czwartek, 5 maja 2022

Vivani 85 % Cacao Santo Domingo Fine Dark Noir Fondente / Feine Bitter ciemna z Republiki Dominikany

Po smacznej Vivani 75 % Panama Fine Dark zaopatrzyłam się w kilka ciemnych czystych tej marki. Odzyskałam zaufanie po kilku nieudanych. Co więcej, odkąd markę poznałam, zmieniły się szaty graficzne, więc możliwe, że i wnętrza. Skoro wszyscy się uczymy, może i producent robi coraz lepszą czekoladę? Kto to wie, jeśli się nie spróbuje?

Vivani Fine Dark Noir Fondente / Feine Bitter 85 % Cacao Santo Domingo to ciemna czekolada o zawartości 85 % kakao z Republiki Dominikany.

Po otwarciu poczułam nieprzesadnie słodki zapach karmelowego biszkoptu, nasyconego lekką soczystością, przez co do głowy przyszły mi także rodzynki. Pomyślałam o mieszance rodzynek i orzechów laskowych w ciemnej czekoladzie. Owoce były bardzo daleko w tle, a w słodkiej strefie nieśmiało odezwała się jeszcze melasa. Czułam też dość palony zapach w gruncie rzeczy łagodnej kawy. Snuł się przy niej dym, wprowadzający motyw skóry: czarnych ubrań, obić. Takich lekko nagrzanych słońcem. I... podszytym ciepłym zamszem. 

Twarda tabliczka nie wydawała się jakoś specjalnie masywna, ale łamała się z w miarę głośnym trzaskiem.
Pewna masywność pojawiła się dopiero w ustach, w których to jednocześnie czekolada nie sprawiała wrażenia mocno twardej. Rozpływała się w średnim tempie, bardzo ochoczo i idealnie gładko. Wydała mi się aż śliskawa, dość tłusta. Prędko nieco miękła na zbity krem trzymający kształt, który opływał mazistymi, ale nie lepkimi smugami. Choć miękka nie była, twardą też bym jej nie nazwała. Okazała się licho gęstawa, toteż nie była ciężka. Znikała trochę tłustawo-wodniście.

W smaku jako pierwsza rozchodziła się słodycz, przedstawiając czekoladę jako delikatną. Przywiodła na myśl maślano-drożdżowe ciasta, miękki i puszysty biszkopt. Rosła, nabierając nieco palonego charakteru, stąd pomyślałam o biszkopcie karmelowym. Tło właśnie karmelem zostało znacząco namalowane. I... lekko, niepewnie wycieniowane węglem?

Ze słodyczy wymknęła się nuta niemal słodzikowa. Może też... jałowcowa? Wprowadziła dziwną rześkość, świeżość... Trochę jak świeże i delikatniusie zioła? Rośliny? Zielone i żywe.

Nagle, gdzieś w tle jak odległa burza, uderzyły świeże orzechy. Też właśnie rześkość niosły. Pomyślałam o leszczynie, a potem pojawił się gorzki dym. Zmieszał się z palono-słodkim wątkiem i przytoczył odrobinę delikatnej, gorzkawej kawy.

Gorzkość wzrosła w połowie rozpływania się kęsa, acz trzymała się raczej delikatnego poziomu. Podkręciła ją jednak tanina i lekki kwasek owoców. W pierwszej chwili dymna cierpkawość zasugerowała cierpkie wiśnie, potem jednak cała słodycz ciastowa, biszkoptowa zasugerowała owoce żółte... Mignęła mi pigwa czy coś egzotyczniejszego, ale utonęła w słodyczy. Brzoskwiniowego, soczystego biszkoptu? Poczułam maślaność, rozmywającą gorzkość. Dołożyły się do tego delikatne orzechy, może migdały.

Z czasem odnotowałam soczystość, rześkość rodzynek, przejmującą pałeczkę od owoców żółtych i kontynuującą słodycz karmelu. Wzrósł jeszcze, aż niebezpiecznie, z racji że baza łagodniała w maślano-mdławy sposób. W pewnej chwili czekolada wydała mi się wręcz śmietankowa. Karmel, rodzynki... trzymały się dymności, palenia. Pomyślałam o melasie, czymś ciepłym... cynamonowym? Albo raczej rozgrzanym delikatnym słońcem, acz leciutko pikantnawym.

Z orzechowo-kawowej, bardzo złagodzonej toni wyłonił się węgiel.. roślinny? Wciąż czułam pewną wilgotną, rześką roślinność, ale też... Zwęglone drewno? Nagle do głowy przyszła mi skóra... Rozgrzane słońcem czarne obicia i odzież zostawiona gdzieś na słońcu. Taka... delikatnie nasiąknięta aromatem kawy?

Pod koniec gorzkawość zawalczyła o siebie, choć i tak mocna nie była. Bardzo przytemperowana maślano-biszkoptowo-drożdżowym motywem ciasta i wysoką słodyczą karmelu. Zupełnie, jakby tak oprószyć te ciasta pyłkiem kakao.

Po zjedzeniu została cierpkość kakao, pylista kawa, wzmocniona kwaskawo-owocową, taninową nutą czy raczej jedynie rześkością związaną z wiosennym słońcem, czymś może nawet słodzikowym. Wyraźnie czułam słodycz palonego karmelu i gorzkawość... właśnie w wydaniu bardziej ciastowym.

Całość okazała się łagodna, ale na szczęście nie nijaka. Smakowała mi. Niby kierowała się w mdławo-maślanym, zbyt złagodzonym kierunku, ale kierując się, czymś tam się wykazała. Czym? Maślanymi biszkoptami, ciastami drożdżowymi, mnóstwem karmelu i ciepłem, ciepełkiem. Rześkość, roślinność i młode orzechy w zasadzie na plus, choć i one były łagodzące. Gorzkość była delikatna, dość palona, kawowa, przez co słodycz wyszła aż ryzykownie imperatywnie. Kwasek nie wykazał się specjalnie, owoce były znikome i niejednoznaczne, ale i one rześkość podkręciły. Tabliczka wydała mi się propozycją niezłą na lato, ale np. dla mnie zdecydowanie za łagodną. Do tego nie podobała mi się śliskawa struktura i szybkie znikanie. Skojarzyła mi się z delikatniusim (też maślano-ciastowym) Lindtem Excellence Mild 70 %, ale była mniej słodka i właśnie jednak gorzka (choć łagodnie).
Ciastowo, orzechowo-kawowo i z nutką owoców (z kolei malin) smakowała też Bonvita Premium 71 %. Obie podpadły mi czymś związanym z konsystencją.
Od Lindta Excellence 85 % wydała się mniej konkretna, mniej masywna, a taka... licha. Jej słodycz bardzo przyciągała uwagę, ale gorzkość w zasadzie na podobnym poziomie, choć... Lindta ma dosadniejszy charakter. W Lindcie po prostu obok gorzkości nie stoi tyle ciastowości i elementów łagodzących.


ocena: 8/10
kupiłam: Allegro
cena: 13,09 zł
kaloryczność: 621 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, surowy cukier trzcinowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.