czwartek, 16 marca 2023

Bulk Dark Chocolate Almond Butter krem czekoladowo-migdałowy

Gdy nie układam degustacyjno-recenzenckich serii, to same mi się układają. Jak zaczęłam od migdałowo-nerkowcowego kremu Foods by Ann Strawberry & Nut Spread, przypomniałam sobie o posiadanej paście Auchan z prażonych migdałów 100 %. I niedługo potem zakupiłam obiekt dzisiejszej recenzji. Nie szukałam go jakoś specjalnie, ale cóż. Migdały i ciemna czekolada? To połączenie wydało mi się cudowne! Potencjalnie wytrawniejsze, nie słodziaśne... Przerażała tylko wielkość pojemnika. Gdyby się jednak miało okazać godnym zamiennikiem Mixitelli Brownie, byłoby miło. Obstawiałam jednak, że bliżej mu będzie do Mixitelli z czekoladą (Peanut Butter Dark Chocolate Uganda). Acz wciąż liczyłam, że wyjdzie wyraźnie czekoladowo, a nie po prostu jak masło orzechowe (w tym przypadku migdałowe) z dodanym kakao. Gdy próbowałam uzyskać bezpośrednio od Bulk informacje na temat tego, jaki procent składu stanowią migdały, a jaki czekolada, a także ile % kakao zawiera dodawana czekolada, otrzymałam odpowiedź, że to informacje chronione prawnie.

Bulk Dark Chocolate Almond Butter to "rzemieślnicze masło z prażonych migdałów i ciemnej czekolady" produkowane dla firmy Bulk.

przed i po uporaniu się z olejem
Po otwarciu poczułam intensywny zapach prażonych, słodkich migdałów z wytrawną, czekoladowo-truflową otoczką. Kojarzyła się z ciemnoczekoladowym ciastem, może brownie, na pewno z mnóstwem migdałów, na które właśnie wylewa się polewę z czekolady. Idealnie do siebie pasowały. Łączyły się lekko drzewno-paloną nutką. Migdały nie były bowiem przeprażone, a podprażone jedynie w sposób podkreślający. W trakcie jedzenia i przy mieszaniu zapach wydawał się jeszcze bardziej harmonizować.

Na wierzchu wydzieliła się ogromna ilość oleju, z czego znałam jakieś 5 łyżek (do słoiczka, by w razie czego mieć, gdy dojdę do dna słoika - jakąś łyżeczkę z tego rzeczywiście potem musiałam domieszać, ale dopiero na sam koniec), a jakieś 2,5-3 przemieszałam.
Nie było to łatwe, bo masa pozbijała się w grudki. Nie była sucha, a jakby natłuszczona, nasączona. Jednocześnie bardzo gęsta i zwarta, ewidentnie zagęszczona czekoladą. Mieszanie trwało długo, musiałam w to włożyć trochę wysiłku, ale końcowo osiągnęłam zacny efekt: jednolitą i gęstą, plaskającą masę najeżoną jasnymi drobinkami.
Krem cechowała masywność. Minimalnie się ciągnął, trochę jak masa na ciasto. Nie wyglądał na bardzo tłusty.
W trakcie jedzenia dał się poznać jako gęsto-mazisty. Rozpływał się powoli, zalepiając usta zupełnie. Trzymał się konkretnie, ujawniając czekoladową kremowość. Czułam maślano-gładki efekt mazistej, gęstej czekolady - kremo-czekolady! - a potem na znaczeniu zaczęła rosnąć rola miazgowego efektu. Pasta była bowiem sowicie wypełniona chrupko-miękkimi drobinkami migdałów. Urozmaicały konsystencję, nieco poganiały z czasem bazę z rozpuszczaniem się i wylegały na język. Tłustość kremu wydawała się niska i głównie kremowo-czekoladowa, trochę maślana. Kawałeczki zupełnie odciągnęły od tego uwagę. Efekt przypominał mnóstwo drobinek w topiącej się czekolado-zawiesinie. Całość była od nich tak ziarnista, że aż trudno myśleć mi o tym tworze jako o kremie!
Okazało się, że to żadne kawałki, a dosłownie drobineczki do pociamkania pod i na koniec. Mimo rozmiaru, z racji ilości sporo wnosiły.
Konsystencję całości uważam za w porządku, acz wolałabym, by była nieco mniej najeżona.

W smaku pierwsze przywitały się prażone migdały. Były słodkie, acz z charakterkiem skórki, a więc i lekką goryczką.

