wtorek, 11 sierpnia 2015

lody Zielona Budka Happy Twist śmietanka-mango-marakuja

Najpierw, zupełnie abstrahując od tej konkretnej recenzji: na moim blogu pojawia się sporo recenzji lodów. Czy uważacie za dobry podział kategorii mniej więcej tak, jak zrobiłam w przypadku czekolad? Chociaż tak ogólnie, żeby można byli coś konkretnego znaleźć. Co myślicie?

Czasem zdarzy mi się poczęstować czymś, co zakupiła sobie moja mama. Są to zazwyczaj produkty, które próbuję z czystej ciekawości, bo sama nigdy bym na nie nie wydała ani grosza. 
Zabierając się za obiekt dzisiejszej recenzji, nawet nie bardzo wiedziałam z czym ja mam do czynienia (no ok, z lodami owocowymi), jednak do opisu przejdę za chwilę.

Nawiasem jeszcze wspomnę, że osobiście rzadko sięgam po owocowe lody. To znaczy, raz na jakiś czas - w porządku, ale wolę czekoladowe, waniliowe, orzechowe, kawowe itp.
Zielona Budka Happy Twist ni jak się do mojego profilu lodów doskonałych nie pasują. Lody o smaku śmietankowym z sorbetem mango-marakuja. Niby lubię to połączenie owoców, a dokładniej - jestem wielką miłośniczką mango (co prawda świeżego), ale, ale... czy Zielona Budka pod tak dźwięczną nazwą nie ukrywa przypadkiem czegoś, czego normalny konsument nie chciał by tknąć? Skład (zamieszczam na dole) woła o pomstę do nieba! Gdybym przeczytała go przed sesją i spróbowaniem, nigdy nie zjadłabym nawet łyżeczki tego zamrożonego czegoś. 

Na swoje usprawiedliwienie powiem, że z lodami Zielonej Budki miałam do czynienia chyba tylko raz i były to lody na gałki o smaku zabajone i pamiętam, że były całkiem przyzwoite. 

Po otwarciu litrowego (651 g) pudła, dotarł do mnie zapach intensywnie owocowy. Tak intensywny, że aż sztuczny. Nie chodzi już nawet o samo nasilenie aromatu, ale także o taką po prostu chemiczną nutę. W dodatku ten szaro-mdły kolor. Przeszła mi chęć na choćby spróbowanie, ale jak już zdjęcia porobione, to co zrobić?

Najpierw postanowiłam spróbować lodów śmietankowych, albo dokładniej - o smaku śmietankowym, osobno. Jest to "baza lodowa", coś, co występuje bardzo często i, jak mogłoby się wydawać, prostego. W tym cały szkopuł... Przy najprostszych rzeczach można zrobić najwięcej błędów. Dobre lody śmietankowe powinny być, jak nazwa wskazuje, na śmietance zrobione, gęste, naturalnie tłustawe i lekko słodkie.
Jak wyglądają lody śmietankowe według Zielonej Budki? Rzadkie w jak najbardziej wodnisty sposób. Skojarzyły mi się z odtłuszczonym mlekiem 0 % (to już dla mnie nie mleko), rozrobionym z wodą (mimo, iż nigdy czegoś takiego nie próbowałam). Lekki posmak śmietanki może i był, ale na pewno nie należał do tych naturalnych. Oprócz tego, już od pierwszej łyżeczki czuć było tłuszcz, w dodatku najgorszy możliwy. Jeszcze długo po zjedzeniu tych paru łyżek pozostał tłusty posmak. 
Gdyby jeszcze komuś było mało... lody były słodkie, zdecydowanie zbyt słodkie. W dodatku w tej słodyczy było coś obrzydliwego, taki czysty biały cukier.

Samego "sorbetu" nie udało mi się oddzielić - jest on tak "zwinięty" z białą masą, że to niemożliwe. 
Zanim do jego smaku... Sorbet, jak nazwał wodę z cukrem producent, zawiera "aż" 0,4 % przecieru z mango i 0,6% zagęszczonego soku z marakui. Przepraszam za wyrażenie, ale... czy to są jakieś jaja?! 
Lody wodne o smaku owocowym (będę to coś nazywać po mojemu) są słodko-kwaśne, lecz pomimo tego, jak neutralnie to brzmi: są po prostu fatalne: cukrowe, wręcz obrzydliwe zacukrzone. Jako, że według producenta cukru było za mało, oczywiście wepchano tu jeszcze syrop glukozowy. 
Oprócz słodyczy, silnie było czuć także kwasek cytrynowy z jakimś tam elementem marakui i posmakiem mango. Gdyby ktoś mi powiedział, że to ma być pomarańcza - pewnie bym uwierzyła. Mechaniczna sztuczna pomarańcza. Do całej masy niby dodawało to jakiegoś tam lekkiego tropikalnego tchnienia. Chciałoby się napisać "orzeźwiającego", ale dla mnie były strasznie ciężko, za sprawą tłuszczu i sztuczności, która wręcz przytłaczała. 
Część o smaku śmietankowym przytłaczała swoją pseudo-mleczną tłustością część owocową, jednak nie wiem, czy to źle, czy dobrze, bo obie części są równie obrzydliwe. 
Kilka małych łyżeczek i stwierdziłam, że nigdy więcej nie tknę nic Zielonej Budki.
Mojej mamie również nie smakowały, a wierzcie mi, ona nie ma aż takich wymagań, co ja i nie czyta składów.

