niedziela, 12 listopada 2023

Chapon Cacao Rare Venezuela 90 % ciemna z Wenezueli

Na widok czekolady marki Chapon, którą pokochałam na dobre, o tak wysokiej zawartości kakao jak 90 %, bardzo się podekscytowałam i po prostu wiedziałam, że muszę ją zamówić. Z kolei gdy paczka już przyszła, uznałam, że nie musi nadejść właściwa chwila, nie chciałam bowiem dobrać się do niej od razu. Zastanawiałam się też ciągle - czy to jednorazowy eksperyment czy może szykuje się poszerzenie oferty?

Chapon Cacao Rare Venezuela 90 % to ciemna czekolada o zawartości 90% kakao z Wenezueli.

Po otwarciu poczułam wyrazisty zapach rodzynek, łączący wysoką strefę słodką, w której dominował miód, z kwaśną, należącą do owoców. Wśród nich czułam głównie cytrusy, a dokładniej cytrynę i pomarańczę, a w tle trochę leśnych niezbyt dojrzałych. Jakieś drobne jagody, borówki amerykańskie. Obok miodu pojawiło się sporo kwiatów białych i choć nie ciężkich, świeżych, to aż drapiąco słodkich. Daleko w tle odnotowałam odrobinę ziemi i średnio mocno paloną nutę idącą w kierunku wytrawniejszym, krakersowym i... chlebowym jak skórka od chleba.

Tabliczka była bardzo twarda i wyglądała na kremowo-pylistą. Trzaskała głośno i skaliście. 
W ustach rozpływała się bardzo powoli i gęsto, maziście. Początkowo wydawała się w tym wręcz skąpa, długo zachowywała pierwotny kształt. Obklejała nieco podniebienie coraz to kolejnymi, maślano-oleistymi falami. Nie była jednak mocno tłusta. Odznaczała się kremowością, w której z czasem zaplątała się pylistość i drobna soczystość. Nie rozbiła jednak zalepiania, a pod koniec trochę ściągała.

W smaku pierwsze wystąpiły w duecie ziemia i rodzynki. Słodycz wstrzeliła się w nie, przez moment jawiąc się jako dość wysoka. Były to rodzynki niemal słodziuteńkie.

Po chwili jednak słodycz szybko osłabła, a ziemia roztoczyła gorzkość. Wpisywał się w nią drobny kwasek, soczystość... Najpierw pomyślałam o kefirze i cytrynie, może cytrynowym kefirze, lecz z czasem... nuta ta zrobiła się mocarniejsza i mniej spożywcza. Poczułam smołę. Wraz z pewnym gorącem, jaki w sobie zawarła. Wyległa na pierwszy plan.

W tym czasie rozwinęła się słodycz, bo choć osłabła, nie zniknęła. Rodzynki, choć wciąż słodkie, okazały się soczyście kwaskowate. Kwasek właśnie zaprosił cytryny i trochę pomarańczy. Ostatnie również były słodko-soczyste i jednocześnie właśnie kwaśne.

Pomyślałam też o kwiatach pomarańczy i... miodzie pomarańczowym? Albo raczej miodzie z pomarańczą, bo pojawił się w nim lekki kwasek. Samych, niemal miodowo słodkich, białych drobnych kwiatów pojawiło się sporo.

Słodycz zaczęła ponownie nieco rosnąc, acz trzymając zachowawczy poziom. Rodzynki zrobiły się kadzidlano-żywiczne, a nuty kadzideł właśnie spójnie zgrały słodko-kwaśne motywy z gorzkością. Kwaśne cytrusy, głównie cytryny, zaopiekowały się smołą, mieszając się niemal w jedno. Pomyślałam o kadzidłach żywicznych, które podczas spalania wraz z dymem roznoszą swoistą niemal cytrusową kwaśność.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa gorzkość i smoła zaczęły łagodnieć. Ciepło zgrało się z kadzidłem, dymem i zaserwowało mi lekko pieczoną nutę. Podkreśliła wytrawność. Pomyślałam o krakersach. Krakersach z... miodem? Goryczkowato-ostrawym miodem gryczanym, jak już. Miodem, do którego może nawet dodano zioła? Przewinęła się też nieśmiała, niejasna wizja rogalików, typowych croissantów... jedzonych z kefirem? Śmietanką?

