wtorek, 3 maja 2022

(Słodki Przystanek) Beskid Chocolate Czekolada Ciemna Oscypek i Żurawina 70 % z serem oscypkiem i żurawiną

Dłuższy czas temu próbowałam czekoladę Beskidu mleczną z oscypkiem i żurawiną. Gdy umawiałam się z panią Kasią od nich, myślałam, że dostanę raczej ciemną, ewentualnie obie do porównania. I tak się stało, że ciemna dotarła do mnie z dużym opóźnieniem, gdy już tamta zdążyła rozczarować. Do połączenia ser&czekolada w zasadzie obiektywnie pasuje mi i mleczna, i ciemna, jednak do AŻ tak intensywnego sera w postaci tylu twardych słupków, nie wiedziałam, czy jakakolwiek będzie pasowała mnie. Jeszcze z żurawiną ponaklejaną tak, jak nie lubię... Cóż, chciałam złapać ogląd, jak zwyklejsza ciemna beskidowa sobie radzi pod natłokiem dodatków, jednak nie obstawiałam, że jakoś szczególnie przypadnie mi do gustu.

Beskid Chocolate Czekolada Ciemna Oscypek i Żurawina to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao z tartym oscypkiem (wędzonym serem owczym) i suszoną żurawiną.
Czas konszowania to 48 godzin.

Ledwo zaczęłam otwieranie, a już uderzył mnie intensywny zapach mocno uwędzonego oscypka. Dominował zupełnie. Wyraźnie był to ser lekko mlecznawy, charakterny i słony. Łaskawie dopuścił do siebie jedynie jakieś półecho gorzkawo-palonej czekolady. Wydała mi się lekko orzechowa. Zupełnie jednak podporządkowana serowi. Podobnie z żurawiną - choć, nie jestem pewna, czy nie wpisała się w soczystość - też serową.

Tabliczka wydała mi się masywna, konkretna i gładka. Dodatków było mnóstwo - zwłaszcza kawałków / słupków sera, bo żurawiny dodano ilość optymalną. 
Wszystko trzymało się mocno i łamało grzecznie, trochę przy tym trzaskając. Pojedynczym fragmentom zdarzyło się odskoczyć. Całość trochę się kruszyła.
W ustach czekolad rozpływała się raczej wolno i kremowo. Była tłusta, maślana i zbita, zwarta. Odebrałam ją jako dość ulepkowatą. Trochę zalepiała usta gładkimi smugami, które powoli odsłaniały dodatek. Wydawała się coraz bardziej plastikowa.
Czekolada szybko wydała mi się zlepkiem-ulepkiem, masą zlepiającą jedynie zatrzęsienie słupków, kawałków twardego sera. Zrobienie kęsa tak, by o nie nie zahaczyć było nie lada wyzwaniem. Nie podobała mi się ani przesadzona ilość, ani forma / struktura. Słupek załaził na słupek, a ciamkany / ssany dał się poznać jako żujno-twardy.
Żurawina okazała się nasiąkającymi z czasem, dość jędrnymi kulkami, które po pewnym czasie wypadały z czekolady.
Ta znikała, rzednąc. Dodatki rozgryzałam, ssałam i zjadałam już na koniec.
Oscypek był twardy, a jednocześnie nieco sprężysty, jędrny. Do końca zachował element suchości. Niektóre kawałki wydały mi się stwardniałe na kamień, niektóre chrupały. Rozgryzane i zostawione same sobie na jakiś czas zmieniały się w grudki jak od gumki-myszki do mazania.
Żurawinę określiłabym jako suszono-liofilizowaną. Miała suchszą, niemal chrzęszczącą skórkę i nieco soczystsze wnętrze.

W smaku czekolada przywitała się gorzkością, odważnie zgłaszając się do rywalizacji. Wytoczyła paloną nutę, która przywiodła na myśl kawę.

Wędzony ser bardzo szybko dał o sobie znać - całość nim przesiąkła. Choć na początku nie dominował, było go czuć. Czekolada zrobiła się maślana, co osłabiło nieco gorzkość, dopuszczając słodycz.

Słodycz wydała mi się bardzo dynamiczna, wysoka. Wystrzeliła jako karmel. Mignęło skojarzenie z mocno karmelową kawą, kawą z syropem karmelowym czy coś. Cierpkość kakao jeszcze walczyła, ale... karmel był palony tylko chwilowo. Trafiwszy na serową nutę, wyszedł bardziej cukrowo, zwyczajnie i kontrastowo dziwnie mocno. 

Baza za to upuściła trochę kwasku czerwonych owoców. W kęsach z żurawiną ta ewidentnie to podkreśliła. A i ser na pewną swoistą soczystość przystał. 

Wędzony oscypek wykorzystał łagodnienie czekolady, gdy tylko mógł. Starał się ją wypchnąć z pierwszego planu, zrównując się z nią. Podszyty był lekką, palono-orzechową nutką. Serowy smak ewidentnie rozchodził się od dodatków, wprowadzając maślaność, mleczność i podrzucając je czekoladzie. Wydała mi się nieśmiała i coraz bardziej maślana, chwilami wręcz mleczna... I tłusta w smaku?

