piątek, 24 marca 2023

krem Amix Nutrition Amixella Triple Brownie flavour

Ten krem zamówiłam bez przekonania. Z jednej strony chciałam coś, co wyglądało jak zamiennik Mixitelli Brownie, ale z drugiej, skład tego sugerował nie zacny zamiennik, a smutną podróbkę... Acz może nie powinnam się czepiać przed zjedzeniem? Próbowałam z ciekawości policzyć, ile % całości stanowi kakao. Wyszło mi, że jakieś 5%, co nie wydawało się zbyt imponujące. Jak oni chcieli z taką ilością uzyskać efekt aż potrójnie czekoladowy? Cóż, należało sprawdzić.

Amix Nutrition Mr. Popper's Amixella Triple Brownie flavour Crunchy Peanut Spread with Dark Cocoa Cream to "gładki krem czekoladowy z kawałkami orzeszków ziemnych, oddający potrójnie czekoladowe brownie", czy też czekoladowo-orzechowy krem na bazie fistaszków, stylizowany na ciasto typu brownie.

Kiedy tylko otworzyłam słoik, przywitał mnie wyrazisty zapach jednoznacznie kojarzący się z cukierkami typu Michałki. W niemal równych proporcjach połączył prażone, "suche" fistaszki, może z paroma orzeszkami w skórkach, wraz z masą czekoladową... trochę tanią, bardzo słodką, ale wciąż też cierpkawo kakaową. Kompozycję cechowała ciężkość, ale raczej taka pozytywna... "Raczej" - to słowo klucz, bo czasami odbiegała w kierunku mniej pozytywnym.

W zasadzie nie było czego zlewać, bo olej na wierzchu się nie wydzielił - może jakieś parę kropelek na łyżeczkę zgarnęłam i zlałam, resztę przemieszałam.
Poszło szybko, mimo że krem był gęsty w niemal ciastowo-wilgotny sposób. 
Masa była gęstawa i bardzo natłuszczona, trochę oleista. Już na oko widać mnóstwo kawałków, kawałeczków i drobinek fistaszków.
Krem trzymał się łyżeczki; gdy z niej powoli ściekał był gęsty i zwarty. A jednak nie wydał mi się szczególnie zbity czy masywny.
W trakcie jedzenia potwierdził swoją gęstość, jednak była to gęstość bardzo kremowa. Zalepiał w sekundę i aż chwilami przytykał usta, po czym rozpływał się bardzo wolno. Trochę oleisty, dodatkowo z elementem jakby zwykłego masła, ogólnie bardzo tłusty. Udawał maślaną, wilgotną i miękką masę na ciasto. Nie ciasto samo w sobie, a właśnie surową masę na ciasto. I roztopioną, maziście-lepką polewę szykowaną na nie. Miękką, nawet chwilami sugestywnie gumowo-margarynową polewę. Bazowo niby była w nim pewna gładkość, ale drobinki fistaszków nadające miazgowości ujawniały się już w ciągu paru sekund. Gdy tak zmieniał się w papkowato-zawiesinową masę, wyłaniały się kawałki średniej i małej wielkości. Do tego z czasem dochodziła lekka pylistość kakao.
Ciamkane drobinki okazały się świeżo-miękkie, niewymagające, ale przyjemnie urozmaicające strukturę. Kawałki natomiast były już twardsze i chrupiące, miejscami nieco jakby rozmiękłe - wszystkie przyjemne. Nie najeżono nimi kremu przesadnie, więc to wciąż "krem z kawałkami", a nie jakaś zbitka. 

W smaku od razu ruszyła wysoka słodycz. Była prosta, wchodząca w skład masy czekoladowej. Natychmiast pomyślałam o cukierkach czekoladowych w polewie kakaowej czy niby ciemnoczekoladowej. Tłustej, trochę oleiście-maślanej?

Zagrzmiały fistaszki, wchodząc bez kompromisów. Zdominowały kompozycję, dając się poznać jako prażone, ciężkawe, trochę jakby smakowo "suche" czy duszne.

