wtorek, 3 grudnia 2024

krem Andros Be Nuts! Pate A Tartiner Cremeux

Razu pewnego, gdy pojechałam na comiesięczne zakupy z ojcem w Auchan, bardzo nieprzyjemnie się zdziwiłam, że nie dostałam uwielbianego przeze mnie i Mamę (która je go codzienne) (Sante) Auchan Peanut Paste Smooth 100 %. Popatrzyłam, co jest i byłam pewna, że sięgam po jeden z kremów 100%. Mama też nie zauważyła różnicy - tylko dziwiła się, że olej na wierzchu chyba się nie wydzielił ("albo źle w tym słoiku widzę"). Aż do dnia otwarcia. Gdy sięgnęłyśmy po słoik nieznanej nam francuskiej marki, trochę się zdziwiłyśmy. Byłam wściekła na siebie, że władowałam nas w masło orzechowe, jakie od dawna nas nie interesuje, przez... no właśnie. Przez co? Przez roztrzepanie? 

Andros Be Nuts! Pate A Tartiner Cremeux to krem orzechowy "masło orzechowe" z prażonych orzeszków ziemnych, wersja gładka.

Po otwarciu poczułam średnio intensywny, a jednocześnie dosadnie intensywny zapach mocno prażonych fistaszków, mieszający się ze splotem masła i słodyczy. Dałabym się jednak wkręcić, że to krem 100% z fistaszków. Tylko echo soli podawało to w wątpliwość. Nasiliło się po zruszeniu wierzchu i w trakcie testu.

Na wierzchu nie wydzieliło się ani trochę oleju. Krem miał bardzo gęstą konsystencję. Przy mieszaniu okazał się zbity, ale jednocześnie miękki i dość zwięzły. Już gołym okiem widać, że zmielono go idealnie na gładko.
W ustach jego gęstość szybko pierzchła. Zalepiał, dając się poznać jako kleisty i nieco przytykający, po czym rozpływał się w tempie umiarkowanym. Pasta wykazywała idealną, aż trochę jakby nierealistyczną, gładkość, a także bardzo oleistą, kremową miękkość. Wydała mi się trochę aksamitna, a także średnio tłusta i nieciężka, ale... męcząca? Konsystencja szła w kierunku bardziej sytej wersji kremu typu Nutella.

W smaku pierwsza rozbrzmiała wysoka słodycz. Przemknęło mi waniliowe echo i słodka maślaność jakby wręcz białoczekoladowa. Słodycz miała odważny charakter i wzrostową tendencję.

Po chwili ujawniło się mocne prażenie, które wprowadziło arachidowość. Ta okazała się łagodna - wyrazista, ale jakby... dawała słodyczy się rozgrywać? I zaraz zmieszała się z nią w harmonii. Mimo prażenia bowiem orzeszki zdecydowały się pokazać ze swojej bardzo słodkiej strony.

Mniej więcej w połowie rozpływania się porcji w ustach maślaność jakby trochę odeszła od słodyczy, a ja odnotowałam pewną mdławość. Oleju? Nie była wysoka, ale trochę hamowała samą fistaszkowość. Sól nie ujawniała się, całkowicie ukryła się w prażeniu, że dałabym się nabrać, iż wcale jej nie dodano.

Z czasem słodycz, na tej bardziej maślanej płaszczyźnie, znów wyszła na przód. Zahaczała o klimaty ciasteczkowe (co podkręcała prażona nuta). Delikatnie rosła cały czas, więc końcowo jak na początku wydała mi się bardzo wysoka i wyrywająca się nieco przed fistaszkowość.

Po zjedzeniu został jednak posmak arachidowo-prażony. Z tym, że zestawiony z wysoką słodyczą. Czuć, że nie miała pochodzenia orzeszkowego. W głowie miałam jakieś słodkie, maślano-fistaszkowe ciasteczka. W dodatku także w posmaku wyległa drobna oleistość.

Krem wydał mi się... dziwny i nie w moim typie, ale na pewno nie zły. W zasadzie nawet niezły - zwłaszcza jak ktoś lubi właśnie bardziej słodkie pasty i tą miękko-oleistą (Nutellową?) konsystencję. Mnie ta konsystencja bardzo nie odpowiadała, bo taka od lat wręcz trochę odrzuca. Smakowo... hm, ten krem widziałabym raczej jako nadzienie czekolady czy krem do markiz. Był bowiem bardzo słodki i soli w nim nie czuć. Nie była to słodycz przesadzona, o nie! Po prostu czuć, że dodana. Osobiście w kremach fistaszkowych wolę słodycz naturalną, ale jak już pisałam, uwierzę, że i ta może komuś się podobać. Obstawiam, że np. Schogetten Crunchy Peanut Butter z tym masłem orzechowym mogłaby być zacna. 

Mama tak to opisała: "Krem jest dziwny, kompletnie inny od tych, co my jemy ((Sante) Auchan Peanut Paste Smooth 100 %), ale nie, że niedobry! On jest po prostu taki bardziej deserowy (do deserów) niż mi do śniadań (tostów z serem żółtym i dżemem), czyli np. bardziej do ciastek czy wafli ryżowych tak sobie posmarować i jeść jako słodycz. Tylko konsystencja, taka miękka i oleista bardzo, mi się nie podoba, aż tak jakoś odrzuca. Smakowo jednak no... dobry, tylko że słodki, bardzo słodki jak na kremy, jak się jest przyzwyczajonym do kremów 100% orzechów".


ocena: 7/10
kupiłam: Auchan
cena: 9,99 zł (za 325g)
kaloryczność: 614 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: prażone orzechy ziemne 81%, cukier, tłuszcz kakaowy, olej słonecznikowy, sól, ekstrakt waniliowy, emulgator: lecytyna słonecznikowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.