wtorek, 7 marca 2023

(Halba) Fair Schweizer Bio-Bitterschokolade 70 % Kakao ciemna (wersja na Niemcy / 2022)

Lata już nie jadłam czekolady (Halba) Fair Dunkle Schweizer Bio-Schokolade 70 % (recenzja z 2019), w której się zakochałam na zabój. Okrutny polski Aldi wycofał ją. A jednak udało mi się zdobyć po znajomości wersję z niemieckiego marketu. Na pierwszy rzut oka wyglądały identycznie, kalorie różniły się o 1, co mogłoby nawet być błędem w druku, ale... Moją uwagę przykuł "szczególik": tabliczkę z 2022 na Niemcy posłodzono cukrem trzcinowym. Podlinkowaną "na Polskę" z 2019 zwykłym. No tak, bo w końcu Polska cukrem z buraka stoi, to przyzwyczajeni do takiego? Nie no, żartuję (żeby nie było), ale... boli mnie coś takiego. W Polsce produkty z lepszymi składami (a co za tym idzie droższe) nie są tak powszechnie kupowane, więc robią z gorszych albo... wcale nie robią. Przykre. Świadomi konsumenci łatwo nie mają.

Fair Schweizer Bio-Bitterschokolade 70 % Kakao to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao, produkowana przez Halba (wersja na niemieckie Aldi).

Po otwarciu uderzył zapach ziemi i palonych ziaren kawy. Ogólnie ziaren kawy, chyba też takich świeższych... i łączących się z ziemią. Do tego doszedł bezkresny ocean soczystości śliwek węgierek, przywodzących na myśl kwaśne owoce zsysane z pestek. I właśnie sam wątek pestek odnotowałam. Gorzkich... i gorzkich migdałów? Mieszały się z palonym karmelem. Jego słodycz wydała mi się jednak szlachetna i zgaszona; może nawet lekko pikantna, jakby zrobiono go z miodu np. gryczanego. Dominowała ta soczysta, należąca do owoców. Oprócz mnóstwa śliwek, czułam też jakieś żółte (brzoskwinie?), słodsze, ale również bardzo soczyste.

Twarda tabliczka łamała się z głośnym, chrupkim trzaskiem. Wydawała się masywna, konkretna.
W ustach rozpływała się powoli i kremowo. Okazała się zbita, maślano tłustawa (ale nie mocno tłusta) i gładka. Była soczysta jak powidła zagęszczone czekoladą. Dzięki temu bardziej zalepiała, by w końcu jakby i tak niecałkowicie, acz bardziej soczyście, zniknąć.

W smaku przywitał mnie palony karmel, szybko otoczony soczystymi, słodko-kwaśnymi powidłami śliwkowymi. Palona, duszono-przypalona masa z węgierek była sowicie dosłodzona, więc trochę się musiała podkarmelizować. Gorzkość szybko to wykorzystała - wkradła się i ona.

Kwaśne przebłyski szybko jednak wprowadziły śliwki soczyste i surowe, świeże. Drobne, np. węgierki o kwaskawo-cierpkawym o zielono-żółtym miąższu zdominowały na chwilę kompozycję. Mignęła jakby goryczka samych ich pestek...

I już w ciągu kolejnych sekund eksplodowała gorzkość. Prowadziły ziarna kawy. Palona kawa otworzyła drogę kawie... ogółem. Wyobraziłam sobie kawowce i świeższe ziarna, jakieś dopiero zebrane (wyobrażenie) i... leżące na ziemi. Mnóstwie czarnej, wilgotnej ziemi.

Wśród śliwek zaplątało się chyba jakieś pojedyncze, gnilne, ale jeszcze pyszne, granatowe winogrono. Słodycz rosła, jednak wcale nie narzucała się innym nutom. Oscylowała między palonym karmelem, a charakternym ciemnym miodem gryczanym... Albo była karmelem z niego? To słodycz zaczęła przejmować motyw palony.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa ziemia zaczęła dominować. Emanowała gorzkością, ale też soczystością. Wilgotny torf mieszał się z kawą, dopowiadając jej coraz świeższy wydźwięk.

Odnotowałam też nutę drzew i tętniące w nich życie. Jako że śliwki cały czas były wyczuwalne bardzo mocno, poczułam się, jakbym w cieniu drzew zajadała drobne polskie, węgierki itp. Ich pestki... pestki z goryczką zasugerowały migdały. Zrobiło się nieco łagodniej. Poczułam nawet maślaność.

