sobota, 29 maja 2021

Moser Roth 70 % Kakao ciemna

Kiedyś bardzo pozytywnie patrzyłam na wszystkie czekolady z Aldiego, jednak im więcej ich próbowałam, tym lubiłam je coraz mniej. Konkretnie o Moser Roth snułam ciekawe domysły: obstawiałam, że może stać za nimi Storck (od Merci), ale ukryty. Merci jednak nigdy specjalnie mi nie smakowały, stąd uznałam, że widać Aldi pilnuje jakości, jak to robi Biedronka z Baronem (produkty Millano spod szyldu Barona mi nie smakują, a biedronkowe np. jako Luximo owszem). Tylko... czy aby na pewno pilnuje? Ostatnimi czasy zaczęłam trafiać na coraz gorsze, niektóre po prostu niesmaczne. Dzisiaj przedstawianej się jednak nie bałam. Założyłam, że pewnie będzie nudna i przeciętna, a na dzień jaki ją wybrałam, w sumie szkoda było mi czegoś lepszego. Hm... chciałabym, by więcej tańszych czekolad mi smakowało. Może jednak nie jest ze mną bardzo źle? Może jednak i taka ma szanse? W końcu dość podobna Merci Dark Chocolate 72 % mi smakowała.

Moser Roth Edel-Bitter 70 % Kakao to ciemna czekolada o zawartości 70% kakao produkowana dla Aldiego; w opakowaniu 5 minitabliczek (łącznie 125g).

Rozchylając papierek poczułam mocno palony zapach kawy ogółem i konkretnie kawy ze śmietanką. Z naciskiem na tłustą śmietankę i wręcz maślaną łagodność. Nie był intensywny, ale wyraźny i podszyty spokojną gorzkością orzechów włoskich, drewna... i trochę kurzu? Słodycz wydała mi się dość niska i kwiatowo-waniliowa. Całość prezentowała się bardzo bazowo: ani specjalnie przyjemnie, ani nie.

Tabliczka na dotyk wydawała się dość sucha, ale łamanie sugerowało, że konsystencja będzie dobra. Zobaczyłam gęsty i nieco ziarnisty przekrój, a słysząc piękne, głośne trzaski wynikające z twardości, nastawiłam się bardziej optymistycznie.
W ustach rozpływała się bardzo powoli, średnio chętnie, ale nie najgorzej. Była bardzo tłusta i zmierzała w stronę ulepka. Zbita i konkretna przypominała wyschnięty, raczej ślisko-gładki krem, który w ustach dopiero wilgotniał i trochę je oblepiał tłusto-maślanymi smugami. Sugerował pylistość, ale nic poza tym. "Krem" otłuszczał usta, co zwielokrotinało poczucie ciężkości.

W smaku najpierw ruszyła dość mocna słodycz o waniliowym zabarwieniu. Zaraz mocno przywalił ordynarny cukier, ale kiedy się bardziej przemieszały, aż tak nie raził.

Zaraz za nią rozeszła się delikatna, mocno palona gorzkość. Zaserwowała smak czarnej, niemocnej kawy. Rozpływała się obok znaczącego, wręcz bazowego maślanego motywu. Krył trochę orzechów i drewna, może... suchych gałązek w wazonach? Mało wyrazistszych, może lekko zwietrzałych? Zakurzonych? Mimo to raz po raz gdzieś między nimi czmychnęła odrobina cierpkości.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa do tej łagodności dołączyła słodycz, która rozkręciła jej smak, acz właśnie w słodkim kontekście. Pomyślałam o maślano-orzechowym nugacie, może z nutą kawy albo jedynie w jej towarzystwie. Na pewno zasypanym torbą cukru i... lekko kwiatowego? To było niczym kawa ze śmietanką i poczęstunek u jakiejś "dobrze usytuowanej ciotuni", w której mieszkaniu czuć nutę dobrych perfum, a wszędzie stoją wazony z suszonymi kwiatami. Która jednak ma skłonności do przesadzania z cukrem. Słodycz odegrała więc istotną rolę, mimo że nie była bardzo wysoka, a jedynie trochę przesadzona. Podchodziła pod wanilię, ale niewspółmiernie - czuć głównie cukier, czym mi podpadła. Mieszała się z goryczką tak, że chwilami wyszło trochę sztucznie, "z aromatu", chwilami jakoś... kurzowo (?), ale ogólnie wpasowała się w otoczenie.

Bliżej końca wyraźnie zarejestrowałam cierpkość, goryczkę. Poczułam się, jakbym kawę już dopijała i trafiła na ziarna z dna. Wciąż jednak zdecydowanie kawowe i palone, z charakterem. Pomyślałam o drewnie, może dymie z kominka... trochę ostrzejszym? Palona nuta mignęła aż przesadą przez moment, ale dziwnie pozytywnie w tym wyszła. Jakby ktoś za mocno przypiekł orzechy włoskie?

Przełożyła się na dość cierpki posmak kakao, drewniano-kawowy, nad którym zawisła sugestia kwasku. Było jednak także dużo słodyczy o pudrowym wydźwięku i aż mdląco-mdławy, maślano-poprzypalano-kwiatowy, suchy motyw. Maślaność i słodycz męczyły po większej ilości bardzo. Przy 3 minitabliczce nie wiedziałam, czy podołałam też 4 (tak, ale tylko dlatego, że chciałam mieć ją z głowy; ostatnia zostałam "na kiedyś tam"). Wolałabym o wiele niższą tłustość.

