piątek, 20 stycznia 2023

krem MixIt Mixitella Almond and Peanut Butter

Wiem, że kremy orzechowe mogą wychodzić bardzo różnie, bo wszystko zależy od stopnia prażenia, przemielenia, więc jak już jakieś droższe kupuję, staram się wybierać ostrożnie. Dlatego Mixitelle mieszane najpierw zamówiłam tylko dwie, uznając, że ewentualnie kiedyś jeszcze od MixIt coś zamówię. I właściwie już po Mixitelli Brownie wiedziałam, że to zrobię. Po otwarciu Mixitelli Hazelnut and Peanut Butter poczułam, że muszę to zrobić jak najszybciej. Ogólnie zakochałam się w tych kremach, więc to, że je wycofali, uważam za absurd. Cieszę się, że zdążyłam wrócić do niektórych po kilka razy, ale na dzień publikacji niestety zostały tylko wspomnienia.

MixIt Mixitella Almond and Peanut Butter to "delikatny krem z migdałów i orzeszków ziemnych".

przed i po uporaniu się z olejem
Po odkręceniu uderzył zapach prażonych migdałów z nutką soli, acz w  miodzie czy karmelu (aż pomyślałam o jakimiś festynie, pachnącym migdałami w miodzie / karmelu i precelkami, mimo że nigdy nie byłam na czymś takim, wizja z popkultury). Tło należało do subtelnych, dusznych i jakby wręcz surowych fistaszków. Po uporaniu się z olejem zapach ogólnie się wygładził, choć na intensywności nie stracił, a przybrał. Zmienił nieco charakter na delikatniejszy, echo słoności się rozmyło, a on zaczął sprawiać wrażenie bardziej karmelowo-miodowego. Krem w trakcie jedzenia pachniał bardziej (ale nie mocno) słodko.

Oleju wydzieliła się ogromna ilość, z czego zlałam prawie trzy łyżki, a resztę (około 1,5?) wymieszałam. Na wierzchu bardzo dokładnie, niżej niezbyt dokładnie (lubię sprawdzać sobie różną konsystencję, ale i leniwa jestem). Mieszanie było średnio trudne; miejscami pasta pozbijała się w grudki, ale w końcu udało mi się. Już na oko widać, że mikroskopijne kawalątki to żadne tam kawałki do gryzienia. Zaplątało się trochę skórek (mimo że pasta ponoć z łuskanych; mnie to jednak nie przeszkadza).
Wierzch był spodziewanie rzadszy niż reszta, ale całość można uznać za gęstą i ciągnącą. Krem był bardzo zwarty, ani trochę nie oleisty. Okazał się kremowo-maślany, z leciusieńkim jedynie efektem chropowatości. Nie był idealnie gładki, ale - ku mojemu zaskoczeniu - nawet drobinek w nim nie uświadczyłam. Był... niegładki, o! Raz po raz trafiałam jedynie na mikroskopijne... czy wręcz malusieńkie jak atomy, drobineczki, które w sumie można jakoś pociamkać, acz nie ma takiej potrzeby. Wydaje mi się, że to były skórki, wprowadzające specyficzną suchawość. Im głębiej, tym bardziej zwarty i suchszy (ale nigdy po prostu "suchy") był krem. Na samym dnie nieco suchawy, wciąż jednak kremowy i przyjemny.
W ustach rozpływał się w tempie umiarkowanym, zalepiając zupełnie. Całość była niegładka - wyczuwalnie chropowata, mimo że mocno przemielona. Zęby i podniebienie jakby powlekał gęsty kremo-smar, potem trochę rzednący. Przypominał klej, kleił się do zębów, by jakby przybrać na gęstości, a potem "łaskawie" odpuszczać, popisując się gęstą kremowością. Był sycący i jakby pełny; niby suchawy, co chowało tłustość, ale nie mogę nazwać go suchym (daleko mu do tego). Pod koniec rozpływania się porcji w ustach na języku ostawały się trzeszczące farfoclowe drobinki, kojarzące się nieco z marcepanem. Ciamkałam je sobie, acz gryzieniem w sumie nazwać tego nie można (było to jak gryzienie kremu, nie kawałków).
Moja ulubiona konsystencja to ta "dość dokładnie" przemieszana (po zlaniu części oleju), tak ze środka słoika.

