sobota, 12 listopada 2022

Rozsavolgyi Csokolade Chuao 73 % ciemna z Wenezueli

Po tym, jaka dziwna rzecz się zdarzyła z Rozsavolgyi Csokolade Puerto Cabello 74%, postanowiłam się szybko zrehabilitować i wziąć za dzisiaj przedstawianą, jak planowałam pierwotnie. Miałam bowiem ją trochę porównać z Chocolate Tree Venezuela Chuao 70% Limited Edition.
Dzisiaj prezentowana również jest niezwykła, bo mało, że z rzadkiego kakao z wioski Chuao, to jeszcze z kakao z jakimś certyfikatem (La Empresa Campesina de Chuao), który gwarantuje numer seryjny - i to właśnie kakao jest sprzedawane tylko i wyłącznie dla Rózsavölgyi Csokoládé.

Rózsavölgyi Csokoládé Chuao 73% to ciemna czekolada o zawartości 73 % kakao z Wenezueli, z wioski Chuao.

Po otwarciu zagrzmiał zapach przede wszystkim espresso, ścigającego się z dojrzałymi wiśniami. Zaraz za nim był też po prostu mocnej kawy z ekspresu, wyraźnie gorzki, acz zmieszany z harmonizującym marcepanem, a także starymi książkami, papierem. Te zawarły w sobie dość mocną słodycz wanilii i ciepłą - jakiś niejasnych, ledwo uchwytnych przypraw. Wiśnie z czasem wydały mi się aż niewiarygodnie słodkie, przeszły raczej w słodki dżem wiśniowy, może z domieszką innych, bardziej kwaskawych owoców, np. czerwonych porzeczek. Słodycz jednak i tak kwasek przewyższała, dodając jeszcze czereśnie. Marcepan zaś zdawał się soczysty, jakby zestawiony z niezwykle naturalną, soczystą, aż żelowo-konfiturową galaretką cytrynowo-...ogólnie cytrusową? Pomyślałam o konfiturze cytrynowej i naturalnej lemoniadzie, wprowadzających mnóstwo orzeźwienia do dość ciężkich bazowych nut.

Konkretna i masywna tabliczka trzaskała głośno i jakby chrupko-krucho, choć już w dotyku zapowiadała kremowość.
W ustach miękła na tłusto-maślany krem - ochoczo, ale ani trochę się nie spiesząc. Długo utrzymywała masywność i konkret niewiarygodnie gęstego budyniu, który z czasem zetknął się i zmieszał z soczystością. Przez to znikała nieco wodniście - acz jak wodnisto-zawiesisty krem (wciąż!), który ściągnął na koniec.

W smaku pierwsza rozeszła się słodycz masy / konfitury z cytryny. Chyba z dodatkiem soku z limonki. Na starcie było więc słodko-kwaśno, a nie jedynie słodko, mimo że słodycz dała się poznać jako wysoka. Zupełnie, jakby do tworu tego nie żałować wanilii. Jakby go też przypalić aż do karmelowości.

Wątek karmelu szybko zaprosił paloną goryczkę i gorzkość ogólną. Ta bez trudu zaczęła rosnąć, acz w nie tak palonym kontekście. Pomogło sporo wiekowych, silnych drzew, których kora częściowo odpęka. Poczułam gorzkawe migdały, które zaraz złagodniały i zmieniły się w delikatny, niemal "czysty" migdałowo marcepan. Miał aż niemal śmietankowe aspiracje.

Kwaśność owoców nieco odłączyła się od słodyczy, choć cały czas myślałam o owocach dosłodzonych, głównie jako dżemy i konfitury. Dżem wiśniowy, z wyrazistymi, całymi i jędrnymi owocami, zaraz połączył się z marcepanem, jakby to było jakieś ciasto z warstwami marcepanową i wiśniową? Wiśnie nie szczędziły kwasku, błysnęła czerwona porzeczka, jednak jakoś w połowie rozpływania się kęsa czerwone owoce upuściły też więcej słodyczy. Wiśnie zmieniły się w soczyste jak to tylko możliwe czereśnie, jedynie z nutką kwasku. To gigantyczne, niemal czarne bomby o jędrnym miąższu!

