Auchan Bio 70 % Dark to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao, marki własnej Auchan.
Już rozrywając sreberko zetknęłam się z wyraźną, ale delikatną w przekazie wonią słodkich, wręcz nienaturalnie brzoskwiń (z puszki?), a także niejednoznacznych śliwek i moreli - też jakby skąpanych, nasączonych słodkim syropem. Może też kandyzowanych? Mimo wszystko cechowała je także soczystość i drobny kwasek, przeplatający się z subtelną gorzkością palonych ziaren kawy, kawy zaparzonej i drzew. Było to trochę gorzkie, trochę cierpko-ciepłe; minimalnie podszyte ziemią. Z czasem, zwłaszcza w trakcje jedzenia, myślałam o liściastych, "drewienkowych" herbatach owocowych, które chyliły się ku ziemistym sugestiom.
W ustach rozpływała się powoli, ale łatwo, bo aksamitnie kremowo. Prędko miękła i rozchodziła się po całych ustach, zalepiając. Okazała się znacząco maślano tłusta. Nie była jednak strasznie ciężka. Przypominała gęste ciasto z miąższystymi, soczystymi owocami. Na koniec wykazywała jednak lekką, wciąż aksamitną, proszkowość-pylistość.
W smaku robiąc kęsa poczułam słodycz wiśni - dojrzałej, jak to tylko możliwe, mięciutkiej i gęstej. Ta jednak niemal błyskawicznie przywołała cierpki kwasek.
Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa dominował karmel jako paloność i cukrowość. Smak cukru może nie był aż taki mocny-mocny, ale wydał mi się toporny. Palony cukier zawarł goryczkę, a po chwili odbił we wręcz kandyzowanym kierunku.
Gorzkawość rozwijała się za nią. Wydawało mi się, że brakuje jej pewności siebie, jakby przytłoczyła ją paloność. Z ciepłej kawy przeszła w drzewa rozgrzane słońcem, trochę podsuszone... Cierpkawe? Do głowy przyszły mi badylkowe herbaty. Herbata zaczęła się kumulować bardziej jako suszone liście i patyczki niż napar. Całość zawarła w sobie także sporo czekoladowej maślaności.
Goryczka i cierpkość kakao z tła bliżej końca dobijały się o głos. Nasilać zaczęły się ciastowe owoce poprzypiekane aż do goryczki, a potem coraz soczyste. Czułam wyraźnie słodko-kwaskawe morelo-śliwki, z czasem bardziej śliwki.
Do owocowo-kakaowego ciasta zamierzano chyba podać herbatę. Liście i liściory, suszone i zaparzające się wywalczyły odrobinę gorzkości, ale mimo niej i cierpkich nut, było bardzo słodko. Na końcówce znowu wyskoczyły wiśnie i jeszcze więcej wiśni. Trochę takich dojrzałych aż za bardzo oraz sporo po prostu słodkich i mniej, surowo-świeżych. Przede wszystkim jednak niemal słodziusie, muląco słodkie - może jak masa z nich / dżem czy coś - a jedynie z kwasko-cierpkością.
Po zniknięciu kawałka w ustach został posmak przede wszystkim prostego kakao; także jego cierpkości soczyście-palonej, mieszającej się z wiśniami (i śliwkami?), z sugestią muląco słodkich owoców i cukro-karmelu. Czułam słodycz, ale nie przesłodzenie dzięki gorzkawo palonemu posmakowi i maślanemu złagodzeniu, osadzającemu się wręcz na ustach jako fizyczny efekt.
Całość wyszła dobrze, jednak od samego początku - już na nos - czuć zmiany na gorsze. Jakby... spłaszczyli ją. Największy mój zarzut dotyczy tego, jak ciężko wyszła: konsystencja maślano-tłusta (na podst. tabelki nowa jest tłustsza o 2 g), smak też maślany i mało owocowy, brakowało mu soczystości.
Przede wszystkim, czekolada wyszła bardziej maślano-tłusto i łagodniej. Bardzo, bardzo słodkie owoce żółte zagubiły egzotykę i soczystość, zrobiły się o wiele mniej jednoznaczne; wiśnie podobnie. Kawa też straciła gorzki impet, a stała się... delikatna i wmieszana we wszechobecną paloność; pod wpływem drzew podchodziła pod herbatę. Zupełnie zniknął kwasek nabiału, przez co kwasku w tej tabliczce prawie nie było. Gorzkość niska, ale przynajmniej nie była to czysta słodycz, a taka z palonością.