Wystarczyła sekunda-dwie, by orzeszki i czekoladowość masy / cukierków przełożyły się na jednoznaczną wizję cukierków typu Michałki. Arachidy zatopione w gęstej, cukrowej masie czekoladowej - to było dokładnie to! Albo czekoladopodobnej? Tłustej na pewno - raz po raz wyłapywałam dziwny posmak - "jakby margaryna, ale nie margaryna".

Mniej więcej w połowie  rozpływania się porcji w ustach czekoladowy smak przytoczył więcej gorzkości. Poczułam cierpkie, proste kakao, może nawet z echem kwasku. Kierowało uwagę na polewę wspomnianych cukierków lub takiej robionej do ciasta...

Ciasta czekoladowego, nieco budżetowego i stylizowanego na Michałki. Było dopiero szykowane, bo to raczej mocno czekoladowo-fistaszkowa, surowa masa na ciasto, wraz z wysoką słodyczą białego cukru i maślanością. Maślaność właśnie chwilami wydawała mi się jakby trochę rozbijać, rozrzedzać smak (?) od środka.

Z czasem słodycz rosła, acz już nie jakoś bardzo, maślano-czekoladowocukierkowo-ciastowy, delikatniejszy splot płynął spokojnie. Złagodniał, a arachidy znów weszły na pierwszy plan. Tym razem jednak już tak się nie rządziły. Przyozdobione nieco czekoladopodobnym echem, mgiełką masy czekoladowo-kakaowej, roztoczyły swoją naturalną gorzkość. Ich prażony, duszny motyw rósł wraz z wyłanianiem się coraz to większej ilości kawałków. Wydaje mi się, że za nimi kryła się lekka... sztuczność?

Kawałki gryzione podnosiły ten właśnie wątek orzeszków dusznych: i podprażonych na sucho, i takich nieco skórkowych. Łączyły w sobie przyjemną gorzkość i naturalną słodycz. Neutralizowały ogólną słodycz.
Spróbowałam też gryźć je wcześniej, gdy pasta się rozpływała, ale wtedy jakoś nikły w jej słodkiej toni.

W posmaku zostały właśnie wyraziste arachidy, a także cierpkawe kakao. Do cierpkości dołożyło się też... coś. Aromat? Czułam również zbyt wysoką, prostą, taką "odstającą" słodycz, która mi co prawda przeszkadzała trochę, ale... pod koniec uczty za to już muliła. Na szczęście wciąż nieco trzymało się jej skojarzenie z Michałkami.

Krem mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się ani Michałków, ani czekoladowo-fistaszkowej masy na ciasto. Poniekąd jakoś to tam z ciastem współgrało, ale z ciastem brownie to się nie kojarzyło. Było przyjemnie mocno arachidowo, nie za mocno prażono, a do tego no... czekoladowo, acz w formie nieco budżetowej. Polewowe akcenty i przesłodzenie dawały się we znaki, mimo że był też fistaszkową bombą i w zasadzie kakao nie brak. Słodycz wolałabym o wiele niższą albo przynajmniej ambitniejszą (nie białego cukru). W paście było coś, od czego pod koniec po prostu przytykało.
Konsystencja za to ciekawa i w sumie przyjemna (choć też trochę budżetowa). Wpisała się w skojarzenie z Michałkami - doskonała ilość kawałków o idealnej strukturze, a także miazgowe drobinki, które w kremach uwielbiam. Do tego żadnych kryształków, które męczyły mnie w Mixitelli Brownie i NUTREND Denuts Cream Brownie.
Jako jednorazowy zakup - spoko. Przyznaję, że pasta miała ciekawy wydźwięk. Przydałoby się jednak poprawić skład.


ocena: 7/10
kupiłam: Allegro
cena: 30 zł (za 250g)
kaloryczność: 608 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: orzeszki ziemne 75%, krem kakaowy (cukier, masło shea, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu 20%, emulgator: lecytyna sojowa; aromat)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.