piątek, 14 maja 2021

Carrefour Selection Noir 72% ciemna

Jakoś po zniechęceniu się do czekolad marki własnej Carrefoura przez perfumowe dziadostwa z dodatkami pomyślałam, że może czysta ciemna Selection Noir 80% uratuje imię sklepu. Poniekąd tak się stało, ale po jej wysokiej słodyczy najzwyczajniej bałam się wariantu 60 %, nie chciałam zniszczyć statusu quo ("może te czekolady to nie taka porażka totalna"), stąd też pomysł, że czas właśnie na dzisiaj prezentowaną. Co więcej, chciałam sprawdzić, jak ma się pogorszona wersja Auchan Bio NOIR / NEGRO 70 %, czyli Auchan Bio 70 % do czekolad jej podobnych. Zastanawiałam się, czy będzie przypominać wspomnianą, przepyszną Carrefour Bio 74 % czy... czy co z nią będzie?

Carrefour Selection Noir 72 % Cacao to ciemna czekolada o zawartości 72  % kakao; marki własnej Carrefour, zatwierdzone przez Gault&Millau.

Gdy tylko rozerwałam sreberko, poczułam mocno palony zapach drzew i prażonych, przyprawionych... Wyraźnie fistaszków na pewno (nie wiem, czy nie innych orzechów też). Z czasem "przyprawienie" jednoznacznie rozbrzmiało rozmarynem. Karmelizowanym (znanym mi z Vanini 62% with Rosemary), ale też jakby... rozmarynowym miodem? Wiązało się to ze słodką ziołowością, lecz całość nie była mocna, a łagodzona śmietankowym wątkiem. Ten odważnie walczył o kawę, którą odnotowałam w trakcie jedzenia w palonej strefie.

W dotyku tabliczka wydała mi się suchawo-tłustawa, ale do końca ani taka, ani taka. Na pewno była jednak twarda w taki "gładko-skalisty" sposób. Łamała się z głośnym trzaskiem suchych i cienkich gałązek.
W ustach rozpływała się powoli. Zachowywała skalistą twardość dość długo, a następnie nieznacznie gięła się, nieco miękła i oblepiała. Stawała się bowiem tłusto budyniowata i zahaczająca o ulepek, ale kremowości też jej nie brak. Mimo minimalnej pylistości / suchości, sprawiała wrażenie gładkiej. Pod koniec jedzenia trochę wysuszała, co odciągało uwagę od tłustości.

W smaku od początku serwowała sporo słodyczy i mocnego palenio-prażenia. Miało to w ciepły wydźwięk.

Słodycz rosła odważnie i znacznie szybciej się rozwijała. Najpierw skojarzyła mi się z jakimiś miodowo-karmelowymi twardymi cukierkami. Zrobiła się prostsza, cukrowa, po czym znów przybrała bardziej miodowo-jakiś (niedoprecyzowany - może karmelkowy?) wydźwięk. Bardziej karmelizowana, palona, ale i delikatna.

W tle zaznaczyła się śmietanka, przez którą zaczęło to wchodzić w śmietankowo-karmelową strefę, maślano-śmietankowych słodkości: i twardych (np. karmelków?), i miękkich (toffi-krówkowatych?). Maślaność i śmietanka w bazie odegrały dużą rolę, ale nie zburzyły / nie zagłuszyły gorzkości.

Ta bowiem rozchodziła się ostrożniej, ale także wyraźnie. Mocne palenie i prażenie narzuciły słodyczy lekką cierpkawość. Zdawały się w dużym stopniu należeć do drzew i drewna, stąd też myśli o miodzie i takich przyprawiono-miodowych, ziołowych rzeczach. Wrócił rozmaryn z zapachu. Miód rozmarynowy? Albo po tych cukierkach... karmelizowany?

Coś w słodyczy się zruszyło. Wychwyciłam drobniutką rześkość, ale na tym koniec.

Gorzkość mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa wyszła na pierwszy plan. Była głównie orzechowa, epizodycznie drzewna. Nagle wszędzie "rozsypały się" fistaszki. Cały ogrom wyrazistych, prażonych arachidów!

Za nimi z kolei gorzkość nagle uderzyła kawą. Zalała śmietankę i zmieszała się z nią, ale to ona - dość mocno palona - rządziła.

W tym czasie, bliżej końca, maślano-karmelowa, wysoka słodycz oblepiła fistaszki. Było pewne, że już ich nie wypuści. Pomyślałam o cukrowym nugacie, a gorzkość podrzuciła wyobrażenie: kawowy Snickers. Gdyby taki miał istnieć, (wyidealizowany) tak musiałby smakować. Kawowo-cukrowy, śmietankowy nugat* i cukrowy karmel z mocnym, niemal wiodącym udziałem orzeszków - to było to.

Osiągnąwszy poziom przesłodzenia, kompozycja ukazała nieco kwasku. Kakao i kawy - lekko też cierpkich i minimalnie soczystych. To także odrobina kwasku... ziołowo...-lekowego? To już nie miodowo-karmelowe cukierki, a... tabletki?

Po zjedzeniu został posmak mocnego, gorzkawego palenia złamanego karmelowo-ziołowym, bardzo słodkim wątkiem (aż drapiącym w gardle), ale i śmietankową łagodnością. Odnotowałam też lekką cierpkość ni kawy, ni kakao. Utrzymywał się średnio długo i był... zwyczajny.

Całość okazała się smaczna, acz bez szału. Jej ogromną zaletą była jednak obrazowość. Karmelizowany rozmaryn, fistaszki i kawowy Snickers mimo przesłodzenia oraz niskiej i w dużej mierze prostej, bo palonej gorzkości to coś, czego zupełnie się nie spodziewałam. Sama wolałabym niższą słodycz, mniej maślano-śmietankowego łagodzenia, ale... to była łatwa czekolada, w którą łatwo się wciągnąć. Dla mnie za tłusta, ale znośna w tej kwestii.

Równie mocno palona co Carrefour Selection 80 % ale bez kwasków, owoców, a po prostu orzeszkowo-karmelowa w dużej mierze (w momencie gdy wspomniana była bardziej herbaciano-ziołowa, chyba bardziej gorzko-cierpka), nieporównywalna do lepszej, kawowo-egzotycznej, bardzo owocowej (i nawet muląco-słodkiej) Carrefour Bio 74 %. Zioła i kawę łączyła także Selection 80 %, ale w tamtej istota była herbata. Kwiatowo-owocowe akcenty dodały słodycz, ale słodycz 72 % wyszła bardziej słodko-słodko. 80 % nie wydała mi się od niej dużo mocniejsza; po prostu mniej słodka w wydźwięku.
*Oczywiście nie uważam nugatu ze Snickersa za śmietankowy, po prostu nugatowa nuta w tej czekoladzie pobrzmiewała śmietanką i tak mi to jakoś... "weszło w to miejsce".


ocena: 8/10
kupiłam: Carrefour
cena: 4,99 zł (za 80 g)
kaloryczność: 599 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, emulgator: lecytyny słonecznikowe, naturalny aromat waniliowy

1 komentarz:

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.