poniedziałek, 8 listopada 2021

Kaufland Classic Schokolade Weisse Kokos Flakes biała z wiórkami kokosowymi i płatkami kukurydzianymi

Tę czekoladę kupiłyśmy z Mamą tylko dlatego, że Chateau Weisse Kokos / Biała z Kokosem i płatkami kukurydzianymi to właściwie nasza wspólna ulubiona biała, o ile w sumie jeszcze mogę mówić o białej ulubionej. Ostatnio jakoś ich nie lubię... znaczy, teoretycznie tak, zdarzają się fajne, ale nie chce mi się jeść nawet tych najlepszych. Mama do podlinkowanej zaś lubi wracać. Mamy tylko mały problem: do Aldiego od nas jedzie się prawie godzinę. Do Kauflandu zaś możemy przejść się piechotą. Stąd gdy tylko zobaczyłam analogiczną dla tego marketu, postanowiłam, że Mama musi ją mieć. Jak tabliczka pojawiła się w domu, nie miałam na nią ochoty, ale jak usłyszałam hasło, że Mama "zjadłaby coś dobrego kokosowego" (dzień wcześniej odkryła, że Casali Original Rum-Kokos się zepsuły, a ona w dodatku chyba nie lubi rumu), uznałam, że w sumie mogę spróbować. To akurat były jej urodziny, więc szczerze chciałam do prezentu dołożyć jej jeszcze to. I... w sumie faktycznie kokos za mną chodził (acz marzyła mi się ciemna). Liczyłam, że jakościowo będzie dobra i ciekawiło mnie, jak pod tym względem wypadają kauflandowe (wszak nawet Katy Kokosowa biała czekolada z wiórkami kokosowymi była dobrze zrobiona). W końcu Kaufland Classic Edel Herbe Sahne uważam za chyba nawet lepszą niż Bellarom Rich Chocolate.


Kaufland Classic Schokolade Weisse Kokos Flakes to biała czekolada z prażonymi wiórkami kokosowymi (18%) i płatkami kukurydzianymi (7%).

Po rozchyleniu papierka uderzył wyrazisty i wyrównany splot wiórków kokosowych i mleka-śmietanki. Kokos przedstawił się jako niemal soczysty, choć podkreślony prażoną nutą. Wszystko to oczywiście skąpane w wysokiej słodyczy, w pełni adekwatnej do dobrej białej czekolady. Mimo że wysoka, miała nieprzytłaczający charakter.

Już w dotyku tabliczka wydała mi się tłusta, wręcz lepkawa, a jednocześnie zawisło w niej domniemanie pylistości. Łamała się z łatwością, nieco rzężąc ze względu na dodatki. Tych dodano całe mnóstwo: wiórki całe i posiekane (zdarzyły mi się też pojedyncze spore wiórko-płatki), a kawałki płatków drobniutkie, małe i średnie. Dodano ich tyle i tak, że nie da się nawet z brzegu zeskrobać zębami samej czekolady.
W ustach rozpływała się w umiarkowanym tempie, kremowo i aksamitnie, jedynie tłustawo (nie tłusto, jak się zapowiadało). Miękła na zbito-gęstą kremo-grudkę zachowującą kształt, sowicie wypełnioną chrupiąco-trzeszczącymi wiórkami i płatkami kukurydzianymi. Najeżono nią nimi przesadnie, bo z czasem aż się buntowała, niespecjalnie chcąc się rozpływać... A ja siedziałam z kokosowo-płatkową masą w ustach, jakby jedynie lekko zlepioną miękkim, czekoladowym zbyt gęstym budyniem. Trzymał się między dodatkami, opływał je i... dla mnie było to dość dziwne.
Dodatki szybko chrupnięte chrupały jak należy, a zostawione na koniec (jak to czyniłam), nasiąkały i miękły, nie kalecząc podniebienia, ale... też potrafiły całkiem nieźle pochrupać.
Wiórki okazały się chrupiąco-trzeszczące, soczyście wilgotniejące. Nie memłały się, nie irytowały - szybko przy gryzieniu razem z płatkami mieszały się z nimi i znikały. 
Wiórki musiały być więc średnio, odpowiednio wyprażone. Mocno wypieczone okazały się natomiast płatki. Płatki ciamkane do końca pochrupywały delikatnie, świeżo. Kojarzyły mi się z płatkami jedynie leciutko mięknącymi w mleku. Zostawały po czekoladzie jako miękko-chrupiąca masa (trochę kokosowo-płatkowo kruszonkowa?).
Chrupacze miały bardzo przyjazną formę, tylko ich ilość uważam za przesadzoną.