Kwaśność jednak zaczęła migać częściej, wyraźniej. Nie były to już tylko śliwki, ale też cytryna. Rozkręciła soczystość jak szalona.

Rosnąca leniwie karmelowa słodycz zmieniła w dużej mierze wydźwięk na soczyście-owocową. Śliwki zrównały się z ziemią i kawą. Słodycz przybrała postać żółtych owoców, w tym żółtych śliwek. Po nich jednak przyszła pora na brzoskwinie. Soczyste, doskonale dojrzałe i igrające z najrozmaitszymi śliwkami. Czułam wielkie, okrągłe śliwki... renklody / ulena? Drobne też były. Kwasku i cierpkości nie brak, acz skąpane były w nie za wysokiej, soczystej słodyczy.

Cierpkość i kwasek, zmieszany z odrobiną cytryny jeszcze bardziej nasączał ziemię. Ziemistość na koniec znów nieco wywyższyła się ponad owoce, choć wciągnęła w siebie ich nuty - było to więc niezwykle harmonijne.

Palona kawa na samej końcóweczce też wróciła i przypomniała o powidłach, które to kryły karmel... i gryczano miodowy akcent. Zaleciały mi nawet lekko jakby jakimś winem śliwkowym. Pomyślałam o winogronach granatowych - już niemal gnilnych, a przy tym wysoce słodkich we właśnie winny sposób.
Powidła wyszły jakby posłodzono je miodem i to on charakternie się przypalił. Ta słodycz na koniec chyba jeszcze tak wyskoczyła przez kontrast z owocami.

Po zjedzeniu został posmak ziemi i palonej kawy z nutką karmelu. Obok rozlewała się kwaśność śliwek, z lekko słodko-soczystym echem. Czułam też drobną, kwaskawą cierpkość.

Całość była obłędna. Kwaśno-słodka mieszanina śliwek od cierpkich powideł po ogrom świeżych, z pełni lata, konkretnie węgierki i renklody, żółte śliwki i trochę brzoskwiń - wszystko to mieszało się z gorzkości charakternej ziemi i ziaren kawy. Dzięki temu czekolada nie była lekka i owocowa, a poważna, esencjonalnie czekoladowa, a na bogato przystrojona owocami. Podobała mi się jej niska, wycofana słodycz. Czekolada rozkochała mnie w sobie. Śmiem twierdzić, że bardziej niż "na Polskę" z 2019.

Dzisiaj opisywana wyszła zdecydowanie bardziej gorzko i soczyście, a Fair Dunkle Schweizer Bio-Schokolade 70 % (recenzja z 2019) była słodsza. Czuć w niej i miód, i słodko-kwaśne rodzynki / "rodzynko-winogrona". Dzisiaj opisywana skupiła się na ziemi i śliwkach, a jej słodycz była przyjemnie soczysta i palona, jakby sama siebie przełamująca.
Co ciekawe, struktura wydała mi się bardziej dopracowana: kremowo-gładka, w momencie gdy wersji na polskie Aldi zdarzało się w chropowatości nawet pewną cukrowość czasem przemycić (co i tak nie dało rady odebrać jej uroku).


ocena: 10/10
kupiłam: po znajomości
cena: €1,39, czyli około 6,60 zł
kaloryczność: 583 kcal / 100 g
czy kupię znów: chciałabym

Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy

18 komentarzy:

  1. A dlaczego cukier zwykły jest gorszy od trzcinowego? Pytam na serio. Rafinowany jeden i drugi to sacharoza - stosunkowo prosta substancja. Nie widzę powodu, dla którego należałoby je wartościować, ale może czegoś nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi chodzi głównie o smak, ale trzcinowy jest zdrowszy od białego z buraka (nie zagłębiałam się w temat jakoś specjalnie, więc nie będę się produkować, by czegoś nie pomieszać). Trzcinowy zawiera więcej minerałów z tego co wiem, a żeby pozyskać cukier z trzcinowy, wszystko to obrabia się mniej, niż buraka. W ogóle to chyba przeważnie jest nierafinowy. Jako że przede wszystkim cenię smak, o tym śmiało mogę napisać więcej. Otóż trzcinowy jest znacząco mniej słodszy od białego, a jego smak lepiej dopasowuje się do kakao. Biały jak dla mnie jest taki ordynarny, łatwo by zaczął drapać, trzcinowy z kolei ma głębię, zupełnie inny smak.

