środa, 9 marca 2022

Vanini 74% Bitterschokolade mit Schokoladebohnen ciemna z Peru z nibsami (kruszonymi ziarniami kakao)

Na koniec przygody z trzema kupionymi Vanini zostawiłam sobie dzisiaj opisywaną, bo w pierwszej chwili wydała mi się najbardziej kakaowa i potencjalnie najbliższa czystej. Mimo że jestem sceptyczna do dodatku nibsów (osobiście go nie lubię bardzo), wiem też, że potrafię tolerować dobrze zrobione. Liczyłam więc, że w tej jakoś to wyjdzie, że może nie będzie ich za wiele, bo niestety w moich sklepach żadnej czystej Vanini nie widziałam. A z chęcią taką bym zjadła, jako że to właśnie ta marka stała za rewelacyjnymi czystymi Tesco finest (np. Madagascan 71 %, Ecuadorian 74 %).

Vanini 74% Bitterschokolade mit Schokoladebohnen / fondente con granella di cacao to ciemna czekolada o zawartości 74 % kakao z Peru z prowincji Bagua z nibsami, czyli kawałkami palonego ziarna kakao (10%).

Po otwarciu poczułam gorzko-kurzowy zapach. Oczami wyobraźni patrzyłam na starą szafkę, w której stała zakurzona torba / pudełko z kakao w proszku. W jakiejś kuchni przesiąkniętej ciężką nutą "waniliowatą" (nie naturalną, ale też nie sztuczną). Czułam... pewną starość, jakby... stęchławe masło i orzechy, takie o plastelinowych zapędach. Niska słodycz też na ciężkość przystała, a już w trakcie jedzenia / po połamaniu tabliczki kakao się rozruszało, przytaczając woń nibsów i ziemi. Nasiliły się smakowite orzechy, a w oddali pojawiły się nuty soczystych, kwaskawo-cierpkich owoców: wiśni, porzeczek, jeżyn. Całość jednak nie zachwycała. Niby gorzka, a jednak z tandetą zaczajoną w tle.

Choć tabliczka była twarda i głośno, krucho trzaskająca, miała w sobie coś ulepkowatego. Kłóciło się to z tym, że nieco się kruszyła. To za sprawą dużych kawałków nibsów, których nie pożałowano. W przekroju groźnie łypało na mnie mnóstwo sporych, krucho-solidnych nibsów. Zrobienie kęsa bez nich było niemożliwe.
W ustach czekolada rozpływała się powoli i z oporem. Skojarzyła mi się z twardą plasteliną. Była minimalnie mazista, trochę polewowo-ulepkowata. Miękła, z czasem wykazując tłustość. Dodatki cały czas kurczowo się jej trzymały, nadając temu efektu ostrych kamieni opływających plastelino-smarem. Okazała się czekoladowym jeżem, nieprzyjemnie drapiącym podniebienie.
Nibsy okazały się początkowo twardo-chrupiące, skore do miękkiego skrzypienia w trakcie gryzienia już po zniknięciu czekolady. Ja czekolad nie gryzę, więc zupełnie się to u mnie nie sprawdziło - gdy czekolada się rozpływała, niby smakowo nic nie wnosiły, a rozbijały jej smak. Zdecydowanie tabliczka do gryzienia, a więc zupełnie nie dla mnie. 

W smaku jako pierwsza rozbrzmiała bazowa lekka gorzkawość. W dużej mierze wiązała się z prostym kakao w proszku, które mieszało się z maślaną nutą. Dało to efekt bardzo łagodny, chwilami kojarzyło się z mdławym gorącym kakao zrobionym na wodzie. 

Smakowa tłustość z czasem pokusiła się o orzechy. Nie były zbyt jednoznaczne, zagłuszało je masło i prażona nuta. Nasilała się, wydobywając pewną cierpkość. Skierowała się ku lekkiej ziemistości, pobudziła gorzkość.