Od początku po ustach rozlewało się tsunami śmietanki, mleka i słodyczy. Intensywna śmietankowość płynęła jako coraz to kolejne fale. 

Słodycz w pierwszej chwili wydawała się wpisana w nią, właśnie naturalnie mleczna, ale kiedy zaczęła znacząco rosnąć, przytoczyła waniliowy motyw. Ten podkreślił białoczekoladowość, ale zaraz czmychnęła na rzecz drobnej sugestii mleka waniliowego.

Po paru chwilach śmietankowo-mleczny splot zahaczył o maślankowość. Wniosła rześkość (echo sugestii kwasku? ale nie kwaśność!), uniemożliwiając wysokiej słodyczy karygodne przegięcie.

Poprzez tę rześkość, swoistą mleczną soczystość wkroczył kokos. Rozbrzmiały bowiem wiórki kokosowe. Nie musiałam ich rozgryzać, by poczuć kokosowe tsunami. Jego fale mieszały się ze śmietankowo-maślankowymi (czekolada musiała nimi przesiąknąć). W połowie rozpływania się kęsa w głowie rozgościła mi się myśl o śmietance kokosowej.

Z czasem wiórki kokosowe przełamały kompozycję lekko prażonym, ciepłym motywem. Płatki to podchwyciły, mignęła karmelowo-palona, zbożowa nutka, odlegle udająca pewną orzechowość. Niektóre z nich wyjątkowo mnie zachwyciły, bo okazało się, że w czekoladzie znalazło się dużo mocno wypieczonych (aż przypalonych? takich ciemniejszych). W drugiej połowie rozpływania się kęsa (kiedy to na dobre z czekolady wyłaniały się płatki kukurydziane) słodycz chwilami ocierała się o cukier, jednak całościowo nie była za silna.

Płatki i kokos jako dodatek czuć wyraźnie. Wiórki chwilami wydawały się roztaczać leciuteńki, soczysty kwasek. Oczywiście dominował kokos, a płatki kukurydziane podkreślały jego charakterek, co naprawdę dobrze mieszało się ze śmietanką i mlekiem. Niczym... płatki kukurydziane z mlekiem i kokosowa maślanka w jednym.

Pod koniec, kiedy to zajęłam się ssaniem i gryzieniem dodatków, odczułam już nieco przesadzoną słodycz w gardle. W ustach jednak pobrzmiewała słodziuteńka mleczność i to już dodatki dominowały. Minimalizowały słodycz skutecznie, prażono-palono kokosowo-cornflaksowym splotem, że kolejny kęs był jak najbardziej możliwy. Długo było co mielić zębami. Miałam wrażenie, że ciamkam sobie jakieś zmasowiałą ciastko-kruszonkę z wiórek i płatków.

Posmak należał głównie do dodatków - z przewagą kokosa, ale i dobrą, mocno śmietankową białą czekoladę czuć. Wysoką słodycz, ale nie przecukrzenie.

