środa, 3 sierpnia 2022

Zotter Plum & Hazelnut ciemna 100 % nadziewana kremem śliwkowym z rumem i nugatem / praliną z orzechów laskowych

Gdy tylko zobaczyłam tę czekoladę pomyślałam, że na pewno jest smaczna. Bez wczytywania się, bez większych przemyśleń. A jednak przeczucie, że musi być przepyszna, przyszło dopiero po zjedzeniu Date & Cashew i przeczytaniu, czym właściwie dzisiaj opisywana dokładnie jest. Wyglądała na propozycję analogiczną do podlinkowanej. Połączyła orzechy i owoce, które... chyba powinny zacnie się zgrać. 


Zotter Plum & Hazelnut / Pflaume & Haselnuss to ciemna czekolada o zawartości 100 % kakao nadziewana (40%) kremem śliwkowym, słodzonym syropem daktylowym i dodatkiem rumu oraz (20%) nugatem / praliną z orzechów laskowych.

Po rozchyleniu papierka poczułam intensywny zapach słodkich, suszonych śliwek i daktyli. Pomyślałam o śliwkach w czekoladzie i suszonych śliwkach o powidlanym charakterze. Miały palone, wyraziste i aż melasowe słodkie tło, gdzie zaznaczyła się odrobina alkoholu i orzechy. Doszukałam się nuty wilgotnego, ciemnego chleba na zakwasie ze śliwką i piernika. Kręciła się tam lekka ziemistość, dym, kawowa gorzkość. Wierzch wydał mi się łagodniejszy, bardziej czekoladowy i słodki daktylowo-karmelowo. Ten też była aż karmelowo-palonocukrowy (rumowy?). 
Po podziale wyraźniej rozbrzmiały kwaskawe, suszono-powidlane śliwki, podkręcone rumem oraz orzechy. Do głowy przyszła mi ciężko-słodka masa makowa dla dorosłych z ogromną ilością bakalii: śliwek i daktyli.

W dłoniach tabliczka wydała mi się konkretna, co potwierdziło się przy łamaniu. Trzaskała głośno za sprawą bardzo grubej warstwy czekolady, jednak ogół był dość ciężko-masywny. Aż zaskakująco. Nadzienia wprawdzie cechowała plastyczność, ale i wysoka, nieco ciągnąca zwartość, gęstość.
Śliwkowe (na dole) trochę się rwało, wyciskało. Było jakby lepko-mulistymi, mocno sprasowanymi kawałkami śliwek, zmienionych w wilgotny, gęsty, nieco śliskawo-żelowo-ciastowy krem. Bardzo się kleiło.
Nadzienie orzechowe, a więc nugat, wydawało się raczej suchawo-zbite. Może nawet kruche? A jednak też plastyczne, acz w bardziej grudkowy sposób.
W ustach całość, a już na pewno czekolada, rozpływała się bardzo powoli i maziście, zostawiając oleiste smugi na podniebieniu. Wyszła tłusto i ciężko, ale kremowo (chyba nie zgadłabym, że to setka).
Nieco szybciej wyciskało się nadzienie owocowe (ale znikało wolno!), nugat zaś rozpływał się spójniej z czekoladą, choć w zasadzie wszystko rozpływało się razem i mieszało ze sobą. Odebrałam to jako ciastowe i papkowate, a jednak wciąż czekoladowe.

Nugat mieszał się z czekoladą poprzez kremowość, mimo że sam nie był definicją kremowości. Dołożył za to trochę swojej tłustości, aczkolwiek sam bardzo tłusty nie był. A choć pyliście-pudrowy (mączny?), na pewno nie suchy. Miękł, chwilami rolował się na gumkowe grudki, potem zaskakiwał na bardziej kremowy tor, niczym gładka (bez kawałków orzechów) pasta z orzechów z pylistym efektem, łącząca suchość i oleistość, ale nie będąca ani suchą, ani oleistą.
Krem śliwkowy miękł prędko na soczystą papkę. Był mokro-lepki jak sprasowane, aż zżelowane, wilgotne suszone śliwki, a jednocześnie trochę ciastowy. Czuć w nim rozłażące się, wilgotne daktyle, ale przede wszystkim ogrom miękko-lepkich śliwek. Soczystość się dosłownie z niego wyciskała. Gdy tak to się rozpuszczało, wydawało się coraz bardziej powidlano-miękkie, ale też daktylowo ciastowe (acz w mniejszym stopniu). W zasadzie był sprasowanymi owocami, z kawałkami miękkich owoców... czy raczej: z kawałków. Na sam koniec pozostały co większe miękko-mokre, lepiące kawałki śliwek. 
W całości krył się lekko wysuszający efekt (od alkoholu i daktyli?).
Czekolada z wierzchu znikała nieco wolniej od wnętrza, otulając je i kończąc występ. Wszystko rozpływało się bardzo powoli, ale błogo.

W smaku czekolada zaczęła od roztoczenia gorzkiego dymu i mocno palonego akcentu, który skojarzył mi się trochę z kawą i z piernikiem ze śliwką. W porywach z chlebem ze śliwką? Pojawił się kwasek, soczystość - właśnie śliwkowa, trochę cytrusowa i ziemista. Zaraz także orzechy się zaznaczyły - chyba nieco nasiąkła nadzieniami; nie powiedziałabym, że to setka.

