piątek, 9 października 2020

Vosges Cheddar and Apple 45 % Milk mleczna z jabłkami, cynamonem i serem cheddar

Po obłędnej Vosges 67 % Parmesan Walnut and Fig pozostałe smaki już na oko robiły na mnie mniejsze wrażenie, postanowiłam więc schodzić z zawartością kakao (kolejno: mleczna, biała), by potem skoczyć do ciemnych innych. Dzisiaj opisywana to ser, tym razem brytyjski, który bardzo lubię, acz w okolicach degustacji mocno przypominał mi o daniu, które na moją prośbę, pod moje dyktando robił mi ojciec - paszteciki dyniowe a'la z Pottera, ale na wytrawnie, bo właśnie z dynią i długodojrzewającym cheddarem.
W dzisiejszej tabliczce znalazł się ser z mleczarni Cabot Clothbound. Obstawiam, że nie przypadkowo, bo Katrina, czyli właścicielka Voesges otwarcie przyznaje, że uwielbia małe degustacje i poczęstunki różnościami. Czy to czekolady, sery, likiery, krakersy czy trufle (także jej wyrobu). Według niej czekolada i ser to dwa fermentowane produkty, które świetnie do siebie pasują. Nie jestem pewna, czy podzielam to zdanie, ale na razie jeszcze nie trafiłam na złą czekoladę z serem (tanie walące sztucznym serem się nie liczą).

Vosges Cheddar and Apple 45 % Cacao Milk to mleczna czekolada o zawartości 45 % kakao z jabłkami, cynamonem i dojrzewającym 12 miesięcy serem Cheddar z Vermontu.

Już otwierając poczułam intensywną i smakowitą woń cynamonu w słodkim otoczeniu, w którym odnotowałam słodkie jabłka (trochę konfiturowo-szarlotkowe). Dzięki palono-pieczonej nucie pomyślałam o ciasteczkach cynamonowo-jabłkowych (z dżemikiem!), słodzonych jakimś... miodo-karmelem. Zahaczyło to o skojarzenie z tworem typu batony Fig Bar (jadłam figowy).
Jednocześnie równie wyraźnie czułam poważniejsze nuty dymu i wędzenia. Tu znalazło ujście mleko oraz wędzono-soczysta serowość. Była to wytrawna mleczność, odwołująca się jednak w pewien sposób do słodyczy. Zaskoczyła mnie harmonia tego.

Tabliczka już na dotyk zdradziła swą tłustość. Łamała się jedynie z pyknięciem, nie była zbyt twarda sama w sobie (a jedynie przez grubość). To pewnie dodatki stały za efektem dźwiękowym. Tych nie pożałowano. Już w przekroju widać ich mnóstwo: kawałków ogromnych i mniejszych. Szczególną uwagę zwróciłam na okropnie wyglądające słupki sera cheddar.
Nie da się w zasadzie zrobić gryza, by na nic nie trafić (a tym samym poczuć samą bazę).
W ustach czekolada rozpływała się przyjemnie łatwo, w umiarkowanym tempie i gęstawo. Zmieniała się w zalepiający krem, wykazując przy tym lekką proszkowość. Odsłaniała tak mnóstwo dodatków. Mimo to nie wyszła jak bezsensowny zlepek-ulepek.
Sera dodano najwięcej. Jego słupki początkowo były dość twardawe, potem jednak nieco nasiąkały. Ciamkając i gryząc bliżej końca / na koniec odkryłam, że to zacnie świeżawe kawałki o strukturze twardawej, lekko sprężystej i specyficznie serowo-kruchej. Był suchawy w sposób charakterystyczny i pożądany (nietłusty). Niektóre niestety miejscami wyszły jak ser, który wysechł i tyle, ale w większości czuć charakterystyczną strukturę cheddarów.
Jabłka wystąpiły w różnej wielkości i formie. Niektóre były trzeszczące jak wiórki kokosowe, inne jednocześnie chrupiąco-soczyste i miękkawe jak świeże lub też chrupiąco-twardawe, mięknące jak suszone, a jeszcze inne tak małe i farfoclowate... że w sumie trochę nijakie. Taka mieszanina jednak przełożyła się na skojarzenie z jabłkami z jakiejś masy... prażono-konfiturowej, czy to jak z ciasta / ciastek.

