E.Wedel Premium Gorzka Cząstki Wiśni i Chili to ciemna czekolada o zawartości 56 % kakao z Ghany z ekstraktem z chili i kawałkami wiśni.
Z pokoju obok, przyszła zachwycona Mama, że czuć "piękny zapach aż w pokoju. Mleczny jakiś? Taki dziwnie mocny, ale takiej dobrej, szlachetnie mlecznej czekolady. Zgadłam tym razem?". Taak, zapach był szokująco mleczny... przypominam, że to ponoć ciemna czekolada.
Przekrój ujawnił cząstki wiśni, które nieco się rwąc zostawały w jednej lub drugiej części. Wtopiono je porządnie. Na spodzie przebijały spore kawałki, ale z wyglądu wrażenia nie robiły.
W ustach czekolada rozpływała się w średnim tempie, tłustawo-maziście, choć i pyłkowo-suchy efekt wyłaził bliżej końca. Odebrałam ją jako nieprzyjemnie ulepkową, bo częściowo dziwnie miękła. Wyłaniało się z niej mnóstwo całkiem sporych kawałków wiśni, które pokrywała sucha warstwa jakby cukro-mąki i w których plątał się suchawy element. Było to dziwne i nieprzyjemne, ale jak już się rozpuściło, także wiśnia nasiąkała. Twardawa, sucha skórka skupiała na sobie większość uwagi, acz skrywała początkowo suchawe, potem zwarto-nasączone wnętrze. Trochę kojarzyły się z rodzynkami średniej jakości. Kawałki uraczyły mnie jędrnością i względną soczystością, niektóre przechodziły już w farfocle, ale ogółem większych zarzutów nie mam. Aż trudno o kęs, żeby chociaż nie zahaczyć o dodatki. Na każdą kostkę przypadło ich kilka i... nie wywołały efektu zlepka! Ilość wiśni to mocny atut.
Szybko naskoczyła na nią też lekka soczysta cierpkość i licha goryczka, sugerująca likier i bombonierkę / czekoladki wiśniowe. Baza wydała mi się łagodna i maślana, ale... naprawdę bazowa, niewiele znacząca. Maślaność jakby odpuściła na rzecz bardziej mleczno-serowej, oscypkowej nuty. Może wędzonego twarogu? Ten motyw wzrósł, nabierając ciepła i palonego wydźwięku, po czym zmienił się w mleczne trufle... truflę? Bardziej w kontekście masy cukierniczej niż cukierków. Było w tym coś łagodnego, acz wytrawnego. Smakowa tłustość, mleczna oscypkowość trochę się w tym rozeszła, zaplątała się kakaowo-polewowa taniość, ale wyłapałam też kwasek wiśniowej bombonierki. Sama baza chyba trochę przesiąkła dodatkiem, bo był to lichy, ale owocowy kwasek, nieradzący sobie z przełamaniem "cukierniczej słodyczy".
Gdy wiśnie z czekoladą nieźle się już przemieszały, wzrosła paloność i cierpkość, zrobiło się jeszcze cieplej. Jeszcze chili-pikantniej i alkoholowo, co zaczęło przygrzewać w język. W tle pikanteria chili nieco osłabła dzięki maślano-mlecznawej łagodności. Ostrość wciąż była mocna, ale nie taka nachalna. Nakręcała się z wędzonym akcentem.
Bliżej końca cierpkawość samej czekolady straciła na znaczeniu, mimo że wyłoniła się ta tanio-kakaowa. Ona jednak w końcu też odpuściła, pozostawiając kurzowo-pudrową, sztucznie-wanilinową słodycz. Była prosta, trochę tanio-chamska; za silna, ale nie przesadzona do bólu. Zdawała się wspierać drapanie ostrości w gardle. Podkreśliła delikatną mączną nijakość, jaka zakręciła się przy paru wiśniach.
Gdy czekolada już prawie zniknęła, zajmołam się wiśniami. Wtedy w pełni smakowały sobą, wynosząc ponad wszystko inne smak słodkich wiśni. Słodko-kwaskawych, niepozbawionych charakteru świeżych z nutą "wiśni z czegoś" (czekoladek z alkoholem?).
Po zjedzeniu zostało zasłodzenie cukrowo-wanilinowe, wiśniowa cierpkawość i alkoholowa bombonierkowość, na języku i w gardle zaś czułam pikanterię chili. Lekkie rozgrzanie chili i silna wiśniowa soczystość złączyły się w interesujący sposób. To... zima w Zakopanem po kosztach w tabliczce.
