niedziela, 20 listopada 2022

Aruntam Sensory Chocolate 72% India Bio Dark Chocolate Idukki Kerala ciemna z Indii

W południowych Indiach pierwsze wzmianki o kakao zaczęły pojawiać się jakoś po roku 1798. Od lat związany był z nim stan Kerala, w którym obecnie niewielki dostawca i eksporter kakao GoGround Beans & Spices stworzył specjalny projekt, który ma na celu wsparcie małych, lokalnych farmerów z regionu Idukki. Ponoć wyjątkową dbałość przykładają do procesu fermentacji i suszenia ziaren, co potem przekłada się na wyższą jakość kakao. Mają, że tak powiem, niemal indywidualne do poszczególnych kakaowców, podejście.

Aruntam Sensory Chocolate 72% India Bio Dark Chocolate Idukki Kerala to ciemna czekolada o zawartości 72% kakao z Indii, z regionu Idukki Kerala.

Po otwarciu poczułam słodko-kwaskawy zapach wiśni... tak jednak słodkich, że raczej w formie dżemu z truskawkowo-malinowym, również słodkim, wsparciem. Doszukałam się też owoców charakterniejszych, ciemnych (jak niemal czarne winogrona? porzeczki?). Jako sok z nich. Wszystko to przejawiało lekkie ciepło, jakby dżem został doprawiony słodkim cynamonem. Słodycz była więc istotna, ale nie taka "jawna". Ostrość też się zaplątała, acz nie do końca cynamonowa (tylko częściowo). Do głowy przyszło mi gorzkie ciemne piwo (ale bez alkoholowych nut) i drzewa... czy raczej drewno wyraźnie palone. Może trochę orzechów? Na pewno wszystko splotła nieoczywista, a właśnie z kolei wytrawniejsza, słodycz korzenno-maślanych ciastek - oczami wyobraźni miałam brytyjskie, niemal niesłodkie shortbread (ponoć o nucie żółtego sera; ja ich nigdy nie jadłam). Jakby jednak... zanurzyć takie w odrobince miodu? W trakcie degustacji raz po raz i on nawiedził moje myśli.

Gruba tabliczka była niezwykle twarda, dzięki czemu głośno trzaskała, mimo że w dotyku zdradzała kremowość.
W ustach rozpływała się rzeczywiście nieziemsko kremowo, w umiarkowanie wolnym tempie, cały czas dopieszczając język miękką gładkością. Trzymała jednak zwarty kształt, gięła się przy tym. Była dość tłusta, ale nie ciężka... nawet nieco soczysta jak maślano-owocowy krem z owoców o gęstym, konkretnym miąższu (pomyślałam o bardzo dojrzałym kaki)? Doskonałe określenie to esencjonalna.

W smaku pierwszy rozszedł się niemal neutralny, dość wytrawny motyw brytyjskich maślanych ciastek typu shortbread. Były mocno maślane, właśnie wytrawniejsze (choć ponoć mają nutę żółtego sera, jednak jego w tej czekoladzie nie czułam... raczej... acz myśl ta mnie nawiedzała). Ich wytrawność podkreśliło sowite wypieczenie, otwierające drogę ogólnie palonym tonom.

Szybko jednak zawitała także soczystość. Niosła czerwone owoce. Prowadziły porzeczki, a zaraz za nimi znalazły się wiśnie. Wiśnie miękkie, niemal czarne i idealnie dojrzałe. Kwaskawo-słodkie, coraz słodsze.

Nagle ogólnie słodycz kompozycji zaczęła rosnąć. Pojawił się delikatny, niemal uroczy miód, po czym słodycz jeszcze podskoczyła. Wiśniom nadała wydźwięk dżemu wiśniowego posłodzonego miodem i słodkim cynamonem cejlońskim, a inne czerwone zmieniła w dojrzałe truskawki i maliny. Do tego pojawiły się niuanse wielkich, bardzo dojrzałych czarnych porzeczek.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa palone nuty zaobfitowały w sporo drzew... Drewna może raczej? Gorzkość odważnie wzrosła i zaczęła się rządzić. Pomyślałam o ciemnym piwie, które jakby samo w sobie wyszło dość czekoladowo i... zebrało wokół siebie palone drewno. Lekko kominkowe? Ciepłe na pewno. Palony smak wyszedł na prowadzenie.

