sobota, 10 października 2020

Pure7 Chocolate Dark 100 % Cacao ciemna

Do setek przeważnie jestem sceptycznie nastawiona, aczkolwiek niektóre potrafią do mnie przemówić. Nie przepadam więc za sytuacjami, kiedy jakaś setka trafia do mnie z przypadku, bo ktoś uznał, że skoro uwielbiam ciemną czekoladę, to takie ekstremum pewnie mi posmakuje. Naprawdę trudno o to, by osoba niesiedząca w temacie czekolad, słabo znająca mój gust trafiła z setką dla mnie, więc do dzisiaj przedstawianej czekolady podchodziłam ostrożnie. Zupełnie nieznana mi marka też nie pomogła. Od dawna już "artystyczna czekolada" nie wystarczy, bym uznała dane czekolady za na pewno dobre. Zastanowił mnie również skład. Miałam złe przeczucia. Wyglądało na to, że to jedna z wielu amerykańskich firm stawiających na czyste i zdrowe jedzenie - nie wiem, czy w ich przypadku to tylko modne hasła, czy porządne działanie. Pure7 głoszą, że rzeczywiście jesteśmy tym, co jemy. W co więc miałam się zmienić po zjedzeniu ich czekolady?

Pure7 Chocolate Dark 100 % Cacao to ciemna czekolada o zawartości 100 % kakao.

Po rozchyleniu granatowego papierka, przeniosłam się do orzechowego lasu, pełnego orzechów ziemnych i tłustych brazylijskich, roślin iglastych i szyszek. To miejsce, w którym czuć palony zapach ogniska i lekkiej spalenizny, ale ogół był świeży, żywy dzięki dominującym, intensywnym drzewom. Przy ognisku pomyślałam konkretnie o poprzypalanych patykach na kiełbasy.

Już w dotyku tabliczka zdradziła swą tłustość, wydawało się, że zaraz zacznie się topić.
Przełamanie utwierdziło mnie w tym, ponieważ trafiłam na pewną wręcz miękkawość i kruchość. Wydała dźwięk... ale nie trzask... To raczej chrumknięcie czegoś twardego.
Robiąc kęsa miałam wrażenie, że przegryzam się przez twardą (bo grubą) taflę zbitego tłuszczu.
Rozpływała się w szybko-średnim tempie. Okazała się ochoczo mięknąca, rzeczywiście bardzo tłusta. Tłusta odpychająco, jak... rzadkie masło orzechowe tylko z orzeszków, z ogromną ilością oleju, który się wydzielił. Ze struktury również przypominała niedokładnie zmieloną masę z drobinkami i roztaczała w ustach trochę wodnistą oleistość. Obrzydziło mnie to.

Robiąc kęsa poczułam, jak dość silna gorycz natychmiast ucieka na tyły. Zostawiła na pierwszym planie smak sztucznawej pomarańczy. Pomyślałam o goryczkowatym napoju gazowanym lub galaretkach, które są goryczkowate, ale przede wszystkim słodkie... Te jednak takie słodkie nie były.

Zamiast tego pojawiły się orzechy. Przez większość czasu, mimo że niespecjalnie wyraziste, dominowały. Były to mdławe fistaszki, być może też takie przerobione na pastę orzechową, mdłą i oleistą. Aż leciutko gorzkawą jak olej z orzechów ziemnych, ale... niemal nijaką, a przy tym autentycznie masłoorzechową. Może też tłuste brazylijskie wyłapałam... Na pewno ogromną rolę odegrała smakowa tłustość. Obok niej pojawiła się jednak także właśnie jakby naturalna słodycz orzechów.

Łączyła się z lekką spalenizną, która w drugiej połowie rozpływania się kęsa zamieniała orzechy w drzewa. Drzewa czy raczej drewno - już spalone, miejscami na węgiel. Gdzieniegdzie jeszcze roznosił się dym. Paloność mogła być trochę jak ognisko w lesie iglastym, gdzie roznosił się zapach lekkiej kwasowości: mieszanki igliwia i spalenizny.

Wszystko to było gorzkawe, goryczkowate... a jednak nie gorzkie, a w pewien sposób łagodne. Tłusto-łagodne. Bliżej końca poczułam masło, delikatnie zabarwione orzechowo-drzewnie, acz przed oczami miałam głównie po prostu masło. Skojarzenie z nim podkreśliła wytrawność, echo prawie-słoności (nie jednak sól jako smak) i echo naturalnej prawie-słodyczy. Smakowa tłustość zdecydowanie przodowała.

Po wszystkim pozostał tłuszczowy posmak orzechów, maślaności i oleistości oraz goryczka drzew i palenia, trochę przypalenia. Jednocześnie było w tym... życie? Ten las, pewna soczystość - licha jednak. Pojawiła się też drobna gorzkawość, jednak i ona mieszała się z tłuszczowością - kojarzyła mi się z olejem orzechowym.

Nigdy w życiu nie powiedziałabym, że to setka. Zupełnie nie czuć w niej gorzkości czy kwaśności. Oczywiście słodyczy w zasadzie też, chociaż jej sugestie (takiej naturalnej, jak np. niektóre orzechy są naturalnie słodkawe) się pojawiały. Podobnie z sugestiami goryczki... Niestety jednak dominowała smakowa tłuszczowość. Miłe skojarzenia, jak np. las czy masło orzechowe nie dały rady się nawet z tym zrównać. Myślę, że struktura uwypukliła smak tłuszczu. Dawno nie jadłam czekolady tak tłustej (nie wiem, ile to mówi, ale w wartościach podanych na porcję 28 gramów jest, że tłuszcz to 24g).
Po dosłownie odrobince obrzydziło mnie, bo miałam wrażenie, że jem taflę z oleju i resztę wepchnęłam ojcu.
Producent opisał ją jako: "smooth without the bitterness typically present in 100% chocolate" - ech, zgoda... Tylko że mi się wydaje, że jak już ktoś kupuje czekoladę 100 %, to właśnie liczy na gorzkość / moc. A tak? Przemierzając stronę producenta, czytając o licznych wartościach, pomyślałam, że najwidoczniej to czekolady dla tych, którzy jedzą tylko dla wartości i szpanu, nie smaku.
I właśnie dlatego nie lubię dostawać czekolad od osób nieznających mojego gustu.


ocena: 4/10
kupiłam: dostałam
cena: - (na stronie producenta kosztuje 5$ za 62 g)
kaloryczność: 609 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, różowa sól himalajska

4 komentarze:

  1. Do setek jestem nastawiona bardzo dobrze. To moje ulubione czekolady. Zapach Twojej mnie urzekł, wszak czasem lubię pospacerować po lesie, pochrupać szyszki i korę. Konsystencja odpowiada tłuściutkiej larwie owitej w twardy kokon, cudownie! Orzechy pochodzą z drzewa (ziemne oczywiście z podziemnego), natomiast spalenizna i gorycz zostały wyssane z wygasłego ogniska, o którym wspomniałaś. Szkoda, że nie umiesz docenić kunsztu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łączmy się w bólu, że w tej nowej plantacyjnej linii Wawelu nie zrobili setek!

      Usuń
  2. Czyli zamiast robić dobrą czekoladę żerują na modzie eco-organic-nonGMO? W sklepach z tzw. "zdrową żywnością" jest sporo podobnych czekolad :/

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.