Ser w połowie rozpływania się kęsa dominował niemal zupełnie, acz nie zabił czekolady całkowicie. Chwilami wydawał się tłusto-serowo soczysty, epizodycznie bardziej słony i też jakby naturalnie orzechowawy.
W kęsach z żurawiną po pewnym czasie bardziej podskakiwała słodycz - chyba rozpuszczała się otoczka z dodatku. Żurawina zostawiona sama sobie wydawała się nijaka, a dopiero ssana, nadgryziona czy przy kolejnym kęsie podsyciła w oscypku soczystość. On zaś... przecinał wszystko wędzeniem z nieco słonawym echem. To robił niestrudzenie cały czas, raz po raz. Sól podkreśliła cierpkość i soczystość kakao.

Na końcówce czekolada przybrała jeszcze bardziej palony smak. Palona kawa schowała się w gęstym, szarym dymie. Gorzkość dość osobliwie zmieszała się z maślanością; dym nakręcał się z wędzonym serem. Ten podsysany pod koniec wtłoczył do dymu jeszcze odrobinkę soli. Za wysoka słodycz dziwacznie trwała jakoś obok... trochę denerwując. Nagle, ni stąd ni zowąd zagłuszyła palono-dymną gorzkość.

Pod koniec czekolada zniknęła bez echa, a ja zabrałam się za dodatki.

Ser zasunął mi skojarzenie z mocno wędzonym, odymionym serem prosto z bacówki. Mleczny, nieco kwaskawy i, tylko w przypadku niektórych słupków, trochę słonawy, acz nie przeraźliwie. Wyszedł tylko bardziej "sucho". Zdarzyły mi się słupki jakby trochę wysuszone ze smaku, ale całościowo nie odegrały zbyt wielkiej roli. Oscypek czuć bardzo mocno.
Żurawina podkreśliła jego kwaskawą soczystość, choć sama już na koniec okazała się mało kwaśna; bardziej słodka, aż dziwnie. Gdy już nasiąkła, smakowała soczyście słodko-kwaskawo.

Po zjedzeniu czułam mocny posmak głównie wędzonego sera, jego lekki kwasek i delikatną słoność. Czekolada... jako lichą cierpkawość, dym... też była, ale w tle. Żurawina natomiast bardziej się w posmaku odnalazła, wzmocniona podcukrzoną słodyczą.

Całość niezbyt mi odpowiadała, ale uważam ją za lepszą od mlecznej, nie tylko subiektywnie. Po prostu ciemna czekolada lepiej odnalazła się przy imperatywnym serze. A jednak i tak... nie wyszła zachwycająco, a smakowo tłusto... co wydało mi się dziwnie odstające od gorzkości i słodyczy - wszystkie te smaki jakoś nie współgrały. Nie przemówiła do mnie forma, ale ser dodano dobry, to fakt. Dziwnie się jednak czułam, mając po zjedzeniu czekolady motyw oscypka w ustach. Żurawina jakoś "raczej zbędnie" tu wyszła; przeszkadzała mi... Niby pasowała, ale ta podskakująca przy niej słodycz i wielkie kule wklejone w niektóre kostki... średnio to do mnie przemawia. A jednocześnie... wszystko zrobione raczej dobrze... Tylko że z dodatkiem nieco przesadzono. Jako że to nie mój typ, bo czekolada raczej do gryzienia, większość oddałam ojcu. Zjadłam 4 kostki - wybrałam różne, a więc np. taką z jak najmniejszą ilością dodatków, sowicie nimi wypełnioną - chciałam różne opcje sprawdzić. Żadna nie była obiektywnie zła, ale żadna mnie nie chwyciła (choć moja faworytka to kostka, gdzie nie było za dużo sera, a była mała żurawina - wtedy czuć wszystko, ale bez wyraźnej dominacji).
Przed oddaniem dla ojca i Mama z ciekawości trochę spróbowała. Oczywiście jej nie odpowiadała, bo ciemna, ale żurawinę określiła jako "najlepszą z tego wszystkiego, tylko że bez sensu naklejoną". Powiedziała, że "najlepiej ją oderwać i tak o zjeść". Co do reszty natomiast: "potencjał jest, ale tego sera strasznie dużo, za dużo; prawie sam ser, a to się chyba mija z celem".
Ojcu "smakowała ta wędzona czekolada, zawsze to coś innego", jego partnerka natomiast stwierdziła, że "jak z jakimś boczkiem wędzonym". W pierwszej chwili zaintrygowała ją i posmakowała, ale jak jadła, uznała, że jednak jej nie smakuje. Gdy wróciła do niej kolejnego dnia, jednak posmakowała.


ocena: 8/10
kupiłam: Słodki Przystanek (dostałam)
cena: 18,90 zł (za 100 g; ja dostałam)
kaloryczność: 542 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: ziarno kakaowca, cukier, tłuszcz kakaowy, oscypek 10% (mleko owcze, sól), żurawina suszona z cukrem trzcinowym 2%, emulgator: lecytyna sojowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.