Przepalili nuty - takie miałam wrażenie. Cukrowo-karmelowy smak, maślaność, kawa i herbaty jakoś się w tym klimacie odnalazły, ale już tak nie zachwyciły jak bananowo-waniliowe zasłodzenie z brzoskwiniami, ananasami i innymi żółtymi owocami, następnie wiśniami, przełamane gorzką kawą i kwaskiem owocowym i śmietankowo-kefirowym, czym zachwycała Auchan Bio Chocolat NOIR / Chocolate NEGRO 70 %.
To wciąż dobra czekolada, ale jako jedna z wielu. Ta spadła nawet za Lindt Excellence 70 % i Carrefour Bio 74 %.
ocena: 8/10
kupiłam: Auchan
cena: 6,79 zł
kaloryczność: 558 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie sądzę
Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu
Przypomniałaś mi, że lata temu - na studiach i wcześniej - od czasu do czasu nachodziło mnie na owoce z puszki. Kupowałam brzoskwinie bądź ananasy i zjadałam (soku nie piłam; w czasach domorodzinnych zostawiałam mamie). Ciasto kakaowe z owocami brzmi bdb. Nie jestem pewna, czy i ja narzekałabym na tłustość. W ciemnej - moooże, acz dla mnie Zotter w ogóle nie był tłusty w sposób inny niż inne czekolady (plastyczniejszy, a to różnica). Mamy odmienny poziom akceptacji i odmienny odbiór, czym tłustość jest.
OdpowiedzUsuńMama kiedyś lubiła jeść owoce z puszki... i wypijać sok. Mnie nigdy nie korciły.
UsuńHm, a przeszkadza Ci miękka, ulepkowata tłustość Lindtów Excellence? Tych 47-49%. One nie są jakoś bardzo tłuste, a jednak jako że mają być ciemną czekoladą, to ich konsystencja w czystej ciemnej byłaby dla mnie nieprzyjemnie tłusta. Taka dla mlecznej - w porządku. Ten Zotter mi wydawał się tłusty inaczej niż inne mleczne czy ciemne - jak tłuste mleko, którego nie lubię. O tak! I jeszcze dorzucę, że jesteśmy bardziej wyrozumiałe dla różnych tłustości, np. ja nie zniosę zbyt tłustego nadzienia margarynowego, a Ty zbytniej oleistości setki.
Mam pytanie takie bardziej ogólne: czy zdarza Ci się sugar bloom na czekoladach? Ja dzisiaj otworzyłem drugą tabliczkę Zottera 75% Madagaskar i była cała szara :( Leżała w szafce jakieś 4 miesiące. Nie wiem czy to moja wina czy taka przyszła.
OdpowiedzUsuńSzczerze to pierwszy raz o tym usłyszałam, ale wiem, o co chodzi chyba. O sam szarawy nalot z wierzchu (który da się zetrzeć) czy takie jakby "przeżarcie" tabliczki przez jaśniejszy kolor? Na nalot raz czy drugi trafiłam, a na zmianę koloru przez całość, przez środek tylko raz w życiu (to była mleczna orzechowa lidlowa Grossa, więc nie wiem, na ile to było przez cukier, a na ile od orzechów poszło).
UsuńChodzi o nalot na wierzchu. Cukier wyłazi z czekolady i krystalizuje się na powierzchni. Podobno jest to związane ze zbyt dużą wilgotnością i często pojawia się na czekoladach, które przez jakiś czas trzymano w lodówce. Nie wiem co takiego się stało, bo pozostałe czekolady, które trzymam w tym samym miejscu, mają się dobrze.
OdpowiedzUsuńNalot, który można chusteczką czy nawet dłonią zetrzeć czy taki na stałe? Jeśli to pierwsze to raz i drugi zdarzyło mi się, że na jakiejś czekoladzie taki był. W tym na obu, które dostałam od osoby, która uprzednio trzymała je w lodówce. Ja nie trzymam czekolad w lodówce. Trzymam je w szafce w ciemnym korytarzu, blisko podłogi. Mają tam chłodno i sucho. Nie wiem, co jeszcze mogę Ci napisać.
Usuń