czwartek, 9 marca 2023

Karuna Chocolate Dominican Republic Dark Chocolate 80 % ciemna z Dominikany

Mimo szczerych chęci nie udało mi się zostawić na koniec przygody marki Chapon tabliczki o najwyższej zawartości kakao i zjadłam ją, mając jeszcze wiele innych. Mówi się: trudno. Przynajmniej udało mi się z Karuną, bo dzisiaj prezentowana to właśnie ostatnia, jaką wybrałam. Na setkę się nie zdecydowałam, bo to tabliczki nie w moim stylu. Choć, prawdę mówić, zaczęłam się zastanawiać, jak ona by smakowała. Wszystkie były nieco za słodkie, a setkę raczej trudno zasłodzić. Pytanie, czy można to łatwo zrobić z 80%?
Na pewno za to wiadomo, z czego zrobiono tę tabliczkę. Otóż z kakao od kompanii Öko Caribe, która fermentuje i suszy organiczne kakao w wiosce Pimentel w San Francísco de Macrois, a w ogóle kupuje je od 180 lokalnych (z regionu El Cibao) farmerów.

Karuna Chocolate Dominican Republic Dark Chocolate 80 % to ciemna czekolada o zawartości 80 % kakao z Republiki Dominikany, z prowincji Duarte, regionu El Cibao.

Po otwarciu zagrzmiał zapach czerwonych owoców pod przewodnictwem wiśni (miękkich, świeżo-podsuszonych, jakby nieco gnilnych i słodkich w ten sposób), kwaśnych nektarynek i orzechów włoskich. Te podkreśliła nutka czerwonej herbaty pu-erh... czy w ogóle lekko herbaciana. Z owocami związał je kwaskawy motyw kefiru i zsiadłego mleka oraz suszonej skórki pomarańczy. Owoce wprowadzały słodycz, to pewne. Przy wiśniach znalazły się też niejednoznaczne ciemne: jeżyny i porzeczki jako jakiś... kompot, sok - coś dosłodzonego na pewno. Ogólnie zaznaczył się wątek jakby "owocowego cukru" (na scukrzonych owoców suszonych).

Twarda tabliczka przy łamaniu wydawała z siebie dźwięki z pogranicza łamania skały i grubych, suchych gałęzi. Wydała mi się jednak też trochę krucha, mimo że się nie kruszyła. Musiałam włożyć sporo siły, by w końcu zobaczyć ziarniście-zbity przekrój.
W ustach czekolada rozpływała się w tempie umiarkowanym, acz wciąż satysfakcjonująco długo i długo też zachowywała swój kształt. Miękła jednak i pokrywała usta gęstą, maślano tłustą mazią. Ewidentnie jednak na gęstości i zbitości z ochotą traciła. Okazała się przy tym szorstka. Na koniec robiła się nieco bardziej soczysta (jak jędrno-twarde owoce, więc też nie jakoś bardzo) i trochę ściągała.

W smaku pierwsza przywitała mnie cytryna niemal błyskawicznie zmieniając się w niedojrzałą, kwaśną pomarańczę.

Tuż za nimi rozszedł się torf. Ziemia najpierw była raczej delikatna, dopiero zaczynała się budzić i przybierać na gorzkości. Tym samym cytrusom dopowiedziała pomarańczę suszoną.

Ta jednak nie zdążyła się specjalnie rozgościć, bo oto kwaśność przywłaszczyła sobie wiśnia. Nie była to jednak czysta kwaśność, a obudowana słodyczą. Lekko gnilną, kojarzącą się z pojedynczymi, drobnymi sztukami, które same się ususzyły - jakie trafiają się czasem wśród wiśni świeżo-surowych w sezonie. Cytryna z kolei zupełnie zmieniła się w nektarynkę. I... jabłko?

Rozpłynęła się wyrazista słodycz. Reprezentowała miód i suszone figi. Też lekko kwaskawe, może więc niedosuszone... ale jednak. Miód aż nieco zadrapał, wydał mi się lekko pikantny. Ziołowy?