Całość wydała mi się poprawna, choć toporna. Mimo całkiem niezłej nuty kawy, paloność stłumiła głębię, cukier trochę męczył, a tłustość, maślaność wyszły dziwnie... mieszając się z kakao "wydały na świat" taką suchość i kurzowość. Wszystko jakby ukrywało smak ciemnej czekolady, szkoda.
Zupełnie nie podobna do kawowej, piernikowo-tostowej Merci. Mimo że obie palone, tłusto-maślane, to jednak Moser wyszła tłusto-płasko. W tej cenie jednak całkiem ok. Poziom podobny co Millano-Baron Luximo Premium Ekwador 72 %, ale nuty inne (Luximo była głębsza, bardziej kawowo-piernikowa, Moser kawowa i orzechowo-drewniana). O wiele podobniejsze (kawa i orzechy włoskie, waniliowa i denerwująca słodycz) cechują Luximo Premium 74 % Peru. Luximo jednak była soczystsza i ciekawsza, głębsza. A już w ogóle bardzo podobne motywy, kawa i drewniane orzechy, wanilia, wystąpiły w znacznie smaczniejszej Luximo Premium 74 % Madagaskar. O wiele większą smakową głębią cieszy się J. D. Gross Ekwador 70 % (recenzja 2020) - a cena podobna.
Na pewno jednak to nie Millano jest producentem, bo czekoladę wyprodukowano w Niemczech i żadna ze wspomnianych nie była tak tłusta


ocena: 6/10
kupiłam: Aldi
cena: 5,49 zł (za 125g)
kaloryczność: 579 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa, wyciąg z wanilii

7 komentarzy:

  1. Ostatnio widziałam serię z "ziaren świata" (coś w tym stylu) i od razu o Tobie pomyślałam. Zapomniałam pyknąć zdjęcie. Zakładam, że o niej wiesz, ale better napisać niż nie. Może akurat uratują honor marki. Ciekawe, jak ja odebrałabym tu słodycz. Kawa na plus.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam, do zjedzenia jeszcze jedna. Seria kiepska i oszukańcza, np. 74% kakao to realnie marne 60%. Nie ratują, ale minimalnie lepiej niż zaprezentowały się te z dodatkami, ostatnio publikowane.

      Usuń
  2. Pani Kimiko, takie opowieści Pani snuje w tekstach, że chciałbym, by była Pani moją mamą. Co to by było za dzieciństwo z takimi bajkami na dobranoc! :) Pozdrawiam i miłego wieczoru życzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jadłam tylko te Luximo do której powyższą czekoladę proponujesz porównać. Ta Luxino dla mnie jest okropna to typ zestawienia nut smakowych które właśnie mi nie pasują ... ale sama ich nie umiem skonkretyzować na tyle aby Ci je opisać w ten sposób abyś ewentualnie mogła mi doradzić jakich czekolad tego typu nie kupować dla siebie :/
    Sam opis tej mógłby Ci pomóc? Ostatnio coraz częściej trafiam na doń podobne i tylko moja matka się cieszy że co tydzień ma nową czekoladę... ostatnio w zapasach odnalazłam jakieś czekolady 72 % w formie paluszków 5 grubych kostek połączonych z motywem owoców morza połączonych. Nazwy nie pamiętam. Hak zejdę do spiżarni to sprawdzę producenta bo dopiero czeka na wywóz do matki, ale wytrzymuje się bo mam o zgrozo jeszcze wersję 64%.
    Kojarzysz? Ta więc zapewne by mi także nie podeszła. Lidlowa ujdzie ta 90 coś procent. Ale nie porywa jakością ani konsystencją :( otwierają już nie długo Kaufland 7 km ode mnie 😁 będzie docelowy pkt spacerku na hulajnodze ;) tamte czekolady mi pasowały :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie chodzi Ci o TaiTau:
      https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2020/05/taitau-exclusive-selection-72-ciemna-z.html
      https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2020/05/taitau-exclusive-selection-82-dark.html - o, ta była strasznie męcząca; zapchana tłuszczem właśnie i irytująco słodka.

      Witam w klubie, też czekam na otwarcie Kaufa, ale po remoncie. Mój na szczęście jest jakiś kilometr ode mnie. Drugi jakieś 2,5 km, a i to łazić się nie chce. I... nie ma po co, bo ten ma gorszy asortyment.

      Usuń
  4. To mój drugi najbliższy sklep :P na piechotę do Auchan mam 5 km, tyle samo do Lidla ale w innym kierunku 😂 Kaufland będzie 6 km. Można zrobić koło shoppingowe. Zacząć od Auchan a skończyć na Lidlu po drodze zachaczając o netto i biedronke. Razem 13 km...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle to ja jedynie tramwajem, a i to tylko jak bardzo muszę, w ostateczności. I za nic nie zrobiłabym sobie czegoś tak okropnego jak "koło shoppingowe" jednego dnia, więc mam nadzieję, że żartujesz. Chyba że Tobie to sprawia radość, wtedy to inna sprawa.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.