Kefir zmienił się w śmietankę, a jego kwasek przycichł. Ogólna kwaśność osłabła. Gorzkość z kolei trzymała się całkiem wyraźnie, ale zmieniła wydźwięk. Trochę ziemi jedynie pobrzmiewało, a jej i smoły miejsce zajął głównie dym. Dym z żywicznych i ziołowych kadzideł.

Śmietankę musiano wymieszać z owocami leśnymi. Cytrusy trochę wycofały się na rzecz owoców leśnych. Czułam głównie średnio dojrzałe jeżyny, ale i jakieś jagody, borówki amerykańskie... Wyszły słodko-kwaśno, rześko i soczyście. Soczystość... chwilami też wydawała się specyficznie ziołowa, trochę jak np. szałwia. Nabiałowi przypominały o kwaśniejszym kefirze.

Z czasem pojawił się jeszcze zielony agrest i kiwi... przywracające trochę impetu cytrynie. Ogólna słodycz jednak dodała do niej jeszcze mandarynki. Bliżej końca słodycz już nie dała się tak łatwo przegnać, acz na pewno nie stała na pierwszym miejscu. To zajął splot gorzko-kwaskawy, jako kadzidlany dym. Krakersy i croissanty zmieniły się z kolei w nieco za bardzo przypieczoną skórkę od chleba.

Po zjedzeniu został posmak cytrusów i niedojrzałych owoców leśnych, które rześkie borówki amerykańskie połączyły ze słodyczą żywicznych rodzynek i odrobiną kwiatów. Czułam sporo gorzkiego dymu i smoły, uładzonych nieco także właśnie żywicznymi rodzynkami. W kwasku zaplątała się też ziemia i kefir, sprawiające wrażenie cierpko-ściągających.


Całość była bardzo smaczna i intrygująca. Słodycz jakby igrała z kwaśnością i gorzkością. Próbowała, ale się specjalnie nie panoszyła. Kwiaty i miód, chwilami słodsze owoce, a więc borówki amerykańskie, pomarańcze i mandarynki mieszały się z cytryną, niedojrzałymi owocami leśnymi i owocami zielonymi (kiwi, agrest) czy mnóstwem rodzynek. Rodzynki właśnie wydawały się mieszać wszystko ze wszystkim z racji kadzidlanego wydźwięku. Tu z łatwością wchodziły gorzkość, głównie dymu, i kwaśność. Smoliste nuty, potem lekka pieczoność i krakerso-croissanty, kefirowo-śmietankowe wątki odegrały ciekawe, epizodyczne role.

Bardzo kwiatowo-ziołowa, cytrusowa i jak mleczna kasza manna z sosem z owoców leśnych, ziemista, bananowo słodka i z nutą naleśników, suszonych owoców (głównie fig) oraz zielonych winogron była Chapon Venezuela 75%.  Trochę się to kojarzyło, bo kwiaty dzisiejszej, jej cytryna i owoce ze śmietanką, croissanty, rodzynki i zielone owoce (agrest i kiwi) do nut podlinkowanej pasowały. Chapon Venezuela 75% różniły bardzo gnilnie-ziołowe nuty i że podstawa wszystkiego to ziemia. Dzisiaj opisywana była jednak oczywiście bardziej gorzko-kwaśna, a słodka jakby zachowawczo. Jakby chciała być słodka, ale wiedziała, że musi się pilnować.


ocena: 10/10
cena: 9,50 € (za 75g)
kaloryczność: 604 kcal / 100 g
czy kupię znów: chciałabym

Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.