środa, 2 czerwca 2021

Terravita Czekolada Mleczna + Banan / Milk Chocolate with pieces of Banana Chips mleczna z chipsami bananowymi

Uwielbiam banany, swego czasu ciągnęło mnie do rzeczy bananowych, marzyły mi się czekolady bananowe, ale obecnie zrobiłam się bardzo sceptyczna. Tak lubię banany, że niewiele rzeczy mających oddawać ich smak mi odpowiada. Zotter Chocolate Banana był pyszny, ale banany w kawałkach? Tu doszedł problem typu, że nie jestem wielką fanką twardych chipsów bananowych. Nie lubię ich twardości, nie pasuje mi dosładzanie i "doolejawianie" ich. W coraz większej ilości marek czekolad przeszkadza mi z kolei obniżanie jakości. Wolałabym, by jakość była dopracowywana, a ewentualnie ceny podnoszone - byśmy mieli wybór zawsze można też mieć dwie linie produktów, np. zwykłe i jakieś premium. I tak oto znalazłam wytłumaczenie, dlaczego sympatią darzyłam Terravitę - to było w dniu pisania wstępu. Mimo że wiele ich czekolad to zupełnie nie moja bajka, bo mleczne, zabójczo słodkie, nadziewane, miękkie, to miałam wrażenie, że działają z pasją, starają się i idą z duchem czasu, autentycznie próbując wprowadzać zmiany na lepsze. Niestety, gdy tylko naszła mnie ta myśl, zaczęło robić się coraz gorzej. Producent zaczął sam obalać moją tezę (zdradzę, że skutecznie).
Po Mlecznej + Ciasteczka trochę bałam się cukru i obawiałam się, czy dodatków nie pożałowano, ale... ale banany. I tu właśnie też - mimo że jak to takie chipsy podrasowane - to przynajmniej rzeczywiście zdrowszymi alternatywami.

Terravita Czekolada Mleczna + Banan / Milk Chocolate with pieces of Banana Chips to mleczna czekolada o zawartości 30 % kakao z kawałkami chipsów bananowych.

Gdy tylko otworzyłam opakowanie uderzył mnie cukier, któremu wtórowała wanilia i pełne, wyraziste mleko. Było to urocze, słodziuteńkie i zawiązane nutą bananów. Słodkich trochę pudrowo i wyczuwalnych wyraźniej przy łamaniu i w trakcie jedzenia. Może to więc cukrowe "mleczuszko" bananowe?

Początkowo tabliczka wydała mi się tłusta i trochę plastikowa, jednak łamana okazała się krucho-konkretna. Zaskoczyła mnie twardością i tym, że niektóre kawałki bananów aż "odskakiwały". Dodano do niej mnóstwo drobnych i średnich kawałków chipsów bananowych. Trudno o kęs bez choćby kawałka. W większości kostek łączyły się we wręcz bananowe zbitki o ostrych krawędziach, sprawiając, że miałam wrażenie, że czekolada jest aż zlepkowata. Rozlokowano je równomiernie  (piszę na podstawie paska, a więc 1/4 tabliczki oraz "na słowo" Mamy, która zjadła resztę).

W ustach ogółem rozpływała się bardzo powoli przez dodatek, acz czekolada sama w sobie w średnim tempie i gęsto-tłusto w maślanym kontekście. Z czasem robiła się aksamitnym, choć minimalnie proszkowym budynio-kremem o wysokiej tłustości, zlepiającym i opływającym bananowe zbitki.
Te początkowo wydawały się grudkami z kawałków o bardzo ostrych krawędziach, zlepionych czekoladą. Z czasem rozpadały się. Nieprzyjemnie drapały przy tym język i hamowały łatwe rozpływanie się. Kawałki bananów cechowała twardość typowa dla chipsów bananowych, a więc bardzo wysoka, ale nie że skamieniałość. Gryzione twardo chrupały, część nieco szkliście, a potem zmieniały się w papkę. Zostawione same sobie nieco nasiąkały, ale chrupiący element zachowały do końca. Gryzione wtedy robiły się  papkowatym kartonem, wlepiającym się w zęby. Muszę jednak przyznać, że jak na chipsy bananowe, moim jedynym zarzutem w stosunku do nich są te straszliwie ostre brzegi.

W smaku czekolada szybko uderzyła cukrem wymieszanym z odrobinką wanilii. O nią zawalczyło wyraziste, pełne mleko, zalewając cukier. I tak jednak szybko to zacukrzyło i drapało w gardle potwornie już po paru chwilach. Nie mogę jednak powiedzieć, by w pewnym sensie czekolada nie była też urocza... jak zacukrzone czekoladki dla dzieci.

