środa, 25 stycznia 2023

Cachet Milk Chocolate Brownie & Pretzel mleczna z Tanzanii z brownie i preclami z solą

Czasem zdarza się jeszcze, ale już bardzo, bardzo rzadko, że ktoś mnie w coś właduje... zupełnie nie mojego, a ja mimo wszystko zdecyduję się dany produkt spróbować. Nie zważając, że nie ma szans mnie cieszyć. Czasem jednak jeszcze w porywach bywam ciekawa pewnych rzeczy. Lubię markę Cachet, a i całkiem miło wspominałam czekoladę z precelkami Chateau Salzbrezel. Po Halloren Cookie Dough Half-Baked Brownie z kolei też sobie pomyślałam, że warto zerknąć, jak brownie innej marki w kawałkach się w tabliczce spisuje. Znając jednak suche, twarde "krówki" z Cachet Milk Chocolate 40% with Banana & Fudge, obawiałam się, że tu trafię na przeciętne ciasteczka, a nie kawałki ciacha. Ale... kto wie? Stąd postanowiłam przyjąć tablicę od ojca, bo jak to mówią: "darowanemu koniowi (choć tu raczej żyrafie) nie zagląda się w zęby". Tak, podczas wspólnych zakupów w Auchan chciał mi kupić całą serię, ale do pseudo ciemnych z solą nie chciałam się zbliżać (a mleczną mogli bez problemu jakby co przygarnąć rodzice).
Kakao pochodzi z rodzinnych plantacji z okolic miast Kyela, Rungwe i Busokelo. Dobrze to wiedzieć, ale niedobre, co odkryłam już w trakcie degustacji (wtedy to w zasadzie były domysły, sprawdziłam po napisaniu recenzji). Otóż Cachet zdecydował się uciąć zawartość kakao w bazie. Szkoda. Cięcia kosztów... Smutne.

Cachet Milk Chocolate Brownie & Pretzel to mleczna czekolada o zawartości 31 % kakao z Tanzanii, z dystryktu Mbeya, z kawałkami brownie i solonymi preclami, produkowana przez Kim's Chocolate.

Po otwarciu poczułam bardzo wysoką, cukrowo-waniliową słodycz wymieszaną z ogromem głębokiego, wyrazistego mleka, wręcz śmietanką. Chwilami, zwłaszcza gdy nachylałam się nad wierzchem, starała się objąć dowodzenie. Zaznaczyły się też drobne nutki pieczonych precelków oraz kakaowo-gorzkawa ciastek kakaowych. Czuć to zwłaszcza po przełamaniu i w trakcie jedzenia.

Tłusta w dotyku tabliczka wciąż była twarda, jednak nie trzaskała przy łamaniu. Wydawała się bardzo gęsta. Przekrój miała proszkowy i pełen dodatków: brązowych kwadracików (brownie) i precli. Niektóre łamały się wraz z nią (to domena w większości brownie), inne zostawały (raczej precle) w danej części. Większość znalazła się na spodzie, acz któremuś kawałkowi brownie zdarzyło się też ostać w "wierzchu" kostki.
Precle były chyba w zasadzie typowymi małymi precelkami: lekkie, krucho-twarde i pustawe wewnątrz; trochę posolone. Kawałki raczej spore, ale bez przesady.
Brownie okazały się tworem ciekawym. Kojarzyły mi się z nieco rozmiękłymi (albo dopiero rozmiękającymi), a jednocześnie trochę stwardniałymi okruchami wypieku (np. brzegów lub wierzchu). Mocno trzymały się czekolady i same w sobie miękkawo (?) łamały się, więc trudno wydobyć "kwadracik" w całości.
Dodatki rozmieszczono średnio równomiernie, w ilości satysfakcjonującej, na bogato, ale jednak wciąż bez przesady.
W ustach czekolada rozpływała się maślano tłusto, wręcz trochę śliskawo i gęsto, w tempie średnim. Była gładka, wysoce kremowa. Z ochotą odsłaniała kawałki dodatków. Niektóre nadgryzałam i podsysałam trochę obok czekolady, ale większość zostawiłam już na koniec.
Precle poniekąd nasiąkały, nawet łatwo z racji napowietrzenia, jednak i tak długo zachowywały chrupką kruchość i były delikatniejsze. Znalazło się przy nich trochę soli integralnej z resztą - rozpuszczała się, a w trakcie gryzienia ukrywała wśród chrupaczy.
Brownie  na pewno nie były zwykłymi ciasteczkami. Wydawały się... opornie wilgotniejące niczym twarde, ale zawilgocone okruchy. Zwarte i masywne, trochę chrupiąco-pyliste. Po nadgryzieniu rozpuszczały się na proszkowo-grudkową papkę "jakby ciasto".
Wszystko było bardzo zgrane. Czekolada rozpływała się swobodnie, ukazując dodatki i wciąż je gęsto opływając - wszystko to dzięki temu, że nie napchali jej przesadnie i bez sensu (a w większości spód).

W ustach pierwsza niczym błyskawica smagnęła wysoka, cukrowo-waniliowa słodycz. Po chwili cukier zadrapał w gardle, mimo że nawet schylił się w nieco bardziej karmelowym kierunku, wanilia cały czas starała się temu nadać szlachetności.

