Uwielbiam mieć, co testować. Ze względu na miłość do pisania i odkrywania, wracanie do degustacyjnych czekolad mi nie leży, ale z Beskidem mam trochę inaczej. W ich przypadku lubię nawet tylko sprawdzać, czy wraz z opakowaniem nie zmieniła się zawartość. I choć raz w przypadku jednej tabliczki usłyszałam od przedstawicielki marki, Pani Kasi, że nie zmieniła się, i tak chciałam sprawdzić, a przy okazji wrócić i mieć aktualną wersję na blogu. Opakowania bowiem na przestrzeni lat bardzo się zmieniły. Są piękne! A co do dziś przedstawianej czekolady to już nie pamiętam, czy zmieniło się tylko opakowanie, czy też może coś minimalnie w produkcji (prażenie, konszowanie?). Pozostało mi zjedzenie i sprawdzenie!
Beskid Chocolate Nikaragua Chuno Czekolada Rzemieślnicza Gorzka 70 % Kakao to ciemna czekolada o zawartości 70% kakao Chuno z Nikaragui; konszowana min. 72h; wersja po zmianach 2023/24.
Po otwarciu poczułam niby delikatny, a kwaskawy zapach twarogu, mieszającego się z mlecznością, a także duszonymi pomarańczami. Były aż trochę ciężkawo słodkie, podkreślone karmelem. Chwilami wydawał mi się bardziej maślany. Właśnie motyw palonej słodyczy, palonego cukru, naturalnego syropu, jaki robi się z tych pomarańczy był bardzo istotny. W oddali zaznaczyło się też trochę rodzynek i... fig? Na sam karmel było bowiem za soczyście. Bardzo znacząca była też gorzkość kawy, czyniąca kompozycję przede wszystkim poważną. Maślaność karmelu zaś odbiegała też trochę w orzechowym kierunku.
Zapach wydał mi się podobny do Beskid Nicaragua Chuno Clasico 70 % z 2022, ale jakby nieco bardziej słodko-palony?
Twarda tabliczka przy łamaniu trzaskała chrupko i głośno.
W ustach rozpływała się powoli, dając się poznać jako kremowa i średnio tłusta. Długo zachowywała kształt, obklejając podniebienie falami, kojarzącymi się z gęstawym budyniem. Z czasem pojawiła się soczystość, jakby budyń ten podano z sosem owocowym. Końcowo odrobinkę ściągała.
W smaku pierwsza przywitała mnie słodycz twarożku z duszonymi pomarańczami, w czym wystąpiła lekka cierpkość. Polały się jednak maskujące ją mleczne nuty - właśnie wręcz mleko, śmietanka.
W tle swoją obecność zaznaczyła karmelowa słodycz, po czym szybko się nasiliła. Uderzyła w palony ton, co jeszcze wzmocniło duszone pomarańcze. Były słodko-kwaskawe i wyraźnie ciepłe. Karmel w tym czasie wyszedł na przód.
Przemknęła kawa, wprowadzająca goryczkę. Rosła delikatnie, ale konsekwentnie. Zaczęła wydawać się wszechobecna... Nie, ona była wszędzie! Chwilowo umocniła paloność karmelu.
Nabiał odleciał trochę na tył, a podmieniły go orzechy laskowe. Najpierw przemknęła myśl o karmelizowanych, ale szybko okazały się po prostu prażone. Prażone i oblane czekoladą.
Zarejestrowałam przebłysk cytryny. Nasiliła się kwaśność, choć ogólnie nie była wysoka. Na pewno jednak podkręciła soczystość. Pomyślałam o specyficznych, jakby bardziej roślinnych (?) rodzynkach Golden. Rodzynkach w czekoladzie? Cytryna i pomarańcza nakręcały się nawzajem, lecz trzymały się nisko-średniego poziomu.
Pod wpływem owoców, orzechy wróciły do surowości i zepchnęły karmel gdzieś daleko. Niosły ze sobą dziwną świeżość, ze względu na którą pomyślałam o krzakach leszczyny i młodych orzechach.
W tym czasie, mimo że i orzechowość, i nabiał wyszły łagodząco, mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa gorzkość znacząco wzrosła. Czarna palona kawa rozdawała karty. W pewnej chwili wydała mi się lekko korzenna. Doprawiona kardamonem?
Kontrastowo do gorzkości kawy, karmel zaczął łagodnieć. Z palonego zmienił się w bardziej maślany. Wciąż palony, ale już łagodniejszy i słodszy.
Nagle kwaśność zmieniła swój wydźwięk i... złagodniała niemal zupełnie. Pomyślałam o sosie, syropie malinowym. Czerwone owoce zaraz zaczęły się robić mniej jednoznaczne - może gdzieś i jakaś słodzona żurawina się zaplątała?
Gorzkość w cytrusach podkreśliła motyw skórek. Mimo że owoce były tu ciągle jako coś słodzonego, soczystość była ogromna. Zmieniła łagodniejący karmel w suszone, złociste figi. Przy nich wróciła myśl o rodzynkach Golden. Owoce zaopiekowały się słodyczą.
Wrócił bardziej nabiałowy wątek. Przez chwilę myślałam o serku czekoladowo-pomarańczowym, ale potem karmel spróbował wrócić do gry i ułożyło się to w czekoladowo-cytrusowy sernik na spodzie z korzenno-karmelowych ciastek, a polany sosem z malin. Był soczysty, może i z rodzynkami, i skórkami, ale też bardzo słodki.
Dla przeciwwagi stanęła na wysokości zadania kawa. Czarna, mocna i palona, a także wciąż trochę korzennie przyprawiona. Zahaczyła o pewną ziemistość.
Po zjedzeniu został posmak duszonych pomarańczy, które to nagle wydały mi się nieco kardamonowe, kwaśnej cytryny oraz kawy. W tle zaznaczył się też rodzynki Golden i wysoka słodycz karmelu. Mieszał się mocno palony, aż goryczowaty, z łagodnym i maślanym.
Czekolada zachwyciła mnie, jak kiedyś w . Była wyraźnie gorzka za sprawą kawy, mimo wielu nut nabiału (twarożku, mleka), maślanych, orzechów i wręcz sernika. Świetnie zgrywały się z pomarańczami i cytryną, rodzynkami, figami i sosem malinowym. W Beskid Nicaragua Chuno Clasico 70 % z 2022 wydawała mi się jednak nieco mniej palono-słodka. W dziś przedstawianej do głowy przyszedł mi wręcz sernik, a wspomniana kończyła na serku. Wspomniana wydawała się też łagodniejsza w bardziej roślinny sposób, a przez to i kontrastowo bardziej ziemista, ale to tak minimalne różnice, że w zasadzie nieistotne.
ocena: 10/10
Skład: ziarno kakaowca, cukier trzcinowy nierafinowany