niedziela, 8 października 2023

Apisierra Puro Chocolate Artesano con Cafe ciemna 46 % z kawą

Lubię czasami próbować też zwyklejsze czekolady z innych krajów. Gdy natknęłam się na Allegro na czekolady Apisierra, tknęło mnie, że w zasadzie takiej właśnie zwyczajnej z Hiszpanii chyba nie jadłam (przynajmniej nie świadomie). Hiszpańskie słodycze z samymi tabliczkami czekolad za nic mi się nie kojarzą. Do głowy przychodzą raczej nugaty, turrony itd. Uznałam, że zamówię jedną z ciekawości. Chciałam czystą, a ta okazała się słodzona miodem, co nie skreślało w moim odczuciu potencjalnie niezłej czekolady. Niestety... przy pakowaniu pomylili się i przysłali mi kawową. Okazało się, że tych czystych już nie mają. Sklep robił w dodatku problemy ze zwrotem, ale w końcu koszt mi zwrócono, a że tabliczka i tak przyszła połamana, uznali "łaskawie", że mogę ją zatrzymać. Żałowałam, że to akurat czekolada z kawą do mnie trafiła, bo ostatnimi czasy nie lubię słodyczy kawowych. W pewnym momencie chciałam oddać ją, nie otwierając, Mamie, ale uznałam, że w sumie z ciekawości poznawczo chociaż spróbować mogę. A może miała mnie pozytywnie zaskoczyć?
Z tego co wyczytałam o marce Apisierra, to ich cała produkcja odbywa się w Parku Naturalnym Sierra de Cazorla w Andaluzji, który to rejon słynie z tradycyjnego i ekologicznego przetwórstwa.

Apisierra Puro Chocolate Artesano con Cafe to ciemna czekolada o zawartości 46 % kakao z Ameryki Środkowej z kawą.

Po otwarciu poczułam mocno kawowy zapach. Kawa dominowała - były to nieco za mocno palone ziarna kawy. Wydało mi się, że wyłapałam nawet lekką spaleniznę. Mimo gorzkości kawy, całość była też bardzo słodka, ponieważ sporą ilość cukru podkręciła jeszcze wanilia. One jednak podporządkowały się kawie zupełnie. Tak, że w zasadzie z zamkniętymi oczami powiedziałabym, że to zasłodzona kawa, ewentualnie z czekoladową nutą, nie zaś czekolada z kawą.

Czekolada w dotyku wydała mi się trochę ulepkowato pylista i bardzo masywna. Podczas łamania wydawała z siebie donośne, chrupko-głuche trzaski, świadczące o jakby pełnej strukturze i twardości.
W ustach rozpływała się w tempie średnim, mięknąc trochę ulepkowato i lepko-maziście pokrywając podniebienie. Nie była tłusta, choć czuć w niej maślaność. Okazała się bardzo pylista, a chwilami wręcz proszkowa. Zmieniała się w średnio gęstawą zawiesinę. Kawę przemielono na gładko, więc nic nie zostawało.

W smaku najpierw swoją obecność zgłosiła wysoka słodycz. Prosta, acz nie czysto cukrowa, bo błyskawicznie naskoczyła na nią wanilia. Nie zdążyłam się jednak szczególnie na niej skupić, a już polała się kawa.

Gorzka i bardzo, bardzo mocno palona kawa ziarnista była bardzo wyrazista. Zdominowała wszystko inne. Miała nieco ziemiście-truflowe echo.

To chyba słodycz podpowiedziała tę truflowość, bo sama rosła. Co prawda dopiero za kawą, ale znacząco. Przez moment pomyślałam o kwiatach, ale słodycz zdradziła swój mocno cukrowy charakter. Wanilia starała się ją uszlachetnić, lecz spowodowała tylko ogólne nasilenie słodyczy, skutkujące drapaniem w gardle.

Daleko w tle kompozycja wydała się nawet kryć lekką mleczność, maślaność... Do głowy przyszły mi czekoladowe "kulki" płatki zbożowe do mleka. Jakby właśnie do czegoś takiego raczyć się kawą.

Kawa bowiem, bardzo intensywna, mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa wciąż dominowała. Słodycz i drapanie wpisały się w nią, bo oto czułam mocną, czarną kawę, ale zacukrzoną. Dołączyła do niej rozgrzewająca przy wsparciu cukru rozpuszczalna. Ta z jeszcze większą łatwością mieszała się z cukrem. W końcu w zasadzie zrównał się z kawą.

