sobota, 8 października 2022

lody Ben & Jerry's Netflix & Chill'd Non-Dairy Ice Cream

Swego czasu, dawno, dawno temu gdy jeszcze lubiłam od czasu do czasu zjeść dobre lody, zauważyłam, że dzieje się coś dziwnego z tym smakiem B&J's (Netflix & Chill'd). Pomyślałam, że zmienili netfliksową szatę graficzną, która bardzo mi się podobała. Nieco markotna, gdy trafiłam na promocję, kupiłam, chcąc sprawdzić, czy przypadkiem zacnych lodów nie zepsuli, bo i tak kiedyś planowałam do nich wrócić (składu więc nie sprawdzałam; zwykłe Netflix & Chill'd jadłam w 2020). A mam teorię (popartą wiedzą z wykładów dot. rynku i reklamy), że producenci zawsze jak zmieniają opakowania, to i w składach gmerają. Zanim się za nie zabrałam, znów zaczęłam widywać wersję w opakowaniu ciemniejszym, z wyraźnym logo Netfliksa. Dziwne mi się to wydało. Potem przyjrzałam się moim - na jasnozielonych opakowaniach logo Netfliksa też było, tylko że mniej widoczne. Zaczęłam zachodzić w głowę, co jest, aż w końcu mnie tknęło. Przecież marka wiele smaków ma w dwóch wersjach: zwykłych i wegańskich. Ogarnęło mnie przerażenie. Władowałam się w wersję wegańską, której nigdy nie miałam zamiaru kupować. Lody więc czekały i czekały, aż przeszły mi jako typ jedzenia. Też do wszelkich słonych dodatków nastawiłam się bardzo "na nie". Lody postanowiłam w końcu otworzyć, by mi zamrażarki nie zawalały. Potrafię docenić, mimo że już rzecz nie moja? Pocieszałam się też myślą, że czeka mnie ciekawe doświadczenie, a mianowicie na przykładzie tego samego wariantu sprawdzić, jak się mają jakościowo zwykłe B&J's do wege wersji.

Ben & Jerry's Netflix & Chill'd™ Non-Dairy Ice Cream to wegańskie lody na bazie mleka migdałowego o smaku masła orzechowego (krem z fistaszków to 5%*) z masą ze słodko-słonych precli (9%) oraz kawałkami ciasta brownie (10%). Opakowanie zawiera 465ml / 384g.
*Wmieszany w masę raczej, acz ja trafiłam na jedną grudkę, udającą masę z precelków - szkoda, że nie dodali masła orzechowego też jako "zawijas".

Po otwarciu lody prawie nie pachniały, potrzebowały czasu, by zapachnieć łaskawie... masłem orzechowym. W trakcie degustacji czułam delikatne, margarynowo-maślane masło orzechowe fistaszkowe, wyraźnie trochę słodkie, subtelnie słone - w amerykańskim stylu. To było trochę złudnie mlecznawo-mdłe. Po zruszeniu, w trakcie jedzenia dołączył do nich zapach słonych precelków i cierpko-goryczkowaty wątek kakao. Wszystko byłoby smakowite, gdyby nie trzymała się tego słodka sztuczność, plastikowość.

Masa przedstawiła się jako twarda, ale topiła się chętnie (acz z czasem, nie od razu). Zawartość pudła miękła w rzadko-mlecznym, trochę wodnistym kontekście. Wydała mi się dziwnie zagęszczono-zgumowiona, bo wcale się nie spieszyła tak, jak można by się spodziewać. Lody okazały się zagęszczone trochę gumiasto, ale też kremowe i tłuste. Jednocześnie nie bardzo ciężkie. W ustach rozpływały się trochę oleiście, trochę kojarząc się ze śmietanką kokosową. Czuć w nich rozwodnienie, acz nie jakieś straszliwie.
W całym pudle sporo nie tyle zawijasów, co skupisk kremu / masy ze zmielonych precelków. Gdy lody bardziej się już topiły (takie właśnie jem), te miejscami mieszały się z masą. Wyszły jak sosowato-ciasteczkowe masło orzechowe, z małymi kawałeczkami precli. W ustach rozpływało się to nieco krakersowo-ciastowo-mącznie. Raz po raz coś odznaczyło się twardością, ale chrupkości nie uświadczyłam. Miejscami bardzo wymieszało się to z masą lodową - tam jej podyktowało mączność i proszkowość. Skupiska te kojarzyły się z zawilgoconymi, mokrymi preclami i bułkami, które pierwotnie były wypieczone na chrupko.
Kawałki brownie to gigantyczne kwadraty (że ledwo mieściły się na łyżeczce; kilka o bokach ok. 4cm, a wysokości 1cm), ale też kawałki wielkości średniej i trochę kawałeczków mniejszych. Nie pożałowano ich. To tłusto-mokre, miękkie i kapciowate ciasto, które w ustach rozpływało się maziście na gęstą, tłustą i kleistą papkę. W zasadzie trochę rozpływać się miejscami zaczynało już w pudle (jem lody bardzo topiące się). Zaklejała konkretnie. Ciężkie i masywne, acz w pozytywnym rozumieniu.
Trafiłam też na gumiastą grudkę kremu fistaszkowego, ale obstawiam, że to po prostu "niedomieszanie". Na oko do złudzenia przypominała te preclowe, a tylko w ustach zachowywała się inaczej (było bardziej tłusto-kremowe, gumiaste i gęste). Żałuję, że zamiast precli nie dali masła orzechowego w takiej formie.
Wszystko to współgrało. Dodatki odciągały uwagę od negatywnych aspektów bazy, a "zawilgocone bułki" w towarzystwie brownie jakoś tam przeszły.

