakaowe herbatniki Oreo, to bym kupowała.
Te są dla mnie bardzo dobre, a nawet pyszne :D Może nie jest to moje ukochane 100% masło orzechowe, ale i tak są smaczne, a z tym mocno kakaowym herbatnikiem tworzy super połączenie :)
OdpowiedzUsuńTo fakt, że do takiego herbatnika masło orzechowe bardzo dobrze pasuje.
UsuńA to moje ulubione oreo. A zaraz za nim wersja thin - uwielbiam te herbatniki, ich gorzkość, chrupkość :)
OdpowiedzUsuńZ tych, które jadłam (klasyki i wersja Reese's) były zdecydowanie najlepsze. Thin mnie nie kuszą, bo ponoć, żeby zwiększyć chrupkść właśnie dodali tam chrzęszczący cukier. To prawda?
UsuńSzczerze, to nie wyczułam dodatkowego cukru. Przecież mamy tam cieńszy herbatnik, a w zasadzie nawet dwa, mniejszą ilość kremu - to też moim zdaniem przyczynia się do chrupkości. Tak jak moim zdaniem lepiej chrupią ciensze wafle ryżowe niż te grube :) Nie wiem czy to, co napisałam, ma sens :D Ale ogólnie - thin moim zdaniem są mniej słodkie, bo mniej tego, moim zdaniem, niedobrego kremu :)
UsuńTak, tak, ale czytałam, że do cieńszego kremu i ciastka dali całe, chrupiące kryształki cukru (nie wiem, czy więcej, po prostu że całe kryształki).
UsuńPorównanie do wafli nic mi nie dało, bo ich nie jadłam, ale chyba wiem, o co chodzi. Cóż, może z ciastkami osoby, u której o nich czytałam, po prostu coś nie tak było, jako z konkretną paczką. Z tego, co piszesz, to i u mnie może jakieś szanse by miały, skoro właśnie nie są bardziej słodkie. Mniejsza ilość kremu od razu jak się pojawiły mnie kusiła, ale właśnie ten cukier odstraszył (czyżby niepotrzebne?)
Też je jadłam i mi smakowały:) Zdecydowanie jedne z lepszych Oreo:) Wersja podstawowa i truskawkowa była dla mnie mało smaczna:/ Ale te są całkiem udane:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Gwiazdeczka*
Truskawkowych to bym się bała, jak mało czego.
Usuńo kurde mole... no tego to się nigdy nie spodziewałam... Lepiej je oceniłaś jak ja xD Mi nie podeszły (przez felerny krem), oprócz tak jak sama podkreśliłaś wyśmienitych herbatników ;)Ja wyjadam najpierw na składniki pierwsze i ten krem mnie tak zmulił, że później nawet jedzone całościowo mnie odrzucały... Widocznie zabrakło herbaty! Następne oreo koniecznie z herbatką ^^
OdpowiedzUsuńAlbo... Przy większej ilości, dzieląc je tak i mnie zaczęłyby odrzucać. Dobrze w takim razie, że tak nie robiłam.
UsuńA herbatkę polecam (choć pamiętam, że akurat klasyki bardziej mi do mleka pasowały).
nie polecam takiej profanacji jaką ja praktykuje- szczerze ;D
UsuńOki-doki będę pamiętać na przyszłość ;)
Jak Ty biedna musisz pamięć przeze mnie ćwiczyć. :D
Usuńchociaż Ty się o nią troszczysz xD
UsuńTeż zjadłyśmy je ze smakiem :) Ale mamy tak samo jak Ty, czyli ciastka Oreo mogłybyśmy jeść o wiele częściej gdyby tylko sprzedawali też wersję bez kremu :D
OdpowiedzUsuńDlaczego jeszcze nie przyszło im do głowy zrobienie takich? Zarobiliby przecież na nas, haha.
UsuńBawią mnie Twoje ciastkowe próby :D Też odnoszę wrażenie, że herbata ratuje Oreo. Wszystkie. Kiedy całość gęstnieje i namaka, wychodzi coś zupełnie innego, maskują się wady.
OdpowiedzUsuńMiłe zakończenie recenzji :) No, JAK NA CIEBIE :P
Bo ona chyba jakoś ten okropny krem... roztentegowuje.
UsuńHaha. :D