wtorek, 15 listopada 2022

wafel Prince Polo Black

Doprawdy nie wiem, jakim prawem ten produkt się tu pojawia. Ja, łypiąca obecnie na wszystkie słodycze inne niż czekolady i kremy orzechowe (nie wiem, czy wszystkie aby na pewno można zaliczyć do słodyczy, ale niech będzie) z pogardą i taki wafel? Czort z niskiej półki? Cóż, mam słabość do czarnych jak me wnętrze wariantów (przykłady takich dla oka: rożki Leone, Omnom Chocolate Black n' Burnt Barley Black Chocolate). Mało tego, o tej słabości wie ojciec i nawet skojarzył, że w dzieciństwie zajadałam się Prince Polo (w momencie gdy on preferował Grześki). Tak samo np. choć z przyjaciółką z dzieciństwa zawsze jak coś razem jadałyśmy, to robiła wszystko, byśmy miały to samo / ten sam wariant, przy waflach postawiłam na swoim. Ja musiałam mieć Prince Polo, ona Grześki. Po latach lubienie ich zniknęło (czego przykładem jest recenzja z 2017), jednak pewien teoretyczny sentyment pozostał. Gdy ojciec w jedną z sobót w samochodzie podał mi wafla, pytając, czy chcę, pomyślałam o tym wszystkim i niepolskiego księcia (przypominam, że Prince Polo obecnie nie jest polskim waflem) przygarnęłam. Wiedziałam, że dobrze nie będzie, ale co tam. Raz na parę miesięcy nachodzi mnie myśl bez chęci realizacji "a może by tak przypomnieć sobie...". Co mi w sumie szkodziło tu akurat tę zrealizować?


Prince Polo Black XXL to "kruchy kakaowy wafelek z kremem kakaowym (48%) oblany czekoladą (30%)"; wafel XXL waży 50g.

Po otwarciu poczułam wyraźnie czekoladowy zapach, w którym odważnie zaznaczyło się cierpkie kakao. Istotnym elementem był też pszenny, niezbyt mocno wypieczony (nieco kartonowy?) wafel. Czekoladowość i kakao nasiliły się po podziale / przy jedzeniu, idąc w kierunku trochę ciasta czekoladowo-kakaowego, także z polewą kakaową i może nawet złudnie alkoholowym motywem. Niewątpliwie jednak dość wytrawnym.

Krucho-chrupkiego i bardzo suchego wafla oblano średnio-cienkawą warstwą czekolady, której zdarzyło się odskakiwać. Całość wyszła chrupko i krucho, kruszyło się to-to co niemiara. Wafel odebrałam jako aż sypki*. Zaskoczył też swoją lekkością, mimo że ogół wydawał się dość masywny. Jakość raczej "przeciętna plus". Kremu nie pożałowano, acz nie było go też jakoś specjalnie dużo. Już na oko widać, że jest inny niż w klasyku, bo niemal czarny. Cechowała go tłustość i miękkość. Był trochę jakby proszek wymieszać z olejem.
Sama czekolada zaskoczyła zalepiającą gęstością. Do tego doszła przesadna tłustość i nawet kremowość. Rzednący krem jakoś więc nieźle przy niej wyszedł. Całość potrafiła całkiem przyjemnie rozpływać się w ustach na gęstawo-tłustą papkę, ale i chrupanie się sprawdzało, jeśli przymknąć oko na okruchy. Zaskoczył mnie pozytywnie - wyszedł nieco lepiej od klasyka. Niestety jednak z czasem, gdy po dwóch gryzach na ustach ostała się warstwa tłuszczu, zaczęło mnie to męczyć.
*A to z kolei aż zabawne. Jeden, odłamany do zdjęcia, kawałek dosłownie rozpadł się na warstwy, że aż nie mogłam jeszcze się trochę nad nim nie poznęcać i dokładnie, do ostatniego zdjęcia rozłożyć na czynniki pierwsze ("nie baw się jedzeniem"... ekhem). Z tym że... odbierało mi to jakąkolwiek potencjalną przyjemność z jedzenia, m.in. bo nie cierpię okruchów.

