Uwielbiam Madagaskar i wszystko. co z nim związane. Zaczęło się to od tego, jak lata temu namiętnie oglądałam Animal Planet do jedzenia i leciał program o lemurach, potem jeszcze doszło kakao, którego nuty uważam za jedne z najsmaczniejszych. Teraz można do tej miłości podciągnąć wszystko: to, jak to wygląda, bajkę, egzotyczne smaki... Przy tym wszystkim to chyba jasne, że jak tylko zobaczyłam to piwo na półce, nie mogłam przejść obok niego obojętnie.
I niestety, również nieobojętnie, a z przykrością muszę wyprosić tych, którzy nie są jeszcze pełnoletni. Spokojnie, recenzja poczeka, bo jest to wpis przeznaczony wyłącznie dla osób dorosłych (+18).
Od razu po nalaniu do szklanki i aż do ostatniego łyka roznosił się nad nią słodki zapach kojarzący się z piernikiem z przyprawami, mleczną czekoladą, czymś trochę palonym i niewątpliwie zapach wanilii.
Pianka rosła wysoka, ale nie utrzymywała się jakoś specjalnie długo. Struktura ogółem była raczej lekka i przyjemnie kremowa (a nie oleista jak w przypadku piwa Golem Dybuk rye porter z kakao i solą), a kolor cudownie ciemny.
Smak okazał się bardzo podobny do zapachu, ale na szczęście był też nieźle podbudowany lekką gorzkością niesioną przez paloną nutę. Ona przywodziła na myśl wręcz przypalony piernik, a pewna słodowość zasugerowała mi, że w pierniku tym pewnie kryją się jakieś skórki pomarańczy czy coś. Te smaki oczywiście były zaserwowane w ewidentnie ciemnopiwnym wydaniu.
Całość wyszła lekko i przyjemnie. Słodko, ale nie za słodko, bo wciąż jednak palono i zdecydowanie, jak na ciemne piwo przystało. Wanilię czuć, ale w ogólnej kompozycji wyszła nie tyle waniliowo, co słodkawo. Czy ja wiem, czy to piwo oddaje charakter Madagaskaru? Niee, po prostu jest z wanilią stamtąd. Czy przeszkadzało to w odbiorze? Nie. Czy było w tym coś niespotykanego? Niestety też nie, bo wyszło dość zwyczajnie.
ocena: 7/10
kupiłam: Tesco
cena: 9,99 zł (chyba)
czy kupię znów: nie
A ja mam za to wielki sentyment do marki Setka, bo zanim chłopacy zamknęli pub w Poznaniu o tej samej nazwie, przeżyłam w nim wiele wspaniałych chwil (z rzucaniem za siebie kieliszków tuż po ślubie włącznie!)
OdpowiedzUsuńTo nie dziwne, że i sentyment masz.
UsuńZajebiście pamiętać takie szczegóły (mam na myśli lemurkowy seans). Ja np. kojarzę z wczesnego dzieciństwa - lat przedszkolnych - wieczorne oglądanie z rodzicami serialu o Sindbadzie Żeglarzu. To były czwartki, prawdopodobnie ok. 18:00. Jeździł Family Frost, a my kupowaliśmy (m.in.) ciepłe lody i jedliśmy je podczas seansu.
OdpowiedzUsuńNie lubię piw ciemnych ani gorzkich. Z drugiej strony nie widzę problemu, żeby dać zrecenzowanemu tu szansę. Gdyby np. było w jakiejś knajpie, z przyjemnością bym zamówiła.
O tak, są świetne. Ej, przypomniałaś mi, jak to moi rodzice kupowali sobie ciepłe lody i szczęśliwi zajadali, bo to były jedne z tych słodyczy, od których uciekałam, haha.
UsuńWłaśnie ono jest takie ciemne, ale w sumie słodkie, więc mogłoby Ci akurat posmakować (choć wątpię, byś się zakochała).