      Usuń
  2. Jestem takim nowym czytelnikiem. Uważam, że ciekawie Pani piszę i zaskoczyło mnie jak szczegółowo robi to Pani o czekoladzie. Powiem szczerze, nie jestem wielkim jej fanem, ale mówią, że jest pożywna, a ja wsumie słodycze lubię. Kupiłem w biedronce - Luximo, gorzką z płatkami pomarańczowymi. Widziałem, że Pani nie smakowała, ale mi tak. Może dlatego, że lubię owocowe smaki i była dla mnie jak coś nowego. Też była dla mnie wystarczająco słodka, a jakoś inne z taką zawartością masy kakowej wydawały mi się mniej. Rzecz w tym, że trochę bolał mnie brzuch po zjedzeniu niedużo poniżej połowy jej. Zaskoczyło mnie to, mimo że zdarza mi się to przy jedzeniu większej ilości słodyczy. Wpadłem tutaj, bo szukałem co inni o niej myślą. Widziałem, że Pani odpowiada niektórym. Zastanawia mnie, czy mogłaby Pani doradzić w sprawie czekolady takiej osobie ja?

    Szukam gorzkiej czekolady około 85% - 90%. Na słodkość pasowała mi tamta Luximo. Rozumiem, że pewnie będzie mniej słodka niż bym chciał w tym przedziale, ale chciałbym zjeść mniej cukru. Dobrze jakby była dostępna w jakichś popularnych supermarketach. Jestem też ciekawy, co Pani myśli o czekoladach gorzkich Wawela? Jadłem niedawno czekolade tej firmy, która miała 70% masy kakowej i nie wydawała się zła. Jadłem też tą, która miała 100% i nie była słodka. Nie smakowała mi w ogóle.

    Ciekawi mnie też Pani opinia na temat produkcji czekolady. Słyszałem, że bardzo często kakao pochodzi z działalności, gdzie ludzie pracują w bardzo złych warunkach i przy tym nie zbyt dobrej dla środowiska. Czy wie Pani coś więcej o tym? Też ciekawiłaby mnie ocena produktu pod tym względem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Wawela się nie zbliżam. Ich wyroby według mnie koło czekolad nie stoją.

      Tak, to prawda. Wiele plantacji i farm, nie tylko kakao, to kiepskie warunki i wyzysk. Jestem temu przeciwna, stąd ostatnimi czasy skupiam się na czekoladach Fair Trade itp. Zwracam uwagę na pochodzenie kakao, z którego zrobiono daną czekoladę.

      Biorąc to wszystko pod uwagę, celowałabym właśnie w czekolady, których producenci wyznają zasady sprawiedliwego handlu. Tu jednak kłopot z dostępnością. I trzeba zdać sobie sprawę, że dobra czekolada kosztuje.
      Zamawianie przez internet z Polski wchodzi w grę? Jeśli tak, to Zotter ma bogatą ofertę.
      Z dostępnych w supermarketach to kiepsko, ale osobiście cenię czekolady marek własnych Auchan, Carrefour (pierwsze, co przyszło mi do głowy: https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2020/04/carrefour-bio-74-cacao-ciemna.html i https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2021/07/auchan-dark-peru-75-ciemna.html).

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź i informacje. Trochę cena dla mnie też ma znaczenie. Podane czekolady wydają się odpowiednie. Kupiłem sobie właśnie między innymi Lindt Excellence 85% dark i Wedel Mocno Gorzką 80%. Czy w Pani opinii są one na poziomie zaproponowanych? Ciekawi mnie też, jaką Pani by wybrała komuś na prezent ciemną czekoladę, tak żeby miała 80-90%, w przedziale 20-30 złotych?

      Co do firmy Wawel, to bardzo dużo widzę ich reklam. Jakiś kucharz mówi z jaką starannościa robi się tam czekoloady i jak inni nie mogą się doczekać, żeby je zjeść. Tak myślałem, że trochę przesadza.

      Usuń
    3. Lindt tak, jest na ich poziomie (https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2021/08/lindt-excellence-dark-85-cocoa-ciemna.html?m=1), Wedel w żadnym wypadku (https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2021/01/e-wedel-mocno-gorzka-80-ciemna.html?m=1). Naprawdę wystarczy chwila, by wszystko na blogu znaleźć.

      Wybrałabym którąś z czekolad Beskid lub Zotter, jeśli pytasz ogólnie. Czy chodzi o wymienione?

      Zauważyłam, że im więcej marka się reklamuje, tym jest gorsza.

      Usuń
    4. Widziałem te recenzje, które podajesz. Widziałem, że Lindta 85% masz dwie i z jakiegoś powodu pomyliłem, która jest wcześniejsza. Wydaję mi się, że te marki, które podałaś, wydają się odpowiednie.

