sobota, 17 grudnia 2022

J.D. Gross Czekolada Gorzka 60 % ciemna

Obecnie nie kupuję czekolad czystych poniżej 70%, nawet dobrych marek. Szkoda mi kasy na prawie sam cukier. I tak, piszę to właśnie we wstępie tej tabliczki. Mogłoby to być dziwne, gdyby nie... ludzki, albo raczej mechaniczny aspekt. Otóż na dobrą sprawę, jedną z czekolad, dzięki którym porządnie weszłam w odkrywanie smaku ciemnych, była wycofana już dawno Gross Amazonas 60%. Wiem, że teraz by mi już aż tak jak wtedy nie smakowała, jednak nie wątpię w jej jakość - wyróżniającą się pośród jej podobnych. Gdy w Lidlu trafiłam na rzekomą nowość, wróciły wspomnienia tamtej. Uznałam, że z ochotą sprawdzę, czy wróciła, czy Gross nadal trzyma jakość (wciąż wracam do tych 70%, jednak cieszą mnie coraz mniej - nie to, żeby czekolady bardzo się zepsuły, a tylko w jakimś stopniu, ale ja robię się jeszcze bardziej wymagająca). Może mało to rozsądne, ale uznałam, że podczas sesji egzaminacyjnej, gdyby mnie na coś bardziej słodszego naszło, mogła się sprawdzić. A i tak wzięłam się za nią jakiegoś bardziej nijakiego, "uczelnianego" dnia. 

J.D. Gross Czekolada Gorzka 60% to ciemna ciemna czekolada o zawartości 60 % kakao; nowa wersja od 2021/22.

Po otwarciu poczułam mocno palony zapach, kojarzący się z drewnem i liśćmi, przesiąkniętymi jesienną wilgocią i zdradzającymi lekki kwasek. Ten mieszał się z cierpkością przypalonych ziaren kawy, acz kompozycja ogółem zbyt kawowo nie wyszła. Słodko natomiast, i to w ciężki sposób, owszem. Cukrem jednak nie waliła.

Lśniąca tabliczka wyglądała na tłustą, już w dotyku była kremowa. Okazała się średnio twarda i także średnio głośno trzaskająca. Przy odgryzaniu kęsa odebrałam ją jako wręcz miękkawą, jednak nie była miękka.
W ustach rozpływała się łatwo i bardzo tłusto-kremowo. Tempo utrzymywała średnie, jak na ciemną szybkie. Miękła, stając się gęstym, mazistym i jakby śmietankowym kremem, do którego dodano też sporo masła. Na koniec lekko pyliście ściągała.

Pierwsza w smaku uderzyła słodycz. Był to cukier wymieszany ze śmietanką, a więc nie tak chamski, a jednak i tak dość ciężki. Pomyślałam o mieszance pierników, w której znajdują się zarówno czekoladowe sztuki w lukrze, jak i czekoladowe, pokryte czekoladową / kakaową polewą o wysokiej cukrowości, ale też niemałej cierpkości.

Zaraz pojawiła się kakaowa bita śmietanka, której cukrowość nie odstępowała na krok. Pomyślałam o cukrze pudrze, jednak... cierpkość wciąż pobrzmiewała. Gorzkawość była z kolei bardzo delikatna i właśnie ugłaskana słodyczą. Przełożyła się na myśl o słodkościach podanych do kawy. Kawy ze śmietanką i również dosłodzoną.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa cukier szalał w najlepsze, drapał w gardle, a gorzkawość jeszcze bardziej łagodniała. Kawa z ogromem śmietanki wydała mi się aż tłusto-mdława, co zaprosiło maślaność. Kompozycja zrobiła się głównie maślana. Na zasadzie kontrastu uwypukliła to jeszcze leciuteńka cierpkość spalenizny. Poczułam nutę odtłuszczonego kakao w proszku, taką trochę tanią. Gorzkawość nie domagała.

Pomyślałam o jesiennych drzewach i zawilgoconych liściach, robiących aluzje do cierpkawego kwasku. Ten jednak nie był wyczuwalny realnie... to raczej właśnie obietnica (groźba?). Przemknęły, po czym jakby... zwilgotniały od cukru-lukru.

Pod koniec ciężkość cukru królowała w ustach, w gardle drapało, a cierpkość i goryczka pobrzmiewały jako nijako palona nuta. Pomyślałam tym razem o mocno maślanych piernikach, które zwilgotniały, nasączyły się cukrowym lukrem z wierzchu. Trochę śmietanki próbowało to tonować, ale tłusta baza sama wydała mi się aż tanio... metaliczna?

Po zjedzeniu został posmak cukru, odtłuszczonego kakao w proszku i trochę śmietanki. Na ustach czułam tłuszcz, a po nieco dłuższej chwili też pewien posmak i poczucie tłustości w ustach.

Całość mi nie podeszła. Okropnie przesłodzona, a jej jedyna gorzkawość wydawała mi się przypalona. Choć nie smakowało to tanio, to jednak też na tyle ubogo w nuty, a bogato w cukier i tłuszcz, że nie widzę sensu jedzenia czegoś takiego. J.D. Gross Amazonas 60 % także była bardzo słodka i śmietankowa, jednak w niej czułam więcej głębi i szlachetności kakao. Mam wrażenie, że do nowej idzie po prostu gorsze i np. więcej niż miazgi, to tłuszczu (o czym może świadczyć np. wyższa kaloryczność; poszukałam w internecie i wygląda na to, że w starej było 39,6g tłuszczu na 100g, a w nowej 41). Spadek jakości, szkoda. Jak dla mnie po zapoznaniu się z nią, czyli po 2 kostkach, zupełnie przeszła ochota na to, co oferuje.
Jednocześnie mam pełną świadomość tego, że zmieniły się moje oczekiwania odnośnie czekolad i tolerancja na słodycz. Czekolada nie jest więc "paskudna", czy coś, nie wydaje mi się, by spadek jakości był drastyczny (piszę to też na podstawie innych Grossów). Obecna prezentuje się dość zwyczajnie, bez "tego czegoś", a cenowo-składowo nawet korzystnie (tylko że mnie to nie wystarcza).


ocena: 7/10
kupiłam: Lidl
cena: 5,49 zł (za 125 g)
kaloryczność: 578 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.