piątek, 5 sierpnia 2022

Deseo Czekolada Wytrawna 70 % Nikaragua ciemna z Nikaragui

Wiem, że jak polscy producenci wezmą się za porządną czekoladę, potrafią czynić cuda. Jakub Piątkowski Czekolada - wciąż nie mogę przeboleć, że się przebranżowił na czekolady dla cukierni (kuwertury). Żal mi dawnej jakości Manufaktury Czekolady. Na szczęście Beskid wciąż zachwyca. W przypływie entuzjazmu zdecydowałam się na współpracę z U Dziwisza i... wielkie rozczarowanie. Podobnie ze 100% Czekolady (a raczej 10% czekolady, 90% kpiny). Nawiązałam jednak kolejną współpracę z polską marką, tym razem z Deseo. Z czekolad wybrałam tylko czyste ciemne, nie mając obecnie ochoty na żadne dodatki, mleczne etc. (czyżby całkiem mi przeszły? na razie na to wyglądało). Potem też wyprosiłam ciekawostkę na Halloween (mała czaszka Togo 60% z orzechem włoskim), którą z racji dat i rocznej kolejki postów opublikowałam wcześniej - mimo że realnie zjadłam ją po dzisiaj prezentowanej).

Deseo Czekolada Wytrawna 70 % Nikaragua to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao z Nikaragui, z plantacji Kubaly.

Po otwarciu spiorunował mnie mocny zapach ziemi i orzechów brazylijskich oraz arachidowych. Podkreślił je wyraźnie pieczony motyw. Daleko w tle doszukałam się lekkiej wytrawności... pieczonych ziemniaków? Do głowy przyszły mi takie w mundurkach, z ogniska, obsypane nieco popiołem, stygnące na ziemi. Od nich odciągały uwagę owoce, w dużej mierze czerwone. Może m.in. granat? Ale nieco nazbyt słodkie na egzotykę. Śliwki... suszone? Wyraźnie czułam też "pieczony", palony karmel, a także cięższe motywy whisky i rumu (aż jakby cukrowo-karmelowo słodkich). Tworzyły poważny, dosadny klimat, a owoce (zwłaszcza już podczas jedzenia) przemodelowały na słodkie i ewidentnie suszone (rodzynki bez cienia kwasku?).

Tabliczka przy łamaniu trzaskała dość głośno, ale nie była bardzo twarda, a już w trakcie obcowania z nią, wychodziła na jaw jej kremowość.
W ustach szybko potwierdziła się i kremowość, i idealna gładkość. Czekolada rozpływała się w umiarkowanym (umiarkowanie szybkawym jak na ciemną tej klasy) tempie, trochę maślano, trochę jak gęstawy sos. Jak na ciemną czekoladę była mało gęsta, ale esencjonalna (właśnie jak gęsty sos - wciąż jednak sos). Okazała się tłusta i miękka, delikatna. Znikała niemal wodniście, bez echa.

W smaku przywitała się karmelem o poważnym charakterze. To był karmel "dla dorosłych", a więc palony i wzmocniony rumem i/lub whisky. Karmelowo-cukrowe, zbożowe alkohole z leciutkim echem owoców słodyczą aż nieco rozgrzały.

Pomyślałam o rodzynkach nasączonych rumem czy whisky. Zasugerowały trochę kwasku, ale ten nie nadszedł. Pojawiły się za to suszone, złociste i miękkie figi. Nieco soczyste, ale przede wszystkim niemal miodowo-ciepło słodkie. Może też niemal muląco słodkie śliwki suszone? Też jakby lekko upite?

Zaraz w tle pojawiła się delikatna gorzkość. Najpierw mignęła mi wilgotna, spulchniona i żyzna, czarna gleba.
Od alkoholi przejęła szlachetnie poważny charakter, który tym razem zaobfitował w jakiś truflowy syrop / sos... kawowy? Gorzkość rosła, że mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa na wierzch wypłynęła kawa. Pieczona nutka podkreśliła jej goryczkę, a następnie zamknęła ją w brownie. To było jak muliste, ciemne kawowo-czekoladowe ciasto...

