niedziela, 16 sierpnia 2015

Lindt Mousse Au Chocolat Weiss biała z mousse'em z białej czekolady

Nie lubię się powtarzać, a tym bardziej nie lubię mówić o czymś nieistotnym. Przypomnę więc, że uwielbiam lindt'owskie czekolady i jestem wielką fanką mousse'ów. O tym pierwszym pewnie wiecie z racji ilości recenzji dotyczących tych czekolad, a co do drugiego... uwielbiam tę delikatność, piankowość. Wielce ubolewam, że w sklepach dobre mousse'y pojawiają się dość rzadko, więc jak już jakiś zobaczę - nie mogę przejść obok obojętnie.

Część z Was pewnie słyszała o serii czekolad Lindt z mousse'em właśnie. Jest ciemna czekolada z ciemny mousse'em, mleczna z mousse'em z mlecznej czekolady, z orzechowym, a także biała z białym. Jako, że ciemna czekolada & mousse brzmi dla mnie jak ideał, normalnie pewnie zdecydowałabym się na tą tabliczkę. Jednak uznałam, że takie połączenie spróbuję przy czekoladach z mousse'em i płynnym nadzieniem, dostępnych także w polskich sklepach. 
Nie miałam problemu z wyborem: "biała, czy orzechowa?", ponieważ orzechowa po prostu nie była dostępna.

Z tego właśnie powodu stałam się posiadaczką 140-gramowej białej czekolady z mousse'em z białej czekolady (jakkolwiek to brzmi) - Lindt Mousse Au Chocolat Weiss.

Rozerwałam tekturowe opakowanie i kiedy wzięłam się za sreberko, dotarł do mnie silny, czysto śmietankowy zapach. Wyjęłam czekoladę i powąchałam. Pachniała tak śmietankowo, jak żadna inna czekolada. 
Kiedy zaczęłam łamać na kostki, wydała mi się przyzwoicie twarda, jak na białą czekoladę. Wcześniej bałam się, że będzie się wręcz rwać, albo kostki z mousse'em pod naciskiem palców będę się wgniatać, jednak okazała się bardzo solidna. W końcu to Lindt. 

Po chwili, gdy przegryzłam na pół pierwszą kostkę, zorientowałam się, dlaczego jest taka solidna. Otóż warstwa czekolady była gruba, ale nie kosztem nadzienia. Wręcz przeciwnie, wydała mi się porządnie nadziana i równie porządnie "otulona" przez czekoladę. Widać, że niczego tu nie pożałowano.
Kiedy pozwoliłam kostce rozpuszczać się w ustach, najpierw uwolniła się z niej subtelna śmietankowość. Była to śmietanka świeża i słodka, z domieszką wanilii. Wydała mi się delikatnie tłustawa, ale w takim przyjemnie naturalnym kontekście. 
Rozpuszczała się kremowo, aż do momentu, gdy pękła, a do mnie dotarł smak nadzienia.

Było ono słodsze od czekolady, a także odrobinę od niej tłustsze. Słodycz zaczęła przybierać na sile, ale ani przez moment nie zagłuszyła śmietanki, która jednak nie pozostała bierna. 
Po pewnym czasie zaczęła upodabniać się do serka homogenizowanego z wanilią. Nie był to jednak smak sztucznego pseudo-waniliowego tworu, a taka przyjemniejsza wersja pospolitych serków. Co zaś się tyczy konsystencji... czekolada na dobre weszła w te serkowe klimaty. Konsystencja jednoznacznie skojarzyła mi się z Bakusiem.

Mousse był napowietrzony i puszysty. Leciutki, delikatny niczym chmurka. Kiedy się rozpuszczał, nie tworzył żadnej zbitej grudki, a cały czas pozostawał idealnie puszysty. Nie przypominało to czekolad Aero, było o wiele lepsze. Żadna jakaś tam bąbelkowa czekolada, tylko dokładnie mousse. 
Smak stawał się coraz bardziej słodki, z każdą kolejną kostką. W pewnym momencie wydało mi się, że czuję lekką, ulotną, migdałową nutę.

Przy końcu słodycz była już bardzo, bardzo silna, ale nie udało jej się pokonać śmietankowego smaku. On również cały czas dopasowywał się do reszty i świetnie się w tym wszystkim odnalazł.

Ta czekolada była cudowna. Wyraziście śmietankowa i bardzo słodka. Jak na mój gust, troszeczkę za słodka, chociaż na pewno nie cukrowa. Powiedziałabym, że to takie całkiem pozytywne przesłodzenie. W końcu, białe czekolady z natury są słodkie. Myślałam, że napowietrzona konsystencja nadzienia sprawi, że odbiorę tę czekoladę jako mniej słodką, jednak biorąc pod uwagę fakt, że mousse był jeszcze słodszy od wierzchniej warstwy... Troszeczkę się przeliczyłam. 
Ten posmak serka homogenizowanego był naprawdę ciekawy, jednak na pewno znajdą się osoby, którym nie będzie on odpowiadał.

