poniedziałek, 20 grudnia 2021

Vanini 62% Bitterschokolade mit Birnen und Zimt ciemna z Peru z gruszką i cynamonem

Jakoś tak myśląc, od której z trzech zakupionych Vanini zacząć, padło na gruszkową. Uznałam ją za najciekawszą, czemu nie towarzyszył strach, że coś pójdzie nie tak - wszak tej marki np. słodzony rozmaryn w 62% Dark Chocolate with Rosemary bardzo mi smakował. Już zaplanowałam na konkretny dzień i przy Wedlu ze śliwką i cynamonem coś mnie tknęło. Oto zupełnie nieświadomie zaserwowałam sobie zestawienie cynamonu z owocami. Typowe i... trochę mniej? Utwierdziłam się, że to dobry wybór.

Vanini 62% Bitterschokolade mit Birnen und Zimt / fondente con pera e cannella to ciemna czekolada o zawartości 62 % kakao z Peru z prowincji Bagua z kawałkami gruszki i cynamonem.

Po otwarciu od razu uderzył zapach bardzo słodkiej i soczystej gruszki częściowo w kontekście zaskakująco świeżo-surowym, a częściowo... wędzonym (gdybym nie jadła wędzonych gruszek, opisałabym ten zapach jako "wędzone powidła z gruszek"). Wszystko to osiadło w za słodkiej, mocno palonej i aż wędzonej czekoladzie, kojarzącej się z piernikiem... z cukrowo-kakaową polewą lub nawet lukrem. Plątał się w tym gorzki cynamon, acz bardzo słabiutki. Trochę, wraz z i tak mocarną gruszką, nasilił się przy łamaniu i w trakcie jedzenia.

Przy łamaniu tabliczka okazała się bardzo twarda; trzaskała głośno, czym skojarzyła mi się z "kamienną porcelaną". Już w przekroju widać sporo kawałków gruszek (mniejszych i większych). Obstawiam, że to po prostu suszone owoce.
W ustach rozpływała się dość tłustawo i powoli, acz ochoczo. Zmieniała się w mazisty krem. Wydała mi się jedynie lepkawa, acz mięknąca i długo trzymająca dodatki. Cynamon ujawniał się chwilami jako minimalnie proszkowo-pylisty efekt. Kawałki gruszki wypadały po pewnym czasie.
Suchawe dodatki błyskawicznie nasiąkały i wydawały się nieco gąbczastymi, ale bardziej świeżo-miękkawymi farfoclami. Ich struktura zawisła gdzieś między miękką świeżą gruszką, a jędrno-twardawą wędzoną (może właśnie suszoną? takich nie znam).
Gryzione już po czekoladzie okazały się dość kulkowo-rzężące, twardawe, ale skore do mięknięcia zupełnego (oczywiście bez "kuleczek", które leciutko niemal chrupały).
Tabliczki nie najeżono przesadnie, choć kawałków gruszek dodano dużo. Kęsy bez nich się zdarzały, ale całościowo wyszło bardzo zacnie, bo rozmieszczono je równomiernie.

W smaku od razu czułam przesadzoną, aż cukrową słodycz. Prędko zaskoczyła na tor przesłodzonego piernika, w którym czuć palono-karmelowo-maślany motyw i ogólną paloność, ale który skupił się na słodyczy. Pomyślałam nawet o pierniku pokrytym lukrem czy małych, miękkich piernikach w glazurze... No, powiedzmy, że o miksie, bo parę może i w cukrowo-kakaowej polewie / ciemnawej czekoladzie się tam zaplątało.

W tle (nawet w kęsach bez dodatku) pojawiła się prędko naturalna i bardzo, bardzo słodka nuta gruszki soczystej i dojrzałej.

Na odsiecz po pewnym czasie przybyła jednak także gorzkawość, palono-goryczkowaty splot. Gorzkawość rozeszła się jako tło i, choć mocno palona, to gorzkością trudno ją nazwać. Po ustach wędrowała wraz z łagodzącym, maślanym motywem. Zaserwowała mi motyw czekoladowego piernika, lekko wędzoną nutkę, a potem kawę rozpuszczalną creme - łagodną i z pianką. Cieplutką, rozgrzewającą... I z cynamonem. Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa poczułam jego lekki akcent, podkreślający goryczkę.

