czwartek, 22 grudnia 2022

wafle Jutrzenka Familijne Gofrowe Black Coco

Poniekąd sama się dziwię, że odważyłam się sięgnąć po te wafle. Trafiły do mnie co prawda jeszcze za nim na dobre przekonałam się przy Prince Polo Black, że nawet dobre wafelki już mnie nie potrafią ucieszyć, a i w sumie wpisały się do tej samej kategorii "czarnych produktów", które jeszcze czasem głupio mnie kręcą. Te w dodatku przyciągnęły mnie, bo od jakiegoś czasu miewam ciągoty do wyrazistego duetu kokosa i kakao, jednak jakoś nic w tym wariancie mojego znaleźć nie mogłam. Wafelki kokosowe kiedyś lubiłam jako Princessę, ale już w 2017 uznałam ją za paskudę, teraz nie ma mowy, bym się do niej zbliżyła, więc i po Prince Polo kokosowe, które w 2016 lubiłam, teraz mnie przeraża (od tamtego roku go nie jadłam). Familijne chałwowe choć też już niekupowane przeze mnie ("bo to wafle") uważam jednak za wafle doskonałe, tak obiektywnie. Stąd i dopuszczanie, że one akurat jakoś mogą wyjść. Na konkretnie tę paczkę namówiła mnie Mama, zakochana w Familijnych gofrowych waniliowych. Bardzo jej zależało, bym poznała specyficzny mus z wafelków, a wiedziała, że nie ma szans, by mi podeszły te jej. Kokosowe z kolei jakby co była gotowa przygarnąć, więc wszystko składało się pomyślnie. A te wafelki na słodyczowym rynku faktycznie wydawały się niespotykane. Niestety dopiero podczas degustacji odkryłam smutny fakt - to nie wafelki kakaowe.


Jutrzenka Familijne Gofrowe Black Coco to "czarne wafelki z węglem roślinnym przekładane musem / kremem kokosowym"; edycja limitowana, dostępne są w paczkach o wadze 140 g; ich producentem jest Colian.

Po otwarciu poczułam intensywny zapach kokosa z odrobinkę węglowym, trochę kartonowym echem wafla raczej słabo wypieczonego. Słodycz wydała mi się przyjemnie niska, a całość całkiem w porządku.

Wafelki sypały się, jak to tylko możliwe. Wydały mi się bardzo delikatne ogółem. Wysokie, ale leciuteńkie warstwy waflowe przedzielała gruba warstwa delikatnego, już na oko miękkiego kremu.
Warstwy waflowe okazały się bardzo kruche i chrupiące. Istotnie lekkiego typu, bo pustawe, ale w pewien sposób też... z twardawym potencjałem. Były świeże i suche. W ustach szybko nasiąkały, zmieniając się w waflową papkę.
Całość dało się rozwarstwić, ale krem mocno obklejał wafle. Stanowił bardzo grubą warstwę, lecz podczas jedzenia jakoś się to rozchodziło i ilość określiłabym raczej jako przeciętną. Okazał się miękki, jakby nieco spulchniono-nabąbelkowany i rzadkawy. Był przy tym plastyczny i gibki, raczej zwarty.
W ustach krem okazał się przede wszystkim pyliście-proszkowo-ziarnisty, zrobiony ze zmielonych wiórków i proszku, połączonych olejem. Po chwili na jaw wyszła bowiem wysoka oleistość, margarynowość. Odpowiadały za miękkość i nawet pewną chmurkowość, jednak krem z mousse'em mi się nie kojarzył. Wiórki nie memłały się, bo były zmielone niemal na proszek. Wpisywały się jednak w chrupkość, co zgrało się z wafelkiem.
Ogólnie całość wydała mi się w miarę konsekwentna, bo i całościowo krucho-chrupiąca, jak i papkowato-nasiąkająca. Tłusty krem i suche wafle uzupełniały się, jednak zamiast przyjemnie harmonijnie, wyszło to i sucho, i tłusto... dużo kontrastowych cech, których nie lubię. I wyszło to dziwnie, bo problem nie leżał na linii krem-wafel, a suchość-tłustość w każdej części.

Wafle same w sobie smakowały... po prostu pszennymi, słabo wypieczonymi wafelkami. Wydały mi się trochę kartonowe. Daleko w tle może i doszukałam się węglowego, bardziej roślinnawego echa, ale było marginalne. W ciemno powiedziałabym, że to jasne, bardzo bazowe, mało słodkie wafelki.

Krem za to zasładzał od pierwszych chwil, szarżując cukrem. Nałożył na niego wprawdzie sporo mleka, ale zajechało mi mlekiem w proszku. Potem dopuściło do głosu kokosa. Ten zmieszał się ze słodyczą, po czym nieco ją osłabił. Mleczno-kokosowy krem już po paru chwilach ujawnił swoją oleistą naturę. W połowie czy to rozpływania się kęsa, czy to gryzienia, margaryna wtargnęła na pierwszy plan. 

Tam już szalał cukier... mieszający się w dodatku ze sztuczną nutą... aż cukierkową, dziwną. Krem był słodko-mdły. Słodka sztuczność z olejo-margaryną, cukrem i mlekiem w proszku aż przygłuszyły kokosa. Ten nieco jeszcze wzrósł, gdy przy gryzieniu wiórków. Właśnie wiórkowy kokos na chwilę się wyłonił, wafel próbował go swoją bazową delikatnością ratować, ale sam też niczego dobrego nie wniósł.

Przy tym kiepskim kremie cukrowo-tłuszczowo-mlecznym, wafel wydał mi się bardziej kartonowy. Ogół był właśnie kartonowo-mdły, a jednocześnie nijako słodki.

Po zjedzeniu posmak był raczej delikatny, jakby kartonowo-pszenny, bazowy a z nutką węgla. Jakby wafel starał się wyzerować, co paskudne. Olej, margarynowo-sztuczne nuty i tak się przebijały, a zacukrzenie na poziomie gardła mocno dawało się we znaki.

Wafle bardzo, bardzo mnie rozczarowały. Nie oczekiwałam, że zachwycą, ale liczyłam, że będą "trochę można zjeść". Mimo tak wysokiej zawartości wiórków kokosowych, krem i tak wyszedł niskojakościowo. Oleje, margaryny, sztuczność... a ja tu miałam nadzieję na jakość chałwowych. Akurat z cukrowością kremu to się liczyłam... Dalej jednak - myślałam, że przełamie ją charakterny wafel. Trafiłam za to na mdławy, pszenny karton (a dobry jasny wafelek nie ma z kartonem nic wspólnego). To, że żyłam w błędnym wyobrażeniu, iż jest kakaowy to trochę moja wina, ale czuję, że właśnie kakaowy bardziej by pasował. Wafle uważam za mocno kiepskie. Do tego stopnia, że jedzenia nie chce się kontynuować już po pierwszym gryzie i... ja nawet sztuki całej nie zjadłam i oddałam Mamie.
Mama zgodziła się, że wafle są okropne (trafiły do ojca).


ocena: 2/10
kupiłam: nie wiem, bo to Mama kupiła
cena: około 3,50 zł (za 140 g; Mama płaciła)
kaloryczność: 580 kcal / 100 g; sztuka ok. 8g - 46,5kcal.
czy kupię znów: nie

Skład: mąka pszenna, wiórki kokosowe 23,6% (zawierają siarczyny), tłuszcz palmowy, cukier, serwatka w proszku, skrobia, olej rzepakowy, barwnik: węgiel roślinny 0,08%; lecytyny sojowe; sól, substancja spulchniająca: E 500; aromaty

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.