Wanilia chwilami zanikała, acz to ona chyba przełożyła się na sugestie mleka. Raz czy drugi nawet przemknęła myśl o cappuccino. Odnotowałam też cierpkość, która pozwoliła wychylić się kakao w proszku. To było jednak jak cukrowo słodki napój kakaowy, dosłownie jakieś "kakałko" o niskiej gorzkości. Może nawet jedynie mleko zabarwione od wspomnianych wcześniej płatków? Drobna czekoladowość wiązała się z maślanością w tle, sprawiała wrażenie stłamszonej przez kawę. Była niemal nieuchwytna.

Gorzkość tej kompozycji należała do kawy. Cierpkość z czasem wskazała mi motyw spalenizny. Pewna ziemistość przypomniała o ziarnach kawy... I to pod koniec, kontrastowo do słodyczy, poszło w nieprzyjemną gorycz za mocno palonej kawy i kawy nieco za mocnej.
Wtórowała jej słodycz cukrowo-waniliowa, walcząca o maślano-mleczny akcent. Trochę wygładzał kompozycję.

Posmak właśnie do takiej za mocnej i za mocno palonej kawy należał. Czułam jej cierpkość, pyliste kakao w tle, a także cukrowość w gardle. Towarzyszył jej ciężko słodki motyw waniliowy. Mimo iż za słodko, to raczej przesadnia gorycz kawy dominowała. Czułam, jakby i słodycz, i kawa aż nieco gryzły mnie w język.

Czekolada pozytywnie zaskoczyła mnie tylko tym, że kawę dodano na gładko, a nie w postaci ziaren do chrupania. Reszta z kolei mi nie odpowiadała. Wyszła strasznie słodko ciężko, choć nie smakowała samym cukrem / słodyczą. Uderzała za mocną kawą. Kawa dosłownie przegoniła tu czekoladowość - ta nieśmiało wychylała się sporadycznie, ale raczej jako element dosładzający, pewna maślaność. Kawa ziarnista i rozpuszczalna z tak wysoką słodyczą stworzyły nieprzyjemny kontrast. To było i drapiące, i już nie gorzkie, a chwilami goryczowate, a w efekcie średnio smaczne. Taka mocna kawa i sama słodycz to raz, że nie moja bajka, a dwa...  chyba ogólnie mocno średnia jest to czekolada. Myślę, że z porządnie kakaową bazą miałaby szanse być naprawdę smaczna. Wydaje mi się jednak, że wielbicielom słodyczy kawowych, niekoniecznie czekolad, może o wiele bardziej już i w tej wersji posmakować. Mnie wystarczyły nie całe 2 kostki by nabrać pewności, że to nie dla mnie.

Mamę zmogła chyba porównywalna ilość, a zaraz po zjedzeniu powiedziała: "Jakie to słodkie! Dlaczego to takie słodkie? Ile tam tego cukru i po co? Strasznie słodkie. Czuć tylko cukier i kawę, a samej czekolady w sumie nie, tylko w konsystencji czuć, że ma się w ustach czekoladę. Mocno kawowe, ale co z tego, że tak słodkie, że nie da się jeść? A tak to ja nie mam nic do zarzucenia tej czekoladzie. Mniej cukru i pewnie byłaby dobra". I tak jednak większość oddałyśmy ojcu, któremu to bardzo smakowała. Jego partnerce także.

Z Mamą nie mogłyśmy się ilości cukru w niby ciemnej czekoladzie nadziwić. Zgodziłyśmy się, że czekolada to w tej tabliczce pełni chyba tylko funkcję nośnika dla cukru i kawy. Oceniam bez przekonania. Bardziej subiektywnie dałabym 4, ale jak pomyślę o tym, jak obecnie smakują słodycze i o tym, że właśnie dlatego trzymam się od nich z daleka... No to po prostu produkt nie dla mnie, do którego w sklepie bym się nie zbliżyła. W końcu wpadła do mnie zupełnie przypadkiem, więc nie chcę jej skrzywdzić.


ocena: 5/10
kupiłam: Allegro
cena: kosztowała 17,50 za 115g, jak sprawdziłam, ale mi wpadła za darmo
kaloryczność: 519 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, odtłuszczone kakao w proszku, kawa, kawa rozpuszczalna, lecytyna sojowa, naturalny aromat waniliowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.