Całość była smaczna i intrygująca. Kokos chyba upuścił trochę kwasku, co ze śmietanką dziwnie podszeptywało maślankę, ale wyszło zacnie, nie kwaśno, a rześko. Podobało mi się, że to jedna z tych mniej maślanych białych czekolad (w odbiorze, bo tłuszczu kakaowego i tak zawiera sporo). Słodycz dzięki temu i dodatkom również okazała się przyjemnie niska (ogólnie, bo "w tym cukry" to 40g). Mnóstwo kokosa i zacne płatki w nieprzytłaczającej czekoladzie przełożyły by się na kompozycję... dość lekką i cudowną. Niestety tylko... za dużo tego wyszło. Wyszło to jak słodycz do gryzienia, a nie czekolada (pewnie sprawdziłaby się forma batona). Miałam wrażenie, że to dodatki z czekoladą... co można uznać za plus lub minus - subiektywne. Daleko jej do pysznej i harmonijnej Chateau. Też wypełniona bogato, ale w wysokich kostkach rozmieszczenie dodatków chyba dopuszcza więcej czekoladowej kremowości.

Moje zainteresowanie zaczęło spadać już przy pierwszej kostce, a zaczynając drugą w ogóle się znudziłam. Po prostu nie widząc sensu w ciamkaniu takich słodyczy (bo aż mało tabliczkowo-czekoladowo wyszła), podziękowałam. Resztę - zgodnie z obietnicą plus bonusowe kostki, które wyłożyłam na talerzyk i myślałam, że zjem (obstawiałam, że "porcja 4 kostki będzie ok") oddałam Mamie, szczerze wierząc, że jej posmakuje, bo ta tabliczka w tym, czym ma być, prezentuje się dobrze.
Jej smakowała, ale jak i mnie bez szału: "słodka, można zjeść... taka na 8/10" (bez konsultacji ze mną, ha! A i ja w notatkach wstępnie napisałam: "8?"). Całościowo podsumowała jako dobrą, ale miała pewne konkretne zastrzeżenia: "trochę zajeżdżała czymś... jakby margaryną?". Choć za pierwszym podejściem płatków kukurydzianych nie wyłapała, potem się wczuła i dodała: "za dużo tam tych chrupiących ogółem było. Niektóre jakby palono-karmelizowane, nie podobały mi się" (uwielbia corn flaksy, ale nie lubi, jak trafiają się jej poprzypalane, a w tej czekoladzie właśnie takich było sporo). Uznałyśmy, że zdecydowanie za dużo dodatków do czekolady napchali, że aż "bez sensu ją jeść", ale chyba 8 się należy. Mama doszła do wniosku, że obecnie chyba i ona robi się mało białoczekoladowa, ale Chateau nadal kocha. 


ocena: 8/10
kupiłam: Kaufland
cena: 7,99 zł 
kaloryczność: 589 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, wiórki kokosowe 18%, pełne mleko w proszku 13,5%, płatki kukurydziane 7% (kukurydza, cukier, sól spożywcza, ekstrakt słodu jęczmiennego), śmietana w proszku 4,5%, laktoza, słodka serwatka w proszku, lecytyna sojowa, ekstrakt z wanilii 

4 komentarze:

  1. Duże wiórko-płatki zafundowały mi rozważania, czy fajna byłaby biała czekolada z prażonymi płatkami zamiast wiórków. Koniecznie duża i mięsista, bagienkowa, również smaczna. Lubię chrupanie prażonych wiórków. Brak memłania się to złoto. Czekolady nie ocenię po tekście, za to wiórki ze swą ujmującą intensywnością wydają mi się bajeczne. Ta bardzo fajna plebejska tabliczka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biała z płatkami? Nie jestem pewna, czy płatki do czekolad w ogóle pasują. Takie drobne może tak (tylko że wtedy to już blisko do wiórków), wielkie i długie raczej nie.

      Usuń
  2. Mam wrażenie, że idealnie by podeszła pod mój gust. Kokos to coś co lubię, za białą czekoladą trochę tęsknie i przepadam jak coś mi chrupię. Już zapisane na listę zakupów i będę się rozglądam przy następnej wizycie w Kauflandzie. Dzięki!

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.