niedziela, 29 października 2023

Goodnow Farms Chocolate Signature Line Mexico Almendra Blanca 77 % Single Origin ciemna z Meksyku

Wybierając czekoladę do degustacji na ten dzień pomyślałam o Goodnow, gdy jednak przyszło do wczytania się w listę posiadanych, trochę się zdziwiłam. Otóż skończyły mi się jakoś tak... szybciej niż się spodziewałam. Mało tego, byłam pewna, że tak niedawno widziałam jeszcze w szufladzie Gwatemalę... acz tak, widziałam... Sięgając po nią do degustacji, nie inaczej.
Producent poinformował, że kupuje ziarna na te tabliczki od farmera Vicenta Caçepa, którego rodzina zajmuje się hodowlą kakao na rodzinnej plantacji o (jakże chwytliwej) nazwie Jesus Maria w Tabasco, w Meksyku od ponad 80 lat. To konkretnie kakao, z którego stworzono tę tabliczkę, to Almendra Blanca (po polsku "biały migdał"). Warto dodać, że producent podkreślił, że to nie Criollo, "a po prostu taki gatunek kakao". Zaintrygowało mnie, bo przypomniała mi się czekolada Georgia Ramon Almendra Blanca Mexico Agrofloresta Mesoamericana 91% Dark Chocolate Limited Edition, która z kolei została opisana jako Criollo Almendra Blanca. Jak rozumiem, jakby w podgrupę ziaren "Białych Migdałów" wchodzą criollo i... zwyklejsze białe?

Goodnow Farms Chocolate Signature Line Mexico Almendra Blanca 77 % Handcrafted Single Origin Chocolate to ciemna czekolada o zawartości 77 % kakao Almendra Blanca z Meksyku, ze stanu Tabasco, z plantacji Vicenta Caçepa.

Po otwarciu poczułam wyrazisty zapach cytryn, którym wtórowało trochę znacznie słodszych pomelo. W owocach zaplątały się też jakieś czerwone... acz kryły się za soczystością cytrusów i pieczono-prażonym wątkiem orzechów. Z tymi wiązała się maślaność oraz zsiadłe mleko. Orzechy nie wydały mi się szczególnie określone, ale raz po raz przemknęły wyraźnie prażone migdały... Prażone w słodkim syropie klonowym? Ten wiązał się z myślą o kwitnących drzewach. Świeżością i ciepłem lata. W oddali doszukałam się odrobiny pudrowej słodyczy przypisanej do cytryn.

Mimo chropowatej struktury, wszystko wskazywało na to, iż tabliczka jest kremowa. Wydawała się delikatna, mimo twardości. Ta była trochę skalista. Trzaskała głośno i głucho.
W ustach rozpływała się kremowo gęsto i średnio powoli. Była maślano tłusta i niemal idealnie gładka. Trochę obklejała usta, po czym soczyście rzedła, nie zapominając o poczuciu gęstego konkretu.

W smaku pierwsze pojawiło się mleko, roztaczając swoją lekką, naturalną słodycz.

Niemal w tym samym momencie odezwała się słodycz pudrowa, przedstawiająca cytrynę. Pomyślałam o pudrowych cukierkach cytrynowych, acz kwasek szybko przybrał na soczystości i cytryny zrobiły się bardziej świeże, zwyczajnie owocowe.

Mleko podchwyciło leciutki kwasek, ale choć nie zdecydowało się iść w bardzo kwaśnym kierunku, zmieniło się w mleko zsiadłe. Zawarło w sobie specyficzną rześkość.

Słodycz pudrowa zniknęła zupełnie na rzecz karmelowej. Ta z kolei przedstawiła się jako nieco przygaszona... Rosnąć zaczęła z czasem jako syrop klonowy, taki może nieco skarmelizowany, z naturalną paloną nutką.

Paloność i syrop klonowy wprowadziły wątek drzew. Z racji słodyczy pomyślałam o kwitnących, ukwieconych drzewach. Znów wychynęło trochę pudrowości, przez którą pomyślałam o pyłku kwiatowym. Zaplątała się w tym lekka cierpkość.

W tym czasie cytryny nie próżnowały. Kwaśność nieco wzrosła... choć pozostawała w pewien sposób ostrożna. Wpisywała się w słodycz. Do cytryn dołączyło bardzo, bardzo słodkie pomelo. Za nim raz po raz wychwyciłam przebłyski jakiś cierpkawych czerwonych owoców.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa palono-drzewna nutka przełożyła się na nieśmiało rosnącą gorzkość. Zaprosiła trochę orzechów i migdałów. Niektóre były w skórkach, wszystkie na pewno pieczono-prażone. Kontynuowały ten wątek rozpoczęty przez syrop klonowy. Ten jeszcze zaplątał się tu i ówdzie.

Pieczony wątek zetknął się z cytrusami i mlekiem, rysując obraz masy cytrynowej na krucho-maślanym spodzie. Masa musiała być lekko śmietankowa, niby soczyście-kwaśna, ale ugłaskana. Sam spód zaś był słodki, acz ostrożnie. Słodko-palony, poprzypiekany sowicie. Jego maślaność z czasem mieszała się z orzechami w proporcjach równych...

Równych, albo i takich, przy których chwilami orzechy wybijają się. Pomyślałam o słodko-maślanych pieczonych laskowych i migdałach. Migdałach w syropie klonowym? Lekko karmelizowanych? Poczułam trochę gorzkiego dymu w całej tej pieczonej strefie.

Goryczka podkreśliła jeszcze cytrusy, lecz... w owocach wyłapałam coś jeszcze. Może jakiś łączony kiwi-agrestowy dżem, podsycony cytryną właśnie? Przemknęło mi coś czerwonego... Niedojrzałe wiśnie i czerwone porzeczki? Wydawały się bardzo niejednoznaczne, a jedynie przemykające za cytryną. Także jednak cytryna pod koniec złagodniała, jako że wymieszała się z maślanością i zsiadłym mlekiem.

Posmak należał właśnie do cytryn, acz znów z lekką pudrowością i nutką... chyba kiwi. Może też jakiś czerwony owoc się zaplątał, acz trudno stwierdzić, bo do cytryn z każdej strony dosłownie pchały się orzechy - różne, ale na pewno pieczone i kruchy, maślany spód. Słodycz, wypiek i owoce połączyło kwaskawe zsiadłe mleko.

Czekolada była smaczna, jednak jak dla mnie za łagodna. Niby kwaśna, lecz jej kwaśność wpisywała się w słodycz. Gorzkość znikoma, a słodycz, mimo że nie przesadzona, to wszechobecna. Dużo cytryn, acz też pudrowo-cukierkowych, akcenty innych owoców (kiwi i czerwonych) i drzewa, orzechy i migdały wyraźnie pieczone wyszły przyjemnie, acz to intrygujące nuty mleka zsiadłego czy wypieku z masą cytrynową sprawiły, że całość wyszła niecodziennie. Ogółem wydała mi się delikatna, ale z racji nut, a nie że łagodzona przez producenta.

Prażone migdały skojarzyły mi się z Millesime, ale ona była bardziej korzenna, a owoców w niej o wiele więcej czułam czerwonych. Połączenie prażenia i kwaśności wydawało się jednak w pewien sposób podobne. A jednak nuty były inne.
Cytryna, maślane ciasto z kruszonką, orzechy i śmietanka - te nuty Manufaktury Czekolady Porcelana Blanca Mexico 70 % bardzo przypominały wyczuwalne w dzisiaj prezentowanej.


ocena: 8/10
cena: 90 zł (za 55g; cena półkowa; ja dostałam zniżkę)
kaloryczność: 600 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.