Zaraz rozszedł się intensywny smak mleka, zgrywającego się nieźle z wanilią. Próbowało nieco poskromić przesadzoną słodycz. Dodatki długo nie dawały o sobie znać, acz gdy akurat o któryś zębem zahaczyłam, już w tym momencie się pojawiał, nieco osłabiając słodycz. Ta jednak i tak zaznaczyła swoją obecność w gardle.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa czekoladowa baza wydała mi się mocno maślana. Maślaność zrównała się z mlekiem, a pomogła sobie jakby ciepłą nutką... czy to prażenia, karmelu... Także osadzonej w słodyczy.

Wyłaniające się z masy dodatki wnosiły nie za wiele, lecz wydaje mi się, że to właśnie precelki podkreśliły maślaność. Brownie przez długi czas z kretesem przegrywały z otoczeniem.

Precelki wnosiły więcej, bo niektóre czasem przekłuwały wszystko szczyptą soli, choć jak na twór tego typu były chyba słone bardzo delikatnie. Wprowadzały swój specyficzny pieczono-precelkowo-paluszkowy akcent, podkreślając w czekoladzie nutkę prażonych orzechów.
Odnotowałam gorzką, ciasteczkowo-kakaową nutkę, rozchodzącą się od kwadracików brownie. Przełamała troszeczkę słodycz goryczką i zmieszała się z mlekiem.

Wszystko to rozgrywało się na przesłodzonym, cukrowo-waniliowym, ale jednocześnie wciąż także mlecznym tle. Z czasem wyrazista mleczność wypłynęła na nowo; słodycz jednak coraz bardziej odciągała od niej uwagę. Nic sobie nie robiła z ich obecności "obok". Niemiłosiernie drapała też w gardle.

Gryzione, ciamkane już po czekoladzie dodatki okazały się wyraziste w smaku. Kawałków brownie ilościowo było więcej, stąd ogólnie cały czas w miarę je czuć. Konfrontację w ustach, w kęsach gdzie znalazły się razem, smakiem wygrywały precle. Mocniejszych albo raczej bardziej wyróżniającym się.

Precelki były dobrze wypieczone, raczej łagodne, ale ewidentnie paluszkowo-precelkowe, wytrawniejsze. Zwieńczone solą w punkt, niektóre nawet nie. Smakowo bardzo intensywne.

Brownie okazały się mniej intensywnie, acz zauważalnie goryczkowate. Choć też lekko słodkie, dostarczyły sporo gorzkości zarówno kakaowej, jak i trochę kojarzącej się ze spalenizną... Przypalonym na chrupko wierzchem, brzegami ciasta, w którym czuć nawet pewną mleczność. Wyszły bowiem rzeczywiście trochę jak ciasto czekoladowo-kakaowe.

Niestety jednak dodatki gryzione razem jakoś kłóciły się ze sobą, miałam wrażenie, że zrobił się śmietnik byle-czego.

Po zjedzeniu czułam drapanie słodyczy w gardle oraz posmak cukrowo-waniliowy pochodzący od czekolady. W ustach jednak większą sprawczością w kwestii posmaku wykazały się dodatki. Mocno i długo dominowały precle, co uważam za nieprzyjemne.

Całość w zasadzie była, czym miała być i uważam ją za względnie nieźle zrobioną. Bardzo zaskoczyły mnie te kawałki brownie. Producent nie poszedł na łatwiznę i nie dodał zwykłych ciastek. Brownie były rzeczywiście jakąś formą ciasta (okruchów, tylko dziwnie symetrycznych). Niestety otoczenie zbytnio je zagłuszało. Precle się wpasowały, z solą nie przesadzono (zorientowałam się tylko, że precelki już nawet w czekoladzie mi nie podchodzą po prostu jako twór, ale za to oceny nie obniżam). Niestety jednak przesadzono ze słodyczą samej bazy. I nie pomógł fakt, iż nie była to czysta, chamska cukrowość, bo po prostu męczyła. Dużo dodatków nie pomogło. Ich ilość uważam za dobrą (dużo, ale nie zrobiły z czekolady jeżo-szyszki).
Smuci mnie to ucięcie zawartości kakao bazy w odniesieniu do starszych smaków z tej linii (np. Cachet Milk Chocolate 40% with Banana & Fudge).
Chateau Salzbrezel, jak na mleczną z solonymi preclami, była  znacznie lepsza. Wyważona, bo po prostu mniej cukrowa (różnica to 5g "w tym cukry").
Dwie kostki (jakieś 22g) zacukrzyły mnie i zmęczyły zupełnie. Nawet gdybym wciąż lubiła połączenie czekolady z preclami, ilość cukru dosłownie uniemożliwia jedzenie... Oddałam Mamie, ale miała dokładnie to samo zdanie i odpadła po podobnej ilości ("przez ten cukier niezjadliwa, w końcu przez niego aż coraz mniej mleczna się wydaje", jak to ujęła). A jednocześnie nie sądzimy, by na rynku było coś lepszego (smutne)...


ocena: 6/10
kupiłam: Auchan
cena: 11,89 zł (za 180 g; chyba promocja, ojciec płacił)
kaloryczność: 532 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku pełne, miazga kakaowa, brownie kakaowe 8% (cukier, kakao w proszku, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, skrobia pszenna, substancja utrzymująca wilgoć: glicerol; śmietana w proszku, olej słonecznikowy, rafinowany olej kokosowy, syrop glukozowy, sól), precle 4% (mąka pszenna, sól , olej słonecznikowy, mąka pszenna słodowa, drożdże, regulator kwasowości: wodorotlenek sodu), lecytyna sojowa, sól, naturalny aromat waniliowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.