Dość szybko swoją obecność zgłosiła także słodycz. Była zachowawcza, a jednak ciężka i też w pewien sposób cierpka. Mignęła mi waniliną, po czym przeszła w strefę po prostu słodką, nijaką... pomyślałam o starej szafce i dusznym zapachu ("smaku zapachu") stojących tam zasładzaczy: torby z cukrem, scukrzonego, jasnego miodu. Trochę waniliowata, jakby zakurzona, była irytująca, mimo że nie taka wysoka.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa pojawiała się i trwała do końca soczystość i drobna kwaskawość wina. Trochę rozchodziła się od nibsów. Wzrosła cierpkość i kwasek. Także wiązały się z odtłuszczonym kakao i jego kurzowością, ale właśnie także owoce się rozkręciły. Poczułam owoce leśne, jeżyny i chyba wiśnie. Przy kolejnych kęsach, gdy się już trochę nibsów poprzegryzało, wydobywały z czekolady smak czerwonego wina i owoców leśnych, w tym jeżyn.

Bliżej końca nibsy zaczęły zupełnie od środka rozbijać smak czekolady. Wróciło kakao na wodzie, cierpka słodycz, a tłustość smakowa zagłuszyła prażono-poważniejsze nuty. Baza wydawała się niedomagać i tak aż zniknęła.

Nibsy rozgryzane pod koniec ostrożnie, pojedynczo obok czekolady smakowały prawie niczym, gorzko-palonym półsmakiem. Były mało wyraziste. Te zostawione po czekoladzie cieszyły się już wyższą intensywnością. Wydały mi się bardziej soczyste, bardziej jeżynowe i kwaskawe. Gdy skumulowało się ich dużo smakowały jak czerwone wino. Niektóre bardziej kwaśne. Mimo to, trzymała się ich ciężka słodycz i kurzowość, tłuszczowa mdłość czekolady.

Po zjedzeniu został posmak maślano-tłusty, kakao w proszku i ciążka słodycz cierpko-miodowa. Nibsy zostawiły palony, sugestywnie taninowy i kawowy wątek ziaren palonych średnio mocno. Czułam, jakbym jakieś takie w taniej polewie kakaowej zjadła.

Całość wydała mi się średnia. Smakowała bardzo znajomo, ale nibsy sprawiły, że jednak w 100 %ach pewna nie jestem. Baza czekoladowa była niczym pyszna (Vanini) Tesco finest Peruvian 70 %, ale pozapychana tłuszczem, kakao w proszku i rozrzedzona smakowo kawałkami kakao. Niska słodycz, prażony smak i owoce leśne, cierpkość słodyczy (trochę przyciężkiej) przegrały z ogromem dodatku. Właściwie... to nibsy o ostrych krawędziach powleczone czekoladą, a nie odwrotnie. Jakościowo / smakowo do nich nic nie mam, ale przegięli z ilością, która dyktuje sposób jej jedzenia (gryzienie). Cóż... jak widać, uznali, że takie sowite wypełnienie jej uzasadnia zrobienie gorszej jakości bazę. Smutne. Nie chcę całości mocno zjechać za to, że po prostu nie w moim typie. Jak na czekoladę z nibsami do gryzienia, chyba wypada przeciętnie. Zupełnie nie dla mnie; tabliczka raczej dla tych, co lubią czekolady gryźć, więc większość powędrowała do ojca.


ocena: 5/10
kupiłam: Kaufland
cena: 6,99 zł
kaloryczność: 595 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, ziarna kakao, niskotłuszczowe kakao w proszku, lecytyna sojowa, ekstrakt z wanilii

2 komentarze:

  1. Mi bardzo smakowała. Zalatywała momentami kawą faktycznie. Ja gryzę więc mi podeszła,ale już jej nie widuje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że to mógł być pojedynczy rzut, bo i ja jej nie widziałam dawno, jednak muszę przyznać, że ogólnie w Kauflandzie ostatnio rzadko bywam.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.