środa, 24 października 2018

Manufaktura Czekolady / Chocolate Story Aronia w mlecznej czekoladzie

Nie lubię i nie jem owoców / orzechów w czekoladzie. Zdarzają się jednak połączenia tak dziwne, że po prostu nie umiem ich sobie wyobrazić - po takie, jako po ciekawostkę na raz, na bloga, mogę sięgać. Daktyle i surowa czekolada w wykonaniu SuroVital? Dziękuję, wolę oddzielnie. Miechunka w czekoladzie Pacari? Ależ to było zaskoczenie! Pyszne, ale... forma. Ciekawiło mnie, jak przy tego typu słodyczu poradzi sobie bardzo ceniona przeze mnie marka (w moim tak-serio-nieistniejącym rankingu czekolad umiejscowionej gdzieś tam między lubianą SuroVital, a Pacari - jedną z ulubionych).

Manufaktura Czekolady / Chocolate Story Aronia w mlecznej czekoladzie to suszona aronia w mlecznej czekoladzie o zawartości 44 % kakao.
W słoiczku znajduje się 120 g.
(Ciekawa sprawa, bo w składzie po polsku jest "odtłuszczone mleko w proszku", a po angielsku pełne - "whole milk powder"; biorąc po uwagę skład mlecznych tabliczek Manufaktury skłaniam się ku temu, że dodano pełne.)

Po otwarciu uniósł się zapach delikatny, ale bardzo przyjemny. Był słodki, bardzo orzechowy, jakby lekko waniliowy i niewątpliwie mleczny. Kakao czułam raczej w wydaniu takiego zwykłego kakao (nie że jako czekolada).

W słoiku znalazłam dużo nie za dużych kulek, jakby lekko pokrytych pyłkiem kakao. Każda (prawie, bo ze dwie trafiły mi się z małą ilością czekolady, ale ani jedna oszukana bez aronii) składała się z grubej warstwy mało tłustej, znacząco szorstkiej i suchawej czekolady, która rozpływała się bez problemu, acz powoli oraz kulki suszonego owocu. Nie były to kompletne suszki - lekko ciągnęły się. Chwilę potrzymane w ustach nabierały soczystości. Ziarniste owoce, ich skórki oraz pestki lekko rzęziły.
Najprzyjemniej było pozwolić prawie zupełnie rozpuścić się czekoladzie i dopiero gryźć, ciamkać i wysysać aronię.

W smaku czekolada okazała się łagodna. Cechowała ją słodkawość i ziemiście-orzechowy smak, niemający za wiele wspólnego z gorzkością, ale i tak smakowity. Mleko również czułam wyraźnie - przełożyło się na skojarzenie z kakao zrobionym na mleku.

Suszona aronia w smaku okazała się zaskakująco jak na ten owoc słodka. Zachowała też specyficzną cierpkość i kwaskowato-goryczkowaty posmak. Suszony smaczek aronii po złączeniu się z kakao i sporą ilością słodyczy z czekolady wydał mi się wręcz... herbaciano-ziołowy. To skojarzenie z naparem z aronii, ale też zadziwiająco jednoznaczny smaczek jakiś... tabletek / syropu ziołowego. Bardzo słodki i aroniowy, ale jednak suszono-ziołowy, a zarazem ciągle taninowo-soczysty.

Całość smakowała trochę jak jakiś ciepły wywar / napar / herbata... Słodkie to, ale całkiem charakterne i taninowe, trochę jak słodkie czerwone wino (nie że przekąska nim smakowała, ale chodzi o klimat - wytrawne nie jest, ale soczkiem też nie). Słodkie kakao z przetworem z aronii - o! Mogłabym do tego wrócić, choć znając siebie i nastawienie do takiej formy wiem, że sama po raz drugi nie kupię.


ocena: 8/10
kupiłam: foodieshop24.pl
cena: 16 zł (za 120g)
kaloryczność: 336,4 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: 55 % mleczna czekolada (cukier, prażone ziarno kakao, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku), 44 % aronia, 1% kakao

8 komentarzy:

  1. Za owocami w czekoladzie to ostatnio jakoś nie przepadam, ale kiedyś mieli taki krem czekoladowo-śliwkowy i był naprawdę fajny. Niestety, chyba wycofali go z oferty, bo nie mogę znaleźć na ich stronie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie też nie przepadam, ale czasami zaskakująco dobrze niektóre potrafią wyjść.

      Usuń
  2. Aronię to ja jadłam tylko w formie konfitury :) Ciekawe jak by mi posmakowała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja i świeżą, i konfiturową uwielbiam! Świetny, bardzo specyficzny owoc, warty spróbowania właśnie na świeżo.

      Usuń
  3. Sądzimy, że to byłby świetny prezent na święta :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ograniczyłabym się do pierwszego zdania. Z ogromną przyjemnością zjadłabym za to tabliczkę z nadzieniem aroniowym. I to nie jakimś podrzędnym dżemidłem o smaku, ale cierpkimi powidłami. Dla kontrastu czekolada musiałaby być mleczna, słodziutka i bagienkowa. Pasowałby mi tu Lindt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, z cierpkimi powidłami też chcę. Mleczny i słodki Lindt? Czuję, że kontrast byłby za duży. Ja bym się jednak skłaniała w kierunku łagodnej ciemnej.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.