Nie skłamię, kiedy powiem, że pod względem smakowania czekolad rozwijam się. Sama to widzę. Potrafię w czekoladzie dostrzec coraz więcej, a i zwykłe, popularne czekolady coraz mniej mi smakują, albo wręcz - w ogóle nie smakują. Jestem z tego dumna, cieszy mnie to, aczkolwiek jak dalej pewne czekolady będą mnie tak intrygować - zapewne zbankrutuję.
Nie skłamię również, gdy powiem, że mimo mojego pozytywnego nastawienia do czekolad Ritter Sport, ostatnio przy ich czekoladach nadziewanych spotkało mnie jedynie wielkie rozczarowanie.
Nie skłamię także mówiąc, że do otworzenia tej czekolady zostałam zmuszona przez zbliżający się wielkimi krokami termin. Czy mam przed sobą kolejny niesmaczny produkt i będę zastanawiała się, komu go wcisnąć?
Z takimi oto dylematami wyjęłam z szuflady Ritter Sport Coconut / Kokos, czyli czekoladę mleczną nadziewaną kremem mleczno-kokosowym.
Zrezygnowana otworzyła błękitne opakowanie, które nie wydało mi się ani ładne, ani odrzucające.
Poczułam się, jakbym dostała w twarz. Z pięści.
Oto dobiegł mnie silny, słodko-kokosowy zapach. Jakże smakowity! Wytrzeszczyłam oczy i zabrałam się za łamanie czekolady.
I tutaj już pojawił się mały problem, bo prawie topiła mi się w rękach. Ja jej nie połamałam - ja ją porwałam, dosłownie. Wielki minus, jak dla mnie, ale od czego jest lodówka, w której można umieścić takową czekoladę na dosłownie chwilkę?
Kiedy wreszcie udało mi się przejść do samego próbowania, pozbyłam się pesymistycznych myśli i do degustacji przeszłam z "czystym umysłem".
Gdy tylko pierwszą kostkę włożyłam do ust, czekolada zaczęła błyskawicznie się rozpuszczać. Była bardzo, bardzo słodka, co czułam już od pierwszej sekundy. Przy tej słodyczy znalazła się także sugestia kakao, jednak takiego pozbawionego charakteru, bo rozpuszczalnego i słodkiego.
Tłusta zdecydowanie była, ale przy tym niezbyt gładka, a wręcz proszkowata.
Mimo przesłodzenia i tłustości, nie nazwałabym jej niesmaczną, cukrową, czy plastikową. Całkiem dobra, jednak najlepsze nastąpiło, gdy czekolada odsłoniła nadzienie. Większość kostek była nim nafaszerowana (bogato, niczym indyk na święto dziękczynienia u amerykanów lubiących sobie podjeść) po brzegi!
Niestety znalazły się też kostki, w których nadzienia było o wiele za mało, na rzecz grubego spodu czekolady, co mi się niezbyt podobało.
Przejdźmy jednak do smaku tego cuda.
Tłustawe, jednak w sposób dość mleczny, przyjemny. Żadnej margaryny, nic a nic. Mleko jednak stanowiło delikatny akcent, ponieważ cały krem był przesiąknięty kokosowym smakiem. Przede wszystkim kokos dało się wyczuł, bez dwóch zdań. Nadzienie wydało mi się nieco mniej słodkie od samej czekolady.
Tłustawe, jednak w sposób dość mleczny, przyjemny. Żadnej margaryny, nic a nic. Mleko jednak stanowiło delikatny akcent, ponieważ cały krem był przesiąknięty kokosowym smakiem. Przede wszystkim kokos dało się wyczuł, bez dwóch zdań. Nadzienie wydało mi się nieco mniej słodkie od samej czekolady.
Gładki krem rozpuszczał się bardzo szybko, a z niego wyłoniły się wiórki. Cała masa chrupiących, twardych w jak najbardziej przyjemny sposób, wiórek. Po chwili zostawały już prawie tylko one i eksplodowały kokosowym smakiem, w momencie, gdy je rozgryzałam.
Ten smak niestety był odrobinę tłumiony przez ogólną słodycz czekolady.
Jak by tu tę tabliczkę podsumować? Była dla mnie ogromnie pozytywnym zaskoczeniem. Nie spodziewałam się, że jej słodycz odbiorę w taki sposób; przyjemny, nie zaś drażniący. Sama czekolada, jak to przeciętna czekolada... Wolałabym czuć tu kakao, zamiast tej nieograniczone słodyczy. Krem natomiast jest bardzo smaczny, stonowany pod względem słodkości i bardzo kokosowy. Wiórek niby było sporo, ale w miarę jak jadłam kostka po kostce, doszłam do wniosku, że jednak mogłoby być ich jeszcze więcej.
Nie podoba mi się też nierównomierne rozmieszczenie nadzienia.