Kwasek prędko wzrósł. To odezwało się nadzienie śliwkowe. Było bardziej dynamiczne; uderzyło, po czym uspokajało się. Nugat natomiast wchodził spokojniej.

Krem śliwkowy prędko rozkręcił soczystość. Wyraźnie czułam słodko-kwaskawe śliwki suszone, które szybko przeszły w bardziej powidlany, poważny klimat. To splot palony, cierpkawy i podkreślony alkoholem. Jednocześnie niemal muląco słodki, aż lekko palono-cukrowy, rumowy. Ten też wpisał się w owocową nutę. Nie był na szczęście za mocny, ale rozgrzewał wyraźnie, z wolna ocieplając także gardło. Wmieszał się jednocześnie w piernikowy aspekt. Śliwki skojarzyły mi się z masą bakaliowo-makową, może trochę miodową, trochę melasową. W tle poczułam niemal piekąco słodkie daktyle. Tu jednak kwasek suszonych śliwek miał się nieźle i dbał, by słodycz całości się nie zagalopowała.
Zdziwiłam się więc, gdy kremu owocowego spróbowałam osobno - okazał się najpierw lekko kwaskawy, potem zaś bardzo, bardzo słodki od śliwek i daktyli - jak widać, to kontrast z nugatem i wyrazistą czekoladą tak zmobilizowały kwasek do działania.

Do korzenności i pewnej ciężkości dołożyły się orzechy laskowe. Okazały się trochę złudnie korzenne. Chwilami słodkawe, ale w bardziej naturalny sposób (niż klarownie nugatowy). Wyraźnie jednak otuliły je daktyle, osłabiając ich smak, a dokładając słodyczy. Nie zagłuszyły laskowców zupełnie, choć orzechy ogólnie wyszły bardzo subtelnie, chwilami nieco "smakowo sucho". Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa nugat wydał mi się mdławy, a ogólna słodycz (trochę melasowa?) aż trochę męcząca, ale... w końcu orzechy znów wykazały się gorzkawością. 
Nadzienie orzechowe spróbowane osobno było słodkie, ale w normie - wyraźnie za to słodkie za sprawą daktyli (cukru daktylowego?). W połączeniu z owocowym był moment, że śliwki i ciepło alkoholu (na szczęście nie smak rumu sam w sobie) przygłuszały orzechy, ale te w końcu wybroniły się. Rum chyba nieco przygłuszał też smak daktyli (zostawiając słodycz). W dodatku ta część też nieco nasiąkła śliwkami.

Gdy alkohol zniknął prawie zupełnie, czekolada cały czas obecna w tle, wraz ze śliwkami przełożyła się na skojarzenie z cukierkami "śliwka w czekoladzie", a całość była trochę jak piernik śliwkowy w czekoladzie. Ciepła, korzenna, pikantnawa i gorzka od kakao i orzechów. Soczysta, a jednocześnie bardzo słodka.
Poszczególne części niezwykle harmonijnie współpracowały, uzupełniając się i przełamując.

Czekolada na końcu wydała mi się wręcz ziemista, gorzko dymna, a jednak też zaskakująco słodka. Słodka w sposób karmelowo-korzenny? Melasowy i... z odrobinką kakaowego kwasku, wzmocnionego śliwkami. Z orzechowym nadzieniem zaś wiązała się delikatniejszym, oleistym wątkiem.

Po zjedzeniu było, jakbym najadła się lepkich, słodko-kwaskawych suszonych śliwek i alkoholowych cukierków typu "śliwka w czekoladzie", zasładzając się nimi. Czułam też orzechy laskowe oraz piernikowość, przełamane cierpkim kakao. Pieczenie korzenno-alkoholowe nie męczyło.

Całość uważam za pyszną. Choć bardzo słodka, to w pełni zrozumiale. Mulące, słodkie śliwki (z echem daktyli) były jednocześnie przyjemnie kwaśne; piernikowe klimaty z odrobiną soczystości i alkoholu wyszły cudownie z orzechową nutą. A jednak wolałabym, by laskowce więcej wniosły (choć na ich brak nie mogę narzekać). Wprawdzie chwilami trochę się gubiły, ale na szczęście nie zupełnie. Miło, że czuć smak daktyli (a nie tylko ich słodycz), ale nie uważam, by śliwki potrzebowały ich wsparcia (same też by przecież były smakowite - może przejrzystsza kompozycja byłaby jeszcze lepsza?). Mocna, ziemiście-dymna i też piernikowa czekolada to strzał w dziesiątkę. Do tego wszystko było niewiarygodnie spójne, kremowo-maziste i naturalne. Szokująca harmonia, a także zacny pomysł na tak grubą warstwę czekolady na wierzchu (ta znikała najwolniej, a czekolada ze spodu najszybciej, dzięki czemu całość rozpoczynała się i kończyła się czekoladą).


ocena: 9/10
kupiłam: foodieshop24.pl
cena: 16 zł (za 70 g)
kaloryczność: 492 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: miazga kakaowa, suszone śliwki, orzechy laskowe, cukier daktylowy, tłuszcz kakaowy, rum, syrop daktylowy, olej z orzechów laskowych, lecytyna sojowa, cynamon, sproszkowana wanilia, sól 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.