      Tak z ciekawości, nie zastanawiałaś się, żeby nagrywać filmy o podobnej treści? Taka forma przekazu wydaję się mieć wiele dodatkowych zalet dla autora.

      Usuń
    5. Nie. Żadnych zalet dla siebie nie widzę, ponieważ pisanie jest pasją, dlatego właśnie o czekoladach piszę. Piszę dla siebie.

      Usuń
    6. Rozumiem. Myślę, że widać tą pasje. Też zauważyłem, że nie jesteś tylko kimś kto piszę o jedzeniu, ale też kimś kto je fotografuje. To prawie tak jak film. Jeśli chodzi o uzupełnienie, wydaje mi się może nawet lepszym.

      Usuń
    7. A myślałaś o tym, żeby napisać artykuł traktujący o tym jak smakować (nie "jeść") czekoladę? Wiem, że strony takie jak cocoarunners mają artykuły na ten temat, ale Polacy, szukając informacji na temat czekolady, często trafiają na Twojego bloga. Nic w tym dziwnego - jesteś w tym temacie ekspertką.

      Usuń
    8. Uwielbiam robić zdjęcia amatorsko jedzeniu, bo nimi mogę oddać to, czego słowa tak nie oddadzą. Czasem nawet nie chodzi o ujęcie, a chwilę. Potem patrzę na zdjęcie i przypominam sobie dzień, sytuację itd.

      Konradzie, taki artykuł mogłabym napisać... gdzieś, np. na stronę zaprzyjaźnionego sklepu lub podmiotu, z którym podjęłabym współpracę, do czasopisma. Na swojego bloga? Nie. Ja degustuję "po swojemu" i nie trzymam się żadnych reguł. Są czynności związane z czekoladą, które uważam za barbarzyństwo w odniesieniu do mnie. Np. za nic nie pogryzłabym czystej ciemnej czekolady, ale jak bym usłyszała, że ktoś mi mówi "ale tak mnie bardziej cieszy", wzruszyłabym ramionami i powiedziała: "ok". Nie lubię reguł, zasad, wytycznych. Przepis, jak jeść czekoladę? "Jak lubisz" - tyle mogłabym napisać na swoim blogu, bo on jest poświęcony czekoladzie jako pasji i przyjemności. Artykuł z kolei, gdybym pisała, byłby bardziej merytoryczny, bo faktycznie są pewne wskazówki, czego nie robić itd. Znam je, ale nie karałabym nikogo za ich niestosowanie.

      Usuń
    9. PS To Ty piszesz też jako Anonimowy? Pytam tylko by wiedzieć, jak się zwracać i komu odpowiadam.

      Usuń
    10. Nie ;) Tylko posty oznaczone jako "Konrad" są moje.

      Zgadzam się z tym, że nie należy nikomu narzucać sposobu jedzenia/próbowania czekolady (czy czegokolwiek innego). Kiedy wraz z Narzeczoną stawialiśmy pierwsze kroki w cupping kawy było to dla nas frustrujące doświadczenie, bo siorbanie kawy w milczeniu i robienie notatek było jak stresujący egzamin - jakby była właściwa odpowiedź. Jednak kiedy trochę się wyzwoliliśmy z narzuconego w świecie kawowym rytuału i nalewaliśmy sobie małe porcyjki i dyskutowaliśmy o wrażeniach stało się to bardzo przyjemne. W efekcie wyostrzył się nasz zmysł smaku - często potrafimy bardziej precyzyjnie określić co czujemy.

      Chodziło mi raczej o edukowanie - pokazanie w jaki sposób, według Ciebie, można wyciągnąć z czekolady jak najwięcej.

      Ale rozumiem, że masz konkretny zamysł odnośnie tego bloga :) Tak samo jak nie mam zamiaru domagać się zmiany szaty graficznej mimo, że za każdym razem po czytaniu Twojego bloga mam mroczki :P, nie mam zamiaru żądać innych zmian.

      Usuń
    11. Konrad to był ktoś inny. Nie wiem kim jest.

      Widać, że dokładasz starań również przy zdjęciach. Skłoniłaś mnie, żeby trochę zainteresować się czekoladą. Teraz myślę, że to nie jest mój świat, ale postaram się pamiętać, jakbym chciał coś o nim więcej wiedzieć, że tutaj może uda się znaleźć.