Ogólnie jednak bardzo mi smakowała - taka czekoladowa wersja Bounty'ego (a to jeden z moich ulubionych batonów).
ocena: 8/10
kupiłam: Kaufland
cena: 3.99 zł (promocja chyba jakaś była)
kaloryczność: 593 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie
Skład: cukier, tłuszcz roślinny, pełne mleko w proszku (12,5%), tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, wiórki kokosowe (5,8%), laktoza, odtłuszczone mleko w proszku, śmietanka w proszku, miazga z orzechów laskowych, lecytyna sojowa, aromaty naturalne
Skład: cukier, tłuszcz roślinny, pełne mleko w proszku (12,5%), tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, wiórki kokosowe (5,8%), laktoza, odtłuszczone mleko w proszku, śmietanka w proszku, miazga z orzechów laskowych, lecytyna sojowa, aromaty naturalne
Diabli, miałam nadzieję, że podzielisz moje zdanie na temat tej czekolady. Ja się na niej ostro zawiodłam, była słodko-nijaka.
OdpowiedzUsuńCo do rozwijającego się gustu... widziałaś jak pochwaliłam się prezentami i wśród nich była Milka Daim. Tak jak kiedyś mi bardzo smakowała tak teraz miałam wrażenie, że jem słodki plastik z kawałkami karmelu :P Nie za bardzo podoba mi się ta zmiana.
Hm, ja ostatnio wrzuciłam jej recenzję pisaną bardzo dawno temu i aż boję się pomyśleć, jakbym ją teraz odebrała.
UsuńTestowałam ją jakiś czas temu, recenzja wisi gdzieś na blogu. MI niestety nie smakowała, a przynajmniej porównując to RS Nugat - wypadła blado :/
OdpowiedzUsuńOto turbo szczegółowa recenzja, jaka pojawiła się dwa lata temu u mnie ;) -> http://theobrominum-overdose.blogspot.com/2013/06/rittersport-kokos-mleczna-z-kremowym.html . Wychodzi na to, że mi smakowało. I też przyrównałam tego Rittera do lubianego Bounty. Udało im się to nadzienie, bo czekolada oczywiście mogłaby być lepsza. Aż dziw, że też nie wspominam jej margarynowo - w składzie niestety tłuszcze roślinne stoją na drugim miejscu zaraz po cukrze, jak w bodaj wszystkich nadziewanych Ritterach.
OdpowiedzUsuńSzkoda, szkoda tych składów, ale ważne że jakoś tam to wszystko smakuje. Twoją recenzję przeczytam w wolnej chwili. ;)
UsuńCzyli nie tylko mnie czekolada ta pozytywnie zaskoczyła ;)
OdpowiedzUsuńGdy ją jadłam spodziewałam się okropnego, udającego kokosa nadzienia, a tu taka niespodzianka! Sama czekolada Ritter w smaku przypomina mi trochę Milkę... Mylę się? :)
zapraszam:
http://grapefruitjuicesour.blogspot.com
:)
Jest odrobinę lepsza od Milki według mnie. ;)
UsuńTaka tania? O.o Rzeczywiście promocja, mi zawsze szkoda na nią kasy.
OdpowiedzUsuńJak chcesz komuś wciskać slodycze, to zapraszam do mnie ^^
♥♡♥
Rittery zawsze łapię tylko w promocji.
UsuńHaha, moja mama jest wyjątkowo szybka w kończeniu moich słodyczy.
Aż jestem trochę zdziwiona, że Ci smakowała, lubię kokos, jednak Bounty już jako dziecko znienawidziłam :)
OdpowiedzUsuńJeden z moich ulubionych batonów, aczkolwiek słodycz czekolady przeraża i wolę do niego nie wracać. ;)
UsuńNo i proszę, u mnie uni, u Ciebie ósemka, a obie opinie pozytywne.
OdpowiedzUsuńCzyli jakaś zgodność jest. :D
UsuńCzekolada zdecydowanie bardzo mleczna, kakao czy goryczy tu nie doświadczysz. Nadzienie kokosowe smaczne, baaardzo smaczne. Tłuste i słodkie co nie każdemu podpasuje - ja takie lubię. Chyba moje kubki smakowe nie należą do najbardziej wyszukanych. :D Mi bardzo smakowała chociaż jestem trochę zielona w temacie RS, bo próbowałam niewielu wariantów, ale z tych wszystkich ten chyba jest moim ulubionym.
OdpowiedzUsuńCzyli dokładnie tak samo masz, jak ja.
UsuńNasza też się roztopiła w 5 minut dosłownie i na końcu jadłyśmy ją łyżeczkami :P Spodziewałyśmy się czegoś wow ale nam ta tłustość i plastikowy posmak jednak zbyt bardzo przeszkadzał. Drugi raz jej raczej nie kupimy.
OdpowiedzUsuńW tym roztapianiu się było coś nawet przyjemnego. :P
UsuńPowiem tyle - jedna z najlepszych Ritter'rów.
OdpowiedzUsuńSzybka Gotówka - https://redirect.qxa.pl/YxNh9 - Uzyskaj Szybką Pożyczkę
OdpowiedzUsuńSzybka Gotówka - https://redirect.qxa.pl/YxNh9 - Uzyskaj Szybką Pożyczkę
OdpowiedzUsuń