niedziela, 16 kwietnia 2023

Chapon West Papouasie ciemna 76 % z Papui - Nowej Gwinei

Dlaczego akurat tę tabliczkę wybrałam na akurat ten dzień? Nie miałam żadnych konkretnych kryteriów wyboru, więc zaważyło, że dawno nie jadłam czekolady z tego w zasadzie nie często spotykanego regionu oraz to, że miała najkrótszą datę z posiadanych Chapon (czy raczej najmniej długą - jak ja kocham duże zakupy bezpośrednio u producentów, kiedy to przysyłają same świeżynki!). I... chciałam coś pysznego, a ta marka to pewniak.

Chapon West Papouasie to ciemna czekolada o zawartości 76% kakao z zachodniej Papui - Nowej Gwinei.

Po otwarciu uderzył duet jasnych kwiatów i orzechów o bardzo maślanym charakterze, które po chwili zadeklarowały się jako nerkowce. Przy maślanej nucie pobrzmiewało echo kwaskawo-podbuzowanego kefiru. Kwiaty rozchodziły się na biały, ewentualnie bardzo jasny bez lilak i jaśmin. Były pełne słodyczy i wilgoci... niemal soczystej, przez którą podeszły do nich owoce - trochę ciemnych, w tym borówki amerykańskie, trochę cytrusów (chyba głównie cytryna). Połączył je, wraz z kwiatami bardzo harmonijnie, słodki, soczysty banan. Bananowo-kwiatowy splot wydawał mi się chwilami niemal miodowy, bardzo słodki. Całości jednak nie brakowało gorzkości ziemi ukrytej w dymie, a nawet pewnej wytrawności... jakby... oliwek? 

Tabliczka w dotyku wydawała się sucha. Była bardzo twarda, a przy tym trochę krucha. Podczas łamania trzaskała głośno jak skała, ujawniając ziarniście-piaszczysty przekrój.
W ustach rozpływała się bardzo powoli i dość gęsto. Lekko miękła, długo zachowując kształt i formę. Zdradzała lekką pyłkowość, po czym upuszczała trochę soczystości, niczym masywny i maślany krem z orzechów ze zmiksowanymi na sos owocami.

W smaku pierwsza jako baza rozeszła się maślaność oraz owocowa mgiełka, sugerująca soczystość. Delikatnie swoją obecność zaznaczył banan z borówką amerykańską, wplatając pierwsze, bardzo subtelne przebłyski kwasku.

Niemal od początku do maślaności zaczęła docierać delikatna gorzkość. Maślaność więc prędko nabrała orzechowego charakteru, a że lada moment pojawiły się kwiaty, do głowy przyszły mi maślane bułeczki i maślano-orzechowe ciastka, które zadbały o lekko pieczoną nutkę. O głos zaczęły dopraszać się orzechy nerkowca.

Dzięki temu subtelna gorzkość, też nieco o orzechowym charakterze, zaczęła rozchodzić się już wyraźnie, współtworząc bazę.

Rozlała się słodycz. Ta już była odważna i wyrazista. Banany zmiękły, owoce nieco się zgubiły. Zbierało się za to coraz więcej kwiatów. Początkowo zasunęło to jednak nutę jasnego, mocno kwiatowego miodu. Miód zalał i nasączył maślane bułeczki. Także maślane ciastka musiały być właśnie nim posłodzone. Pomyślałam też o brytyjskich ciastkach typu shortbread (nigdy nie jadłam; ponoć mają nutę żółtego sera) maczanych w miodzie.

W połowie rozpływania się kęsa z kwiatów wyraźniej wyłonił się jaśmin, soczystość owoców przerabiając na po prostu rześkość i wilgoć, a tym samym przełamując zasładzający aspekt miodu. W tym samym czasie gorzkość narastała. Chwilami jakby próbowała osnuwać kwiaty dymem, a potem... dym ten zebrał się przy czarnej, także wilgotnej ziemi. Może z lekką, wytrawniejszą nutką prawie grzybową?

Za sprawą gorzkości maślaność i pieczona nuta zaczęły zmieniać się w orzechy nerkowca. Lekko prażone, naturalnie słodkie, wyraziste. Aż nagle uderzyły tak, że w zasadzie stały się bazą, zajęły pierwszy plan. Trwały tak chwilę.
Kryła się za nimi bardziej wytrawna nutka, ale nie mogłam jej złapać.

Z lekkim opóźnieniem działał jaśmin. Gdy tylko słodziutkie nerkowce zaczęły robić trochę miejsca na przodzie, kwiaty to wykorzystały. Jaśmin wsparł biały lub jasny bez lilak. Na pewno róże! Wilgotne, żywe kwiaty niosły świeżość, co na powrót wykorzystała soczystość.

Tym razem jednak odważniejsza. Odnotowałam cytrusy... głównie cytrynę, wraz z goryczkowatą skórką. Zetknęła się z wytrawniejszą nutką, a mi do głowy przyszły świeże oliwki (wyobrażenie, bo nigdy nie jadłam ,a tylko czytałam, że ponoć są gorzkie). Schowały się jednak w wątku jakby podbuzowanego cytrusa. Cały czas jednak było też słodko. Wróciły banany, trochę podsycała je ta cytryna, ale one... one łączyły owoce z miodem. A z owoców wyłapałam jeszcze... jakieś ciemne albo odrobinkę czerwonych...? Jako jakaś konfitura/przecier z miodem?

Przez to podbuzowanie mignął mi kefir, choć wyraźnie takiego nabiału nie czułam. Bardziej maślaność, może z racji nerkowców.

Na końcówce miód oblekł je albo... albo to one wydawały się tak słodkie? Jak słodziutka miazga z nich? Otulone to-to na pewno było jasnymi, białymi kwiatami.
Kwiatami, które kryły też cierpkość, o której przypominał dym (i odrobina wilgotnej ziemi?).

W posmaku została właśnie delikatna ziemia, trochę dymu i maślaność, maślane nerkowce lekko podpieczone. O tym przypominały maślano-miodowe ciastka. Drobna wytrawność (oliwek?) mieszała się ze skórką cytryny, a wszystko osładzał miód. Nie za mocno i w dodatku w sposób lekki. Po kwiatach została bowiem właśnie taka specyficzna lekkość.

Czekolada była przepyszna. Mimo dość wysokiej słodyczy miodu, kwiatów, bananów i trochę borówek amerykańskich, mimo w sumie łagodności (bo czułam dużo maślaności, orzechów, ciastek), miała intrygujący charakter. Kwiaty - jaśmin, bez - wraz z nerkowcami, a jedynie z przebłyskami cytryny, ziemi wyszły genialnie. Leciutki kwasek, delikatna, ale znacząca gorzkość poradziły sobie ze sporą ilością słodyczy, która dzięki lekkości kwiatów nie wyszła przesadnie. Lekko wytrawna nuta odnalazła się zacnie, nigdy w pełni nie ukazując - w przypadku tych nut to świetne rozwiązanie. Jednak nie zgadłabym chyba, że to 75%.

Sporo maślaności i dym czułam też w Pralus Papouasie Trinitario 75 %, ale w nim właśnie dym był bardziej istotny. Do tego czerwone owoce i kwaśny jogurt - wyszła zdecydowanie poważniej, mocniej. Chapon zdecydowała się na łagodność, ale to łagodność w naprawdę dobrym stylu.


ocena: 9/10
cena: 7,20 € (za 75g)
kaloryczność: 584 kcal / 100 g
czy kupię znów: chciałabym

Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.