czwartek, 14 marca 2019

Chateau Winter Apfel mleczna z cynamonowym kremem mleczno-śmietankowym z orzechami laskowymi, płatkami kukurydzianymi i jabłkami

First Nice Czekolateria Czekolada mleczna z nadzieniami o smaku szarlotki zdenerwowała mnie podwójnie. Nie dość, że mi nie smakowała, to jeszcze rozbudziła we mnie ochotę na dobrą, szarlotkową czekoladę. To ciasto teoretycznie lubię, praktycznie mogłoby dla mnie nie istnieć, a za rzeczami na nią stylizowanymi nie latam, ale po tym niewypale miałam potrzebę zjedzenia smacznej takowej. Całe szczęście, że w listopadzie 2018 w Aldim pojawiła się limitowana zimowa edycja Chateau w formie mini-czekoladek / batoników. Najpierw były mi prawie obojętne ze względu na formę ("ot, przejadę się... może jedną kupię"), ale gdy okazało się, że już wykupili, zapragnęłam ich. Pognałam do drugiego Aldi i wyszłam z niego biedniejsza pieniężnie, ale bogatsza o cztery wielkie czekolady i szczęśliwa (choć trochę przerażona gramaturą).

Chateau Winter Apfel to mleczna czekolada o zawartości 32% kakao z cynamonowym nadzieniem mleczno-śmietankowym (40,8%) z kawałkami orzechów laskowych (4,3%), płatkami kukurydzianymi (1,9%) i kawałkami jabłek (1%); w formie batoników.
Opakowanie zawiera 11 szt. (po ok. 18,2g), czyli 200g.
Edycja limitowana, która pojawiła się w Aldi w listopadzie 2018 r.

Po rozwinięciu papierka poczułam przesłodzony, ale przepiękny zapach cynamonu i jabłek, jednoznacznie kojarzący się z szarlotką / jabłecznikiem w towarzystwie dużej ilości naturalnego, wyrazistego (też słodkiego) mleka. W tle pobrzmiewała orzechowo-czekoladowa nuta.

Batoniki wydały mi się tłuste, acz kruche, a nie miękkie. Przy łamaniu wydawały pewien dźwięk (ale nie trzask) - pewnie z racji grubości i dodatków. Wnętrze było pełne całkiem sporych różności: płatków, orzechów i kawałków jabłek. Ich wielkość sprawdziła się, jednak uważam, że jabłek dodano za mało.
Czekolada rozpływała się gładko, tłusto-kremowo i bagienkowo zalepiając. Powoli odsłaniała również kremowo-gładkie i nieco mniej lepiące, ale tłustsze (na szczęście w sposób do potęgi mleczny, a więc nie ciężki) nadzienie.
Je wypełniały świeżo-miękkie, odrobinkę chrupiące orzechy (prawie wszystkie bez skórek), chrupiąco-trzeszczące płatki i kawałki jabłek: skrzypiące, a z czasem mięknące, soczyste oraz kilka twardych.

Czekolada przywitała uderzając siłą wyrazistego, pełnego mleka. Szybko wyszło na jaw, że to mleko bardzo, bardzo słodkie i może trochę waniliowe. Słodycz szybko zaczęła dominować, jednak cynamon towarzyszył jej już od prawie pierwszej chwili. Jego nutka połączyła się z lekko orzechowym smakiem czekolady.

Nadzienie podbiło słodycz przynajmniej dwukrotnie, ale zaraz reflektowało się i zalało usta jeszcze większą ilością mleka. Tym razem, za sprawą nadzienia, mleko podchodziło pod śmietankę. Dodatki bardzo szybko się ujawniały, bo nimi nieźle przesiąknęło. Cynamon zajął wśród nich nadrzędną rolę.

Cynamon był cały czas wyczuwalny, ale mniej więcej w połowie zszedł na dalszy plan.
Przebił się delikatniusieńki kwasek jabłek, wraz z ich słodyczą. Nie był to smak suszonych owoców, ale świeżych też nie. To po prostu... takie ciastowo-dżemowo-przetworowe, jędrno-kapciowate jabłka. Cudnie zeszły się z cynamonem. Rozgryzane raczyły już głównie swoją naturalną słodyczą.
W tym czasie zaczęłam trafiać na chrupacze. Rozgryzane orzechy laskowe cudownie podbiły śmietankę, wyszły łagodnie, a z racji słodyczy pomyślałam o wręcz pralinowo-nugatowych, ale  wciąż korzennych klimatach. Niektóre jednak dodawały także odrobinkę goryczki.
Płatki kukurydziane dodały trochę cukrowości, ale swoim wyrazistym zbożowym smakiem płatków kukurydzianych właśnie też poczucie słodyczy stabilizowały. Chyba nie muszę pisać, jak świetnie wyszły z mlekiem i śmietanką...

Bliżej końca, gdy właśnie zajęłam się rozgryzaniem ("obok czekolady") dodatków, orzechy i płatki kukurydziane z cynamonem zaczęły mi przypominać delikatną kruszonkę, mleko i śmietanka wmieszały je w bezkresną słodycz, a cynamon znów przybrał na znaczeniu do prawie-pikanterii. Wydobył z resztek czekolady nutkę kakao. Słodycz nieco odpuściła (chyba głównie ze względu na smak płatków kukurydzianych i laskowców).

W posmaku pozostały płatki kukurydziane, bezkresna toń mleka i śmietanki z cynamonem oraz dość urocza, orzechowa czekoladowość. Wszystko to niestety za prętami klatki zasłodzenia.