Błyskawicznie poprzez goryczkę właśnie podkradła się do nich gorzkość czekolady. Otworzyła drogę ciemnoczekoladowo-kakaowemu ciastu. Wyobraziłam sobie sowicie niemal truflowe, mokre wnętrze. Wyraźnie czuć także cierpkość kakao, podkreślające i czekoladowość, i migdały.

Podpieczona nuta ciasta połączyła się z prażonymi migdałami, również jeszcze je podkreślając. Przemknęła mi nuta drzew i zwykłego kakao w proszku, które podsyciły czekoladowość. Zrobiło się nieco mniej jednoznacznie.

Rosła słodycz. Należała głównie do czekoladowego ciasta, acz naturalnie migdałowa jej wtórowała. Ogólnie choć znacząca, nie była za wysoka. Mniej więcej w połowie rozpływania się porcji w ustach pomyślałam o słodkich, ale wciąż cierpko-gorzkich cukierkach typu trufle kakaowe w ciemnej czekoladzie (takich w papierkach), a także truflach belgijskich, oprószonych pyłkiem kakao. Potem na przód wyrwała się czekolada, na pewien czas aż przygłuszając migdały. Raz czy dwa odnotowałam w tym trochę tandetne echo związane z czekoladą, ale uciekało szybko. Z czasem wyskakiwała cierpkość kakao, chyba wraz z lekką nutką ziemi i przełamywała słodycz. Ona z powrotem zwróciła uwagę na migdały.

Sukcesywnie gorzkość kakao, mniej czekolady, jakby podkreśliła goryczkę migdałów. Ta z kolei igrała z niemal maślanymi i słodkimi migdałami - jakby skórki podbiły je na zasadzie kontrastu. Krem zaczął nieco łagodnieć, dzięki czemu migdały znów się wyklarowały. Migdały i czekolada współgrały już na równych prawach, idąc w maślano-słodkim kierunku.

Im więcej drobinek na języku, a już na pewno gdy zaczęłam je podgryzać, oczywiście migdałowość wzrastała. Smakowo w zasadzie kontynuowały i podkreślały migdałowość, jaką zapewniał już sam krem. Kawałki gryzione okazały się głównie delikatnie prażone. Przypisałabym im słodycz i pewną soczystość. Raczej nie było wśród nich skórek.
Całkiem nieźle pracowało też natychmiastowe po umieszczeniu porcji w ustach lekkie ponadgryzanie / pociamkanie kawałków, a potem pozwolenie wszystkiego swobodnie się rozpływać. Ja jednak wolałam zostawiać gryzienie na koniec.

Po zjedzeniu został posmak prażonych, słodkich migdałów i nieco truflowego, bardzo słodkiego i zarazem gorzkiego od zwykłego kakao w proszku ciasta czekoladowo-migdałowego.

Pastę uważam za bardzo przyjemną i zrobioną nieźle. Konsystencja nie w moim typie, bo za dużo było tych drobinek, przez co aż poczucie, że to jednak krem uciekało, ciągle trzeba było ciamkać, mimo że kawalątki nachalne nie były. Mimo to, przyjemna gęstość i czekoladowość mnie udobruchały. To, że migdałów nie przeprażono zdecydowanie na plus. Cieszę się też, że czuć ich smak aż tak wyraźnie. Czekoladowość rzeczywiście była czekoladowością - trochę ciastową, ale na pewno obyło się bez wrażenia, że "po prostu dosypano kakao". Jednocześnie w smaku było coś trudnego do uchwycenia, co stało na drodze do pełnego zachwytu. Pochwalić natomiast należy porządną gorzkość i niską słodycz.
Krem wśród jemu podobnych i tak wyróżnia się pozytywnie. Migdały świetnie pasowały do czekolady tak po prostu, a ich smaki nakręcały się wzajemnie, więc mimo drobnych "ale", jestem zadowolona z zakupu. Tylko też wiem, że przez gramaturę (i plastikowe opakowanie zamiast szklanego) raczej nie wrócę (na takie kremy miewam ochotę różnie rozkładającą się w czasie, a jednak jak już taki otworzę, to mam kilka posiedzeń pod rząd).


ocena: 8/10
kupiłam: guiltfree.pl
cena: 54,65 zł za 500g
kaloryczność: 572 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: prażone migdały, ciemna czekolada (miazga kakaowa, cukier, 20 % kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, lecytyna sojowa, aromaty)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.