czwartek, 26 maja 2022

Zaini 90 % Extra Dark Chocolate ciemna z Wybrzeża Kości Słoniowej

Wiedziałam, że prędzej czy później nadejdzie moment sięgnięcia po kolejną tabliczkę Zaini. Im wyższa zawartość kakao, tym bardziej bałam się efektu... Otóż jak jest ona sztucznie podbita (mam na myśli cyferkę), to wychodzi gorzej. Już sobie wyobrażałam, na ile sposobów mogli przygłuszyć nawet potencjalnie niezłą, a na pewno wartościową miazgę kakaową - a to tłuszczem o mdłym smaku, a to odtłuszczonym kakao o smaku tanim... Ech. A jednak starałam się tak negatywnie nie nastawiać.

Zaini 90 % Extra Dark Chocolate to ciemna czekolada o zawartości 90 % kakao z Wybrzeża Kości Słoniowej.

Otworzywszy, poczułam bardzo mocno palony zapach kawy, węgla i orzechów... czy raczej zwęglonej kawy i zwęglonych orzechów, drewna. Wiązało się to z wyraźną cierpkością, przywodzącą na myśl palone nibsy kakao z pewną soczystością. Tą wzmocniły jeżyny z tła. Do tego w całości snuł się maślano-oleisty, ciężki wątek - też z jakby nieco orzechowo-drzewnym akcentem. Pomyślałam również o spalonym na węgiel i popiół drewnie, o ognisku, które dogasa. Z drewna drzew iglastych, wraz  z ich kwaskawymi igłami.

Tabliczka w dotyku sprawiała wrażenie plastelinowo-ulepkowatej, a twarda była jak... głaz czy skała -acz to i tak mało powiedziane. Z trudem ją łamałam, a chcąc przełamać wielką kostkę na pół, musiałam oprzeć ją o stół i nacisnąć,, dosłownie opierając się na niej. Mordęga. Wydawała przy tym głośne trzaski, pokazując wreszcie zbity przekrój.
By raczyła się rozpływać, trzeba było trochę poczekać. Robiła to powoli, leniwie i niechętnie. Od początku do końca czułam w niej suchość, mimo że była tłusta. Jak chłodne, śliskie masło. Z każdą chwilą wydawała się bardziej gliniasta jak chłodna plastelina, dopiero międolona. Znikała z kolei ślisko-tłusto, opływając pseudo lepkawymi smugami i zostawiała mocno sucho-pylisty efekt, trochę ściągając i jakby przytykając.

W smaku jako pierwsze zbadało grunt proste i mdławe, pyłkowe kakao w proszku. Wyszło jedynie lekko gorzkawo. Jakby osypało się z kolejnych nut.

Poczułam śmietankę i waniliowy, acz mało słodki motyw. Rozwinęła się złudna mleczność, łagodność. Pomyślałam o serku naturalnym, może lekko waniliowym. Słodycz dopiero się nasilała i choć mieszała się z wanilią, nie omieszkała nie zahaczyć o prostą cukrowość. Mimo że cały czas była niska. Po prostu nie trafiła na żaden inny mocniejszy smak. Wydawała się osamotniona.

Całość długo była bowiem nijaka, mdła w smak. Pojawiły się delikatne, niejednoznaczne orzechy i nasiliły się dopiero w połowie rozpływania się kęsa, kiedy to zrobiły się jakby zwęglone. Palona nuta zaczęła się umacniać i rozwijać. Zaserwowała przypaloną goryczkę, może nawet gorzkość. Przybył węgiel, gorzkość wzmacniając. Niestety i on z czasem został stłumiony, oprószony suchym kakao w proszku, które spłycało wszystko, jak tylko się jeszcze dało. Chwilami myślałam o zwęglonych drzewach, drewnie spalonym już na popiół oraz jego cierpkości i suchości. 

Dołączyła do niego maślaność, motyw tłuszczu, czasem wręcz wodnisty... Jak jakiś tłusto-mdły deser kakaowy? Serek? Niby słodki, ale w dziwny sposób. Jakby tanie, mdławe kakao tę słodycz zasypało i ukrywało. Na pewno był mleczny i specyficznie kwaskawo-kakaowy. Jak... kakaowa maślanko-śmietanka?

W tle pojawił się kwasek nieco bardziej soczysty. Najpierw drogę przecinała cytryna z grubą, goryczkowatą skórką, potem wyłapałam trochę jeżyn... jednak i je pokrywało suche, cierpkawe kakao odtłuszczone. Palone... że z namiastką soczystości chwilami podkradało się pod kruszone i palone nibsy (kawałki kakao). Chwilami podczołgiwało się pod cierpką, tanią kawę.

Ta, choć gorzko-cierpka, była także słodka, co dziwnie odstawało od reszty. Jakby tak... Dosypać do kawy cukru i go nie rozmieszać, tak by opadł na dno kubka. Wiadomo, że tam jest i nawet go czuć, ale nie zgrywał się z resztą. Słodycz, mimo więc że niewysoka, bardzo irytowała.

Na sam koniec nasilała się cierpkość suchego i nijakiego, mdłego kakao odtłuszczonego w proszku, może trochę z nibsowo-kawowym tłem, węglem.

Po zjedzeniu został posmak cierpkiego kakao, raczej suchy i nudny, oraz nagle wysoka, aż "czysta" maślaność, oleistość jako... coś trochę goryczkowatego. Do tego czułam mocno palony wątek, aż zwęgloną spaleniznę. 

Całość mi nie podeszła zupełnie. Okropna konsystencja. Zbita, nieprzystępna, twarda i powoli rozpuszczająca się w najgorszych tych słów znaczeniu. Jednocześnie sucho-plastelinowa i tłusta. Smak także wyszedł ciężko. Był tani, mdły, a jednocześnie z wyraźnie wyczuwalnymi wadami kiepsko jakościowymi. Słodycz była zupełnie niezgrana z resztą, jakby nieumiejętnie ukryta, a reszta... też nie była przyjemna. Kawa wyszła tanio, orzechy i drzewa źle. Dużo tu kakao w proszku - jakby tak wymieszać je z tłuszczem kakaowym. Wyszło tandetnie i mdło. A jednocześnie nie obrzydliwie czy odrzucająco... po prostu kiepsko, ale jeszcze nawet "zjadliwie, jak już się kupiło"; ja jednak i tak oddałam ojcu.
Wyszła jeszcze bardziej tłuszczono-mdło i z nachalniejszym odtłuszczonym kakao w proszku niż 80 %. Bo tak ciężko to miazgę zwiększyć...

Lindt Excellence 90 % czy Gross 95 % też były spłycone kakaem w proszku, też tłusto-mdłe, a jednak w nich oprócz tego czułam także lepsze wątki. Zaini z kolei wyszła płasko i kiepsko zrobiona, cenowo nieopłacalnie. Poziom podobny do Hachez Premier Cru 88 % Classic.


ocena: 5/10
kupiłam: Auchan
cena: 8,89 zł (za 75 g)
kaloryczność: 611 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, cukier, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, naturalny aromat waniliowy, lecytyna sojowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.