Marcepan i migdałowość ogólna tak złagodniały, że niemal zniknęły, a w ich miejsce weszły suszone liście, papier... Pomyślałam o jakimś wazonie z suszonymi pałkami wodnymi, trawami, szeleszczącymi trzcinami, które pamiętają rześkość znad wody. Były tam też kwiaty... ze słodyczą także jakby ciepłą, suszoną... przypraw? Delikatnych i trudnych do złapania. Wszystko to jednak w końcu zmieniło się w drzewa, zaznaczające swoją obecność już wcześniej.

Wykorzystała to kawa. Jakby ktoś siedzący przy tym wazonie zrobił pierwszy łyk. Kawy czarnej? Też jakoś z kwaskiem związanej, ale lekko (kwasek nie odstępował głównie owoców, tylko że już gdzieś na boku). Po ustach rozlała się jej moc. Toż to gorzkie espresso! Kawa zagrzmiała, pokazała pazurki i wraz z drzewami zwieńczała kompozycję.

W blasku kawy i drzew, ogrzać się jeszcze spróbowały kwaskawe cytrusy. Już nie tyle konfitura cytrynowa, a więc dosłodzone owoce, co... cytrusy naturalnie nieco słodsze, a także bardzo soczyste. Pomyślałam o mandarynce i limonce, z przewagą tej pierwszej. Przykryły je jednak kwiaty, tym razem nie suszone, a żywsze (w wyobraźni widziałam kwiaty wanilii), tak, by nie zawadzały już kawie.

Mimo to, w posmaku to właśnie odrobinka kwaskawej cytryny jako dżem (jednak!), mandarynek zostało. Dołączyły jednak do nich delikatne migdały, wciąż właśnie kwiaty. Kawa przez to wydała mi się łagodniejsza, jednak też była. I ona, i cytrusy nieco ściągnęły. To, co mocno czuć, to ogólna słodycz - palona i ciepła. Wysoka, acz nie drażniąca.

Całość bardzo mi smakowała. Dżem wiśniowy, konfitury cytrynowe ugłaskały zarówno słodycz, jak i kwaśność - nie pozwalały sobie na za wiele i umożliwiły lśnienie kawie, drzewom i migdałom. Trzcinowy, suszony bukiet również mi się podobał, a niecodzienny wątek czereśni zachwycił. Podobnie zresztą wyraźnie espresso, a nie "jakaś tam kawa". Choć wanilia i kwiaty, marcepan ugłaskiwały pewne nuty, to jednak charakteru nie brakowało. To czekolada kwaśno-gorzka, a znacząco dosłodzona - we wszystkich kwestiach intensywnie, a jednak z głową.

Drzewa, wiśnie i cytryny, a nawet czereśnie, kwiaty (wyraźnie jednak lawendę), marcepan czułam również w Chocolate Tree, podlinkowaną jednak różni obecność śliwek i ogólny wydźwięk. Wyszła jak "najpierw lato, potem zima", jak to ujęłam, w momencie gdy dzisiaj opisywana to raczej schyłek lata i jesień.
O wiele bardziej przypominała klimatem Georgia Ramon Chuao Venezuela Trinitario 75% z palonym karmelem słodzącym owoce, w tym też mandarynki; słodko-ciepłymi przyprawami, drewnem, papierem - obie wyszły tak nostalgicznie, choć podlinkowana akurat bardziej pudrowo, maślano i cytrusowo (pomarańczowo-mandarynkowo).
Rozsavolgyi okazała się zdecydowanie najlepsza z nich wszystkich.


ocena: 9/10
kupiłam: rozsavolgyi.com
cena: 2450 HUF, czyli ok. 31 zł (za 70g)
kaloryczność: 465 kcal / 100 g
czy kupię znów: mogłabym, gdyby była dostępna w Polsce

Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.