W smaku masa lodowa uderzyła wysoką słodyczą. Cukrowość zaraz przywołała do siebie słodko-fistaszkowy wątek. Podkreśliły go migdały, a dokładniej mleko migdałowe, którego nutę czuć wyraźnie. Zarejestrowałam też pewną oleistość, "dziwnie orzechowawą" (olej kokosowy?). Chwilami to bardziej "fistaszkowa duszność", sugerująca słodkie masło orzechowe, chwilami raczej nieco sztucznawo-plastikowo-cukierkowa. Do tego doszedł mdławo-tłuszczowy wątek. Smak okazał się trochę znijaczony, rozwodniony. Migdały swoją mlecznością usilnie kierowały skojarzenia ku nugatowi. To raczej fistaszkowo-migdałowy, słodko-sztucznawy nugat niż masło orzechowe, ale i ono chwilami do głowy przychodziło (acz w ciemno, za bardzo skupiając się na dodatkach można zapomnieć, jaki smak baza reprezentuje wg producenta).

Preclowe zawijasy czasem troszeczkę podbijały sól, mimo że nie były słone po całości. W zasadzie były słone minimalnie. Na pewno za to preclowato-bułkowate. Pszeniczne, może trochę krakersowe, trochę paluszkowe - niejednoznaczne, mdłe. Kojarzyły się z mokrymi okruchami chleba / bułki, skórkami... Raz czy dwa wyraźnie słonawymi (nigdy jednak "słonymi"), ale ogólnie wkomponowanymi w resztę.

Brownie uderzały swym smakiem bez kompromisów. Niczym bardzo - w tym trochę sztucznie - słodkie, mocno czekoladowe gotowce ze złudnie alkoholowym, truflowo-likierowym charakterem. Były najintensywniejsze, wybijały się ponad mdławą bazę i "bułko-precle". Choć aż przesadnie słodkie, ciasto zaserwowało też gorzkawość kakao i ciemnej czekolady.

Baza lodowa po dodatkach wydawała się jeszcze bardziej mdła i cukrowo-słodziaśna, jeszcze bardziej fistaszkowo-nugatowa. Oleista nuta, próbująca ukryć się za coraz słabszym mlekiem migdałowym, jeszcze bardziej dawała się we znaki. Było w tym aż coś gryzącego.

Po brownie i zagarnianiu masy lodowej, preclowe zawijasy sporadycznie też bardziej preclo-bułkowo się jawiły, aniżeli bułkowo. 

Po zjedzeniu już małej ilości czułam się zacukrzona, a usta miałam otłuszczone. Pszenny, nijako-bułkowaty wątek mi przeszkadzał. Brownie w tak kiepskim otoczeniu też nie zachwycało. Niby dobre, a jednak i ono miało nieprzyjemne, sztuczne nuty, które odznaczyły się w posmaku. Czułam wówczas lekką goryczkowatą sztuczność związaną ze słodyczą i jakby olej kokosowy, ale z czymś wymieszany.

Całość mi nie odpowiadała. Beznadziejnie słodka, mdła i tłusto-wodnista baza uboga w fistaszki kojarzyła się bardziej nugatowo. Niby plus, że czuć migdały, ale to nie chwyciło. Muszę jednak przyznać, że jak na taki skład, efekt zaskakująco ok. Brownie niby przyjemne, "likierowo-czekoladowo" intensywne, ale z kolei sztucznawo słodkie; za słodkie. Mam też wątpliwości, czy jest sens dodawania do lodów aż tak wielkich kawałków. W dodatku precelkowa miazga-sos w wegańskiej wersji to porażka. Pszenno-bułkowo-mdła i w zasadzie zbędna, bo nawzajem nakręcająca się z nijakością bazy. Jej mokro-twardawa forma odpychała, acz nie jakoś tam bardzo (dzięki temu, że jakoś się tam całościowo to-to mieszało).

Konwencjonalna wersja wyszła o wiele lepiej. Bardziej słonawe precle w podlinkowanych lodach wyszły lepiej, bo te mdłe krakerso-bułki w wegańskiej wersji zahaczały o obleśność (soli w podlinkowanych było 0,66g/100g, w dzisiaj przedstawianych 0,31g). Podkreśliły też masło orzechowość bazy, a całość wydawała się mniej słodka.
Muszę jednak przyznać, że w porównaniu do znanych mi wege lodów, te nie były takie złe. Podobnie do innych wegańskich B&J's, czyli bez ochów i achów, a zjadliwie. Alternatywa wykonana spoko, acz zawalona czymś bezsensownym (ilością soli, masła orzechowego - toż to łatwo zmienić). Na pewno niewarte ceny, jaką sobie sklepy w Polsce bez promocji życzą.


ocena: 7/10
kupiłam: Kaufland
cena: w promocji za około 10 zł (za 465 ml / 384 g)
kaloryczność: 276 kcal / 100 g; 226 kcal / 100 ml (83g)
czy kupię znów: nie

Skład: woda, cukier, syrop glukozowy, tłuszcz kokosowy, mąka (pszenna, słodowana jęczmienna), oleje roślinne (sojowy, rzepakowy), orzechy ziemne 4%, pasta z migdałów 3%, skrobia, białka grochu, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, emulgatory (lecytyna słonecznikowa, sojowa), sól, stabilizatory (guma guar, mączka chleba świętojańskiego), ekstrakt wanilii, drożdże, naturalny aromat, regulator kwasowości (wodorotlenek sodu), substancja spulchniająca (węglany sodu)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.