sobota, 7 grudnia 2024

Frey Supreme Crunchy Dark Hazelnut ciemna 44 % z orzechami laskowymi całymi, mielonymi i orzechowym brittle / karmelizowanymi kawałkami orzechów

Ta tabliczka trochę sobie ze mną pojeździła, bo wzięłam sobie ją na szlak, na który jednak nie poszłam, bo musiałam wracać wcześniej i... cóż, miałam nadzieję, że tym razem nie będzie z nią pechowo. Tak w ogóle to nieznana mi, ale całkiem zachęcająco wyglądająca szwajcarska marka.
Żeby jej jakoś wynagrodzić jeżdżenie w tę i z powrotem, uznałam, że otworzę ją na samym Szpiglasowym Wierchu. Gdy jednak byłam już blisko Szpiglasowej Przęłęczy, pogoda zgodnie z prognozami zaczęła się psuć. Poszła jednak dalej, bo zamiast "przelotnego deszczu", miałam ulewę z gradem, a nad samym Szpiglasowym raz i drugi błysnęło. Zdecydowałam, że znowu zawrócę. Acz wracając, na pocieszenie, otworzyłam czekoladę.

Frey Supreme Crunchy Dark Hazelnut Dark chocolate with hazelnuts topped off with crunchy hazelnut brittle to ciemna czekolada o zawartości 44% kakao z miazgą z orzechów laskowych (gianduja?) oraz z całymi orzechami laskowymi i karmelizowanymi kawałkami orzechów laskowych ( orzechowym brittle); wyprodukowana przez Delica AG.

Po otwarciu poczułam wyrazisty zapach orzechów laskowych i cukrowo słodkiego kremu czekoladowego, co trochę skojarzyło mi się z ciemną giandują (czekoladzie z miazgą z orzechów) i nieco ciemniejszym, poważniejszym i dobrym jakościowo kremem typu Nutella. Obok wystąpił motyw mocnego karmelizowania. Orzechy laskowe jako one same, prażono-słodkie też się odezwały. Całość była też ryzykownie cukrowa, ale na pewno też "ciemniejsza".

Twarda tabliczka wydała mi się w dotyku minimalnie ulepkowata. Na spodzie widać w niej dużo orzechów całych i połówek.
Podczas łamania trzaskała głośno i krucho, ujawniając też dodatek drobnych kawałków - wydawało się, że niewiele. 
Część orzechów łamała się wraz z nią, ale inne zostawały w którejś z części. W większości były to orzechy bez skórek, ale na paru trafiły się też skórki.
W ustach czekolada rozpływała się w tempie umiarkowanym w maślano-kremowy sposób. Trochę miękła i choć miała w sobie coś z gładkiego nugatu, to mnie chwilami troszeczkę kojarzyła się z czekoladowo-orzechowym kremem-smarowidłem. Wyszła średnio zbito, gęstawo, a z czasem zrobiła się mazista. Dodatki nie uczyniły z niej zlepka-ulepka, mimo że było ich mnóstwo.
Orzechy po pewnym czasie wyłaniały się z czekolady, ale siedziały w niej. Ja gryzłam je dopiero na koniec. Kawałki pokrywała warstwa karmelu, która częściowo rozpuszczała się wraz z czekoladą, ale sporo i tak zostawało do końca.
Dodatki gryzłam na koniec. Proporcje wydają się bardzo wyrównane i trafione. Orzechy całe i kawałki zgrały się.
Całe orzechy były podprażone, a więc krucho-chrupiące. Trafiały się też połówki.
Wszystkie kawałki były drobne i w większości pozbijane w grudko-kulki. Niektóre poprzylepiały się nawet do połówek orzechów. Były twarde i rzężące w nieco cukrowo-skorupkowy sposób. To ewidentnie tzw. brittle. Do głowy przyszły mi też słowa: kruche kamyki. Były chrupiące jako całość, jednak ze względu na karmelizowanie, bo same w sobie kawałki orzechów pod warstwą karmelu gryzione szły w miękkawość.

W smaku przywitała mnie delikatna słodycz, do której po chwili dołączył orzech laskowy. Delikatnie pobrzmiewał prawie cały czas.

Słodycz szybko rosła w cukrowo-nugatowym kierunku, a mi znów przyszedł do głowy lepszej jakości krem a'la Nutella w wersji ciemnej.