Zaraz wyłapałam też nutkę bananów osadzonych w uroku. Była to nuta słodziutka, naturalna i jedynie muskająca nutę bananów z aromatu.
Wraz z kawałkami dodatku nasilała się słodycz, a ja wyłapałam akcent oleju. Zaraz jednak słodycz jakby próbowała odbić w szlachetniejszym kierunku. Smak bananów nieco się umocnił. Należał do chipsów bananowych, był więc naturalnie przygaszony i niespecjalnie soczysty. Dodatki podsysane smakowo przypominały nieco mdławe banano-kartony, co według mnie jest charakterystyczne dla chipsów bananowych.
Gryzione "obok czekolady" nieco odciągały uwagę od jej słodyczy, ale jednocześnie same aż tak wyraźnie sobą nie smakowały.

Całość z czasem rozkręcała swą bezlitosną słodycz, w czym wanilia aż się gubiła. Cukier wydawał się pochłaniać smak bananów. Mleko jednak dało radę jakoś dobić się do nich i stworzyć z nimi całkiem zgrane połączenie.

Cukrowość bliżej końca paliła w gardle. Gdy gryzieniem bananów zajęłam się już na koniec, smakowały sobą: chipsami bananowymi i kartonem. To trochę ratowało sytuację od słodyczy i kolejny kęs był możliwy.

W posmaku został głównie cukier. Mleczno-czekoladkowy motyw podporządkował mu się, a banany pobrzmiewały naturalnymi, nijakimi i wzbogaconymi o olej chipsami.

Czekolada wyszła tak słodko, że aż wydaje się to niemożliwe. A jednocześnie... oprócz cukru zaserwowała sporo mleka, wanilii i bananów. I gdy je się i patrzy na to jako na całość, słodycz nie uniemożliwia jedzenia. Dodatku nie pożałowano, a nawet z nim przesadzono. To dodatek uniemożliwiał jedzenie, ale przez formę. W smaku to... typowy słodziak, ale słodziak szybko męczący. Tyle cukru i niespecjalnie wkomponowany, nieprzemyślany, ale dobry (czyt. taki, jaki z zasady ma być) dodatek nie przełożyły się na coś, co bym chciała jeść. Zacukrzanie i męczenie by wreszcie dostać dodatek, który dosłownie kaleczy. Zdecydowanie przesadzili z ilością drobnych kawałków bananów - zamiast je tak siekać, a więc zwiększać ilość ostrych krawędzi, mogli dodać większe, zaokrąglone kawałki żeby nie zaburzały czekoladowości. Po pasku czułam, że kolejny kęs może mnie dosłownie zranić, więc resztę oddałam Mamie.
Mama odebrała czekoladę smakowo lepiej niż ja, bo jej słodycz nie przeszkadzała. Werdykt, jaki wydała to: "Smakowo sama czekolada smaczna, ale z nóg nie zwaliła, bo te coś, twarde i ostre, co dodali przeszkadzało. Za dużo tego. Smaku nie mogłam zgadnąć, się zastanawiałam czy orzechy jakieś karmelizowane czy coś, ale że chipsy bananowe? No przecież! Ale jak jadłam to nie wpadłam, bo takie aż dziwnie ostre. Podniebienie i język mi do krwi te trzy paski podrapały. Nawet gdyby wszystko pyszne w niej było, nie chce się jeść przez to.".
Czyli... tabliczka nie do jedzenia. Pytanie tylko: do czego? Smakowo spokojnie miałaby 6.


ocena: 5/10
kupiłam: sklep.terravita.pl
cena: 3,06 zł (za 50g)
kaloryczność: 525 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku pełne, kawałki słodzonych chipsów bananowych 10% (banany, olej kokosowy, cukier trzcinowy, naturalny aromat bananowy), miazga kakaowa, serwatka w proszku, lecytyny sojowe, ekstrakt wanilii

6 komentarzy:

  1. Forma bananów trochę faktycznie przeszkadzała :( wolałabym już mięciutkie, świeże banany, ale nie można mieć wszystkiego :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liofilizowane? Świeżych i surowych sobie nie wyobrażam. Każde byłyby lepsze od tych kamiennych.

      Usuń
  2. Mnie dalej ciągnie do bananowych słodyczy. Nie przeszkadza mi sztuczność. Jeżeli coś pokutuje, to nie syntetyczność, a raczej ogólne kiepskie wykonanie (jak dziś u drwalowej, masakra :D). Tutaj banany odskakiwały, bo miały nadzieję na zmianę losu. Ewidentnie wrzucono do czekoladowej masy jeszcze żywe osobniki. To też tłumaczy atak na podniebienie. Twoja wina, że przyzwyczajona do wygodnych degustacji oczekiwałaś spacyfikowanych bananów! Kocham cukrowe czekolady, mmm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Armia bananów wyposażona w cukier jako amunicję, a jak!

      Usuń
  3. Miałam okazję zjeść ale po połowie kostki oddałam mamie ze względu na cukrowość... banany mi nie podeszły smakowo. Czułam w nich sztuczność :/ nie dla mnie produkt

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.