Choć czekolada całościowo przesiąkła gruszką, smak owocu rósł oczywiście przy kawałkach. Podniósł słodycz, która i tak szybko nasilała się. Ta ogólna, mimo palono-karmelowego, ciepłego podszycia, wyszła dość cukrowo. Może nie strasznie, ale było niebezpiecznie. 

Gruszki również zdecydowały się na słodycz aż mulącą. Z racji piernikowości, gruszka przybrała wydźwięk gruszki powidlanej, wędzonej. Wydaje mi się, że przy niej wzrastała cynamonowość - jakby dodano gruszki w cynamonie. Odebrałam je trochę jak suszone gąbczaste owoce, lecz zaraz przystroiły się w bardziej słodko-soczystą szatę gruszek świeżych i surowych. Z tym że bardzo, bardzo słodkich.

Palono-podwędzana nuta pobrzmiewała i w niej właśnie odnalazł się cynamon. Na mocy przybierał z czasem. Dodał piernikowi lekkiej ostrości, ciepła. Wydawało mi się, że w gardle ciepło podkreśliło drapanie słodyczy. To zaś przełożyło się na myśl o pierniku z gruszkami lub leciutko alkoholowej gruszce (wyobrażenie analogiczne do cukierków "śliwka w czekoladzie"), ale szybko rozmyła się na rzecz czekoladowego piernika. Po debiucie dodatków bowiem czekolada sama w sobie wydała mi się nieco bardziej ciemnoczekoladowo cierpkawa, acz wciąż lekko maślana i aż lukrowo-karmelowo słodka.

Gruszka pod koniec dominowała i do niej także wemknął się cynamon, podkreślając jej soczystość i suszono-wędzoną nutę. Przyprawę tę również czuć tak ogółem, ale jako gorzkawą i delikatną.
Gdy zaś czekolada zniknęła zupełnie, a ja zajęłam się kawałkami gruszki, smakowały bardzo przykładnie świeżawymi gruszkami (może trochę zalatując suszoną gruszką? gruszką z czegoś, np. jogurtu?). Wyszły jak to kawałki gruszki - gruszkowo, naturalnie. Wydały mi się łagodne, słodkawe. Chyba... suszone, po prostu.

Po zjedzeniu został posmak cukrowo-karmelowo przesłodzonej czekolady palono-piernikowej i ostrawego cynamonu. W jedno złączyła to leciuteńka goryczka. Gruszka była wyraźnie wyczuwalna jako aż za mocno, ale naturalnie słodka. Niestety czułam się przesłodzona. Nie jakoś wyjątkowo, ale jednak.

Tabliczka smakowała mi. Dobra, mimo że nieco za słodka, czekolada była jednoznacznie piernikowa, że to aż dziwne. I to nie tylko ze względu na dodatek cynamonu! Ten czuć, ale wcale nie pchał się na pierwszy plan. Miło zgrał się z naturalną gruszką, którą czuć i jako świeższą (kawałki na koniec), i jako wędzono-suszone gruszki. Niestety nie było tu elementu, który umiejętnie przełamałby słodycz. Ta może nie była aż taka przesadzona, ale po prostu oprócz niej brakowało mi wyrazistszego smaku. Kompozycja ciepła, milusia, a jednocześnie aspirująca do poważniejszej.

Z jednej strony wyszła lepiej od Cachet Pear & Almonds (zawierała suszone gruszki, czego tak mi brakowało w podlinkowanej!), a już na pewno o wiele lepiej od Lindt Excellence Noir Poire Intense z drugiej jednak... Mam problem z czystym sumieniem z wystawieniem jej 8/10 przez jej słodycz i łagodny smak. Nie chcę jednak jej krzywdzić, bo i wariant gruszka&cynamon jest niecodzienny... Hm, gdyby nie "odosobniona słodycz", gdyby była bardziej gorzka, spokojnie miałaby 9, a tak... no niestety. Uznałam jednak, że trochę z przymrużeniem oka ocenę nieco podciągnę.


ocena: 8/10
kupiłam: Kaufland
cena: 6,99 zł
kaloryczność: 571 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie wiem

Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, kawałki gruszki 2%, cynamon 1%, lecytyna sojowa, naturalny aromat gruszkowy, ekstrakt z wanilii

1 komentarz:

  1. Miałam okazję jeść. Nie jest zła, aczkolwiek jakoś mnie nie oczarowała, tzn nie na tyle żebym do niej chciała wracać :(

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.