czwartek, 3 listopada 2022

Zotter Cheery & Nuts Caramel & Peanut / drunter & druber Karamell + Erdnuss mleczna fistaszkowa z kawałkami fistaszków i solą oblana białą karmelową

Na początku roku 2022 zaczęłam już wykańczać "słodkości niemoje", czyli wszelkie czekolady z dodatkami, mleczne i białe oraz lody; krótko mówić, realizowałam schodzenie z nich. Chciałam wyczyścić zamrażarkę oraz komodę i mieć spokój, by zostać tylko przy czystych ciemnych czekoladach i naturalnych pastach z orzechów do łyżeczkowania. Oczywiście nie upierałam się, że nic mniej mojego do mnie nie trafi, ale to już miały być wyjątki. Ten Zotter długo czekał na swoją kolej, bo wybrałam go latem "a wezmę z ciekawości, by zobaczyć, co to za nowa linia, skoro i tak mogę mieć za darmo", ale jakoś i tak nie nachodziła mnie na coś takiego ochota. Porwałam się na nią w czasie sesji, po egzaminie, uznając, że wtedy to cukrowe doładowanie może się przyda. Karmel i orzeszki wciąż wydawały mi się potencjalnie lepsze niż słodko-tłuste (potencjalnie pudrowe i ciężkie?) nugatowo-owocowe białe.


Zotter Cheery & Nuts / drunter & drüber Caramel & Peanut / Karamell + Erdnuss to czekolada mleczna fistaszkowa (z wtopioną miazgą / nugatem z prażonych orzechów arachidowych) z kawałkami fistaszków i solą, oblana białą karmelową.

Po otwarciu poczułam intensywny zapach fistaszków lekko fasolkowych w skórkach i jednocześnie lekko podprażonych. Był to aromat trochę duszny, naturalnie słodkawy. Mieszały się z delikatnym mlekiem, odrobinką karmelu i wanilii. Nachylając się nad spodem, trafiłam na delikatną czekoladowość, która także to właśnie fistaszki podkreśliła. A te chyba nasiliły się jeszcze po przełamaniu. W trakcie jedzenia zdarzyło mi się pomyśleć o nugato-maśle orzechowym, lekko podprawionym cynamonem.

Tabliczka to masywna, twardo-konkretna cegła, która w dotyku zdradzała tłusto-suchą ulepkowatość. Wydawała się nawet pylista. Przekrój trochę mnie zaskoczył, bo nie spodziewałam się aż takiej (dominującej) ilości czekolady brązowej (nugatowo-mlecznej?). Miłe zaskoczenie.
To trochę bardziej maślana wersja Zotter Erdnuss G.Nuss / Peanut Whole Nuts, oblana karmelową. Fistaszków dodali dużo i bardzo nierównomiernie. Sporo miejsc, gdzie kawałek siedział na kawałku, były skupisko-zbitki, ale nie brak też pozbawionych orzechów.

W ustach sama czekolada w złotym kolorze ani trochę sucha nie była. Dała się poznać jako bardzo tłusta w pełno mleczny sposób i aksamitnie kremowa. Rozpuszczała się dość szybko, coraz bardziej gładko, wręcz ślisko. Kojarzyła się z zagęszczonym / skondensowanym mlekiem i masłem.
Środek okazał się spójny z nią, też twardo-tabliczkowo-czekoladowy. Tłusty, zbity, a także bardzo kremowy. Był gładki jak tafla chłodnego masła, tłusty także za sprawą orzechów. Czekolada jednak jakby optowała za opornością w rozpuszczaniu się... jakby stopowała maziste pokrywanie podniebienia, ale niezupełnie. Uległa i ona, wpisując się w konkretny, zwarty nugat. Rozpuszczało się w średnim tempie, szybko ujawniając kawałki orzechów, które "nugat" ten jakby powlekał. 
Orzechy to ogrom kawałków różnej wielkości: od malutkich po prawie całe.
Zajęłam się nimi, gdy czekolada już zniknęła. Okazały się prażono-chrupiące, a jednak nie wysuszone, a wciąż tłuste. Bardzo w porządku.

Spód i wnętrze przywitały się bardzo maślanym smakiem. Zaraz pomyślałam o słodkim, czekoladowym kremie na bazie fistaszków. Fistaszków... nugatowych. Pojawiła się mleczność. Mleko co prawda nie pchało się na pierwszy plan, ale łagodziło kompozycję. To wykorzystała szybko rosnąca, mimo że wysoka już na starcie słodycz. Czuć w niej karmel i wanilię, wnoszące drobne ciepło i otwierające drogę cynamonowi (także karmelową wyraźnie nim doprawiono). Otuliły fistaszki, trochę je przygłuszając. Ta część zwłaszcza spróbowana osobno była fistaszkowa w sposób subtelny. Wyraźny, ale nie imperatywny.

Sama czekolada z wierzchu uderzyła mlekiem skondensowanym o smaku delikatnego karmelu. To ewidentnie bardzo mleczny karmel. Jej słodycz okazała się szlachetna, ważną rolę odegrała w tej kwestii wanilia. Podkreśliła mleczność, po czym zwróciła uwagę na maślaność. Spróbowana osobno wydała mi się maślano-słodka przesadnie, aż mdława w tym i szybko zasładzająca. A mimo to, leciutko fistaszkami pobrzmiewała (nasiąkła? czy także w nią je wtopiono?).

