poniedziałek, 27 listopada 2023

The Swedish Cacao Company Peru 72% Ucayali, 2021 Harvest ciemna z Peru

Przyszła pora na czekoladę marki, poszerzającej moje horyzonty, jeśli chodzi o to, z czym kojarzy mi się Skandynawia. Już nie tylko z kryminałami (które czytam) i Ikeą (której nie lubię), ale też właśnie z The Swedish Cacao Company, znanej też jako Svenska Kakao. Dopiero przy sprawdzaniu tego tekstu tknęło mnie, że przecież od właśnie peruwiańskiej tabliczki (The Swedish Cacao Company Peru 85 % Ucayali 2018 Harvest) w ogóle zaczęła się moja przygoda z tą marką. Firmę cenię sobie za to, że dokładnie opisuje, z czego powstała dana tabliczka. Dziś opisywana na ten przykład została opisana jako miks lokalnego peruwiańskiego wariantu trinitario, nazywanego Comun, z 4 innymi odmianami ziaren trinitario. Producent tego kakao, Ucayali River Cacao (URC), stacjonuje w okolicach miasta Pucallpa, we wschodnim Peru, na Nizinie Amazonki, na lewym brzegu rzeki Ukajali. Kakao fermentuje w skrzyniach przez 6 dni, po czym jest suszone na słońcu.

The Swedish Cacao Company Peru 72% Ucayali, 2021 Harvest to ciemna czekolada o zawartości 72 % kakao trinitario (m.in. Comun) z Peru, z regionu Amazonii Ucayali, znad rzeki Ucayali.

Po otwarciu poczułam kwaskawo-delikatny zapach twarożku zrobionego ze sporą ilością śmietankowo-cierpkawego jogurtu (greckiego?) z różami. Kwiatów czułam dużo, jak i słodyczy z nich wynikającej. Mieszała się z bardzo słodkimi, soczystymi czerwonymi owocami, których szybko przybywało coraz więcej i więcej. Na pewno pojawił się granat, a za nim odrobina... malin? Słodkiego sorbetu wiśniowego? Przewinął się tam arbuz, w pierwszej chwili nieoczywisty. On wniósł lekko orzeźwiająco-wodnisty motyw, co podłapały owoce wyraźnie egzotyczniejsze. Może orzeźwiające i zasładzające lychee? Przeplotła je pewna wytrawniejsza, acz niewysoka pikanteria. Też jakby trochę kwiatowa?

Twarda tabliczka trzaskała średnio głośno, gdy ją łamałam. W zasadzie było to zróżnicowane - zależy, czy był to akurat fragment cieńszy, czy grubszy. Ogólnie wydała mi się skaliście krucha, mimo że nie kruszyła się.
W ustach rozpływała się średnio szybko i lepko. Była maślanie tłusta i kremowa. Bardzo długo zachowywała zwarty kształt. Z czasem robiła się bardziej, choć wciąż nie mocno, soczysta. Soczystość mieszała się z mazistą, maślaną tłustością i razem pokrywały podniebienie, znikając jakby niechętnie.

W smaku od razu po ustach rozeszło się mnóstwo soczystego i słodkiego soku z granatu. Był rześki i... mieszający się z pewną świeżością żywych płatków róż. Podniosły słodycz i choć były nieco ciężkawo słodkie, nie brakowało im rześkości. Wyobraziłam sobie różowo-czerwoną różę stulistną. 

Słodycz z oddali wplotła im charakterniejszy, palony wątek. Odrobina karmelu podkreśliła ciężkość kwiatów, ale rześkości nie odebrała.

Popłynęło tsunami owoców egzotycznych, bardzo słodkich i jakby soczyście-wodnistych. Pomyślałam o słodkim, orzeźwiającym lychee i arbuzie. Słodkim i soczystym. Na moment wyrwał się na przód i splótł się tam z granatem, który zapowiedział trochę kwasku. W tle odnotowałam chyba jeszcze melony - słodkie i takie nieco bardziej zachowawcze, wytrawniejsze. Arbuz zaprezentował swoje różne części: od słodkiego, czerwonego miąższu, po części bliżej zielonych skór.