Od pierwszej sekundy po ustach rozbrzmiewał intensywny smak fistaszków o duszno-słodkim charakterze. Miały delikatny, niemal surowy wydźwięk. Pomyślałam o maślanym nugacie, słodzonym odrobinką miodu.

Dość szybko odezwały się migdały, przerywając fistaszkom prażoną nutką. Weszły jako wątek nieco wytrawniejszy, jednak potem i one przystały na bardziej słodkawe klimaty. Pomyślałam o prażono-karmelizowanych migdałach, a potem migdałach w miodowo-karmelowej, niezwykle cieniutkiej, skorupce. Ta potem opadła, zniknęła, a migdały wydały mi się słodkawe znikomo, bardziej neutralne. Myśl o karmelowym nugacie z migdałów czasem w tle się jednak przewijała, bo chyba spodobała im się ta tonacja fistaszków.

Mniej więcej w połowie rozpływania się porcji fistaszki i migdały w zasadzie zlały się w jedno. Było to trochę duszne, maślano-nugatowe i słodkawe, ale wcale nie ciężkie. Pasta wydała mi się aż surowawa, neutralna. Z pewną powagą? Odnotowałam nostalgiczny, trochę... marcepanowo-drzewny akcent? Ale marcepanu jakby prawie zupełnie niesłodkiego, czystego.

Z czasem to znów fistaszki zaczęły dominować. Wyprzedziły migdały jako surowawe fistaszki w skórkach, wniosły lekką gorzkawość i naturalną, maślaną słodycz. Wróciła myśl o delikatnym nugacie posłodzonym jasnym miodem.

Ciamkane kawalątki podbijały smak migdałów i fistaszków, czasem trochę prażenia, czasem gorzkawość skórek. Te momentami przejawiały jakby... smakową neutralną suchawość migdałów? Pomyślałam o drzewach.

Po zjedzeniu został posmak słodkawo-maślanych, niemal neutralnie mdławych (w pozytywnym sensie) fistaszków z echem prażono-podkarmelizowanych migdałów. Te zostawiły echo... niemal neutralnych migdałów i orzechów, chrupanych wśród drzew.

Całość smakowała mi, choć bardzo mnie zaskoczyła. Nie wpadłabym, że dominować będą fistaszki - w dodatku tak! Wydawało się, że to swoją słodkawą delikatnością górują nad prażonymi migdałami. Fistaszki kontrastowo wyszły aż jakby surowo. Słodycz jednych i drugich udawała odrobinkę miodu i karmelu, nabudowała też duszno-nostalgiczny klimat, co mnie zaintrygowało. Mimo słodyczy, wyszło spokojnie i wytrawnie. Nie tak delikatnie, jak wychodzą czyste pasty z arachidów, ani tak konkretnie jak z migdałów. Wyważony i uniwersalny krem, a zarazem najmniej charakterystyczny z całej trójki. Stąd smakował mi najmniej, ale wciąż smakował bardzo.


ocena: 8/10
kupiłam: mixit.pl
cena: 22,09 zł (za 250g)
kaloryczność: 594 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie (nawet gdyby nie wycofali)

Skład: migdały prażone łuskane 60%, orzeszki ziemne prażone łuskane 40%

PS A zostając w tematyce kremów orzechowych, zapraszam na smutną aktualizację (Sante) Auchan Peanut Paste Smooth 100 %, bo 16.01.2023 otworzyłam nowy słoik i... Sami przeczytajcie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.