Gdy jednak obie części się mieszały, szturmowały mocą karmelu i fistaszków. Pierwszy, choć już w połowie rozpływania się kęsa zasładzał i drapał w gardle, uwypuklił fistaszki. Były niczym wyraziste sztuki zatopione w gęstym, ciągnącym karmelu, potem raczej w karmelowym nugacie. Po chwili okazało się to jakby warstwą, umieszczoną na kremie masłoorzechowym, który nieśmiało zgłosił swoją obecność. Także on wyszedł dość nugatowo, jak masło orzechowe z delikatnie prażonych fistaszków, sowicie dosłodzone i właśnie w nugatowym wariancie. Czuć wanilię, a także odrobinkę cynamonu, który z czasem zadbał o podkreślenie prażenia.

Także czekoladowość podkreśliła orzechy. Wciąż łączyła je oczywiście ze słodyczą, ale nieśmiało przypomniała fistaszkom, że istnieje coś takiego, jak ich skórki, lecz nie na długo. Zdawały się jednością, bo czekoladowość sama w sobie miała orzechowy charakter. Przez moment kojarzyło się to z cukierkami typu Michałki (w wersji białej? takich nie jadłam, ale potrafię sobie wyobrazić, że to mogłoby coś takiego być), po czym fistaszki wróciły na pierwszy plan.

Odsłaniały się bowiem kawałki orzeszków, które też roztaczały arachidowy smak. Nie był jednak wiodący. Przy nich pojawiała się epizodycznie odrobineczka soli. Wróciła myśl o mocno słodkim, nugatowym (ale jednak) maśle orzechowym amerykańskiego typu ("peanut butter"). Ta trzymała się prażonej nutki, bała się wyraźniej wychylić, ale była. To m.in. ona razem z niejednoznaczną szczyptą chili budowała poczucie ciepła.

Z czasem jednak masło orzechowe przechodziło w maślaność, też maślaność nugatu. Orzechy rozmyła mleczność, kierując się ku mleku karmelowo-waniliowemu. Słodycz wzrosła, ogrzewała... zarówno mocą, jak i wyraźnie korzenną mgiełką (chili-cynamonową?). Na końcówce karmelowa czekolada miała więc sporo do powiedzenia, drapiąc w gardle.

Gdy jednak zniknęła, a zostały same fistaszki, to nimi się zajęłam i... to je czuć. Wyraźnie, acz nie przesadnie. Podprażone, intensywne i w miarę smakowite, w udany sposób neutralizowały słodycz. Wyszły ciężko, ale nie negatywnie. Do tego trochę "korzennie".
Gdy spróbowałam gryźć fistaszki "obok czekolady", może i osłabiały smakową słodycz, ale jednocześnie zagłuszały co ciekawsze nuty, więc efekt był "fistaszkowo i słodko". Osobiście wolę najpierw wszystko dobrze poczuć, a potem brać się za fistaszki (skądinąd na koniec wyrazistsze).

W posmaku zostały więc one: lekko prażone fistaszki na ciepłym tle mlecznego karmelu doprawionego cynamonem, z prażonym, czekoladowym aspektem. Było bardzo, bardzo słodko, ale z charakterem.

Tabliczka wyszła trochę jak mieszanka mlecznego karmelu, nugatowego masła orzechowego i michałków. Przesłodzona, a jednak wyrazista w smak fistaszków. Dla mnie jednak za słodka, mimo że to szlachetna słodycz. Oprócz niej smak fistaszków był miły, ale wolałabym, by czekolady było tam znacznie więcej. Pozytywnie zaskoczyła mnie ta ilość soli, czyli dokładniej prawie jej brak, bo w zasadzie nawet nie wymieniłabym jej jako tytułowe składniki i dobrze się stało (Zotter nadmienił o niej w opisie). Więcej do tak cynamonowej, słodko-karmelowej dzisiejszej by nie pasowało. Teraz za to już mam odpowiedź, że do Zotter Erdnuss G.Nuss / Peanut Whole Nuts pasowała (utwierdziłam się w tym).
Mnie po prostu taka słodka, tłusta - choć dobrze zrobiona jako to, czym ma być - nudzi i nie satysfakcjonuje. Mnie w dodatku jej śliska tłustość wydała się odpychająca.
Przesłodzona, trochę więcej niż połowę oddałam Mamie. Jej nie smakowała, bo wydała jej się "jak jakaś tania, a przecież wiem, że to z tych lepszych". Rozwinęła: "karmelową to wolę prostszą, po prostu karmelową Wedla, w tej Zottera mi te fistaszki nie pasowały. Jakby jakieś stare. Też nie trafiłam na sól, ale tu by faktycznie nie pasowała. Do tego, jak mówisz, cynamonu i w ogóle. Do tego taka ślisko-tłusta dziwnie. Najbardziej mi chyba to ta brązowa część smakowała".
Doszłyśmy do wniosku, że to pewnie cynamon jej tu nie leżał - on rzeczywiście czasami potrafi nadać produktom różnego wydźwięku, a Mama aż tak konkretnych przypraw i nut jak ja nie wyłapuje, więc u niej to było bardziej "to coś". Zgodziłyśmy się, że w jeden bloczek producent za dużo próbował napchać i poszczególne elementy chyba dziwnie na siebie wpłynęły. Namieszane, a i tak bez "wow" efektu.


ocena: 7,5/10
kupiłam: foodieshop24.pl
cena: 25 zł (cena półkowa za 70g; dostałam)
kaloryczność: 568 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: surowy cukier trzcinowy, orzechy ziemne 23%, tłuszcz kakaowy 20%, miazga kakaowa, karmelizowane mleko w proszku 10% (odtłuszczone mleko w proszku, cukier), pełne mleko w proszku, nierafinowany cukier trzcinowy, słodka serwatka w proszku, lecytyna sojowa, sól, sproszkowana wanilia, cynamon, chili "Bird's eye"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.