sobota, 11 marca 2023

(SuroVital) CoCoa Raw Dark Chocolate 80 % ciemna surowa

Dawno już nie jadłam niczego od Surovital / CoCoa, a przecież lubianego przeze mnie polskiego producenta. Chociaż... bo ja wiem, czy producenta? Na pewno cenię linię CoCoa. Ogólnie Surovital miałam za złe, że skupili się na linii OCTO, a więc produktów nie w moim typie, słodszych i nietabliczkowych, jakby CoCoa olewając. Do tego doszła tęsknota za surową czekoladą, której też dawno nie jadłam. Jakże się więc ucieszyłam na widok ich nowości, w dodatku o tak bardzo mojej zawartości kakao! Natychmiast zamówiłam i nie mogłam się powstrzymać, by nie zjeść jej stosunkowo szybko.

(SuroVital) CoCoa Raw Dark Chocolate 80 % to ciemna czekolada o zawartości 80 % surowego kakao.

Po otwarciu poczułam zaskakująco znaczącą słodycz melasy, karmelu i żywicy. Była ciężka i poważna, ale nasycona nie mniej istotnymi cytrusami. Miały nieco egzotyczny wydźwięk, stąd do głowy przyszedł mi azjatycki cytrus yuzu. Do tego sporo owoców czerwonych, chyba głównie porzeczek, jako palono-duszone dżemy i kompoty. Od tych kwaśności odbiegała jakby nieco mniej spożywcza nutka, którą zapisałam sobie jako acetonowo-siarkową. Kryła się w gorzkim dymie, który to zgrał się z ziemią. Podkreślił ją, że obok melasowo-karmelowego splotu i cytrusów znalazła się na pierwszym planie. Doszukałam się też kawy - jakby na ziemię ją ktoś wylał.

Tabliczka była bardzo twarda, co jeszcze wzmocniła jej grubość. Skojarzyła mi się z zawilgoconym drewnem, wydając trzask porządny, ale stłumiony.
W ustach rozpływała się powoli, mocno trzymając kształt. Nie było w tym jednak oporu. Wydała mi się lekko śliskawo-oleista, ciężka. Opływała trochę wodnistymi, ale lepkimi smugami. Cechowała ją gładkość. Była niczym bardzo, bardzo gęsty i zbity maślany krem, który ktoś próbował niezbyt umiejętnie rozrzedzić. Otłuszczała podniebienie i usta, po czym dość rzadko znikała, pozostawiając tłustawo-cierpkawe wrażenie.

W smaku najpierw poczułam delikatną słodycz i rześkość jak podczas mżawki. W zasadzie były jednością. Wychwyciłam kwasek w tle, ale słodycz nie dała mu dojść do głosu. Słodycz miała karmelowy charakter. To karmel palony, szlachetny, jakby zgaszony, Szybko dołączyły do niego kadzidlano-żywiczne nuty, a potem jeszcze melasa. Słodycz rosła.

Po paru chwilach w jej toni zaznaczyła się soczystość. Podskoczyła błyskawicznie, ukazując słodkie mandarynki, które okazały się nutą znaczącą i długo wyraźnie się utrzymującą.. Cytrusowość nakręciła cytryna. Jej sok polał się i zaraz przemieszał z egzotycznym motywem, obfitując w np. azjatyckie yuzu. Pewnie też jakieś inne "cytrusowate" egzotyczne owoce. 

Po paru chwilach leniwie, ale konsekwentnie rozchodziła się gorzkość. Była odważna i wydawała się bezkompromisowa. Nie wyszła wprawdzie przed poprzednio opisane, a tylko zrównała się z nimi, ale gorzka ziemia w pewnym momencie bardzo, bardzo skupiała na sobie uwagę. Osnuł ją dym i wylano na nią zimną, mocną, czarną kawę. Espresso. Choć dym także reprezentował gorzkość, wplatał kadzidlano-żywiczną słodycz.

Za tym wszystkim raz po raz przemykały czerwone owoce... czy raczej wino o ich nutach. Czerwone i słodkie...
Słodycz ogólnie tak się panoszyła, że w pewnym momencie aż nieco rozgrzała gardło.

Z racji rześkości mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa pomyślałam o asfalcie po deszczu i zimnej kawie wylanej na czarną glebę. Przeciskał się tam też dym, a w nim kryła siarka. Nastąpiła seria kwaskawych, mniej spożywczych błysków. Siarka i aceton z czasem zmieniły się jednak w gnilną, ostrzejszą nutę.

Słodycz osiągając dość wysoki poziom, ustatkowała się i zelżała. Była rześka jak dym z lżejszego kadzidła, ale jednocześnie ciężka, bo mocno melasowa i palona. W pewnym momencie wydała mi się przyjemnie niska. Melasa zaczęła przechwytywać te ostrzejsze i gnilne nuty. Czerwone wino raz czy drugi polało się, by zaraz wsiąknąć w ziemię. Kryło lekką pikanterię.

Chwilami wyłaniały się przyprawy korzenne: czarny kardamon, goździki oraz lukrecja i anyż - splot ostro-rześki, słodki.

Po pewnym czasie czerwone owoce umocniły się. Okazało się, iż to nie tylko one, ale też cierpka aronia i jeszcze jakieś ciężko-kwaśno-cierpkie... Na pewno czułam czerwoną porzeczkę i wiśnię. Najpierw otarły się o dżemowo-kompotowy motyw, jednak inne nuty dopowiedziały im raczej gnilną pikanterię, podfermentowanie. Dodatkowo cierpkość cały czas nakręcała aronia. Uderzyły nieco gnilne truskawki, zagłuszając resztę swoją specyficzną słodyczą, która po chwili osłabnięcia, znów zaczęła rosnąć.

Wzrosła za sprawą karmelu i melasy, które nie zapomniały o rześkości.

Po zjedzeniu został właśnie rześki posmak, równie rześka, soczysta egzotyka czerwonych i cytrusowych owoców o znaczącej kwaśności oraz ziemisto-dymny motyw. Dym mieszał się ze słodyczą, reprezentowaną przez melasę. Do tego czułam lekkie ściągnięcie jak po cierpko-gnilnych owocach.

Całość smakowała mi, jednak zaskoczyła tak znaczącą słodyczą. Nie była wprawdzie bardzo wysoka, ale melasy, żywic i karmelu czułam mnóstwo. Mandarynki i yuzu, gnilne czerwone owoce (porzeczki i truskawki), podkręcone aronią i winem ciekawie się odnalazły z charakternymi dymem, ziemią i asfaltem. Dym połączył gorzkość i słodycz kadzidłem, co również dało interesujący efekt. Do tego ta rześkość deszczu! Bardzo udana tabliczka, czuć surowy charakterek, a jednak mam wrażenie, że lepiej by było, gdyby była posłodzona czymś mniej imperatywnym niż cukier kokosowy, np. cukrem trzcinowym.

Dym, ziemia, mgła - podobnie rześki wydźwięk miała SuroVital CoCoa Raw Czekolada Klasyczna Gorzka 70%. Słodsza od nut miodowo-karmelowych, też była bardzo, a nawet bardziej, melasowa. W niej czułam sporo wina, a pikanteria była korzenna, w dziś przedstawianej o wiele więcej w niej z gnilności. 


ocena: 9/10
kupiłam: CzaryMary.pl
cena: 13,05 zł (za 50g, ale miałam kupon rabatowy, normalna cena to 13,48zł)
kaloryczność: 612 kcal / 100 g
czy znów kupię: raczej nie

Skład: nieprażone ziano kakaowca, cukier kokosowy, tłuszcz kakaowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.