Ja się tylko zastanawiam... jak coś takiego można sprzedawać? (No ok, dla zysku.) Jak coś takiego można nazywać lodami, czy sorbetem? Już bym chyba wolała zwykłą zamrożoną wodę w formie kostek lodu jeść.


ocena: 1/10
kupiłam: moja mama kupiła (chyba w Lewiatanie)
cena: kupiła w promocji, nie wiem za ile, ale sprawdziłam cenę bez promocji: 9 zł
kaloryczność: 85 kcal / 100 ml
czy znów kupię: NIE

24 komentarze:

  1. O ja, ale ocena :D Ja lubię lody z Zielonej Budki, ale kupuje je na gałki w jednym punkcie, może lokale gastronomiczne dostają lepszy towar. Ale raz dziewczyna przez pomyłkę nałożyła mi sorbet mango zamiast malagi, to było koszmarne, byłam bliska wywalenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, więc możliwe, że i tak jedno i to samo. Pamiętam ''na gałki'' próbowałam smaku zabajone i nie był aż tak koszmarny.

      Usuń
  2. Nienawidzę takich lodów. Już serio wolałabym nic nie jeść przez tydzień niż tknąć łyżeczkę lodów, które są wodą tak pięknie nazwaną. O nie. Do tego.. Nie przepadam tak w 100% za lodami owocowymi. Nie wiem czemu ale nie umiem się przekonać.

    Czy widzę jakieś plusy? Pudełeczko ma .. Ciekawy kształt ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja tam, jak częstują, to biorę, i hm... nie miałam pojęcia, że aż taki horror mnie czeka.

      Usuń
  3. Ja się pytam jak takie g*wno można produkować i sprzedawać? Na każdym kroku jesteśmy oszukiwani... Dlatego rzadko kiedy kupuję tego typu rodzaju lody.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tych tańszych nie kupuję, ale nie wiedziałam, że one mogą być aż so tego stopnia obrzydliwe.

      Usuń
  4. jak dla mnie i tak najlepsze lody sa w Lodlu. Takie litrowe czekoladowe z kawalkami czekolady. no i manhattan ofc ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Manhattan mi nie smakują za bardzo (przynajmniej dwa, czy trzy smaki, które próbowałam), ale te lidlowe to muszę kiedyś spróbować.

      Usuń
  5. Nooo, nie zazdroszczę. Ja bym takich lodów nawet nie kupiła. Jesteś rozgrzeszona, bo winę można zwalić na mamę :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dokładnie. Wytłumaczyłam jej jednak jasno: tanie = złe, więc mam nadzieję, że następnym razem uraczy mnie czymś lepszym.

      Usuń
    2. Ja mojej ciągle tłumaczę 4 i niżej na FilmWebie to ZŁY film. Minęły lata, a ona wciąż zadziwia mnie doborem repertuaru...

      Usuń
  6. Jadłam takie na patyku, ale zielone i były całkiem niezłe...ale w sumie, kiedy to było :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, parę lat temu to człowiek miał jakiś dziwny gust. :P

      Usuń
  7. My też rzadko sięgamy po owocowe lody. Zdecydowanie smaki czekoladowe czy inne konkrety do nas przemawiają :) Z Zielonej Budki chciałyśmy kiedyś sam sorbet kupić ale jak zobaczyłyśmy ile w nim jest cukru, ile wody a na końcu ile owoców to zrezygnowałyśmy od razu :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na moje nieszczęście, moja mama nie czyta składów. :P

      Usuń
  8. Zdjęcia wyglądają fajnie ale po takiej recenzji nie wiem czy bym spróbowała.
    Przetestować jednak było warto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, przynajmniej wiem (i mogę ostrzec innych), by od Zielonej Budki trzymać się z daleka.

      Usuń
  9. Też rzadko sięgam po owocowe - jak mam zjeść sorbet to tylko w lodziarni gdzie mamy naprawdę sorbety z owoców. :-) Zielonej budki - nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek jadła i z tego co tu czytam... wiele nie straciłam. :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Ostatnio gdzieś widziałam, więc bardzo się cieszę, że się nie skusiłam. :DD

    OdpowiedzUsuń
  11. O fuj fuj fuj! Wyobraziłam sobie ten smak, masakra... W dobie coraz to popularniejszych lodów naturalnych aż trudno uwierzyć, że ktoś robi takie paskudztwa.

    PS Jak ja kocham Twoje fotki na Instagramie,aaaaaaaaaaaaaaaaaa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie też tego nie rozumiem, tym bardziej, że coraz więcej ludzi jest gotowa zapłacić więcej za produkt dobrej jakości.

      Co do PS: wieem! :D Też je kocham, haha. Albo raczej wspomnienia z nimi związane.

      Usuń
  12. ja z zielonej budki to chyba jadlam tylko w lodziarni sorbet cytrynowy :) i chyba happy twist(nie jestem pewna czy to nie bylo cos podobnego innego producenta) i rozek ibiza. Smaku sorbetu nie pamiętam (Polskie gałki maja to do siebie że zanim sie zacznie jesc to juz sie konczy:D) a pozostale chyba mnie jakos specjalnie nie obrzydlily, ale w dziecinstwie wszystko co slodkie jest OK :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, polskie gałki to pomyłka jakaś. Dlatego prawie nie kupuję zwykłych lodów na gałki.

      Aż człowiek się zaczyna zastanawiać, jakim cudem w dzieciństwie nie było się grubasem, nie mogącym wstać z łóżka. :P

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.