GymBeam nie jest marką dla mnie, bo nie przepadam za sportami i produkty, suplementy dla sportowców kompletnie mnie nie interesują, jednak... mają też małą kategorię, którą przejrzałam z zapałem. Ostrożnie zdecydowałam się na krem kuszący, ale i ryzykowny, GymBeam Cashew Butter + Chocolate + Banana. Jako że okazał się pyszny, zamówiłam za jakiś czas jeszcze jeden słoik i dobrałam dwa inne. Zamierzałam w końcu wziąć ich pasty pod lupę.
GymBeam Triple Nut Butter / Potrójne Masło Orzechowe to krem 100% z orzechów prażonych: arachidowych (40%), nerkowca (35%) i migdałów.
Po odkręceniu poczułam intensywny zapach prażonych i jakby leciutko solonych fistaszków, którym towarzyszyły karmelizowane w miodzie, chyba też ze szczyptą soli, migdały. Jedne i drugie otulała maślaność nerkowców, zapewniając kompozycji raczej łagodny charakter. Wszystko to było głównie słodkie, średnio mocno prażone i umiejętnie przełamane sugestią soli (której realnie nie było). Po uporaniu się z olejem, przemieszaniu i w trakcie jedzenia słonawy aspekt uciekał prawie zupełnie na rzecz prażenia.
przed i po uporaniu się z olejem |
*Zawsze zlewam olej do słoiczka, by potem w razie czego odpowiednia ilość dodać i wymieszać.
Krem w zasadzie nie był bardzo suchy, a podeschnięty jedynie bliżej dna. Gdy mieszałam go wraz z olejem, niespecjalnie chciało się to połączyć do jednolitości - musiałam się uporać z masywnymi grudkami, ale w końcu mi uległy. Pasta była bardzo, bardzo gęsta i konkretna. Tłusta w sposób pełny, ale też jakby olej nieco się z niej wyciskał. Już gołym okiem widać też mnóstwo drobinek i skórek.
W trakcie jedzenia potwierdziła się jego gęstość. W ustach jeszcze jakby gęstniał, rozpływając się bardzo powoli i zalepiając konkretnie. Czuć w nim miazgowy element, na który złożyły się niewymagające gryzienia drobinki orzechów. Krem był tłusty w pełny, masywny sposób. Połączył w sobie orzechową maślaność i lekką oleistość, a jednak... w tle jakby czaiła się sugestia suchawości... czy raczej pylistości? Zaklejał usta, nieco przytykał, racząc jakby nieco miękko-gumiastą kremowością. Był ciężki, ale nie w negatywnym sensie.
Po rozpuszczeniu się masy, zostawały jeszcze malutkie kawałeczki, których w większości przypadków w zasadzie nie trzeba było gryźć. Ja to jednak, niby od niechcenia, robiłam. Były różne, ale w większości sprężyście-chrupkie, inne trzeszczące. Skrzypiały / trzeszczały głównie skórki orzechów. Parę trafiło się bardziej twardych, kilka bardziej chrupiących fistaszków i parę ewidentnie miękkich w nerkowcowy sposób.
W smaku przywitały mnie bardzo słodkie w naturalny sposób fistaszki. Ich charakter wydał mi się wręcz "słodziuteńki". Były lekko prażone, dzięki czemu spójne z resztą.
Orzechy nerkowca podkradły się właśnie poprzez tę nutkę prażenia i osnuły fistaszki maślanością. Nadały kompozycji łagodny klimat, rozchodząc się bardzo wyraźnie. Mimo to, dominowały arachidy. Nerkowce były tuż za nimi. Zawróciły jednak słodycz na po prostu słodki, nie "słodziuteńki" i uroczy tor.
Z czasem, też jakby za sprawą prażenia pojawiły się migdały. Wyobraziłam sobie prażone w miodzie, przez moment nawet mignęły raz po raz solą, ale jednak nie zdecydowały się na nią.
Mniej więcej w połowie rozpływania się porcji w ustach arachidy podchwyciły wizję budowaną przez migdały. Też jakby pokryły się miodowym karmelem. Prażenie wydawało się wręcz ciepłe. Arachidy, choć dominowały, dopuszczały do głosu też kolejno nerkowce i migdały. O ile nerkowce całą kompozycję osnuły maślano-słodką otoczką, tak migdały... jedynie podrzuciły parę nut.
Dodały też pewnej powagi, zasugerowały goryczkę. I ewidentnie podkreśliły skórki. Bliżej końca zwróciłam uwagę, wraz z mocniejszym wyleganiem kawałeczków i drobinek na język, na skórki fistaszków i migdałów. Wówczas nastąpił arachidowy kop. Skórki wydobyły z prażenia motyw masła orzechowego typu amerykańskiego (typowego "peanut butter"), a więc słodkiego, ale z echem soli. Prażono-maślane, już nie takie delikatniusio-słodziusie fistaszki zdominowały wszystko inne zupełnie na sam koniec, gdy krem znikał z ust.
Gryzione i ciamkane od niechcenia drobinki smakowały sobą, kontynuując smak bazy. Były prztyczkami - w zależności od tego, co się trafiło - fistaszków, migdałów i nerkowców. Gdy się zebrały, trudno rozróżnić jedne od drugich. Podprażone arachidy chyba najbardziej i w tej części degustacji się wyróżniały, acz nie jakoś nad wyraz bardzo. Trafiłam na dosłownie kilka większych kawałeczków nerkowców i... one z kolei wydały mi się maślano-słodziuteńkie, a mniej (od fistaszków) prażone.
Po zjedzeniu został posmak prażonych orzeszków arachidowych, przywodzący na myśl - choć już odlegle - masło orzechowe amerykańskie i prażonych w karmelu migdałów. Orzechy nerkowca czułam jako słodką maślaność, tonującą poprzednie.
Całość wyszła przepysznie i rozkochała mnie w sobie już od pierwszego oblizania łyżeczki. Choć po zapachu spodziewałam się mocniej prażonej pasty (co mnie trochę wystraszyło), była prażona średnio mocno, w zasadzie w punkt. Mimo że dominowały fistaszki, orzechy nerkowca swoją łagodzącą maślanością odegrały bardzo ważną rolę, a migdały mimo że wyczuwalne najsłabiej, wplotły bardzo ciekawe akcenty. Zdawało się, że to one pewne motywy podrzucają. Bardzo ciekawe zestawienie orzechów - podkreślały się wzajemnie, wcale nie zagłuszając. Także gęsta, miazgowa konsystencja była niemal doskonała (choć trochę trudna do porządnego przemieszania przez to, że miała tendencję do zbijania się w grudki).
Ta pasta przypomniała mi Mixitelle: MixIt Mixitella Almond and Peanut Butter i MixIt Mixitella Cashew and Peanut Butter. Połączyła je, jakby podkradając, co najlepsze. GymBeam wyszła jednak nieco mocniej prażona - jak dla mnie mogłaby może być ciut mniej, ale i tak była przepyszna.
ocena: 10/10
kupiłam: gymbeam.pl
cena: 27,90 zł za 340g
kaloryczność: 606 kcal / 100 g
czy kupię znów: tak
kupiłam: gymbeam.pl
cena: 27,90 zł za 340g
kaloryczność: 606 kcal / 100 g
czy kupię znów: tak
Skład: prażone orzeszki ziemne 40%, prażone orzechy nerkowca 35%, prażone migdały 25%
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.