Z ogromem orzechów. Te uderzyły jako kolejna, intensywna nuta. Dominowały ziemne, ale czułam też sporo brazylijskich. Trochę łagodziły kompozycję swoim tłustszym, nawet w porywach "słodkawo"-oleistym smakiem. Umacniały prażoną nutę i ciepło, związane z nią.
Przy cieple pomyślałam o ziemi i popiele... o ukrytych w nich pieczonych ziemniakach z ogniska? Ciepło i ziemia schowały je jednak zupełnie, zarzucając je orzechami.

A jednak słodkie, suszone owoce zadbały o soczystość. Choć tej było niewiele, to z czasem w tle mignęły czerwonawe, jasne winogrona i... granat? Z naciskiem na pestki, była więc i tu pewna cierpkość, acz z nieodłączną odrobinką rześkości. Zaczęło zbierać się więcej owoców... czerwonych?

Owoce nie były jednak mocno owocową nutą, bo dołączyła do nich śmietanka. Płynęła od orzechowego motywu, trochę złagodziła kawę, a owoce zmieniła w czerwonawe kremy. Część z nich wemknęła się do brownie jako suszone czerwone owoce. Oprócz rodzynek pojawiła się suszona żurawina, berberys, może wiśnie. Te znów podsyciły trochę cierpkości. Pomyślałam o kawowo-śmietankowo alkoholowym splocie irish cream / irish coffee (kawa z likierem, śmietanką, whisky, czekoladą - ot, mieszanina tego - nie znam się).

Muliste, goryczkowato-kawowe brownie pod koniec postawiło na bardziej ziemistą nutę. Wydała mi się nieco ostrawa, co podkreśliła powracająca z wygnania alkoholowość. Truflowo-ziemisty splot na końcówce mimo że ze słodyczy nie zrezygnował, to nadał jej głębokiego, wręcz mrocznego charakteru. Razem aż przypiekły w język. A jednak dosłownie w ostatniej chwili i to złagodniało za sprawą masła i śmietanki.

W posmaku zostało maślane kawowo-orzechowe (brazylijsko-ziemne) ciasto w towarzystwie śmietanki i whisky... jakby irish cream? A więc z kawą, śmietanką... To było bardzo, za bardzo słodkie. Karmel zrobił się aż zwyczajniej cukrowy - za mocno, za ordynarnie na whisky... To trochę jak rum - przesadnie słodki, z owocowawym echem. Rodzynek? Tak, ale i czerwonych suszków. Czułam pieczenie języka, ciepło w gardle.

Całość była smaczna, jednak niestety za słodka. Whisky-rumowo-karmelowa słodycz podkręcona słodkimi, suszonymi owocami dominowała. Rodzynkowo-granatowo-winogronowawe owoce nie zapewniły tu kwasku, soczystości za dużej też nie. Gorzkość raczej umiarkowana, choć kawę i ziemię, brownie dobrze czuć. Orzechy i pieczoność podobały mi się, irish cream to ciekawe skojarzenie, a i poważny, "dla dorosłych" klimat były miłe, ale wolałabym bez łagodzenia.
Konsystencja też nie była zupełnie moja; brakowało mi "pełni" i gęstości.

Ogólnie sosowata, miodowa, muląco słodka, niby owocowa, ale niezupełnie; winogronowa i suszonoowocowa była też Zotter Labooko Nicaragua (2021), ale ta wyszła o wiele bardziej owocowo (jednak) i maślano. Ziemia czy orzechy to w obu jakby dodatek; uważam, że na tym samym poziomie.
O wiele lepiej wyszła orzechowa (laskowe), ziemista Morin Nicaragua Rugoso noir 70 % (2022), której alkoholowy klimat, niewiele owoców, a ciekawe skojarzenie z czekoladowym piwem też się z dzisiaj opisywaną trochę kojarzą. Morin jednak to majstersztyk.


ocena: 8/10
kupiłam: deseopatisserie.com (dostałam)
cena: 29 zł (za 60 g; ja dostałam)
kaloryczność: 565 kcal / 100g)
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, nierafinowany cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.