Poniekąd czekoladę odebrałam zaskakująco pozytywnie, ale jako raczej niesprecyzowaną ciekawostkę. Wyszła dziwnie nieciemnoczekoladowo, ale też nie mlecznie. Mimo cierpkawości i wędzono-wytrawnego zalatywania, mordowała słodyczą. Nie był to najprzyjemniejszy kontrast. Lekko zgrzytał. Delikatny kwasek nie dał rady zupełnie przełamać słodyczy. Do takich nut naprawdę bardziej pasowałaby niesłodka czekolada. A jednocześnie gdyby była czysto ciemna... pewnie nie było by oscypkowych skojarzeń. Trochę za intensywne aromaty dodali - zapach aż przytłaczał, a wanilina odrzucała. Miękkość również mi się nie podobała, a do wiśni... z jednej strony dobrze, że nie żałowali, ale z drugiej, mogli dodać lepsze ich kawałki. Dodatki w dużym stopniu zagłuszyły bazę, która osobno mogłaby mnie obrzydzać. Dobrze je więc dobrali, że można się wciągnąć. I choć wiele czynników denerwowało mnie już przy drugiej kostce, całą zjadłam sama, bo była nawet trochę powyżej przeciętnej, a taką ciemną od niechcenia (zwłaszcza z wiśniami i chili) mogę zjeść (przecież nie wyrzucę).
Wydała mi się słodsza i bardziej w tym irytująca od Wedla Gorzka Orzechy i Słony Karmel, aż dokładnie przestudiowałam składy. Dzisiaj opisywana ma laktozę - może to przez nią? Albo i przez dosłodzenie dodatków?
ocena: 6/10
kupiłam: Auchan
cena: 8,99 zł
kaloryczność: 526 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: miazga kakaowa, cukier, suszone słodzone cząstki wiśni 14% (suszone wiśnie 74%, cukier, mąka ryżowa, olej słonecznikowy), tłuszcz kakaowy, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, tłuszcz mleczny, laktoza, aromat, ekstrakt z chili, lecytyna sojowa
Z ciemnych czekolad Wedla jestem skłonna kupować 64 i moooże 80, choć tylko z braku laku. Odkrywanie nowych mnie nie kusi, zwłaszcza gdy mają dodatki mrożące krew w żyłach. (Albo rozpalające :P) Bombonierka jest dla mnie miłym skojarzeniem, mimo iż nierzadko wychodzi daleka od przyzwoitości. Chętnie niuchnęłabym tę tabliczkę, ale to tyle.
OdpowiedzUsuńDobre z tym rozpalającym. :D
UsuńU mnie z dodatkami przechodzą też o niższej zawartości kakao, gdy o czekoladach mówimy. Wedla 50 % nie znałam, 64 % nie kojarzę, by opisać go z pamięci (ale latami go jadłam jako dziecko, z tym że to nie ma się pewnie zbyt dobrze do obecnego jego smaku).
Czekoladę z wiśniami bym zjadła, nawet z samym chilli bym zjadła (choć niechętnie), ale jakoś połączenie wiśni i chilli w jednym wydaje mi się całkowicie odpychające :/
OdpowiedzUsuńNie jest moim ulubionym, ale może być ok tak jako połączenie dobrze zrobione.
UsuńNo wiesz ! niedobra Ty, nie podzieliłaś się z mamą, która degustację wyniuchała z drugiego pokoju 😅😂😅
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia po tej dzisiejszej recenzji, ale normalnie aż chyba się na ten rarytas skuszę ;) nie lubię wprawdzie wiśni w słodyczach, bo czekolada i owoce to u mnie zgaga murowana, ale jak zjem po kolacji przeżyje nieświadoma dyskomfortu do rana :D haha
Trafiłaś tym określeniem "kurzowo-pudrowa" pasuje idealnie. Pamiętam jak jadłam te z chilli to taki efekt dziwaczny się odczuwało ;)
Producenci powinni jednak stanowczo przestać wodzić konsumenta za kubki smakowe :( jak człowiek się nastawi na ciemną czekoladę a dostaje mleczną to nie wie czy jeść czy nie ryzykować i wziąć coś do czego go ciągnie od rana ...
Ach
Nie sądzę, by ta czekolada była warta jedzenia pod groźbą zgagi.
UsuńZ ciemnymi i mlecznymi - tak! To raz, że irytujące, a dwa realnie niebezpieczne. Patrz, ile osób obecnie nie toleruje laktozy, jest wege itp. Takie niespodzianki w składzie to po prostu chamstwo w stosunku do nich.
PS Wczoraj byłam w Auchanie i rzuciły mi się w oczy te auchanowskie z mousse'ami - świeża dostawa, więc raczej nie wycofują, co napisałaś jakiś czas temu.
UsuńPS2 Kupiłam sobie kilka Mulate, bo pojawiły się po 13 zł. Polecam 88%, której co prawda drugi raz nigdy bym znowu nie zamówiła, ale stacjonarnie za tak śmieszne pieniądze musiałam wziąć (https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2019/04/mulate-88-ciemna.html).
A u mnie nie ma ani jednej sztuki serii z musem :/ Może różnicują towary w zależności od wielkości marketu?
UsuńZerknę na te inne dziś dziękuję ;)
Tak, różnicują. Parę razy byłam w dalszym Auchanie i były nieco inne w nim. W ogóle mam wrażenie, że czekolady pojawiające się w tym markecie są co jakiś czas zmieniane.
UsuńMimo wszystko jednak nie uważam, by te z mousse'ami były warte poszukiwań.