środa, 29 listopada 2017

baton LifeBar Really Raw Cherry

Mimo że trwa już jesień pełną gębą, dalej nie mogę pogodzić się z tym, jak okrutna była przyroda w tym roku skazując mnie na tak ogromny niedosyt wiśni. Jak tylko zobaczyłam skład batona z dzisiejszej recenzji wiedziałam, że muszę go mieć. Nigdy nie przyszło mi do głowy połączenie daktyli (czyli ulubionych obok fig suszonych owoców) z wiśniami, a jak tak spojrzałam na to klikając "dodaj do koszyka", pomyślałam, że musi być arcypyszne. Czy było?


LifeBar Really Raw Cherry to surowy baton owocowo-orzechowy; smak "wiśnia", czyli z wiśni i daktyli firmy Lifefood.

Po otwarciu poczułam bardzo silny zapach wiśni o podkwaszonym, suszonym charakterze.

Baton był mały, suchy, twardy i zbity. Wszelką miękkawość i tłustawość napędzały tylko orzechy (już w trakcie jedzenia), które zatopiono w nim w postaci wielkich kawałków. Biorąc pod uwagę, że owoce zostały zmielone na jednolitą masę (tylko jakieś drobniutkie skórki wiśni się pojawiały) średnio to wyszło. Mnie takie wielkie kawały orzechów denerwowały, bo całość nie rozchodziła się na "cudowne papu" (które sugeruje duża ilość daktyli i nerkowców).

Nie ma jednak co tu za dużo narzekać, bo smak okazał się obłędny. To przede wszystkim moc wiśni - tych kwaśno-cierpkich, bardzo charakternych. W kwasku kryła się podkwaszaność suszonych owoców, w której też krył się posmak jakby "przypalonych karmelków" (jestem ciekawa, jakiej odmiany daktyli użyli, bo to aż intrygujące). Cudnie to wyszło, choć w smaku wiśnie niemal zupełnie zagłuszyły daktyle (no, ale to w końcu smak "Cherry"). Było oczywiście nieco słodko, ale... zaskakująco słabiutko jak na daktylową bazę.

Orzechy i migdały neutralizowały kwaśność i cierpkość, nadawały neutralnej, "orzechowo-maślanej" nutę, ale nie odegrały większej roli. Ubolewam nad tym, że migdały zostały pozbawione skórek (co według mnie odebrało im charakterek).

Całość jednak i tak skupiała się na kwaśności i cierpkości wiśni, więc byłam zadowolona. To przepyszny baton, jak nic innego (z tego, co ostatnio jadłam) potrafiący zaspokoić chcicę na właśnie cierpko-kwaśne wiśnie, ale ogółem można by go zrobić nieco lepiej.


 ocena: 8/10
cena: 4,25 zł (za 47 g)
kaloryczność: 406 kcal / 100 g; baton 195 kcal
czy znów kupię: może kiedyś

Skład: owoce 62% (daktyle, suszone wiśnie 32%), orzechy (surowe orzechy nerkowca 38%, migdały)

9 komentarzy:

  1. O więcej takich wiśniowych batonów mogło by być :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jadłam i dla mnie genialny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczywiście czułam kwasek z wiśni ale też czułam słodycz z daktyli - baton mnie zasłodził :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też ją czułam - ewidentnie jakaś zacna odmiana - ale mnie to ucieszyło, bo kocham daktyle.

      Usuń
  4. mmmm.... ale bym się wgryzła! *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. A już się oburzyłam, że nie widziałam go w UV ;) Zresztą wiśniowego na pewno bym nie wybrała, bo jak już mam kupować pojedyncze produkty z jakiejś serii, stawiam na moje smaki. Wiśnia nie jest moja (kwaśność? cierpkość? nie, dzięki), ale z Tobą zdecydowanie mi się kojarzy. I z Basią.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też bardzo go polubiłam. Ucieszyłam się z tego, że naprawdę czuć w nim wiśnie, bo bałam się, że wszystko zostanie stłumione słodyczą daktyli. Akurat mnie odpowiadały duże kawałki orzechów, ale nawet nie zwróciłam uwagi na to, że migdały nie miały skórek :). Całość skojarzyła mi się z nalewką wiśniową, którą moja mama piła podczas wakacji nad Morzem Śródziemnym, ale na szczęście baton nie miał w sobie procentów ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja w sumie i takiego z procentem bym spróbowała. :D

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.