W smaku sama czekolada uderzyła cukrem, ale i cierpkością kakao. Do tego doszła palona, cierpka gorzkość. Wprawdzie łagodziła ją maślaność, przez którą wyszła delikatnie, choć wyrazistości odmówić nie mogę. Efekt znalazł się na granicy ciemnej czekolady ze średniej półki a polewy kakaowej.

Kakaowość, jak i cukrowość, kontynuował wyrazisty krem. Ewidentnie czuć w nim kakao w proszku, próbujące ukryć margarynowo-oleisty wątek. Ten trochę spłycał smak, ale ogół cukru i kakao i tak dość skutecznie odwracały uwagę. Krem kojarzył mi się z docukrzonym co niemiara gorącym kakao. Było w nim też coś ciastowego.
Kakaowe warstwy waflowe na szczęście podkreślały w kremie kakao.

Właśnie wafle nieco tonowały słodycz. Choć spróbowane osobno wyszły raczej lekko kakaowo, a i ogólnie czuć, że wypieczono je słabo, nie wyzbyły się pszennego smaku, w całości sprawdziły się. Otoczenie czekolady i kremu podkreśliły w nich właśnie kakao i jego cierpkawy akcent. Kakao w proszku bezsprzecznie miało tu udział. Czuć je, co wyszło na plus całości, podkreślając wytrawniejszy aspekt.
Warstwy kremu i wafli napędzały się nawzajem w swej kakaowości - bardzo ciekawe i miłe uczucie.

Po zjedzeniu został posmak cierpko-sucho kakaowy, pyliste wrażenie, ale też tłuszczowość - zarówno jako margarynowo-sztucznawe echo, jak i warstewka na ustach. Do tego zasłodzenie pojawiające się po zjedzeniu połowy wafla (25g) - acz tonowane jakby wątkiem likieru ciemnoczekoladowego.

Całość zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Nie spodziewałam się, że dla dzisiejszej mnie taki wafel będzie jeszcze zjadliwy. Choć nie zachwycił, bo jednak był i za słodki, i za tłusty na moje standardy, to jednak wydaje się dobrze zrobionym, ciemnoczekoladowo-kakaowym waflem. Uważam, że wśród takich powinien to być standard - nie uważam go jednak za jakiś nadzwyczajny, a po prostu dobry. Na pewno lepszy od klasyka, w tym jakościowo. Bardziej kakaowy, ciemnoczekoladowy - wyrazistszy w tym sensie. Taki, że można zjeść... choć ja skończyłam na połowie - tyle ze smakiem, więcej jadłabym na siłę, a tego nie chciałam, więc oddałam Mamie. Jak na takiego wafla, spoko. Myślę, że w swej kategorii jest gdzieś tam zaraz za Eti Dare to Enjoy (mam na myśli wersję pogorszoną). Bardzo przykładny, co obecnie chyba zdarza się coraz rzadziej.

Mama nigdy nie lubiła wafli ciemno czekoladowych i kakaowych, ciemnej czekolady etc., jednak ostatnio i dla niej coraz więcej słodyczy zaczęło wydawać się za słodkich. Swoją połowę... zjadła z przyjemnością. Uznała, że na jej dzisiejszy próg dopuszczalnej słodyczy, był słodki w punkt, a ogółem po prostu smaczny: "nie taki, żeby kupić, ale te pół zjadłam z przyjemnością".


ocena: 7/10
kupiłam: dostałam od ojca
cena: nie wiem
kaloryczność: 523 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: cukier, mąka pszenna, olej palmowy, miazga kakaowa, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu (5 %), skrobia pszenna, tłuszcz kakaowy, tłuszcz mleczny, skrobia ziemniaczana, emulgatory (lecytyny sojowe, E476), olej rzepakowy, substancje spulchniające (E503, E500), regulator kwasowości (E524), sól, aromat, odtłuszczone mleko w proszku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.