czwartek, 11 listopada 2021

Mister Choc Pasta orzechowa kremowa

Od zimy 2020-21 mnie i Mamę Lidl zaczął irytować masłami orzechowymi. Otóż od lat codziennie na śniadanie Mama jada nasze ulubione Mister Choc / McEnnedy Masło orzechowe kremowe. Niestety jednak, najpierw zaczęło znikać, by pojawić się znów tylko na tydzień amerykański, potem pojawiało się podobne, ale z gorszym składem, słoikiem z plastiku, innej cenie i gramaturze, potem w ogóle wyparło je parszywe Sante Go On. Gdy łaskawie znów zrobili rzut Mister Choc kremowego, kupiłyśmy - to nie żart - 8 słoików (w tym ja jedno crunchy). No, ale jednak Mama sporo go przejada i w końcu znów z nich wyszłyśmy z nich. Sante PB Smooth też nie satysfakcjonowało, a że skład miało i tak nieciekawy, zdesperowana Mama postanowiła dać szansę "niby staremu a nowemu lidlowemu". Ja, jako istota iście ciekawska, postanowiłam poddać je testowi, bo akurat miałam jeszcze końcówkę jednego z Mister Choc / McEnnedy kremowych. Później znowu na nie trafiłyśmy, więc doprawdy nie wiem, dlaczego i według jakiej zasady bywają - jak widać zamiennie?
Tu jednak pozwolę sobie dodać coś jeszcze - o lidlowej hipokryzji. 

Mister Choc Pasta orzechowa kremowa to pasta ("mało orzechowe") z prażonych orzechów ziemnych, jest solona i zawiera 92 % orzechów; produkowane dla Lidla i dostępne w plastikowych słoikach ważących 350 gramów.

Odkręciłam słoik i natychmiast uderzył mnie wyrazisty, fistaszkowy zapach słonawego masła orzechowego o słodko-kremowym charakterze. Czuć prażoną nutę, ale wydało mi się bazowo nieco tą słodyczą rozmyte.

Ani odrobinka oleju z masy się nie wydzieliła, acz po pierwszym zahaczeniu łyżeczką dało się poznać jako bardzo kremowo-oleiste. Wydało mi się idealnie gładkie, miękkie i śliskawe.
Ostatni element, a więc śliskawość, potwierdziło się w ustach. Bardzo zalepiało, rozchodziło się w nich niby szybko za sprawą oleistości, ale... pewną zwartość, konkret zachowało. Było masłoorzechowe, ale z konsystencją rozoleiwioną i jakby nieprzyjemnie zagęszczoną (wyobrażam sobie zastygły olej). Chwilami wydawało się aż rzadkawe.

W smaku od razu na kubki smakowe rzuciła mi się niepasująca do masła orzechowego słodycz. Owszem, czuć przede wszystkim prażone fistaszki, ale na słodko i jakby tak... bardziej przesmażyć je z wodą niż wyprażyć sucho. Wydawały się bowiem smakowo rozwodnione, rozbite. Czuć prażenie, masłoorzechową fistaszkowosć, a jednocześnie wodo-olej.
Na ich płaszczyźnie szybko umocniła swoją pozycję wysoka słodycz. Zagłuszyła tę mdłość.

Na zasadzie kontrastu, odrobinka-odrobnineczka soli uwypukliła słodycz, ale i fistaszki podkreśliła. Wydała mi się wmieszana całościowo i równomiernie w małej ilości. Masło jawiło się jako słodki krem masłoorzechowy z odrobiną soli (nie zaś samo masło orzechowe z solą). Bardzo delikatne końcowo. Zdecydowanie słodsze od klasycznego kremowego lidlowego.

Został po nim posmak słodko fistaszkowo-masłoorzechowy, ale... też oleistość i lekki niesmak z nią związany.
Mamie w ogóle się po nim długo i okropnie odbijało. Też uznała, że za słodkie i za rzadkie; twierdziła też, przy słodkich kanapkach doszukała się w nim aż oleiście-rybnej nutki.

Całość wyszła gorzej od wersji (dawnej?) w 454gramowym słoiku, jak połączenie słodko-łagodnej kremowej Vitanelli i oleistego Sante PB Smooth. To mieszanka iście podła, a że do tego ma zły skład - bez sensu je kupować i jeść.
Co prawda drobna oleistość została z czasem zagłuszona słodyczą, a sól bardzo integralnie wmieszano, jednak dla mnie było właśnie za mało słone (prawie wcale), a zdecydowanie za słodkie. A przez to bardziej nijakie. I słodkie!
Dokładnie sprawdziłam składy i nawet w nich znalazłam potwierdzenie! O ile we wspominanym był cukier trzcinowy i oprócz palmowego, olej z fistaszków, tak w dzisiaj prezentowanym jest zwykły cukier i tylko palmowy - czyli dwa składniki, na które jestem wyczulona. Tamto było po prostu bardziej wyważone.


ocena: 5/10
kupiłam: Lidl (Mama kupiła)
cena: 7,49 zł (za 350g; ale jak wyżej)
kaloryczność: 608 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: 92% prażone orzeszki arachidowe, cukier, olej palmowy, sól

3 komentarze:

  1. Plastikowe opakowanie w tym kształcie kojarzy mi się z Marshmallow Fluffem. Myślę, że bardzo by Ci posmakował. Kiedy recenzje wszystkich smaków? :))) Co do masła, zmiana na lepsze, super! Wcześniej nie chciałam, ale teraz kupię na bank. Szkoda tylko, że ma aż 92% orzechów. Preferuję takie ok. 70%, nawet mniej. (Felix light tyle miał/ma, no joke).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Light... no tak, wywalmy najbardziej wartościowe kalorie! Przypomniała mi się jakaś paskudna tabliczka z Biedry z odtłuszczonych fistaszków albo wędzony łosoś z Biedry "fit", który właśnie też był odtłuszczony (co innego odsączyć tłuszcz chusteczką, co innego jakoś produkcyjnie). Do łba by mi nie przyszło takie rzeczy odtłuszczać.

      Usuń
    2. Są moda i zapotrzebowanie, znajdzie się i produkt.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.