Czekolada wyszła smacznie i bardzo zimowo, ale nie była na tyle ciekawa, bym miała do niej wracać przez kilka dni (jeden powrót z chęcią zrobiłam), więc cztery sztuki powędrowały do Mamy.
Miała ciepły wydźwięk. To takie... zasłodzone cieplutkie mleko z cynamonem, ale też mleko z płatkami kukurydzianymi. Oczywiście też orzechy i delikatna, niemal dziecinnie słodka czekolada z szarlotkową nutą. Dodatki nakręciły skojarzenie z kruszonką, która schowała szarlotkę (szkoda, że nie z szarlotką z kruszonką). Skojarzeń z proszkowo-cukrowymi, dziecięcymi kinderkami nie było... to czekoladki o wiele od nich lepsze: takie urocze, puszczające oczka zimowe lolitki.
Moim jedynym zarzutem jest tylko zbyt duża ilość cukru, a za mała jabłek (naprawdę nie widzę problemu, by w miejsce części cukru dać więcej owoców). Co prawda podyskutowałabym jeszcze nad sprawą cynamonu (czuć go bardzo wyraźnie, ale nie był taki znowuż pikantny, więc dodałabym jeszcze przyprawę, a nie sam ekstrakt).
Jestem pod wrażeniem jakości i struktury. Wszystko pierwszej świeżości, wyważone. Batoniki mimo tłustej bagienko-kremowości nie wyszły nazbyt tłusto, a sowita ilość dodatków nie zrobiła z nich słodycza do chrupania. Przyjemnie rozpływało się to w ustach, mimo że parę rzeczy wymagało schrupania (ja część gryzłam w trakcie "obok", a część zostawiłam na koniec). 

Bardzo dobra, acz przesłodzona zimowa propozycja, tylko... trochę mało zgodna z tytułem - zasadniczego jabłka trochę mało. Wolałabym, żeby zamiast kawałków jabłek, dali warstwę dżemu (naprawdę podobał mi się zamysł Czekolaterii...).


ocena: 8/10
kupiłam: Aldi
cena: 6,99 zł (za 200g)
kaloryczność: 571 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: mleczna czekolada (cukier, pełne mleko w proszku, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, maślanka w proszku, laktoza, lecytyna sojowa, ekstrakt z wanilii), tłuszcze roślinne (palmowy, shea), cukier, pełne mleko w proszku 11%, produkt z serwatki, orzechy laskowe, kukurydza, kawałki jabłek, lecytyna sojowa, aromaty, ekstrakt z cynamonu, sól, ekstrakt słodu jęczmiennego, kwas cytrynowy

11 komentarzy:

  1. Mówisz, że byly Ci obojętne ze względu na forme. Czyli nie przepadasz za batonikami? Wolisz tabliczki :)
    Smak kruszonki i płatków kukurydzianych brzmi cudownie <3 sama nie przepadam za owocowymi slodyczami, więc malo jablek byloby dla mnie na plus :) ale ten dzemik moglby duzo poprawic!
    Ojj a teraz zamarzyla mi sie czekolada z nadzieniem o smaku kruszonki... <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Batonów nienawidzę. "Czekolady w formie batoników" jakoś ścierpię, ale irytują mnie.

      Usuń
  2. Mam ją, ale nie planuję recenzji na blogu :) Baardzo mi smakowała! Takie 9/10 dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, a dlaczego bez recenzji? Tak z ciekawości pytam.
      Cieszę się, że Ci smakowała.

      Usuń
    2. Bo zdjęć nie robiłam :D

      Usuń
    3. U mnie to nie do pomyślenia.
      Zapomniałaś czy co? xD

      Usuń
    4. Akurat miałam rozładowany aparat XD A czekoladę jak jem...to całą :P

      Usuń
    5. U mnie takie coś nigdy by się nie zdarzyło, pilnuję naładowania telefonu za bardzo, to wszystko jest dla mnie za ważne.
      Też zjadam całą, chyba że mi nie smakuje. No i np. 200 gramów też nie zjem, ale tak 100 z hakiem nawet to jak najbardziej.

      Usuń
  3. Haha, skąd ja znam sytuację ze względu. 'Nie, nie chcę, nie kupię, po co?'. Za to jak tylko produkt zniknie... :D Tym razem jednak bardzo mnie zaskoczyłaś. Czekoladki są zupełnie nie Twoje.

    Dla mnie forma działa bardzo na nie. Do tego rozliczne dodatki w nadzieniu. Nie pomaga nawet ciepła myśl o Chateau.

    PS 'Naprawdę nie widzę problemu, by w miejsce części cukru dać więcej owoców' - wiesz, jaka to ogromna różnica w kosztach produkcji? Lepiej wypuścić coś dla mas i udostępnić im w niższej cenie. Więcej osób kupi. Ile z nich będzie analizować czy chować urazę do marki? Margines. Sama wiesz, że ludzie jadają bezrefleksyjnie. Przy okazji wzięło mnie na taki wniosek... Mówi się, że ludzie mają większą świadomość spożywania i kupowania. Nie widzę tego, gdy jestem w sklepie. Ludzie... po prostu biorą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze "wstępu"? Kurde, nawet w którejś recenzji późniejszej rozpisałam się, jak to sobie wmawiam, że to "czekolada, ale w innej formie", bo rzeczywiście nienawidzę czekoladek i batonów jako formy. Pamiętaj jednak, że to Chateau, a do tej marki mam słabość.

      Ja właśnie i tak nie widzę problemu, bo mogliby podnieść cenę. I tak wszystko drożeje, ludzie kupują. A tu przynajmniej wyższa cena byłaby uzasadniona. Ja ogólnie żyję w małym niezrozumieniu świata. Rozumiem pewne mechanizmy i zależności, ale i tak nie rozumiem, dlaczego tak po ludzku, tak po mojemu. Wiesz, o co mi chodzi?

      Usuń
    2. Doskonale rozumiem i podzielam to uczucie.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.