wtorek, 18 października 2022

lody Ice Cream United Peanut Butter

Kiedy trochę rozczarowały mnie lody Ice Cream United Vanilla Cookies (bo choć pyszne, to jednak z "ale"...), pomyślałam, że pójdę za ciosem i zdecyduję się na drugi dość ryzykowny w takim razie wariant (w zasadzie to był ostatni, jaki kupiłam). Rzeczy masłoorzechowe raczej rzadko w moim odczuciu wychodzą tak "peanut butterowo", jak bym chciała, więc jestem sceptyczna. W przypadku lodów... sama nie wiem. Perspektywa jedzenia przemrożonego masła orzechowego jakoś niezbyt mi się jednak widziała (po Karamell & Salz byłam w sklepie nazbyt optymistyczna i chyba założyłam jakieś przysłowiowe różowe okulary). A jednak ogólnie marka bardzo mnie zaintrygowała zamiennikiem cukru białego - trzcinowym. I właśnie na minimalnie słodkie, na maksa czekoladowe lody się nastawiłam przy Schokolade. I cóż, tego nie dostałam. Choć same lody były dobre, zawalił dodatek. W takim razie może nic straconego? Może lody dzisiaj przedstawiane też miały być dobre, bo bez wątpliwego dodatku? Bałam się początkowo tylko, czy "wątpliwe" nie przedstawi się tu masło orzechowe. Tak sobie myślałam, aż do dnia, kiedy przeczytałam opis i skład (nie mam pojęcia, jak to się stało, że akurat tego wariantu nie czytałam albo czytałam ogłupiona w sklepie). A tam... maślane karmele, kajmaki i co państwo tylko chcecie... a nie ukrywam, że nawet gdy ogólnie byłam o wiele większą entuzjastką lodów, karmelowe warianty raczej omijałam. Masło orzechowe i karmel to pewnie coś idealnego dla niektórych, mnie niezbyt pasowało (łagodnie mówiąc).

Ice Cream United Peanut Butter (by Lukas Podolski) to lody o smaku fistaszkowym z (10%) sosem dulce de leche (o smaku kajmakowym) i (10%) kawałkami karmelu maślanego w czekoladzie 7%

Po otwarciu poczułam mocno fistaszkowo-nugatowy zapach. Po chwili przeszedł w bardziej jakby  nugat o smaku masła orzechowego, trochę duszno-ciężkawy. Wyraźnie "na słodko", o co zadbał karmel... Czy raczej, mimo lekkiej, palonej nuty, kajmak, coś niemal krówkowego. Za tym stała mleczność, śmietanka - bardzo naturalna, jakby też naturalnie słodkawa baza. W trakcie jedzenia, raz czy dwa, zajechało mi to sztucznawo-alkoholowym, słodkim karmelem (jak trochę pawełkowy karmel z batona typu Mars?).

Masa lodowa była gęsta i kremowa. Choć nie była twarda jak kamień, trafiłam na twardawość wynikającą jakby z ewidentnego zagęszczenia (masłem orzechowym). Właśnie także gęstością mogła się pochwalić. Wydała mi się ciężka, dość tłusta. W ustach tłustość ta okazała się nugatowa, jak fuzja śmietanki, masła orzechowego i... zagęszczonego, skondensowanego mleka. Kajmak wmieszano więc prawie na gładko do bazy lodowej. Trafiały się bowiem ciągnąco-gumiaste (bo przymrożone), śkliskawe grudki. Krem fistaszkowy wmieszano natomiast idealnie (nie trafiłam ani na grudeczkę masła orzechowego). Baza topiła się powoli, niechętnie... Bardziej po prostu miękła na puszyście-gęstą, ciężkawą chmurkę... Z motywem spieniono-skondensowanego mleka.
W pudle znalazło się dużo równych kulek wielkości do 0,5 cm, składających się (mniej więcej po równo) z czekolady i karmelu. Czekolada je pokrywająca nie była kamieniem, miękła i gięła się. Nieco ulepkowata, ale dość tłusto-kremowa, jak średniej, ale znośnej jakości polewa czekoladowa. 
Większość kulek zawierała ewidentnie kawałki karmelu, inne (nieliczne) nadziano sosem karmelowym albo po prostu rozwaliły się, a karmel się rozpuścił - obstawiam to drugie (bo lody jem mocno stopione).
Kulki w miarę szybko dochodziły od zamrożenia do siebie, acz ja i tak najpierw wybierałam je z masy na talerzyk, a do ust brałam po paru chwilach.
Karmel okazał się łatwym, przystępnym do gryzienia tworem nieco szklistym, tłustym... czasem nieco bardziej grudkowato-krówkowym. Ogólnie jednak można go podsumować jako chrupiąco-trzeszczące karmelki. Rozpuszczał się łatwo, zębów nie obklejał. Najlepszym sposobem jedzenia tego czegoś to... niejedzenie. Wywalałam, bo smak był daleki od zjadliwego.

