sobota, 28 grudnia 2024

Preem Brick Lane (Czekoladka Reklamowa) mleczna pomarańczowa

Jako że lubię kuchnię indyjską, będąc w Londynie, musiałam zahaczyć o Brick Lane i spróbować jakiegoś indyjskiego dania właśnie tam. Padło na Preem & Pirithi, o którym pisałam na instagramie. Do rachunku dostałam gratis czekoladkę, którą się zainteresowałam, cóż to dokładniej, i czy znany jest producent, ale usłyszałam tylko, że to "Orange Chocolate" i dostałam drugą. Żałowałam, że to taka jedna wielka niewiadoma, ale cóż.


Preem Brick Lane (Czekoladka Reklamowa) to mleczna czekolada z olejkiem pomarańczowym w formie czekoladki-neapolitanki ważącej 5g.

Po otwarciu uderzył mnie intensywny zapach ciężko-kwaskawego olejku pomarańczowego o słodko-goryczkowatym charakterze oraz wręcz cukrowa słodycz. Ta mieszała się z lekko mlecznym motywem z tła. Było w tym coś, co przywodziło na myśl figurki czekoladowe (jeszcze nie czekoladopodobne, ale już blisko). Mleko wydawało się podporządkowane pomarańczy w sposób bardzo harmonijny.

Czekoladki w dotyku przedstawiły się jako tłuste i proszkowe, potencjalnie łatwo mięknące. Łamiąc się potwierdziły, że są raczej miękkawe. A do tego kruche. Odgryzając kęsa też czułam miękkość i usłyszałam lekkie, kryształkowe trzeszczenie.
W ustach czekolada rozpływała się w tempie średnio-szybkim. Miękła błyskawicznie, przedstawiając się jako gładka i kremowa. Z czasem wręcz zalepiała usta, serwując mleczną tłustość. Znikała łatwo, trochę jak mleko.

W smaku pierwsza uderzyła wysoka, cukrowa słodycz i przemknął olejek pomarańczowy. W chwili robienia kęsa czy umieszczania kawałka w ustach powiedziałabym, że zaraz z łatwością wszystko zdominuje, ale... nie.

Po zaznaczeniu swojej obecności pomarańcza pozwoliła rozpłynąć się też mleku. Sama na chwilę trochę odeszła od tak jednoznacznej olejkowości. Cukier aż zadrapał w gardle - słodycz wydawała się rosnąć i rosnąć.

Pomarańcza, słodko-kwaskawa, a za chwilę znów wyraźniej specyficznie goryczkowata i ciężka w olejkowy sposób pobrzmiewała coraz mocniej. Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa wchłonęła część cukrowości, zmieniając słodycz na bardziej owocową.

Do mleka dołączyła maślaność, a ja wyobraziłam sobie słodkie, lekko waniliowe i nasączone pomarańczową nutą małe, okrągłe biszkopty. Takie podane do mleka? Cukier zawiązał bowiem sojusz z mlekiem i masłem w tle - w takim kierunku to razem poszło. Mleko czułam wyraziste, acz ono nawet nie próbowało rządzić w  tej kompozycji - spokojnie znalazło sobie miejsce w tle. Wtedy też pomarańcza zaczęła trochę przeginać.

Biszkopty zaczęły wydawać mi się coraz bardziej i bardziej pomarańczowe, aż w końcu się zgubiły. Końcowo olejek pomarańczowy, jakby jeszcze podbity przesadzoną, drapiącą w gardle słodyczą, wychynął na przód dosadniej. Poczułam lekką olejkowo-galaretkową goryczkę, która wydobyła echo kakao. Jednocześnie wydawał się aż nieco wgryzać w język.

Po zjedzeniu został posmak mleka z pomarańczą o olejkowym charakterze. Pomarańczowość zdominowała posmak, a słodycz się w nią wpisała ze względu na nienaturalny, a galaretkowo-olejkowy ton. Słodycz aż drapała w gardle.

Czekoladki wydały mi się niezłe - nie jakieś szlachetne, ale całkiem porządne i zrobione... prawie z głową, gdy myślę o zwykłych ludziach, nie degustatorach czekolad. Bardzo słodkie, mocno mleczne i pomarańczowe. Niby jeszcze całkiem rozsądnie, acz dla mnie już i tak za mocno - pomarańczę dobrze czuć, ale przynajmniej nie poszła w perfumową stronę. Była blisko napastliwości, ale potrafię sobie wyobrazić, że nie każdy jest na takie rzeczy tak czuły, jak ja. Nie lubię tak słodkich i mlecznych czekolad, ale jakościowo mimo przesadniej słodyczy, nie mam jakiś wielkich zarzutów - no tylko może olejek bym chociaż minimalnie ograniczyła.

Ja zjadłam tylko jedną czekoladkę, bo mleczne i tak mocno olejkowe rzeczy to kompletnie nie moja bajka. Dzięki temu także Mama może się wypowiedzieć: "Mnie ta czekoladka nie smakowała. Słodko-mleczna, no ok, ale tak pomarańczowa aż tak napastliwie w końcu, że mi nie pasowała. Ta pomarańcza, taka jakby olejkowa, aż w sztuczność końcowo nieprzyjemnie szła. Nie smakowało to tanio, ale dobrze też nie. Że po takiej jednej czekoladce nie chce się więcej, a np. takie Fin Carre Mango Marakuja to byłam w stanie i całą tabliczkę zjeść".


ocena: 6/10
kupiłam: dostałam
cena: nie znam
kaloryczność: nie podana
czy kupię znów: nie

Skład: nie podany

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.