Gorzkość w tym czasie zrobiła się już cudnie mocna. Dobiegały do niej łagodniejsze nuty orzechów włoskich, częściowo wchodzące na pierwszy plan, a także ziemi. Wirowały wspólnie, po czym na moment wybijały się właśnie orzechy. Potem z kolei pomyślałam o mulisto-ziemistej herbacie pu-erh (czerwonej) i herbatach po prostu. Całym mnóstwie suszonych, poskręcanych ciemnych liści. Najcharakterniejsze zaparzono... Mocne, cierpkie, ale złagodzone miodem. I z... suszoną pomarańczą? O jej względy z kolei zabiegała cytryna - jako sok i skórka w tle? Zaprosiła goryczkę, kojarzącą się trochę z drzewami.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa ogólnie przychodziło pewne złagodzenie. Do orzechów podkradł się wątek kwaskawego nabiału. Zsiadłego mleka, może trochę kefiru. Te także mogły być lekko dosłodzone miodem.

Kwaśność cały czas utrzymywała także owoce. Wiśnie dominowały, acz otoczyły się też innymi czerwonymi i ciemnymi. Na parę sekund na pierwszy plan wskoczyły czarne porzeczki, a potem pomyślałam o jakiś kompotach i sokach z jeżyn, aronii i czarnych porzeczek (może z odrobiną czerwonych). Dosłodzonych... A zrobionych, przynajmniej niektórych z suszonych owoców? Jakby herbatko-napary owocowe? W ogóle te wydały mi się nieco podsuszone, acz wciąż kwaśno-soczyste. I z lekką goryczką w tle. Znów zaplątał się akcent herbaty z pomarańczą.

Jabłko z kolei kwaśność po drodze zgubiło. Przemieszało się z figami i miodem. Zmieniło się ze świeżego w suszone, gąbczasto miękkie i znacznie słodsze... Miód otoczył je i ogólnie sporo kwasków wygładził. Wyobraziłam sobie scukrzony, bardzo słodki miód, wciąż jednak z pewnym charakterem. Ziół?

Znów zrobiło się łagodniej. Ziemia i herbata uległy orzechom, które z włoskich stały się raczej słodszymi i bardziej maślanymi pekanami. Mleczność utraciła na kwaśności i też jakoś w maślaność przeszła. Wszelkie owocowe wątki przycichły, tylko jabłka miały się dobrze. Te jednak wystąpiły w roli apple butter (kremo-przecieru z jabłek i masła; nie jadłam, a czytałam o tym, więc to wyobrażenie). Odrobinka cytrusów i wiśni jedynie pobrzmiewała.

Posmak z kolei znów był bardziej kwaśny. Miodowy jednak też, jak kwaśno-miodowe owoce: suszone figi i jabłka. Trochę podsyciły je niemal winna wiśnia i cytryna... cytryna z pomarańczą (suszoną skórką)? Na pewno czułam ich goryczkę i lekką cierpkość. Mieszała się z gorzkością herbaty i orzechów. Włoskich i maślanych pekanów.

Całość bardzo, bardzo mi smakowała. Żałuję, że ze wszystkich regionów Karuna nie zdecydowała się robić czekolad właśnie 80 %. Wysoka słodycz miodu i suszonych fig, jabłek została ograna kwaskiem i gorzkością. Orzechy włoskie przechodzące w pekany, ziemiście-herbaciane nuty mieszały się z interesującym zsiadłym mlekiem, wiśniami, czarnymi porzeczkami, ciemnymi i cytrusowymi owocami, cały czas szczycąc się charakterem. Scukrzono-maślane aspekty zupełnie im się podporządkowały.

Herbaciana, z "tworami z owoców", cytrusowa była też Ecor Dalla Nostra Filiera Cacao Extra Dark Chocolate 85 %, acz ona wyszła pikantniej w sposób piernikowo-przyprawiony, miała inny wydźwięk. Choć suszone pomarańcze, scukrzone owoce, wiśnie oraz trochę ziemi i przypraw czułam też w Cluizelu Los Ancones 73 % Repulique Dominicaine, to jednak daleko mu do Karuny, z całą tą jego cukrowością oraz łagodnymi gorzkością i kwaśnością.


ocena: 10/10
kupiłam: dostałam od karunachocolate.it
cena: 6,40 € (cena sklepowa za 60g; ja dostałam)
kaloryczność: 524 kcal / 100 g
czy kupię znów: chciałabym

Skład: ziarna kakao, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.