wtorek, 25 października 2022

Cacaosuyo 70 % Lakuna Amazonas - Peru ciemna

Jedząc Chocolate Tree Venezuela Chuao 70%, zorientowałam się, że na liście posiadanych czekolad została podobnie osamotniona, chyba właśnie nawet z tego samego zamówienia, tabliczka Cacaosuyo. Też zawierała 70%, a więc zawartość, do której ostatnimi czasy ze względu na słodycz tak mi się nie spieszyło. A jednak wyglądała smutno wśród pozycji już wykreślonych.

Cacaosuyo 70% Lakuna Amazonas - Peru Dark Chocolate to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao z Peru, z regionu Amazonas.

Po otwarciu rozbrzmiał zapach słodkiego sorbetu cytrynowego ze śmietanką w tle. Jedno z drugim wiązała nutka pomarańczy, przywodząca na myśl krem na bazie śmietanki, a właśnie jedynie z nutą słodkiej pomarańczy. W słodyczy były coś ciężkiego - ja pomyślałam akurat o ciężkich, wielobarwnych kwiatach o grubych i masywnych płatkach, także o jasnym miodzie. Mieszały się troszeczkę z soczystością, niemal zupełnie zagłuszając skąpą nutkę ziemi.

Tabliczka była bardzo twarda, przy łamaniu trzaskała głośno, acz patrząc na jej grubość, to wcale nie dziwi. Była w niej pewna kruchość, a w przekroju ziarnistość.
W ustach jednak natychmiast twardości się pozbywała i rozpływała się łatwo, w tempie umiarkowanym. Miękła, długo zachowując kształt. Gięła się i powoli trochę rzedła, stając się zawiesistą i lepkawą masą. Okazała się tłusto-śmietankowa jak takowy budyń. Z czasem pojawiło się odrobinę soczystości, a na koniec jakby domniemanie pylistości. Za sprawą tych elementów znikała tłusto-rzadkawo.

W smaku pierwszy ruszył bardzo słodki, jasny miód. Szybko przejął stery. Wpierw osamotniony, w końcu polał się na delikatną, maślaną bułeczkę sowicie wysmarowaną masłem.

Baza prędko, pod wiodącą słodyczą, zrobiła się bardzo maślana, delikatna. To słodka maślaność, choć jeszcze nie ciężka - oczami wyobraźni patrzyłam, jak miód nasącza słodkawe, delikatne bułki... Niektóre może też ze śmietankowym twarożkiem?

W kompozycji zatliła się odrobinka... soczystości, bo w zasadzie o kwasku raczej nie ma co mówić. Do miodu dołączyła słodka pomarańcza, zahaczając o pomarańczowy, jakby soczysty miód... Potem właśnie niemal zatonęła w słodyczy, a ja wyobraziłam sobie pomarańczowy krem... Taki może na bazie śmietanki, a z cytrusową nutką. Z czasem wyraźnie pojawił się odważniejszy sorbet cytrynowy, też jednak bardzo słodki.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa miód wskazał kwiaty. W wyobraźni ujrzałam masywne, tropikalne kwiaty w wielu kolorach, w tym czerwone. Miały wilgotne, grube płatki, nie bojące się choćby tropikalnych deszczów. Kwiaty uczyniły słodycz bardziej... jak z jakiegoś deseru / budyniu... To było aż ciężkie i... śmietankowe? Odnotowałam wreszcie leciutki kwasek nabiału. A jednak jakby przykryty... cukrem pudrem?

W tym czasie z maślaności wyłoniła się subtelna gorzkość. Wiązała się z ziemią i orzechami, ale na dobrą sprawę nie była ich czystym smakiem. To raczej aluzje i sugestie, choć w pewnym momencie wyszła nieco ostrzej... Acz może jednak jak dzikie, wonne kwiaty i goryczka... no, jednak ziemi? Zatonęła z czasem w maślaności. Do niej jeszcze wciąż dolatywały nuty miodu, ale... kwiaty coraz bardziej mieszały się z owocami. Mignęły mi świeże, słodko-soczyste figi, jednak... one też w maślaności tonęły.

A dokładniej w maślanym kremie. Pomyślałam o jakimś nugatowo-czekoladowym smarowidle z nutą pomarańczy, ogółem cytrusów. Leciutko kwaskawym i bardzo słodkim. W słodyczy zaczął narastać ciężki wątek, objawiający się na końcówce jako wręcz pudrowy.

Wtedy nawet kwiaty wyszły jakoś pudrowo. Słodki puder, cukier puder z wątkiem cytrusów, szalejące na maślanym, łagodnym tle - to właśnie zostało w posmaku.

Całość miała ciekawe nuty; bardzo podobały mi się te masywne, egzotyczne kwiaty, w zasadzie miód i sorbety, kremy cytrusowe też były przyjemne, jednak zdecydowanie to wszystko przesłodzono. Czuć, że białym cukrem, który kompozycję spłycił i nadał jej ciężkości. Kwasek walczył, by się przebić i jakoś mu nie szło. Gorzkość niestety w zasadzie walki nawet nie podjęła. Kompozycja wyszła bardzo maślano, jak maślany krem, więc też nie czysto cukrowo, ale... tak, że zaprezentowała dokładnie to, czego w ciemnych tabliczkach nie szukam (męcząca słodycz i łagodność za sprawą maślaności).


ocena: 7/10
cena: 46 zł (za 70 g - cena półkowa)
kaloryczność: 600 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.