Powiem krótko: bardzo, bardzo mi smakowała, więc pomimo tego lekkiego przesłodzenia, wystawiam ocenę taką, a nie inną. Od czego w końcu jest gorzka kawa?


ocena: 9/10
kupiłam: specjalne zamówienie z Niemiec
cena: 14.80 zł (za 140 g)
kaloryczność: 595 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, masło kakaowe, pełne mleko w proszku, oleje roślinne (shea, palmowy), odtłuszczone mleko w proszku, migdały, lecytyna sojowa, aromaty, ekstrakt waniliowy

29 komentarzy:

  1. charlottemadness16 sierpnia 2015 05:40

    Chętnie bym ją zakupiła.Jakość produkcji na wysokim poziomie.Nie byle jaka biała czekolada.Ciekawe czy przebija smakiem Vivani( raczej sądzę,że nie), tyle,ze Vivani "nienadziana".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym miała wybrać jedną białą czekoladę, która byłaby jedną jedyną białą czekoladą, jaką mogłabym zjeść jeszcze w życiu, wybrałabym Vivani, aczkolwiek trochę szkoda byłoby mi tego mousse'u.

      Usuń
  2. Rany, ubolewam nad tym że ani tej białej, ani wersji z kokosem nie można kupić w Polsce :( Brzmią jak marzenie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A marzenia są po to, żeby je spełniać! Ja bym szukała jakiś możliwości zamówienia, bo warto zapłacić za nią każą cenę.

      Usuń
  3. Biało-biała czekolada z mousse'm. Czyli mój prytany koszmar :)
    Jednak, to Lindt, można się skusić.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobry panie, ja tu się obśliniłam!!! To skandal, że nie ma jej w polskich sklepach, skandal mówię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, ale z drugiej strony, gdyby były ogólnodostępne, człowiek by się do nich przyzwyczaił i za parę miesięcy pewnie i tak mijał obojętnie.

      Kogo ja tu oszukuję? Pewnie bym wykupowała ją nagminnie ze sklepów, haha.

      Usuń
  5. Ten posmak serka może być ciekawy :3

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest czekolada, o której na myśl wszyscy się spuszczają, zaraz po kokosowej (a może coś pomieszałam?). Lindt, delikatność, śmietankowość i lekkie przecukrzenie nadające się do zestawienia z gorzką kawą? Dla mnie bomba!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kokosowa jest o jeden punkt lepsza (przynajmniej dla mnie).

      A myślałam, że nie lubisz białej czekolady! :P Wiem, wiem, taka jak ta nie może nie smakować.

      Usuń
  7. Ach, pamiętam czasy, kiedy te czekolady były dostępne w Polsce ;_; Rozkosz podniebienia. W internetach wystalkowałam jeszcze wersję z korzennym musem - dla mnie brzmi jak brama do nieba ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Korzenny mousse?! Teraz to ja się ślinię! To byłby pewnie zdobywca jakiś... 1000/10. :O

      Usuń
  8. Posmak serka homogenizowanego? Ciekawe… Chyba to przesądza o tym, by na nią polować. :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Dostałam ślinotoku, wygląda obłędnie ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Przez pewien czas miałam fazę na białe czekolady, wtedy na pewno bym nią nie pogardziła. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. I ja kocham Lindt'a i również kocham mussowe czekolady! :) Ta tak cudownie wygląda w środku...chyba zaraz umrę z zazdrości :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poproś kogoś, albo zamów, bo nie chcę, żebyś umierała i przestała bloga prowadzić, haha. ;P

      Usuń
  12. Lind Mousse mnie zachwyca, niestety nie miałam jeszcze okazji skosztować takich cudów. Myślę, że ta wersja ze względu na słodycz i bakusiową konsystencję podbiłaby moje serce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, ale trzeba nastawić się na prawdziwe zasłodzenie (ale skoro w dobrym stylu, to dlaczego nie?). ;)

      Usuń
  13. Jeszcze niedawno pokazywałam Oldze, że jest czekolada na pierwszym miejscu listy czekolad, które CHCĘ, MUSZĘ, PRAGNĘ kupić. :D Spodziewałam się, że będzie pyszna, ale po Twojej recenzji już jestem wniebowzięta i całkowicie pewna, że będzie moja. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty to koniecznie musisz ją dorwać!
      Swoją droga, czekałam na Twój komentarz, haha. <3

      Usuń
  14. Ten smak wchodzący w serek to dla nas byłby duży plus :D Bardzo ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziś byłam w sklepie z produktami zagranicznymi i pani ma mi ja kupić w Niemczech:) trzymaj kciuki by ja dostała:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zawsze omijalam ta serie, ale chyba bede musiała się za to z Lindtem przeprosić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, ja teraz będę polować na ciemną ciemnoczekoladowym mousse'em i mleczną z orzechowym!

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.