W smaku już wgryzając się poczułam słodycz palonego karmelu. Była znacząca, ale nie przesadzona. Natychmiast zalało ją pełne, naturalne mleko. Miało to wydźwięk ciepły i milusi, więc zaraz pomyślałam o mleku z miodem.

Za tym ciepłem niewątpliwie stała nutka cynamonu. Ujawniła się także w słodko-soczystym motywie jabłek, nieśmiało wołającym z tła. Poczułam prażone z cynamonem jabłka, takie szarlotkowe, w wydaniu "na ciepło", słodziutkie, a jednak soczyste i rześkie. Obudowała je pieczono-palona nuta.

Samą bazę właśnie mocno paloność cechowała. Oprócz słodyczy palonego karmelu czuć w niej leciutką goryczkę "orzechowego" kakao, gorzkawość dymu. Mniej więcej w połowie wydała mi się niemal wędzona, mocno palona i soczysta w kontekście... wytrawniejszym. Mleko zrobiło trochę miejsca serowym nutom.

Kawałki dodatków zaczęły wylegać na język. Nie musiałam ich gryźć, by poczuć a to mocniejszy smak słodkich, minimalnie kwaskawych jabłek, a to jakby podwędzany, słodko-słonawy ser żółty - ewidentnie cheddar. Podkreśliła go sól, która też się pojawiła w ilości nieprzesadzonej. Wyraźniej zabrzmiał lekko ostry cynamon, który podsycił serową pikanterię. Nie było to bardzo ostre, ale przyjemnie przypiekające język.

Mieszając się z karmelowo-korzenną słodyczą, ułożyło się to w szarlotkowy smak, ciasteczkowo-korzenny (myślę o jakiś ciastkach / Fig Barach z nadzieniem jabłko&cynamon). Mignął mi jakiś lekko orzechowy motyw. Ciepło i cynamon w asyście lekkiej goryczki kakao, genialnie łączyły się ze słodyczą czekolady. Zaznaczyła swoją obecność także w gardle, co skojarzyło mi się z miodem.

Była to jednak kumulacja rozgrzania cynamonem i słodyczy karmelo-miodu, ale także tej naturalnej cynamonu. Wszystkie te nuty zdawały się podłapywać jakieś wątki cheddara. Wciąż epizodycznie czułam też odrobinkę soli - od sera właśnie. Ten z kolei nie wybiegał przed naturalne mleko, które wydało mi się zawierać swoistą słodycz.

Dodatki gryzione prawie pod koniec i na koniec oczywiście zrównywały się z bazą, a nawet chwilami wychodziły przed nią. Ser jednak dziwnie podkreślił orzechowość i mleczność samej czekolady. Cheddar to czysty cheddar, jabłka z kolei... to cała paleta. Głównie kojarzyły mi się z prażoną konfiturą, taką masą do ciasta / ciastek (zacną, z kawałkami, które nadto nie rozmiękły), ale raz i drugi padła sugestia świeżych. Suszone jabłka jakoś najmniej czułam (nie powiedziałabym, że takie dodali - obstawiałabym raczej wmieszanie prażonych czy konfitury). Czasem przecięły resztę drobnym kwaskiem.

W posmaku pozostał właśnie soczyście wytrawny ser żółty, jego lekka pikanteria i cynamon oraz palona, karmelowa czekolada. Paloność / prażenio-pieczenie też czułam, z leciutką gorzkością. Jabłka po zjedzeniu wydawały się już bardziej słodko-kwaskawe i nieco surowsze.