Gorzkość, a dokładniej paloność, zmieszana ze słodyczą, ciastkom shortbread dodała więcej maślaności delikatnej i słodkiej. Choć mignęły mi niemal żółtoserowe, wytrawne herbatniki to jednak tak... jakby zanurzać je w miodzie. Potem już w ogóle myślałam o miodowo-maślanych, słodkich ciastkach. Maślano-korzennych? W pewnym momencie przyszła mi do głowy porządnie wypieczona słodka bułka maślana, np. wilgotna wewnątrz od serowej masy, z odrobiną owoców i wierzchem z doprawionych cynamonem orzechów. Siekanych fistaszków? Nie brakowało ani maślaności, ani słodyczy, a jednak znały swoje miejsce w szeregu.

Paloność i korzenność dołączyły też do owoców. Jakby dżemy z czerwonych podkręcić tym razem bardziej słodko-gorzkawym cynamonem. Po truskawkach i malinach przybyło też trochę bardziej egzotycznych, charakterniejszych i... ciemniejszych? Odnotowałam kwasek, też jednak zmieszany ze słodyczą - do głowy przyszły mi czarne porzeczki. I inne owoce ciemne, tak soczyście-rześkie, że raczej egzotyczne i... Chwilami to było jak jakieś "mniej winogronowe ciemne winogrona", a czasem z kolei te ciemne, granatowe winogrona były zaskakująco jednoznaczne. 

Podkreślił je niemal cytrusowy kwasek... Cierpkawo-gorzkawych cytrusów? Te z czasem podporządkowały się drewnu.

A to było wyraziste, wciąż palone. Umacniało się, dopieszczało bazową gorzkość, trochę wzbogaconą o łagodne orzechy. Zrobiło się jednak ciepłe w sposób nie tylko palony, a też mocno orientalnie-pikantnawy. Jakby rozgrzało je słońce orientu, a otaczało mnóstwo przypraw korzennych. Słodko-ostrych, nawet trochę gorzkawych.

W posmaku zostały owoce czerwone z soczystym kwaskiem, słodyczą miodowych dżemów i cynamonem, a także ogólna korzenna ostrość, goryczka. Może udająca czekoladowe piwo? Mieszała się z gorzkością drzew. Nic tu jednak nie było za mocne ze względu na łagodzące, wytrawniejsze (acz wciąż słodkie) ciastko-bułeczki maślane.

Całość bardzo mi smakowała. Słodycz została umiejętnie wtłoczona w wytrawniejsze i kwaskawe wątki. Obrazowe maślane shortbread sprawiły, że maślaność jakoś się wkomponowała... w przyjemnie palone otoczenie. Ciepłe drewno cynamon wymieszał z czerwonymi owocami. Wiśnie, truskawki, czarne porzeczki, które na koniec podkreśliły cytrusy, nie uczyniły kompozycji mocno owocową, acz stanęły na drodze potencjalnej tłustej ciężkości. Orientalny wydźwięk bardzo mi się spodobał. Nieoczywista, ciekawa i gorzka, mimo że także bardzo słodka. Nienachalnego kwasku było tyle, ile potrzeba.

Drzewa, maślaność, winogrona (ogólnie więcej, a także bardziej rodzynkowych), wiśnie, trochę cytrusów, cynamonowe ciepło czułam również w Standout India Idukki 70%, która jednak wyszła bardziej daktylowo słodko (Aruntam miodowo) i ciepło w kontekście orientu i węgla, nie zaś takiego palonego drewna jak Aruntam. Co ciekawe, Standout smakowała jabłkami duszonymi w cynamonie, dzisiaj przedstawiana czerwonymi dżemami z cynamonem. Znowu indyjska tabliczka, ciekawie łącząca przyprawy z owocami!
A z kolei słodziutkie truskawki i maślaność, wytrawność przypomniała mi Deseo Wytrawną Indie 70% (której kojarzyła mi się z makaronem z owocami czerwonymi). Podlinkowana jednak była o wiele za słodka.


ocena: 9/10
cena: 27,75 zł (za 50g; dostałam zniżkę)
kaloryczność: 480 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, lecytyna słonecznikowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.