Swoją obecność zaznaczyła ziemia. Pobudziła gorzkość, która w ciągu kolejnych chwil wzrosła. Ziemistość zbudowała wytrawność. Zakręciła się bliżej pierwszego planu, ale nie pchała się tam.

W wytrawnym wątku poczułam też gorzki dym i ostrość. Jakby dymnego pieprzu? Pieprzu dość rześkiego, nieco kwiatowego? Zaplątała się drobna cierpkość.
Do dymu dopłynęło trochę karmelowej słodyczy, łagodząc kompozycję

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa wyraźnie przemknął lekki kwasek. Cytryna podkreśliła soczystość owoców, acz część z nich przycichła. Zmieszała się z granatem, a następnie - może to ze względu na myśl o zielonej części arbuza? - wprowadziła kwaskawe, zielone jabłka. Może też trochę winogron? Kwiaty wciąż otulały owoce. Słodkie, całe mnóstwo różnych, łagodziły kwaśność.

Gorzka strefa zaczęła łagodnieć. Poczułam odrobinę orzechów i pewną maślaność... Ta zetknąwszy się z kwaskiem, zaobfitowała w delikatny, śmietankowo-jogurtowy twarożek. Twarożek z orzechami i płatkami róż? W dodatku z niemal drapiącym, maślanym karmelem w tle.

Za słodkimi kwiatami wciąż epizodycznie pojawiała się ostrość. Jakby kwiatowo-ziołowy pieprz? Trochę cytrusowy, delikatniejszy od zwykłego i rześki. Po tym łagodniejszym momencie ziemia jednak uderzyła z nową siłą.

Ziemia nawzajem nakręciła się ze słodko-kwaskawym splotem jabłek, lychee i niedookreślonych, bardzo słodkich czerwonych owoców. Do głowy przyszedł mi też nieco przesłodzony wiśniowo-malinowy sorbet (bo było za słodko, by mówić o tych owocach osobno).

Po zjedzeniu został posmak właśnie ziemi doprawionej jakby kwiatowym pieprzem i samych kwiatów. Otulały owoce - na pewno arbuza i jakieś soczyście-rześkie, słodkie i z odrobineczką kwasku egzotyczne. Chyba z kropelką cytryny.

Całość była bardzo ciekawa, niespotykana i po prostu pyszna. Granat, lychee, arbuz i inne egzotyczne, słodko-soczyste owoce, podsycone kwaskiem cytryny i jabłek oraz otulone słodkimi różami, z domieszką karmelu zostały zestawione z wytrawniejszymi nutami. Gorzkości wprawdzie za wiele nie było, ale wyrazistości jej nie brak. Ziemia, trochę dymu i ostrość "kwiatowego" pieprzu pokazały, co trzeba. Mimo wszechobecnej słodyczy i subtelnej kwaśności, wcale nie wyszło za słodko.

Nie była tak gorzka ziemiście-skórzano, kadzidlana, kwaśna od cytryn i innych owoców czy pikantnie owocowa jak The Swedish Cacao Company Peru 85 % Ucayali 2018 Harvest. Ale miały podobne nuty granatu, cytryny, róż, słodko-wodnistych owoców, dymu i niejasnych orzechów. Ich pieprzność była podobnie rześka (podlinkowana jakby cytrusowa, w dzisiaj opisywanej kwiatowa). Podobne, jednak czuć, że różni je zawartość. Trochę kontrastowo w podlinkowanej wyraźnie wyszła karmelowo-bananowa słodycz, w dzisiaj opisywanej choć była wyższa, to jednak bardziej zgrana z resztą nut. Smakowały mi równie mocno, każda adekwatnie do zawartości kakao.


ocena: 9/10
cena: 41 zł (za 50 g; cena półkowa, ja dostałam zniżkę)
kaloryczność: 553 kcal / 100 g
czy kupię znów: kiedyś mogłabym wrócić

Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.