Całość była genialna! Niezwykle spójna i wyrazista. Wszelkie nuty stanowiły jedność. Słodycz wchodziła w wytrawność, wytrawność w przyprawy, dodatki itd. Spora ilość pikantnie-słodkiego cynamonu nie zagłuszyła tegoż samego w serze, a właśnie ser... też aż tak się nie narzucał, trzymając się mleka. Palono-gorzkawa nutka kakao zdawała się czuwać nad wszystkim i dodawać szlachetności. A tej nie brakowało, bo i słodycz taka była - głęboka, miodowo-karmelowa.
Pyszna czekolada. Znacząco słodka, trochę drapiąca, ale... charakterna i pyszna. W dziwny sposób przypomniała mi Pralusa Costa Rica Trinitario 75 % (jakby jego nuty podrabiała dodatkami).
Bardzo przypadły mi do gustu jabłka, bo nie lubię gąbczastych suszonych, a te... z takimi nic wspólnego nie miały.


ocena: 9/10
kupiłam: vosgeschocolate.com za czyimś pośrednictwem
cena: 8 $ (za 85g)
kaloryczność: 500 kcal / 100 g
czy znów kupię: mogłabym

Skład: mleczna czekolada (cukier trzcinowy, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, ziarna wanilii), ser cheddar Cabot Clothbound (pasteryzowane mleko, kultury serowe, sól, enzymy, barwnik: annatto), suszone jabłka (jabłka, dwutlenek siarki). cynamon

6 komentarzy:

  1. Szata jest piękną laurką kobiecej seksualności. Szkoda, że zestawionej ze śmierdzącym serem :D (Acz dobrze, że nie z rybą). Ostatnio dwa razy jadłam baton z cynamonem, jeden z jabłkami. Nieustająco wielbię jabłecznikowe aromaty. Ser w dobrej formie - i o niekwestionowanej świeżości :P - na plus. Ogólna ciastowość, jabłeczność (konfiturowość), cynamonowość... ach! No i te Fig Bary, moje ukochane. Jadłabym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od kiedy cheddary śmierdzą?
      Wiedziałam, że Ci się spodoba, ale myślałam, że i tak mi ręce opadną przy jakiejś wzmiance w stylu "wolałabym nadzienie", haha.

      Usuń
  2. Ser biały jeszcze jako tako normalnie brzmi mi w czekoladzie, ale cheddar? Ciężko mi sobie to wyobrazić :o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A zobacz, że mięso z czekoladą coraz więcej osób łączy, sól i czekolada też już normalką jest. Sery typu cheddar ludzie łączą z owocami... Co więc tu dziwnego? :P

      Usuń
  3. Jeszcze nigdy nie jadłam czekolady z dodatkiem sera. Nawiązując do wstępu, chętnie wypróbuję połączenie cheddara z dynią, bo uwielbiam zarówno ten rodzaj sera jak i samą dynię. Odnosząc się już do samej czekolady, bardzo podoba mi się to połączenie smaków. Dobrze, że duża ilość dodatków nie przytłoczyła bazy. Jabłko, cynamon, nuta czegoś wędzonego to wszystko musi tworzyć niesamowity, jesienny klimat, a ostatnio bardzo chętnie sięgam po takie sezonowe smaki. Ponadto zachęcające jest dla mnie Twoje skojarzenie z Fig Barem. Bardzo lubię te batony a zwykły figowy wariant jest moim ulubionym. Jednak ostatnio w sklepach widuję tylko te z dodatkiem truskawek, malin, jagód czy brzoskwini a wersji podstawowej nie mogę znaleźć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy? W takim razie warto rozejrzeć się za Zotterem Cheese – Walnut – Grapes, bo powinien być i w Polsce łatwo dostępny (w Sekretach pewnie nawet).

      Ja to jestem zielona, gdy o fig bary chodzi, bo jadłam tylko jednego. Był pyszny, aczkolwiek nie czuję potrzeby powrotu - nie mój typ jedzenia. Ale poczuć to w czekoladzie? Świetne to było.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.