W smaku sama masa lodowa od razu dała się poznać jako bardzo, bardzo słodka i wyraźnie mleczna. Doszła do tego słodko-maślana nugatowość, wnosząca fistaszki. Chwilami były wyraźniejsze, chwilami jakoś zanikały. Wyszły nieco duszno, słodkie masło orzechowe przywodząc na myśl tylko sporadycznie. Były bardziej jakby nugatowe, z mlecznym wątkiem (nie wiem, dlaczego skojarzyło mi się to z nijako-słodkim nugatem z Marsa).

Nugatem mleczno-karmelowym w zasadzie. Słodycz odegrała ważną rolę. Łatwo o skojarzenie z karmelowym mlekiem, mlekiem skondensowanym i... kajmakiem. Kajmakowo-fistaszkowym nugatem? Z czasem, gdy fistaszkowość gubiła się w słodyczy, a - zwłaszcza po zagarnięciu dodatków - baza udawała zasłodzone cappuccino. Co więcej, gdy trafiałam na fragmenty słabo przemieszane, to kajmakowo-maślana słodycz podskakiwała i stawała na pierwszym planie. Całość wyszła więc dość niedookreślona.

Mocnym dosładzaczem okazał się dodatek. 

Karmel w czekoladzie był bardzo słodki. W zasadzie już czekolada roztaczała cukrowość, aczkolwiek mleczności nie mogę jej odmówić. Niestety i tak zawarła ulepkowaty motyw. 
Karmel spod niej odzywał się szybko jako słodkie i sztuczne karmelki z tłuszczowym posmakiem. Chwilami przytaczał lekko palony wątek.
Kulki z lejącym błyskawicznie zacukrzały. 
Ogólnie sztuczny karmel z kulek podkreślał słodycz i kajmakowo-karmelowość bazy, ale spłycał ją, wplatając sztuczność jakby... sztuczną słodycz. To tanie, cukrowe karmelki, zostawiające nieprzyjemny posmak. Zdecydowaniu psuły całość.

Dodatki przygłuszyły fistaszki, za to nakręciły trochę karmelowo-kajmakowość, nugatowość. Im więcej jadłam, tym bardziej widziało mi się to jako kajmakowe cappuccino albo po prostu abstrakcyjne słodkości o smaku cappuccino. Gdy trafiłam na kumulację słodyczy, robiło się słodko-mdło, aż muląco.

Po zjedzeniu już części został niesmak tanich karmelków, sztucznawej słodyczy i przesłodzenie. Czułam kajmakowo-karmelkowe, maślano-polewowe nuty tanich słodyczy, a także wątłe echo mleczno-cappuccinowo-nugatowych lodów. 
Karmelki były paskudne, baza zaś średnia - próbowałam to jeść wywalając kulki, ale było ich tak dużo, a same lody okazały się z czasem tak mulące, słodkie i ciężkie, że ledwo dobrnęłam i przejadłam jakąś 1/3, że po prostu więcej nie dałam rady (próbowałam zjeść jak najwięcej, bo jadłam je zimą, a to nie pora Mamy na lody, więc nie chciałam ich wyrzucać).

Całość wyszła szokująco kiepsko. Baza lodowa bardzo mnie zaskoczyła, że była (fistaszkowo) nugatowo-kajmakowa, a nie, że to lody fistaszkowe z np. skupiskami, zawijasami sosu kajmakowego (dodanego jako widoczny dodatek). Do tego motyw cappuccino... Nie wyszła wprawdzie tak zupełnie tragicznie, tylko nieadekwatnie. Kawałki karmelu w czekoladzie to jakieś niskie jakościowo okropieństwo. Lody ogółem kojarzyły mi się trochę z lodową wariacją na temat Marsa. Słodko, mdławo, niedookreślono - jakby same nie bardzo wiedziały, czym mają być. Nie smakowały mi ogółem, a ich dziwna konsystencja też mnie nie wciągnęła (acz uwierzę, że może się podobać). A jednak to nie porażka na całego; po prostu lody niewarte uwagi. Dodatki, posmak, wydźwięk - wszystko to sprawiło, że szybko odechciało się jedzenia tego.
Oczywiście napalona na "dobre lody" po Karamell & Salz (bo kupiłam je jako pierwsze i jedyne na spróbowanie) jakoś nie skupiłam się, nie wczytywałam się w składy i opisy i... mam za swoje. Brawo ja. Że też musiałam za pierwszym zakupem trafić na najlepszy wariant... I odkrywać, że z innymi jest tylko gorzej, ech.


ocena: 5/10
kupiłam: Lidl
cena: 14,99 zł (za 500ml)
kaloryczność: 130 kcal / 100 ml
czy kupię znów: nie

Skład: 51% mleko, cukier trzcinowy nierafinowany, 9% pasta z orzeszków arachidowych, śmietanka, glukoza, woda, cukier, 2% mleko zagęszczone, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku pełne, syrop glukozowy, miazga kakaowa, syrop cukru inwertowanego, 0,4% masło, emulgatory (mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych, lecytyna sojowa), stabilizatory (mączka chleba świętojańskiego, guma guar), skrobia, sól, mleczko w proszku odtłuszczone, naturalny aromat waniliowy, syrop cukru skarmelizowanego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.