      Tak jeszcze odnośnie tego Lindta i Wawela, które kupiłem. Miałem trochę inne doświadczenie. Jadłem Lindta i pomyślałem, że dobry. Dawno nie jadłem większej ilości czekolady i może też to dało mi lepsze doświadczenie. Potem zjadłem kawałek Wawela i jednak wydawał się lepszy. Był słodszy, to chyba miało duży wpływ, ale chyba też to co było tam waniliowego. Wydaje mi się, że doświadczenie jedzenia może również zależeć od tego czy ktoś wcześniej miał styczność z czymś i kiedy. Na przykład może mieć wpływ pomiędzy osobami, gdzie jedna miała styczność z pewnymi smakami i to często, a druga nie miała.

      Usuń
    12. Konradzie, wybacz, że piszę po imieniu, ale odpisując tu w komentarzach inaczej zrobi się bałagam, komu odpisuję.

      Cieszę się w takim razie, że udało Wam się znaleźć własny sposób na degustację kawy, a także że mamy podobny pogląd na kwestię narzucania czegoś odnośnie jedzenia.

      Mroczki? Wiążą się z... jasnym tekstem na ciemnym tle? Pytam, bo nigdy mi się nic z oczami nie robiło, gdy czytam coś na swoim blogu.

      Usuń
    13. Anonimie, wybacz, bo to trochę dziwnie brzmi, ale chcę uporządkować, komu odpowiadam i muszę jakoś rozróżnić tu komentujące osoby. :P

      Nie ma co się czekolady bać. Popróbuj trochę tego, tamtego, nie myśląc o ilości cukru itd., a po prostu zobacz, co lubisz, co sprawia Ci przyjemność itd. Bez założeń. A jeśli nie czekolada, a coś podobnego, to też ok. Ważne, by Cię cieszyło, a jak zechcesz na blogu coś znaleźć, polecam się.

      Gust i odbieranie smaku w oczywisty sposób wiąże się z doświadczeniami! Nawet nazywanie nut. Zobacz, że często można w czekoladzie wyczuć np. wiśnie. Jednak założę się, że ktoś z Ameryki Środkowej mógłby mówić, że to acerola czy coś.
      Sprawa Lindta i Wawela - przecież jak napiszę, że np. "Lindt jest smaczniejszy" to będzie to moje subiektywne zdanie, wiadomo, że wszyscy mamy inne upodobania. A to, która czekolada jest słodsza itd. zależy od proporcji miazgi kakaowej do tłuszczu, sposobu wyrobu, palenia kakao; wielu czynników. Która z kolei smaczniejsza, od naszych gustów.
      Z ciekawości, piszesz o tej czekoladzie: https://slodkiwawel.pl/pl/p/Czekolada-Gorzka-70-cocoa-90g/39237?gclid=Cj0KCQiAjbagBhD3ARIsANRrqEuVLLkoDXvDrUka5ZCWzw4eOLz6I2lOyX0JEm0lHCMCYJ32In48dJMaAkvOEALw_wcB?
      Wiesz, że po tym wszystkim, co napisałeś, chyba mogłabym aż z ciekawości dać tej tabliczce szansę?

      Usuń
    14. Nigdy się w to nie wczytywałem, ale chyba jest to związane z silnymi kontrastami - kiedy patrzę prosto w słońce to później jak odwrócę wzrok jasną kropkę w polu widzenia. Po czytaniu Twojego bloga mam jasne linie. Co ciekawe, bo czasami programuję na ciemnym tle, ale jest to raczej w ciemny stalowo-szary niż czarny. Może też domyślny rozmiar czcionki na Twoim blogu? W każdym razie nie przeszkadza mi to śledzić Twoich wpisów (jak widać :)).

      Usuń
    15. Anonim może być, ale też może być Robert. :)

      Trochę głupio się czuję, bo popełniłem błąd. Nie wiem skąd on wyszedł, ale pisząc o Wawelu, miałem na myśli Wedla. Dokładnie tego Wedla co wspominałem, czekoladę mocno gorzką, 80%, którą kupiłem razem z Lindtem.

      Cieszę się, że podchodzisz wyrozumiale do oceny innych. Czasami widzę snobizm w tym i trochę mnie to irytuje. Lubię kwestie kuchenne od strony fachowej i uważam, że różne smaki mogą prowadzić do świetnych doświadczeń. Przy tym, powiem szczerze, czasami widzę jak zapomina się o tym co chyba ważniejsze, żeby kuchnia była wartościowa i dostępna dla innych. Co do mojego podejścia do czekolady, to miałem na myśli, że raczej się nie zmieni. Częściej już chyba brałem kakao rozrobione z mlekiem i chyba tak zostanie.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.