Odnotowałam delikatną gorzkawość, ale trudno tu mówić o gorzkości (poziom chyba nawet "deserówkowy" nie był). Słodycz bowiem tak rosła, że aż drapała w gardle. Orzechy były wyczuwalne, a mniej więcej w połowie rozpływania się słodycz dodatkowo wzmocnił mocno palony karmel. Na moment zrobiło się zdecydowanie za cukrowo.

Zaraz jednak karmel podkręcił leciutką cierpkość, goryczkę. I tak jednak była niska, a od kawałków orzechów rozchodził się motyw karmelizowania, nie zaś orzechów. Całe i połówki prawie nie ujawniały się niegryzione.
Orzechy całe i połówki gryzione obok czekolady jakoś uciekały w smaku przed całym przecukrzeniem, a karmelizowane skupiały uwagę na sobie, czyli smaku mocnego karmelizowania, wręcz przypalenia, więc w trakcie gryzienie jest wg mnie bez sensu.

Końcowo cukier bardzo drapał w gardle. W czekoladowej bazie kakao leciutko czuć, ale na pewno nie gorzkość. Przypominała przecukrzony maślano nugatowo-nutellowy krem. Maślaność, ugłaskująca gorzkawość, puściła słodycz przodem.

Gdy gryzłam razem i karmelizowane kawałki, i orzechy całe lub ich połówki, trochę się przepychały, walcząc o swoje. Były dobrze wyczuwalne jedne i drugie. Nie podobało mi się jednak to ich połączenie, więc obrałam taktykę gryzienia najpierw kawałków, potem całych i połówek.

Orzechowość karmelizowanych kawałków była niska, że aż ledwo rozpoznawalna. Czuć w nich głównie bardzo mocne karmelizowanie i aż przypalenie. Chwilami zalatywały przesmażono-przypaloną goryczką.

Orzechy całe były średnio prażone - trafiały się słabiej i mocniej prażone. Te słabiej były prażono-słodkie i bardzo smaczne. Mocniej prażone chwilami zahaczały o goryczkę. Na paru trafił się kawałek skórki, podkreślający goryczkę.

Orzechy całkiem nieźle tonowały smakowe przesłodzenie, ale nie uporały się z drapaniem w gardle.

Po zjedzeniu zostało przecukrzenie rozumiane jako drapanie w gardle, ale też nadto słodki posmak, wymieszany z wyrazistymi, prażonymi orzechami laskowymi oraz motywem karmelizowania, z wpisanym w niego przypaleniem. Przełożyło się to na lekką goryczkę, która robiła aluzje do leciutkiego kakao.

Przywiodła mi na myśl J.D.Gross Superieur Czekolada mleczna z orzechami laskowymi 32 %, acz od podlinkowanej, dzisiaj opisywana była bardziej kakaowa, ale nie jak ciemna czekolada, a krem czekoladowo-kakaowy i lekko kakaowy przecukrzony nugat. Nie że jakoś mocno, gorzko czy coś, ale jednak, więc smakowała mi bardziej. Na pewno była też lepsza od Lindt Les Grandes 34 % Haselnusse Feinherb i równie dobra co - co prawda z migdałami - Moser Roth Chocolat Compose Dark Almond.


ocena: 8/10
kupiłam: Allegro
cena: 23,60 zł (za 180g)
kaloryczność: 584 kcal / 100 g
czy kupię znów: mogłabym kiedyś wrócić też właśnie w górach (ale nie kupić specjalnie)

Skład: cukier, 31% orzechy laskowe (całe, łamane i mielone), miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, tłuszcz maślany, emulgator: lecytyna

3 komentarze:

  1. Pytanie za sto punktów: jakie jest twoje top 10 czekolad? Chcę sobie spróbować coś innego, niż Zottery jak do tej pory :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie układam żadnych list, topów itd. Każda czekolada to wyjątkowe przeżycie. Nie sposób porównywać "lepsza / gorsza" tych najwybitniejszych, najukochańszych. To trochę jak zapytać rodzica kilkorga dzieci, które kocha najbardziej. Nie mam top 10 czekolad. Mogłabym wybrać top 10 marek, ale nie byłoby nic z kolejnością, a luźno wypisane losowo po przecinkach. Poza tym, to nic stałego, bo zmieniają się marki, zmieniamy się my. Stąd wystrzegam się deklaracji typu "to moja ulubiona..." / "to najlepsza...".

      Usuń
    2. Dzięki za odpowiedź! Prawdę mówiąc, wystarczą mi drobne inspiracje co warto popróbować.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.